Ha! Grażyno, no to się cieszę, że i na polu architektury mamy takie same upodobania!kogra pisze:No toś mi dogodziła.
Sama też uwielbiam taką architekturę.
A warzywnik eko czy bio to właśnie jest to.
Bo zdrowe, własne i bez rakotwórczej chemii.
Mamy na forum dział warzywniczy, więc na pewno znajdziesz tam coś dla siebie, chociażby nasiona starych odmian, nie wymagające stosowania takiej ilości nawozów i oprysków.
Chciałabym kiedyś drewnianą stodołę (taką niezbyt dużą) od jednego sąsiada przenieść do nas. On już nic nie uprawia i może nam odsprzeda.
Jeśli chodzi o dom - to też z wielka chęcią uratowałabym jakąś starą chałupę i ją sobie przeniosła.
Remontów się nie boimy bo od ponad dekady mąż działa w budowlance, a ja przy nim. Chociaż w tym roku odeszłam od własnej działalności na etat do korporacji...
Jakkolwiek mamy jeszcze jeden rewolucyjny pomysł na własny domek, ale o tym rozpiszę się później.
Wspomnę jeszcze o liliowcach - zaczęło się od kępki liliowców wykopanych z działki pracowniczej dziadków.
Dziadek sprzedawał działeczkę i zaprosił nas, żebyśmy coś sobie wykopali i wzięli do siebie.
Pokazuje nam kępę liści pod płotkiem i pyta czy tego nie chcemy?
A my dwa lata temu nie wiedzieliśmy jeszcze co to liliowiec.
No i się pytam "A co to takiego?", a dziadek: "Zapomniałem, ale to takie co na żółto kwitnie."
Aha, dużo mi to mówi...
No ale dobra, bierzemy, zobaczymy. Jak mi się nie spodoba to najwyżej wywalę na kompost.
Ale jak zakwitły i je powąchałam, to bardzo mi się spodobały.
A poza tym dały radę przeżyć - bo w naszych entuzjastycznych początkach wsadziliśmy je radośnie prosto w naszą ciężką glinę, a wiosna 2013 z późnymi roztopami otworzyła nam dopiero oczy na to, co mamy pod nogami. Mąż kanały odwadniające kopał, bo ileś roślin w małych sadzawkach stało, a glina przy tym mlaskała, że prawie śmialiśmy się przez łzy.
Doszliśmy do wniosku, że teoria teorią, ale jeszcze w praktyce we własnym ogródku trzeba się wszystkiego nauczyć.
A w te wakacje pojechaliśmy do Arboretum w Wojsławicach na Dni Liliowców - i prawie padłam tam na ich widok!
Poza tym, że oszalałam na ich punkcie. Jest tyle cudownych odmian!
Kupiłam sobie przy okazji 4.