Dom czy mieszkanie?
Re: Dom czy mieszkanie?
Obawiam się że zaraz ktoś zadzwoniłby do Straży Miejskiej, a ta odwiozłaby delikwenta do psychiatryka lub na izbę wy3eźwień..
- gosiakmala
- 500p
- Posty: 687
- Od: 9 sty 2011, o 14:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dziki "wschut"
Re: Dom czy mieszkanie?
Ja obecnie mieszkam w bloku (59 m2) . Blok jest ogrodzony we wspólnocie. W tym roku planujemy podjąć budowę domu. Marzeniem naszym jest mieć swój dom. Aktualnie opłaty czynszowe za mieszkanie dochodzą do 800 zł + rozliczenie CO z dopłatą za sezon 400 zł. Uważamy że podobne opłaty będą za utrzymanie własnego domu.
Mamy działkę 1200 m na której powstanie dom 8mX17m (garaż w bryle budynku).
Z pewnością zakres obowiazków w mieszkaniu w bloku jest nieco mniejszy niż wokół własnego domu. Ale ja i mój mąż uwielbiamy prace wokół działki i nie starszne nam będą prace wokół domu.
W tej chwili wiem, że dorosłam do tego by podjąć się wyzwania budowy własnego domu i mieszkanie w bloku nie da mi tyle radości co własny domek.
Mamy działkę 1200 m na której powstanie dom 8mX17m (garaż w bryle budynku).
Z pewnością zakres obowiazków w mieszkaniu w bloku jest nieco mniejszy niż wokół własnego domu. Ale ja i mój mąż uwielbiamy prace wokół działki i nie starszne nam będą prace wokół domu.
W tej chwili wiem, że dorosłam do tego by podjąć się wyzwania budowy własnego domu i mieszkanie w bloku nie da mi tyle radości co własny domek.
Moja Milowa
Pozdrawiam Gosia
Małżeństwo jest to związek, w którym jedna osoba ma zawsze rację, a druga to mąż ;)
Pozdrawiam Gosia
Małżeństwo jest to związek, w którym jedna osoba ma zawsze rację, a druga to mąż ;)
- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3732
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
Gosiu, słuszna decyzja. Czekają Was chwile wyrzeczeń, ale naprawdę warto, co daje się odczuć zwłaszcza w tych ciepłych miesiącach.
- gosiakmala
- 500p
- Posty: 687
- Od: 9 sty 2011, o 14:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dziki "wschut"
Re: Dom czy mieszkanie?
Lorrie wiem, że to nie będzie łatwe. Ale wszystko da sie znieść
Moja Milowa
Pozdrawiam Gosia
Małżeństwo jest to związek, w którym jedna osoba ma zawsze rację, a druga to mąż ;)
Pozdrawiam Gosia
Małżeństwo jest to związek, w którym jedna osoba ma zawsze rację, a druga to mąż ;)
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1785
- Od: 29 sty 2012, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mazowsze
Re: Dom czy mieszkanie?
Wybieram dom!!!
Mam mieszkanie M-5, zostałam w nim z jednym dorosłym synem. Mam też dom na wsi na działce ok. 2000m kw. Od dwudziestu lat marzyłam, żeby tam się przenieść na stałe, ale dzieci, praca (dojazd 45 km)...Od roku jestem na emeryturze i wiosną wyniosłam się ze zwierzyńcem. Syn nie dałby rady utrzymać mieszkania, więc opłacamy razem. W domu też potrzebne inwestycje, choćby CO. Kasę trzeba uciułać.
Wróciłam na początku grudnia, bo nie dawali mi spokoju strasząc zimnem, choć ja nie marzłam. Na działce czułam się czasami bardzo samotna, mimo iż codziennie wszyscy dzwonili. A tu w bloku też zostałam sama, bo syn 2 stycznia wyjechał na ponad miesiąc. I duszę się!!! Wychodzę z psem na spacer, polecę czasem do sklepu, ale to nie to, to cała wyprawa: pozamykać drzwi, poczekać na windę... i wciąż te same ścieżki. Nawet przez lata rośliny nie zmieniły się- te same drzewa i krzewy. A w ogrodzie mogę chodzić i śledzić co nowego wyrosło, jakie zwierzęta gdzieś się wygrzewają...Tu trzeba coś poprawić, tam przydałoby się coś zbudować...Przesadzić jakieś rośliny. To jest życie!!!
Moja synowa , wychodząc za mąż, nie chciała słyszeć o mieszkaniu w domu. Kupili mieszkanie, ale kiedy miały pojawić się dzieci, zdecydowali się na dom. Teraz nie wyobraża sobie powrotu do "bloku".
Mam mieszkanie M-5, zostałam w nim z jednym dorosłym synem. Mam też dom na wsi na działce ok. 2000m kw. Od dwudziestu lat marzyłam, żeby tam się przenieść na stałe, ale dzieci, praca (dojazd 45 km)...Od roku jestem na emeryturze i wiosną wyniosłam się ze zwierzyńcem. Syn nie dałby rady utrzymać mieszkania, więc opłacamy razem. W domu też potrzebne inwestycje, choćby CO. Kasę trzeba uciułać.
Wróciłam na początku grudnia, bo nie dawali mi spokoju strasząc zimnem, choć ja nie marzłam. Na działce czułam się czasami bardzo samotna, mimo iż codziennie wszyscy dzwonili. A tu w bloku też zostałam sama, bo syn 2 stycznia wyjechał na ponad miesiąc. I duszę się!!! Wychodzę z psem na spacer, polecę czasem do sklepu, ale to nie to, to cała wyprawa: pozamykać drzwi, poczekać na windę... i wciąż te same ścieżki. Nawet przez lata rośliny nie zmieniły się- te same drzewa i krzewy. A w ogrodzie mogę chodzić i śledzić co nowego wyrosło, jakie zwierzęta gdzieś się wygrzewają...Tu trzeba coś poprawić, tam przydałoby się coś zbudować...Przesadzić jakieś rośliny. To jest życie!!!
Moja synowa , wychodząc za mąż, nie chciała słyszeć o mieszkaniu w domu. Kupili mieszkanie, ale kiedy miały pojawić się dzieci, zdecydowali się na dom. Teraz nie wyobraża sobie powrotu do "bloku".
I tu i tam. Ni tu, ni tam... cz.2
Przyroda nie śpieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Lao Tsy
Pozdrawiam....... Emilia
Przyroda nie śpieszy się, a jednak ze wszystkim nadąża. Lao Tsy
Pozdrawiam....... Emilia
Re: Dom czy mieszkanie?
Poskudztwo te mieszkania w blokach. Ziąb,że zamarznąć można. 22 stopnie przy podłodze,
kapcie trzeba założyć.
kapcie trzeba założyć.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1360
- Od: 21 lis 2012, o 18:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Gliwice
Dom czy mieszkanie?
Dodstkowo miłe odgłosy zza sciany, sufitu etc.mirzan pisze:Poskudztwo te mieszkania w blokach. Ziąb,że zamarznąć można. 22 stopnie przy podłodze,
kapcie trzeba założyć.
- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3732
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
Dom to fantastyczna sprawa - myślę że wszyscy, którzy mieszkają w domu z kawałkiem ogrodu są szczęśliwcami.
Re: Dom czy mieszkanie?
Wszystko ma swoje "zady i walety"
Ja całe dzieciństwo do czternastego roku życia spędziłam w domku, potem rodzice postanowili dać dzieciom, czyli nam szansę i przenieśli się do miasta, do bloku. Bo to i szkoły średnie i uczelnie na miejscu i podobno jakość życia lepsza.
Po szkołach oczywiście praca, potem ten jedyny, wymarzony, potem dzieci i mieszkanie w blokach. Najpierw jeden pokoik z kuchnią, potem dwa, potem co roku dzieci do dziadków, a my na "saxy". Każdą koronę i każdą markę się ciułało i pojawiły się pokoje trzy. Do tego łazienka w rozmiarze salonu i kuchnia w rozmiarze szafy. No ale okazja była. Blok stary, ceglany, ciepły i teoretycznie cichy. Teoretycznie. Bo z czasem okazało się że dosyć odległe od nas lotnisko rozbudowało się i samoloty podchodzą do lądowania tuż nad naszym dachem.
W jakiś czas potem dzieci niespodziewanie dla nikogo podrosły, ten wymarzony okazał się być nie jedyny, a ściśle to ja nie byłam tą jedyną i musiałam wziąć kredyt, żeby owemu wymarzonemu oddać pieniądze za połowę mieszkania.
No i teraz mieszkam na wsi. Domek, ogródek, piec do CO, rynny z liśćmi, i relaks w ogrodzie. Nareszcie oddycham pełną piersią, mimo trójki dzieci i grawitacji.
W starym mieszkaniu została starsza córka z mężem i synem.
Te minusy życia w domu nie są wcale tak bardzo uciążliwe, zasobnik pieca do CO jest pojemny i tylko w największe mrozy trzeba nasypać co dwa dni, rynny czyści się raz na rok, wiadomo że od czasu do czasu trzeba cokolwiek poprawić, ale od czego jest kolejny "wymarzony"?
Latem wystarczy wstać i wyjść do ogrodu po ogórki, rzodkiewkę czy koperek. Zimą siedzisz przy kominku i najwyżej ziaren do karmika się nasypie. Koszty utrzymania domu są nieznacznie wyższe od kosztów utrzymania mieszkania w bloku. No ale dom nie ma 65m2. Poza tym za działkę w mieście też trzeba płacić.
Dodatkowym plusem domu jest to, że cokolwiek się koło domu zrobi, czy to nowy zakątek w ogrodzie, czy nową balustradę na tarasie, to wszystko jest nasze. Nie spółdzielni, nie wspólnoty tylko nasze. W pełni odpowiadamy za kształt naszego otoczenia.
Można jak nasz sąsiad nawalić starych siatek z ogrodzenia, kupę gruzu z szopki, i starą wannę do góry nogami. Ale można też zadbać o nasz kawałek ziemi i sprawić, żeby można było na nim przyjemnie spędzać czas i korzystać ze zdrowego jedzenia.
No ale z drugiej strony.
Najmłodsza córka jeszcze studiuje. Wynajmujemy jej mieszkanie w bloku. Pomijając że wynajęcie domu w mieście byłoby rujnujące finansowo, to fakt że po zajęciach może wejść do nagrzanego mieszkania i nie musi zaprzątać sobie głowy transportem opału, jest nie do przecenienia. Owszem , blok nie nowy, wieżowiec, grafiti i brud. W windzie komuś nieznośnie doskwierała kamera i lustro. Nie ma już kamery, nie ma lustra, nie ma naklejek z telefonami alarmowymi, jest za to logo jednego klubu sportowego podpisane KING i drugiego klubu podpisanego popularnym określeniem męskich walorów, niestety z błędem ortograficznym. Jest też reklama jednej dziewczyny z ósmego piętra, która podobno każdemu i antyreklama pani z drugiego, która co prawda nikomu, ale kiedyś wezwała policję i określono ją mianem przynależnym raczej tej pierwszej..
Jest muzyka. Po każdym meczu lokalnego klubu słychać piosenki wychwalające rodzimy klub pod niebiosa i powiedzmy "niechwalące" klubu przeciwnego. Jest też w tym bloku cała masa bardzo porządnych ludzi, którzy nie rzucają się w oczy bo po prostu nie krzyczą na klatce schodowej, nie wystawiają drzwi z zawiasów i nie rozbijają szyb w oknach. Jest ich większość.
Blok w którym mieszka starsza córka jest zupełnie inny. Czysty, niewysoki, wózek można zostawić na klatce, sąsiedzi mili.
I jestem przekonana, że na każdym etapie życia jest nam wygodniejsze inne miejsce.
Ja nie chcę do bloków. Mimo że mieszkam w przygranicznej wsi, mimo że pracuję w mieście w innym kraju i codziennie dojeżdżam 45 kilometrów w jedną stronę, to nie chcę.
Na razie nie chcę, nie wiem co będzie jak mi PESEL zacznie doskwierać bardziej niż teraz.
Ale powiedzcie mojej córce, że aby spotkać się ze znajomymi, musi wsiąść w auto i dojechać 50 kilometrów. W życiu.
Ja całe dzieciństwo do czternastego roku życia spędziłam w domku, potem rodzice postanowili dać dzieciom, czyli nam szansę i przenieśli się do miasta, do bloku. Bo to i szkoły średnie i uczelnie na miejscu i podobno jakość życia lepsza.
Po szkołach oczywiście praca, potem ten jedyny, wymarzony, potem dzieci i mieszkanie w blokach. Najpierw jeden pokoik z kuchnią, potem dwa, potem co roku dzieci do dziadków, a my na "saxy". Każdą koronę i każdą markę się ciułało i pojawiły się pokoje trzy. Do tego łazienka w rozmiarze salonu i kuchnia w rozmiarze szafy. No ale okazja była. Blok stary, ceglany, ciepły i teoretycznie cichy. Teoretycznie. Bo z czasem okazało się że dosyć odległe od nas lotnisko rozbudowało się i samoloty podchodzą do lądowania tuż nad naszym dachem.
W jakiś czas potem dzieci niespodziewanie dla nikogo podrosły, ten wymarzony okazał się być nie jedyny, a ściśle to ja nie byłam tą jedyną i musiałam wziąć kredyt, żeby owemu wymarzonemu oddać pieniądze za połowę mieszkania.
No i teraz mieszkam na wsi. Domek, ogródek, piec do CO, rynny z liśćmi, i relaks w ogrodzie. Nareszcie oddycham pełną piersią, mimo trójki dzieci i grawitacji.
W starym mieszkaniu została starsza córka z mężem i synem.
Te minusy życia w domu nie są wcale tak bardzo uciążliwe, zasobnik pieca do CO jest pojemny i tylko w największe mrozy trzeba nasypać co dwa dni, rynny czyści się raz na rok, wiadomo że od czasu do czasu trzeba cokolwiek poprawić, ale od czego jest kolejny "wymarzony"?
Latem wystarczy wstać i wyjść do ogrodu po ogórki, rzodkiewkę czy koperek. Zimą siedzisz przy kominku i najwyżej ziaren do karmika się nasypie. Koszty utrzymania domu są nieznacznie wyższe od kosztów utrzymania mieszkania w bloku. No ale dom nie ma 65m2. Poza tym za działkę w mieście też trzeba płacić.
Dodatkowym plusem domu jest to, że cokolwiek się koło domu zrobi, czy to nowy zakątek w ogrodzie, czy nową balustradę na tarasie, to wszystko jest nasze. Nie spółdzielni, nie wspólnoty tylko nasze. W pełni odpowiadamy za kształt naszego otoczenia.
Można jak nasz sąsiad nawalić starych siatek z ogrodzenia, kupę gruzu z szopki, i starą wannę do góry nogami. Ale można też zadbać o nasz kawałek ziemi i sprawić, żeby można było na nim przyjemnie spędzać czas i korzystać ze zdrowego jedzenia.
No ale z drugiej strony.
Najmłodsza córka jeszcze studiuje. Wynajmujemy jej mieszkanie w bloku. Pomijając że wynajęcie domu w mieście byłoby rujnujące finansowo, to fakt że po zajęciach może wejść do nagrzanego mieszkania i nie musi zaprzątać sobie głowy transportem opału, jest nie do przecenienia. Owszem , blok nie nowy, wieżowiec, grafiti i brud. W windzie komuś nieznośnie doskwierała kamera i lustro. Nie ma już kamery, nie ma lustra, nie ma naklejek z telefonami alarmowymi, jest za to logo jednego klubu sportowego podpisane KING i drugiego klubu podpisanego popularnym określeniem męskich walorów, niestety z błędem ortograficznym. Jest też reklama jednej dziewczyny z ósmego piętra, która podobno każdemu i antyreklama pani z drugiego, która co prawda nikomu, ale kiedyś wezwała policję i określono ją mianem przynależnym raczej tej pierwszej..
Jest muzyka. Po każdym meczu lokalnego klubu słychać piosenki wychwalające rodzimy klub pod niebiosa i powiedzmy "niechwalące" klubu przeciwnego. Jest też w tym bloku cała masa bardzo porządnych ludzi, którzy nie rzucają się w oczy bo po prostu nie krzyczą na klatce schodowej, nie wystawiają drzwi z zawiasów i nie rozbijają szyb w oknach. Jest ich większość.
Blok w którym mieszka starsza córka jest zupełnie inny. Czysty, niewysoki, wózek można zostawić na klatce, sąsiedzi mili.
I jestem przekonana, że na każdym etapie życia jest nam wygodniejsze inne miejsce.
Ja nie chcę do bloków. Mimo że mieszkam w przygranicznej wsi, mimo że pracuję w mieście w innym kraju i codziennie dojeżdżam 45 kilometrów w jedną stronę, to nie chcę.
Na razie nie chcę, nie wiem co będzie jak mi PESEL zacznie doskwierać bardziej niż teraz.
Ale powiedzcie mojej córce, że aby spotkać się ze znajomymi, musi wsiąść w auto i dojechać 50 kilometrów. W życiu.
Jakie to piękne. Było i zniknęło.
- PiotrekP
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2518
- Od: 18 wrz 2011, o 08:42
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie
Re: Dom czy mieszkanie?
Wszystkie plusy i minusy zawarte w kilku zdaniach powinnaś pisać opowiadania
- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3732
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
Azalio nic dodać nic ująć, piszesz felietony ? Super wszystko ujęłaś!
Re: Dom czy mieszkanie?
Nic nie piszę. Kiedyś, lata temu napisałam za syna zadanie domowe z języka polskiego i dostałam ledwie dostateczny.
Opinia pani polonistki tak mnie do cna zniechęciła, że od tamtej pory mnie trzyma.
Natomiast tytuł wątku sam się prosił o podsumowanie. Bo to taka dyskusja jak u Stanisławskiego, "to czy to?" A to co komu pasuje.
Opinia pani polonistki tak mnie do cna zniechęciła, że od tamtej pory mnie trzyma.
Natomiast tytuł wątku sam się prosił o podsumowanie. Bo to taka dyskusja jak u Stanisławskiego, "to czy to?" A to co komu pasuje.
Jakie to piękne. Było i zniknęło.
- ann_30
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1159
- Od: 7 mar 2012, o 10:36
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska-okolice Konina
Re: Dom czy mieszkanie?
W idealnym świecie pewnie każdy mieszkał by tam,gdzie mu pasuje.Niestety nasze życie rzadko pokrywa się z marzeniami.Pozostaje cieszyć się z tego co mamy bo w każdym z tych rozwiązań znajdą się plusy i minusy.My z mężem co prawda odziedziczyliśmy dom po Teściu ale wymagał takiego nakładu finansowego,że za kredyt na modernizację było by niezłe mieszkanie.Niestety takie rozwiązanie to dziura bez dna bo zawsze znajdzie się coś do poprawienia.Głównym czynnikiem przemawiającym za tym,aby obrać taki kierunek była moja miłość od pierwszego wejrzenia (a raczej druga pierwsza miłość ) czyli ogród. Kocham rośliny,zwierzęta a poza tym mamy dwoje dzieci które znalazły tu miejsce do zabawy i odpoczynku.Wspólnie ponoszona odpowiedzialność za dom i ogród bardzo zbliżyła moją rodzinę.Mąż odnalazł przyjemność w pracach ogrodowych o co sam siebie nie podejrzewał.Z cierpliwością pomaga mi w spełnianiu moich pomysłów a nasze dziewczynki dzielnie nam pomagają.Po ciężkiej pracy miło jest pobujać się z książką na hamaku.Pewnie jeśli przyszło by nam mieszkać w mieszkaniu też znalazły by się jakieś plusy bo nasze szczęście w dużej mierze zależy od nastawienia do życia i otoczenia.