Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
Witam wszystkich w naszym zielonym zakątku
Mamy go od niedawna, wciąż wielu miejscach nie jest zagospodarowany, a w innych przeprowadzamy eksperymenty. Nie jest do końca nasz, bo znajduje się na terenie ROD, ale jest naszym drugim domem
Tak wyglądał przed wbiciem pierwszego szpadla:
Czyli natura rządzi ;) Teraz, jak patrzę na te zdjęcia, ta dzikość miała swój urok.
Dość szybko zaczęliśmy się nad nią pastwić, ujarzmiać, zamykać w jakiś granicach:
Jak się szybko okazało z Naturą nie ma co walczyć, i tak wygra. Wszystko, co z takim trudem wykarczowaliśmy, próbuje wrócić na swoje miejsce
Tajemnicza wyspa dinozaurów, otoczona przez ocean (docelowo poziomkolandia) :
Na początku zastanawiałam się, co ten mazurek tam wyjada. Okazało się, że kwieciaka.
Jesienią zebraliśmy ogromne ilości jabłek. Dobrze, że zrobiliśmy sporo przetworów, bo niestety w tym roku ukwieconą jabłonkę mogliśmy oglądać tylko na zeszłorocznych zdjęciach.
Mamy go od niedawna, wciąż wielu miejscach nie jest zagospodarowany, a w innych przeprowadzamy eksperymenty. Nie jest do końca nasz, bo znajduje się na terenie ROD, ale jest naszym drugim domem
Tak wyglądał przed wbiciem pierwszego szpadla:
Czyli natura rządzi ;) Teraz, jak patrzę na te zdjęcia, ta dzikość miała swój urok.
Dość szybko zaczęliśmy się nad nią pastwić, ujarzmiać, zamykać w jakiś granicach:
Jak się szybko okazało z Naturą nie ma co walczyć, i tak wygra. Wszystko, co z takim trudem wykarczowaliśmy, próbuje wrócić na swoje miejsce
Tajemnicza wyspa dinozaurów, otoczona przez ocean (docelowo poziomkolandia) :
Na początku zastanawiałam się, co ten mazurek tam wyjada. Okazało się, że kwieciaka.
Jesienią zebraliśmy ogromne ilości jabłek. Dobrze, że zrobiliśmy sporo przetworów, bo niestety w tym roku ukwieconą jabłonkę mogliśmy oglądać tylko na zeszłorocznych zdjęciach.
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
Re: Nasz Zielony Zakątek
Gdy już w miarę ogarnęliśmy przednią część, obsadziliśmy jagodnik i warzywniak, przyszła pora na pierwsze imprezy rodzinne (oczywiście, by się pochwalić ):
Ileż zwykłe ognisko i możliwość swobodnego biegania po trawie od rana do ciemnej nocy daje radości dzieciom blokowisk ?.
Tak to wyglądało w tym okresie za dnia:
Po lewej zorganizowaliśmy niewielki warzywnik i poletko truskawkowe, po prawej nowo wysiany trawnik z poziomkolandią i kilkoma krzaczkami agrestu i porzeczek. Jak się okazało, poziomek wysiałam za mało i musiałam dosiewać. Pod koniec lata jednak okazało się, że był to niepotrzebny trud, bo poziomki Baron Solemacher i Regina, które miały być bezrozłogowe, okazały się bardzo rozłogowe i dla odmiany nie miałam co zrobić z ich nadmiarem ?
By zapewnić sobie więcej prywatności w części ogniskowo-rekreacyjnej, mąż zrobił pergolę, którą obsadziłam m.in. różą Dortmund:
oraz Golden Gate:
Stara, zaniedbana róża, która rosła przy pamiętającej czasy komuny altance, cieszyła oczy, nos i serce:
Dzięki pomocy forumowiczów wiem już, że to Rosarium Uetersen. W tym roku sponsorujemy jej bardziej godne podparcie.
Róża miniaturowa Mandarin:
Zbiory (nareszcie pewność, że jemy nie pryskane):
Za cukiniami i rządkiem aksamitek, to już nie nasza działka, lecz teściów
W sierpniu powiększaliśmy areał truskawek. Oczywiście wszystko nadzorował nadworny ogrodnik:
I tak nieubłaganie nadeszła jesień, a z nią zmiana nastroju:
To ostatnie zdjęcie przedstawia nasze mikro-wrzosowisko z wrzoścami i podagrycznikiem, którego wytępić nie mogę. Za nim poletko borówki wysokiej i w całkowicie ciemnawym już jesienią rogu rabata z różanecznikami i azaliami. Jakże dekoracyjną ścianę sąsiada próbujemy zakryć winobluszczem i bluszczem. Jeszcze tylko kilka lat i zniknie nam z oczu
To na tyle roku 2012
Ileż zwykłe ognisko i możliwość swobodnego biegania po trawie od rana do ciemnej nocy daje radości dzieciom blokowisk ?.
Tak to wyglądało w tym okresie za dnia:
Po lewej zorganizowaliśmy niewielki warzywnik i poletko truskawkowe, po prawej nowo wysiany trawnik z poziomkolandią i kilkoma krzaczkami agrestu i porzeczek. Jak się okazało, poziomek wysiałam za mało i musiałam dosiewać. Pod koniec lata jednak okazało się, że był to niepotrzebny trud, bo poziomki Baron Solemacher i Regina, które miały być bezrozłogowe, okazały się bardzo rozłogowe i dla odmiany nie miałam co zrobić z ich nadmiarem ?
By zapewnić sobie więcej prywatności w części ogniskowo-rekreacyjnej, mąż zrobił pergolę, którą obsadziłam m.in. różą Dortmund:
oraz Golden Gate:
Stara, zaniedbana róża, która rosła przy pamiętającej czasy komuny altance, cieszyła oczy, nos i serce:
Dzięki pomocy forumowiczów wiem już, że to Rosarium Uetersen. W tym roku sponsorujemy jej bardziej godne podparcie.
Róża miniaturowa Mandarin:
Zbiory (nareszcie pewność, że jemy nie pryskane):
Za cukiniami i rządkiem aksamitek, to już nie nasza działka, lecz teściów
W sierpniu powiększaliśmy areał truskawek. Oczywiście wszystko nadzorował nadworny ogrodnik:
I tak nieubłaganie nadeszła jesień, a z nią zmiana nastroju:
To ostatnie zdjęcie przedstawia nasze mikro-wrzosowisko z wrzoścami i podagrycznikiem, którego wytępić nie mogę. Za nim poletko borówki wysokiej i w całkowicie ciemnawym już jesienią rogu rabata z różanecznikami i azaliami. Jakże dekoracyjną ścianę sąsiada próbujemy zakryć winobluszczem i bluszczem. Jeszcze tylko kilka lat i zniknie nam z oczu
To na tyle roku 2012
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
Re: Nasz Zielony Zakątek
W tym roku wiosna przyszła spóźniona, więc tym bardziej cieszyła. Nareszcie mogłam popodziwiać jesienne zakupy
Krokus Tricolor:
Cream Beauty:
Vanguard:
Prince Claus:
Zamawiałam jeszcze Fuscotinctus, ale wyrosły też Cream Beauty. No cóż, zdarza się, ludzka rzecz się mylić (bo zakładam, że to nie było celowe...).
Hiacynty City of Harlem, Gipsy Queen i Sky Jacket, pozują do zdjęcia jak dobrzy kumple:
Jan Bos i różowy uratowany po pędzeniu z kwiaciarni samotne nieco z boku:
Mały na czworaka z nosem w nich siedział. Szczerze mówiąc ja też. Kwiatowe ćpunki
Na naszym mikro wrzosowisku i wiosną kolorowo i żywo, gdy trzmiele radośnie się uwijały po wrzoścach:
Kupiłam kilka cebulic na rabatkę, a okazało się, że cały trawnik już jest nimi obsiany
W ogóle ten nasz trawnik z tyłu, jeszcze nie ruszany, jest cały kolorowy: stokrotki, cebulice, mniszki, śniedki. O jaskółczym zielu, jasnotach, pokrzywach, skrzypach, podagrycznikach i innych pięknościach nie wspominając Gdyby nie to, że jest okropnie krzywy, w ogóle nie ruszałabym go.
Kupiłam też sadzonki sasanek: czerwonej, niebieskiej i białej. Jedna długo nie pożyła, bo umordowałam , a pozostałe dwie mają taki kolor:
Niby nie to (jak i z krokusami), ale i tak oczy cieszą.
Szachownice:
Pierwiosnek z zeszłej zimy zakwitł piękniej niż w doniczce w zeszłym roku:
W tym roku dołączył do niego inny. W doniczce w domu pasie się jeszcze i mężnieje przedszkole omszonych. Wysiewałam też ząbkowane. Dwa razy. Ale widocznie mnie nie lubią, bo ani raczą się pokazać
A od państwa z ogródków dostałam takie:
W ogóle w zeszłym roku jak zaczęliśmy to wszystko urządzać, to ciągle padały pytania: a może pani chce takiej roślinki? (no co za pytanie, oczywiście, że chcę ). Albo: proszę, owocki dla małego. I wiadro papierówek, albo gruszek, albo winogron
Krokus Tricolor:
Cream Beauty:
Vanguard:
Prince Claus:
Zamawiałam jeszcze Fuscotinctus, ale wyrosły też Cream Beauty. No cóż, zdarza się, ludzka rzecz się mylić (bo zakładam, że to nie było celowe...).
Hiacynty City of Harlem, Gipsy Queen i Sky Jacket, pozują do zdjęcia jak dobrzy kumple:
Jan Bos i różowy uratowany po pędzeniu z kwiaciarni samotne nieco z boku:
Mały na czworaka z nosem w nich siedział. Szczerze mówiąc ja też. Kwiatowe ćpunki
Na naszym mikro wrzosowisku i wiosną kolorowo i żywo, gdy trzmiele radośnie się uwijały po wrzoścach:
Kupiłam kilka cebulic na rabatkę, a okazało się, że cały trawnik już jest nimi obsiany
W ogóle ten nasz trawnik z tyłu, jeszcze nie ruszany, jest cały kolorowy: stokrotki, cebulice, mniszki, śniedki. O jaskółczym zielu, jasnotach, pokrzywach, skrzypach, podagrycznikach i innych pięknościach nie wspominając Gdyby nie to, że jest okropnie krzywy, w ogóle nie ruszałabym go.
Kupiłam też sadzonki sasanek: czerwonej, niebieskiej i białej. Jedna długo nie pożyła, bo umordowałam , a pozostałe dwie mają taki kolor:
Niby nie to (jak i z krokusami), ale i tak oczy cieszą.
Szachownice:
Pierwiosnek z zeszłej zimy zakwitł piękniej niż w doniczce w zeszłym roku:
W tym roku dołączył do niego inny. W doniczce w domu pasie się jeszcze i mężnieje przedszkole omszonych. Wysiewałam też ząbkowane. Dwa razy. Ale widocznie mnie nie lubią, bo ani raczą się pokazać
A od państwa z ogródków dostałam takie:
W ogóle w zeszłym roku jak zaczęliśmy to wszystko urządzać, to ciągle padały pytania: a może pani chce takiej roślinki? (no co za pytanie, oczywiście, że chcę ). Albo: proszę, owocki dla małego. I wiadro papierówek, albo gruszek, albo winogron
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
- ancyk33
- 200p
- Posty: 448
- Od: 7 sty 2013, o 18:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: malopolska
Re: Nasz Zielony Zakątek
Mizu wiosna zawitala na calego u Ciebie ,duze zmiany juz za wami ale co roku bedziecie cos zmieniac tak to juz jest
Czekamy na wiecej fotek .Pozdrawiam
Czekamy na wiecej fotek .Pozdrawiam
Re: Nasz Zielony Zakątek
Witaj Nula w naszym zakątku
I o to chodzi z tą naszą pasją: zawsze żywa, zawsze aktywna, nigdy monotonna
No to będę się chwalić dalej
Robiąc żywopłot karczowałam wszystko jak leci. Były tam jakieś małe brązowe cebulki. ?Kie licho?? się zastanawiałam. I po chwili namysłu (a co mi tam) wrzucałam je z powrotem byle jak do ziemi. Wiosną niespodzianka:
Takie miłe niespodzianki wykwitły też w innych miejscach
A tu już kupne:
Tulipan Heart?s Delight. Jego płatki z zewnątrz wyglądają jak płomienie.
Gdy przekwitły, zapłonął tulipan Corsage.
Ma niesamowity, ciepły kolor.
Flaming Emperor:
Kupiony po przecenie mix botanicznych:
Tarda i Eastern Star:
Cynthia:
Synek, od maleńkości maniak żółtego, zażyczył sobie Hamiltona:
Podsadziłam go szafirkami dla kontrastu. Wyglądało to całkiem niźle
A tutaj różowości:
Apricot Parrot:
Fancy Fills:
Angelique:
Virindiflora Esperanto:
Virindiflora China Town:
W innym miejscu piękne bukiety wielokwiatowej Belicii:
Nie wiem czemu, spodziewałam się, że będzie miała mniejsze te kwiaty. Ku memu zachwytowi okazało się, że wcale małe nie są. Muszę mieć takich więcej
Virindiflora Flaming Springgreen:
Helmet:
Lambada:
Uff, się nachwaliłam tulipanami Już samo kupowanie ich dawało niezłą frajdę. Czekanie, aż zima się skończy dobijało. Ale warto było i teraz napatrzeć się nie mogę
I o to chodzi z tą naszą pasją: zawsze żywa, zawsze aktywna, nigdy monotonna
No to będę się chwalić dalej
Robiąc żywopłot karczowałam wszystko jak leci. Były tam jakieś małe brązowe cebulki. ?Kie licho?? się zastanawiałam. I po chwili namysłu (a co mi tam) wrzucałam je z powrotem byle jak do ziemi. Wiosną niespodzianka:
Takie miłe niespodzianki wykwitły też w innych miejscach
A tu już kupne:
Tulipan Heart?s Delight. Jego płatki z zewnątrz wyglądają jak płomienie.
Gdy przekwitły, zapłonął tulipan Corsage.
Ma niesamowity, ciepły kolor.
Flaming Emperor:
Kupiony po przecenie mix botanicznych:
Tarda i Eastern Star:
Cynthia:
Synek, od maleńkości maniak żółtego, zażyczył sobie Hamiltona:
Podsadziłam go szafirkami dla kontrastu. Wyglądało to całkiem niźle
A tutaj różowości:
Apricot Parrot:
Fancy Fills:
Angelique:
Virindiflora Esperanto:
Virindiflora China Town:
W innym miejscu piękne bukiety wielokwiatowej Belicii:
Nie wiem czemu, spodziewałam się, że będzie miała mniejsze te kwiaty. Ku memu zachwytowi okazało się, że wcale małe nie są. Muszę mieć takich więcej
Virindiflora Flaming Springgreen:
Helmet:
Lambada:
Uff, się nachwaliłam tulipanami Już samo kupowanie ich dawało niezłą frajdę. Czekanie, aż zima się skończy dobijało. Ale warto było i teraz napatrzeć się nie mogę
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
Re: Nasz Zielony Zakątek
Mijający czas najłatwiej zaobserwować w naturze.
Jeszcze tydzień temu żagwin był obsypany kwiatami, teraz już przekwitł.
Jak widać obsypany jest nie tylko kwiatami Wszędzie wyglądają kapelusze: na rabatkach, na trawniku, w truskawkach. O ile smardze z truskawek wylądowały na patelni, te dostają brutalną eksmisję, zanim rozsypią zarodniki. Oczywiście, nic sobie z mych starań nie robią.
Różowe poduchy z floksów już nie są tak różowe, jak jeszcze kilka dni temu:
Przekwitły też prezenty na Dzień Matki kupione na targach kwiatów dwa tygodnie wcześniej:
Lewizja:
naradka rojnikowata:
i azalia Kermesina Rose:
Azalia Silver Sword wciąż jeszcze ukwiecona, choć powoli i ona opada:
Jednak kolorów nie brakuje:
Zawciąg różowy:
i biały:
Już myślałam, że nie zakwitnie, ale chyba się wystraszyła, po tym, jak wyrwałam drugą kępę, by posadzić nowego rododendrona. Od razu wyskoczył kwiat :
Czosnek Gladiator:
Mój synek uwielbia tarmosić tymi pomponami. W zeszłym roku w ten sposób kilka nie doczekało do rozkwitu.
W tym roku, oprócz z chwastami, muszę też walczyć z samosiejkami. W zeszłym roku chuchałam, dmuchałam, w domu wysiewałam, żeby coś wyrosło, a teraz pozbywam się nadmiarów portulaki, nagietków, aksamitek, czarnuszki, porcelanki.
Ta ostatnia nawet już kwitnie:
Ogólnie zrobiło się bardzo zielono. Coraz mniej pustych miejsc widać
Aż do domu się wracać nie chce?
No, chyba, że taka pogoda jak dzisiaj
Jeszcze tydzień temu żagwin był obsypany kwiatami, teraz już przekwitł.
Jak widać obsypany jest nie tylko kwiatami Wszędzie wyglądają kapelusze: na rabatkach, na trawniku, w truskawkach. O ile smardze z truskawek wylądowały na patelni, te dostają brutalną eksmisję, zanim rozsypią zarodniki. Oczywiście, nic sobie z mych starań nie robią.
Różowe poduchy z floksów już nie są tak różowe, jak jeszcze kilka dni temu:
Przekwitły też prezenty na Dzień Matki kupione na targach kwiatów dwa tygodnie wcześniej:
Lewizja:
naradka rojnikowata:
i azalia Kermesina Rose:
Azalia Silver Sword wciąż jeszcze ukwiecona, choć powoli i ona opada:
Jednak kolorów nie brakuje:
Zawciąg różowy:
i biały:
Już myślałam, że nie zakwitnie, ale chyba się wystraszyła, po tym, jak wyrwałam drugą kępę, by posadzić nowego rododendrona. Od razu wyskoczył kwiat :
Czosnek Gladiator:
Mój synek uwielbia tarmosić tymi pomponami. W zeszłym roku w ten sposób kilka nie doczekało do rozkwitu.
W tym roku, oprócz z chwastami, muszę też walczyć z samosiejkami. W zeszłym roku chuchałam, dmuchałam, w domu wysiewałam, żeby coś wyrosło, a teraz pozbywam się nadmiarów portulaki, nagietków, aksamitek, czarnuszki, porcelanki.
Ta ostatnia nawet już kwitnie:
Ogólnie zrobiło się bardzo zielono. Coraz mniej pustych miejsc widać
Aż do domu się wracać nie chce?
No, chyba, że taka pogoda jak dzisiaj
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
- dorcia7
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12457
- Od: 13 lip 2011, o 13:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Nasz Zielony Zakątek
Jeszcze trochę do maja,ale rocznica będzie od ostatniego wpisu , jak azalia Silver Sword ??
Re: Nasz Zielony Zakątek
Witaj Dorotko
Tak właśnie od jakiegoś czasu zbieram się do aktualizacji, nawet kilka zdjęć już naszykowałam. Właśnie dzisiaj skończyłam plany nowych nasadzeń i zmian na nowy sezon. Trochę się w nich zatraciłam. Tyle cudowności, a kawałek ziemi tak niewielki
Azalia ma się świetnie Urosła, wciąż niezmiennie zdrowa i już się doczekać kwitnienia nie mogę. Na początku grudnia najpierw obsypałam ją korą po tym, gdy przez kilka dni utrzymywała się temp. -5 st. C., myśląc, że to już zima. Sądzę, że nie ja jedna się pomyliłam Na początku roku pojechałam i odkryłam ją i inne rośliny, bo w Cze-wie wciąż na plusie i raz słonecznie, a raz mokro. Z taką miłością pookrywałam róże, hortensje, podsypałam azalie i różaneczniki, a później widmo chorób grzybowych po nocach spać mi nie dało, póki nie poodkrywałam
Tak właśnie od jakiegoś czasu zbieram się do aktualizacji, nawet kilka zdjęć już naszykowałam. Właśnie dzisiaj skończyłam plany nowych nasadzeń i zmian na nowy sezon. Trochę się w nich zatraciłam. Tyle cudowności, a kawałek ziemi tak niewielki
Azalia ma się świetnie Urosła, wciąż niezmiennie zdrowa i już się doczekać kwitnienia nie mogę. Na początku grudnia najpierw obsypałam ją korą po tym, gdy przez kilka dni utrzymywała się temp. -5 st. C., myśląc, że to już zima. Sądzę, że nie ja jedna się pomyliłam Na początku roku pojechałam i odkryłam ją i inne rośliny, bo w Cze-wie wciąż na plusie i raz słonecznie, a raz mokro. Z taką miłością pookrywałam róże, hortensje, podsypałam azalie i różaneczniki, a później widmo chorób grzybowych po nocach spać mi nie dało, póki nie poodkrywałam
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
- dorcia7
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12457
- Od: 13 lip 2011, o 13:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Nasz Zielony Zakątek
Fajnie ,że się odezwałaś, no to na zdjęcia czekam
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 21737
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Re: Nasz Zielony Zakątek
Oj Karinko dobrze ,że zamierzasz uraczyc nas zdjęciami... Skończyłas na wiośnie a przecież całe lato i jesień tez spędziłas na działce prawda?
Synek cudowny,jaki zaradny młody ogrodnik!
Super.że Dorotka odgrzebała Twój wątek.
Synek cudowny,jaki zaradny młody ogrodnik!
Super.że Dorotka odgrzebała Twój wątek.
-
- 500p
- Posty: 523
- Od: 12 maja 2008, o 14:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Nasz Zielony Zakątek
Włożyliście kawał serca w działkę
Zdjęcia piękne, ale na żywo z pewnością wspanialej
Zdjęcia piękne, ale na żywo z pewnością wspanialej
Re: Nasz Zielony Zakątek
Witam Was serdecznie ?
Oczywiście, że spędziliśmy na działce. Prawie się na nią przeprowadziłam Jakoś moja dusza nie cieszy się z mieszkania w mieście, ciągnie do zieleni.
Chociaż wiele czasu spędziliśmy w ogródku, niewiele w nim zmieniliśmy. Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej z ROD-em i tak trochę daliśmy na wstrzymanie. Ale przynajmniej pozbyliśmy się ogromnej sterty gruzu i złomu. Teraz wszędzie jest czyściutko, mąż zrobił (prawie już do końca) śliczniutkie kompostowniki, bo w końcu było gdzie je postawić
Podjęliśmy dość brutalną decyzję o ścięciu orzecha włoskiego. Pień dziurawy, pomimo czyszczenia i osłaniania dalej próchniał. Na konarze to samo. W kilku innych miejscach rosły grzyby, liście i owoce porażone przez antraknozę. Plon żaden. W zamian za to drzewo posadzimy wiosną w innym miejscu jeden z klonów węgierki, więc równowagę zachowamy A pniaki wykorzystam na hodowlę boczniaka.?
Dokupiliśmy trochę krzewów owocowych: czarne porzeczki, agresty, jagody kamczackie, winorośle i jeżyny. Będzie więcej zdrowych, nie pryskanych owocków.
Poszerzona będzie rabata azaliowa, powstanie kilka różanych, co nieco trzeba będzie przesadzić, bo nareszcie klaruje nam się wizja ogrodu, jaki chcemy mieć.
Kilka zdjęć z czerwca i lata:
Cudownie pachnąca piwonia:
Plan zasłonięcia brzydkiej ściany od sąsiada idzie na przód:
Róża Mandarin w czerwcu przyciągała wzrok przechodniów:
Na początku lipca jeszcze świetnie wyglądała:
A później wyjechaliśmy na wakacje, za późno zrobiłam oprysk na czarną plamistość i w sierpniu został ołysiały krzak wciąż jednak próbujący z lepszym lub gorszym efektem kwitnąć. Aż przykro było na nią patrzeć, zwłaszcza, że w zeszłym roku w ogóle nie chorowała. Może po prostu ten rok był taki kiepski dla róż.
Obficie zakwitła róża kupiona jako Climbing Rosa:
Toczka w toczkę jak Rosarium Uetersen odziedziczona wraz z działką. Teraz mamy dwie Nie mam nic przeciwko, bo są prześliczne Tę starszą przesadzimy wiosną na tę samą rabatkę, zamiast rudbekii nagiej. Będą tworzyły różową ścianę (na zdjęciu za małym miłośnikiem szczypioru, pora, cebuli i rzodkiewek ).
Na pewno to odchoruje, ale w miejscu, w którym jest teraz nijak nam nie pasuje, a wręcz przeszkadza. W dniu letniego przesilenia wyglądała tak:
Róże na pergoli powoli się rozrastają:
Za kratką widać orzecha, którego już nie ma. Rabatka, teraz słoneczna, zostanie poszerzona i wzbogacona o kilka innych róż.
Lilie:
z trzech zamówionych Spring Pink dwie są takie:
a jedna taka:
Te niespodzianki od dystrybutora...
Venezuela:
Całej trzeciej odmiany lilii, którą posiadam, z jakiegoś dziwnego powodu zdjęć nie mam. Aż dziw, bo ogródek obfocony z każdej strony i o każdej porze.
Oczywiście, że spędziliśmy na działce. Prawie się na nią przeprowadziłam Jakoś moja dusza nie cieszy się z mieszkania w mieście, ciągnie do zieleni.
Chociaż wiele czasu spędziliśmy w ogródku, niewiele w nim zmieniliśmy. Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej z ROD-em i tak trochę daliśmy na wstrzymanie. Ale przynajmniej pozbyliśmy się ogromnej sterty gruzu i złomu. Teraz wszędzie jest czyściutko, mąż zrobił (prawie już do końca) śliczniutkie kompostowniki, bo w końcu było gdzie je postawić
Podjęliśmy dość brutalną decyzję o ścięciu orzecha włoskiego. Pień dziurawy, pomimo czyszczenia i osłaniania dalej próchniał. Na konarze to samo. W kilku innych miejscach rosły grzyby, liście i owoce porażone przez antraknozę. Plon żaden. W zamian za to drzewo posadzimy wiosną w innym miejscu jeden z klonów węgierki, więc równowagę zachowamy A pniaki wykorzystam na hodowlę boczniaka.?
Dokupiliśmy trochę krzewów owocowych: czarne porzeczki, agresty, jagody kamczackie, winorośle i jeżyny. Będzie więcej zdrowych, nie pryskanych owocków.
Poszerzona będzie rabata azaliowa, powstanie kilka różanych, co nieco trzeba będzie przesadzić, bo nareszcie klaruje nam się wizja ogrodu, jaki chcemy mieć.
Kilka zdjęć z czerwca i lata:
Cudownie pachnąca piwonia:
Plan zasłonięcia brzydkiej ściany od sąsiada idzie na przód:
Róża Mandarin w czerwcu przyciągała wzrok przechodniów:
Na początku lipca jeszcze świetnie wyglądała:
A później wyjechaliśmy na wakacje, za późno zrobiłam oprysk na czarną plamistość i w sierpniu został ołysiały krzak wciąż jednak próbujący z lepszym lub gorszym efektem kwitnąć. Aż przykro było na nią patrzeć, zwłaszcza, że w zeszłym roku w ogóle nie chorowała. Może po prostu ten rok był taki kiepski dla róż.
Obficie zakwitła róża kupiona jako Climbing Rosa:
Toczka w toczkę jak Rosarium Uetersen odziedziczona wraz z działką. Teraz mamy dwie Nie mam nic przeciwko, bo są prześliczne Tę starszą przesadzimy wiosną na tę samą rabatkę, zamiast rudbekii nagiej. Będą tworzyły różową ścianę (na zdjęciu za małym miłośnikiem szczypioru, pora, cebuli i rzodkiewek ).
Na pewno to odchoruje, ale w miejscu, w którym jest teraz nijak nam nie pasuje, a wręcz przeszkadza. W dniu letniego przesilenia wyglądała tak:
Róże na pergoli powoli się rozrastają:
Za kratką widać orzecha, którego już nie ma. Rabatka, teraz słoneczna, zostanie poszerzona i wzbogacona o kilka innych róż.
Lilie:
z trzech zamówionych Spring Pink dwie są takie:
a jedna taka:
Te niespodzianki od dystrybutora...
Venezuela:
Całej trzeciej odmiany lilii, którą posiadam, z jakiegoś dziwnego powodu zdjęć nie mam. Aż dziw, bo ogródek obfocony z każdej strony i o każdej porze.
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek
Re: Nasz Zielony Zakątek
Letni mini skalniaczek:
Lewizja kwitnie drugi raz. Chcę takich więcej
Będzie też nowa rabatka z liliowcami łącząca się z obecną, na której na razie rośnie tylko Desperado:
i Highland Lord:
Powojnik Jan Paweł II przerósł moje oczekiwania pełznąc pod daszkiem ni to werandy, ni to balkoniku, osiągając w drugim roku po posadzeniu ok. 3 m długości.
Kwitł jeszcze w listopadzie
Pierwszy raz wysiewałam lewkonie. Czerwona w ogóle nie zakwitła, za to różowa i cielista mnie zachwyciły, bo kwitły od początku lata do późnej jesieni:
Czarnuszka sama się już rozsiewa gdzie popadnie:
Hortensja okryta na zimę, odwdzięczyła się wczesnym i długim, trwającym do końca sezonu kwitnieniem:
Dostała jeszcze dwie kumpele, białą:
i ciemnoróżową:
No i jeszcze jesiennie:
Jak wcześniej napisałam, zmian i pracy sporo nas czeka. Trochę jej ubyło dzięki ciepłej pogodzie, gdy przed samym Sylwestrem przekopałam w kilka dni cały tylni trawnik Wiosną będzie można już równać, wałować i siać nową trawę.
Synek, jak to zobaczył, prawie się popłakał, bo mama zakopała jego śliczne stokrotki i jak on teraz będzie mi robił bukieciki?
Pocieszyłam go, że akurat stokrotki to na pewno na nowo wyrosną
Lewizja kwitnie drugi raz. Chcę takich więcej
Będzie też nowa rabatka z liliowcami łącząca się z obecną, na której na razie rośnie tylko Desperado:
i Highland Lord:
Powojnik Jan Paweł II przerósł moje oczekiwania pełznąc pod daszkiem ni to werandy, ni to balkoniku, osiągając w drugim roku po posadzeniu ok. 3 m długości.
Kwitł jeszcze w listopadzie
Pierwszy raz wysiewałam lewkonie. Czerwona w ogóle nie zakwitła, za to różowa i cielista mnie zachwyciły, bo kwitły od początku lata do późnej jesieni:
Czarnuszka sama się już rozsiewa gdzie popadnie:
Hortensja okryta na zimę, odwdzięczyła się wczesnym i długim, trwającym do końca sezonu kwitnieniem:
Dostała jeszcze dwie kumpele, białą:
i ciemnoróżową:
No i jeszcze jesiennie:
Jak wcześniej napisałam, zmian i pracy sporo nas czeka. Trochę jej ubyło dzięki ciepłej pogodzie, gdy przed samym Sylwestrem przekopałam w kilka dni cały tylni trawnik Wiosną będzie można już równać, wałować i siać nową trawę.
Synek, jak to zobaczył, prawie się popłakał, bo mama zakopała jego śliczne stokrotki i jak on teraz będzie mi robił bukieciki?
Pocieszyłam go, że akurat stokrotki to na pewno na nowo wyrosną
Pozdrawiam, Karina.
Nasz Zielony Zakątek
Nasz Zielony Zakątek