Cóż, pozostaje czekać. Dzięki!dianek pisze:wg książek taka roślinka z nasiona wyhodowana zakwitnie po ok. 5-8 latach,
Rdest Auberta ( Fallopia )
Jeśli wetkniesz 5 cm pęd rdestu do ziemi i podlejesz to podejrzewam że też przeżyje on jest bardzo odporny, nawet za bardzo czasem...
U mnie przezimował w plastikowej doniczce o średnicy 7 cm stojąc na tarasie, przypadkowo zapomniany i bez żadnego przykrycia.
U mnie przezimował w plastikowej doniczce o średnicy 7 cm stojąc na tarasie, przypadkowo zapomniany i bez żadnego przykrycia.
Gdy nie ma gdzie zawrócić, trzeba iść naprzód.
a ja powrócę do tematu...Mam nasiona rdestówki właśnie, czy mogę wysiać bezpośrednio do gruntu??
Pozdrawiam-AgnieszkaIntro, czekanie na wiosnę
W zeszłym roku na przedwiośniu kupiłam sadzonkę ok. 70 cm rdestu, mam spory odcinek metalowego płotu graniczącego z ulicą i chciałam szybko osłonić się od przypadkowych gapiów. Owinęłam koniec pnącza na metalowej kracie wierząc, że zacznie rosnąć jak szalony praktycznie od razu. Jednak rósł marnie, w końcu usechł. Może metalowe ogrodzenie nie jest dla niego dobre? Wszystkie fotki jakie widzę to na drewnie bądź ścianie się wspina...
pozdrowienia
- aleksandra2323
- 500p
- Posty: 529
- Od: 28 cze 2008, o 00:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
A może go nie podlewałaś?dorotka28 pisze:W zeszłym roku na przedwiośniu kupiłam sadzonkę ok. 70 cm rdestu, mam spory odcinek metalowego płotu graniczącego z ulicą i chciałam szybko osłonić się od przypadkowych gapiów. Owinęłam koniec pnącza na metalowej kracie wierząc, że zacznie rosnąć jak szalony praktycznie od razu. Jednak rósł marnie, w końcu usechł. Może metalowe ogrodzenie nie jest dla niego dobre? Wszystkie fotki jakie widzę to na drewnie bądź ścianie się wspina...
Chociaż ja kiedyś też jeden posadziłam i nie specjalnie mi rósł, potem go wykopałam.
Ale w zeszłym roku posadziłam, w innym miejscu, podlewałam mocno (było gorące lato) i potraktowałam jeszcze azofoską. Zaczął rosnąć jak oszalały.
Agdula
Mądrość wabi-sabi: Nic nie jest doskonałe, skończone ani wieczne.
W prawie dzikim ogrodzie ...
Mądrość wabi-sabi: Nic nie jest doskonałe, skończone ani wieczne.
W prawie dzikim ogrodzie ...
Witam miłośników "Auberta"
ja się zakochałam w nim rok temu, po tym jak z kiepską miną powątpiewania w sukces posadziłam w kwietniu suche i połamane patyki tego (jak sie później okazało - cudeńka) a po kilku tygodniach miałam już metrowe przyrosty ale to było tylko tak "na próbę"
w tym roku chcę sie odseparować od wścibskich sąsiadów więc posadzę jeszcze pare na płotku i z lubością będę patrzeć jak zarasta, hi hi ! jest to coś pociesznego, jak to się obserwuje :P
a oczywiście potem trzeba pilnować, żeby nie zaatakował nas na dobre... raz w tygodniu obrywam te pędy, które się zaczynają panoszyć za daleko
pozdrawiam serdecznie !
ata
ja się zakochałam w nim rok temu, po tym jak z kiepską miną powątpiewania w sukces posadziłam w kwietniu suche i połamane patyki tego (jak sie później okazało - cudeńka) a po kilku tygodniach miałam już metrowe przyrosty ale to było tylko tak "na próbę"
w tym roku chcę sie odseparować od wścibskich sąsiadów więc posadzę jeszcze pare na płotku i z lubością będę patrzeć jak zarasta, hi hi ! jest to coś pociesznego, jak to się obserwuje :P
a oczywiście potem trzeba pilnować, żeby nie zaatakował nas na dobre... raz w tygodniu obrywam te pędy, które się zaczynają panoszyć za daleko
pozdrawiam serdecznie !
ata
Ja też jestem w nim zakochana, chociaż wielu ludzi go krytukuje.
Tylko faktycznie trzeba go pilnować
Tylko faktycznie trzeba go pilnować
Agdula
Mądrość wabi-sabi: Nic nie jest doskonałe, skończone ani wieczne.
W prawie dzikim ogrodzie ...
Mądrość wabi-sabi: Nic nie jest doskonałe, skończone ani wieczne.
W prawie dzikim ogrodzie ...
pilnować, pilnować... jak każdego faceta, hi hi
to przecież taki nieusłuchany "Albercik" jak ja go nazywam niesforny, panoszy się tu i tam bez pozwolenia, jak prawdziwy facet ! czasem ciężko nad nim zapanować, ale tylko troszkę cierpliwości i robi co chcemy...
a wtedy okazuje się, że może być całkiem subtelny !!!
to przecież taki nieusłuchany "Albercik" jak ja go nazywam niesforny, panoszy się tu i tam bez pozwolenia, jak prawdziwy facet ! czasem ciężko nad nim zapanować, ale tylko troszkę cierpliwości i robi co chcemy...
a wtedy okazuje się, że może być całkiem subtelny !!!
Nad swoim nie dałam rady zapanować, rósł u mnie na dobrej wilgotnej glebie z piętnaście lat, chyba dwa razy był odmładzany tzn. ścinany na wys.1,5 m do gołych patyków.W końcu stał się kością niezgody sąsiedzkiej (nawet policję kobieta wezwała), bo posadziła z drugiej strony świerki, które nieustannie 'dusił'.Musiałam zlikwidować , sama już siły nie miałam, po cięciu (co 2 tygodnie) rósł błyskawicznie, a od spodu liście z braku światła żółkły i zasychały, zasypywały trawnik całe lato, wiatr zanosił je nieustannie na taras Rósł na wysokim, silnym trejażu drewnianym przymocowanym do betonowego ogrodzenia, ale ten szybko zbutwiał, pnącze tworzy w krótkim czasie gęstą plątaninę pędów, jest mało przewiewne Rósł jak szalony, ale kwitł słabo
do Selli
cóż... może faktycznie był już "za stary" i rozpanoszył się za bardzo, może zbyt blisko sąsiedzkich drzew, że na nie właził... Ja obsadzam go na mojej "zagrodzie" takiej w kształcie litery U zrobionej z płotków bambusowych żeby sąsiedzi nie zaglądali mi w talerz. To jest działeczka ROD więc bardzo mała i mam blisko sąsiadów (niestety mają z tej samej strony werandę) Muszę się troszkę osłonić, a do tego właśnie najbardziej się nadaje "Albercik", a jak sie za bardzo rozrośnie to cóż... może też go będę radykalnie przycinać, albo zmienię całkowicie wizję swojego zacisza. Na razie pozwalam mu zapanować nad płotkiem
to jedyna szansa na odrobinę prywatności
cóż... może faktycznie był już "za stary" i rozpanoszył się za bardzo, może zbyt blisko sąsiedzkich drzew, że na nie właził... Ja obsadzam go na mojej "zagrodzie" takiej w kształcie litery U zrobionej z płotków bambusowych żeby sąsiedzi nie zaglądali mi w talerz. To jest działeczka ROD więc bardzo mała i mam blisko sąsiadów (niestety mają z tej samej strony werandę) Muszę się troszkę osłonić, a do tego właśnie najbardziej się nadaje "Albercik", a jak sie za bardzo rozrośnie to cóż... może też go będę radykalnie przycinać, albo zmienię całkowicie wizję swojego zacisza. Na razie pozwalam mu zapanować nad płotkiem
to jedyna szansa na odrobinę prywatności
... nie miała baba kłopotu - kupiła sobie działkę
ale podobno "co mnie nie zabije, to wzmocni" (mam nadzieję...)
ale podobno "co mnie nie zabije, to wzmocni" (mam nadzieję...)