Dotarła do mnie kolejna paczka z różyczkami a właściwie z różycami bo ogromne one są bardzo, wiadomo jak to Sip.
Aurelia Liffa, Geschwinds Orden, Poppius, Himmelsauge, Roseraie de I'Hay, Hansa, Martin Frobisher, Louise Bugnet, Marie Bugnet, Mrs John Laing i dla córki Golden Wings
oraz z Niemiec bo przyszło za dużo i mnie się dostało:
Princess Alexandra of Kent i Old Port
Czekam jeszcze na róże od Ewy-Gloriadei, lada dzień powinny dojść:
Rudolf Joseph Geschwind, Dr, Eckener, Petite Orleanaise, Sweet Cover, Rotes Meer, Capricia Renaissance, Isabel Renaissance, Johann Wolfgang von Goethe Rose i dla córki Westerlad
Niestety paru róż brakuje , jeszcze nie dotarły do kraju:
Astra, Josephine Ritter i Awakening czyli Probuzeni ale mam nadzieję że wiosną zagoszczą w moim ogrodzie.
Dziewczyny chyba będę musiała pomyśleć o jakichś bilecikach bo koszty zakupów były ogromne, niedawno liczyłam tylko z paru szkółek i aż mi skóra ścierpła jak to do mnie dotarło

Chyba założę sobie szlaban na wiosenne zakupy

No może kupię sobie tylko parę powojników, jakieś lilijki i na tym koniec i finito, następne szaleństwo różane za rok.
Taką ostrą samokrytyką zamykam ten sezon różany, o moich i nie tylko moich różyczkach będziemy snuć opowieści już w nowym wątku.
