W. o...zwierzętach gospodarczych cz.1
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 1572
- Od: 24 sty 2007, o 11:59
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
To pomarańczowe, to chyba to samo co Twój kamień w poidełku, tyle że mirzan wykorzystuje zakrętki od słoików typu Twist.
Mirzan, rzeczywiście napisz coś więcej o warunkach hodowli, gdzie je trzymasz, czym karmisz, pisklęta czym dorosłe, same zdjęcia niewiele nam mówią. A wątek jest w sekcji "Wszystko o .." , więc prosimy o więcej informacji.
Mirzan, rzeczywiście napisz coś więcej o warunkach hodowli, gdzie je trzymasz, czym karmisz, pisklęta czym dorosłe, same zdjęcia niewiele nam mówią. A wątek jest w sekcji "Wszystko o .." , więc prosimy o więcej informacji.
Pozdrawiam, Paweł Woynowski
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Te zakrętki to poidełka.W srodku mniejsza zakrętka,aby ograniczyć pisklętom dostęp do wody.
Małe przepiórki są tak nieostrożne,ze potrafią utopić się w zakrętce od butelki.Poruszają się cały czas biegiem,nie wiem gdzie się tak spieszą.Maluch jest wielkości naparstka. Potrafi biegnąc
przewrócić się i śpi. Może usnać podczas picia,jedzenia,w każdej pozycji i kazdym miejscu.
A następny nie zwraca uwagi,przydepnie na szyję i już jednego mniej.W pierwszych dniach lęgów,
trzeba bardzo uważać,bywają duże straty.
Pierwsze przepiórki hodowałem w piwnicy.Używam nieczynną pralnię pod moim mieszkaniem.
Tam zamontowałem klatki i trzymałem dość długo kilkadziesiąt ptaków.Przepiórki mieszkały w klatkach,na pochylonej siatce.Przez siatkę przelatywały odchody,a jajka staczały się do przodu.
Odchody spadały na blaszaną tacę i były regularnie sprzątane.
Oświetlenie w klatkach zrobiłem z żarówek od latarki,prąd obniżony w transformatorku dzwonkowym.Poidła i karmidła z rozciętych butelek po wodzie.
Ptaki nie mogą mieć za duzo miejsca,najlepiej,aby skrzydłami były w stanie dotykać się.Jeśli mają
nadmiar luzu,biją się i zabijają.
Klatki nie mogą być za wysokie. W wysokich klatkach przepiórki fruwaja i rozbijają głowy o strop.
Czyli na oko złe warunki,ciasno, nisko,ciemno.Jak im się da lepsze warunki,będą straty.
Hodowla rozrosła się,przeniosłem się do ogrodu,do altanki,właściwie to taki nieduży domek gospodarczy.Zrobiłem dwa piętra klatek,w sumie ok 5m kw.powierzchni.Zgłosił się jakiś niby klient, chciał odbierać jajka w ilości ok kilkaset sztuk dziennie. No to zacząłem wysiadywać pisklęta.
Doszedłem do ilości ok 500 sztuk,starych i młodych. Jajka sypią, gnój też, a klienta wcięło.Trochę jajek sprzedwałem do sklepu, część po znajomych. Sami zjadaliśmy setki, i w sałatkach i w zupach z kawiorem [sam go nie robiłem,kupowany].
W końcu włamali mi się barbarzyńcy, połamali klatki, ptaki rozpędzili, podeptali, to było w listopadzie.
Ponad połowę połapałem, wyremontowałem klatki. Za jakiś czas powtórka z rozrywki, znów klatki
połamane, ptaki na mrozie na dworze. Okoliczne koty nie mogły już na przepiórki patrzeć, tak się
objadły. Część stada wybiłem i poszła do zamrażarki. Ok setki sprzedałem, pozostałe ponad setkę
oddałem dla ZOO wrocławskiego.
I tak się skończyła moja pierwsza hodowla przepiórek. Ptaki na ogół są szarobure. Trafiło mi się
kilka z białymi oznakami. Wyselekcjonowałem sobie białe i inne ładne.
Zapomniałem dodać, do flaszki na chłopa potrzebne są trzy pieczone, ze słoninką.Ech,wspomnienia.
Małe przepiórki są tak nieostrożne,ze potrafią utopić się w zakrętce od butelki.Poruszają się cały czas biegiem,nie wiem gdzie się tak spieszą.Maluch jest wielkości naparstka. Potrafi biegnąc
przewrócić się i śpi. Może usnać podczas picia,jedzenia,w każdej pozycji i kazdym miejscu.
A następny nie zwraca uwagi,przydepnie na szyję i już jednego mniej.W pierwszych dniach lęgów,
trzeba bardzo uważać,bywają duże straty.
Pierwsze przepiórki hodowałem w piwnicy.Używam nieczynną pralnię pod moim mieszkaniem.
Tam zamontowałem klatki i trzymałem dość długo kilkadziesiąt ptaków.Przepiórki mieszkały w klatkach,na pochylonej siatce.Przez siatkę przelatywały odchody,a jajka staczały się do przodu.
Odchody spadały na blaszaną tacę i były regularnie sprzątane.
Oświetlenie w klatkach zrobiłem z żarówek od latarki,prąd obniżony w transformatorku dzwonkowym.Poidła i karmidła z rozciętych butelek po wodzie.
Ptaki nie mogą mieć za duzo miejsca,najlepiej,aby skrzydłami były w stanie dotykać się.Jeśli mają
nadmiar luzu,biją się i zabijają.
Klatki nie mogą być za wysokie. W wysokich klatkach przepiórki fruwaja i rozbijają głowy o strop.
Czyli na oko złe warunki,ciasno, nisko,ciemno.Jak im się da lepsze warunki,będą straty.
Hodowla rozrosła się,przeniosłem się do ogrodu,do altanki,właściwie to taki nieduży domek gospodarczy.Zrobiłem dwa piętra klatek,w sumie ok 5m kw.powierzchni.Zgłosił się jakiś niby klient, chciał odbierać jajka w ilości ok kilkaset sztuk dziennie. No to zacząłem wysiadywać pisklęta.
Doszedłem do ilości ok 500 sztuk,starych i młodych. Jajka sypią, gnój też, a klienta wcięło.Trochę jajek sprzedwałem do sklepu, część po znajomych. Sami zjadaliśmy setki, i w sałatkach i w zupach z kawiorem [sam go nie robiłem,kupowany].
W końcu włamali mi się barbarzyńcy, połamali klatki, ptaki rozpędzili, podeptali, to było w listopadzie.
Ponad połowę połapałem, wyremontowałem klatki. Za jakiś czas powtórka z rozrywki, znów klatki
połamane, ptaki na mrozie na dworze. Okoliczne koty nie mogły już na przepiórki patrzeć, tak się
objadły. Część stada wybiłem i poszła do zamrażarki. Ok setki sprzedałem, pozostałe ponad setkę
oddałem dla ZOO wrocławskiego.
I tak się skończyła moja pierwsza hodowla przepiórek. Ptaki na ogół są szarobure. Trafiło mi się
kilka z białymi oznakami. Wyselekcjonowałem sobie białe i inne ładne.
Zapomniałem dodać, do flaszki na chłopa potrzebne są trzy pieczone, ze słoninką.Ech,wspomnienia.
- romaszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1411
- Od: 31 gru 2010, o 23:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie. Wola Uhruska
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Mamy następne osiągnięcie w doświadczeniu życia rolnika. Skosiliśmy trawę z (na razie nie zagospodarowanego pola), zbelowaliśmy. To znaczy, zrobił to zaprzyjaźniony rolnik , myśmy tylko zapłacili za robotę. Ale mamy swoje własne siano w postaci 19 belek. Sąsiad stwierdził, że na nasze potrzeby ( kury, 4 kozy i ewentualne króliki), spokojnie na zimę wystarczy. Teraz rozglądamy się za słomą, którą musimy kupić, ponieważ do tego etapu rolnictwa jeszcze nie dotarliśmy
Nu i właśnie! Króliki.
Zastanawiam się, czy teraz jest dobry czas oby zacząć hodowle? Czy może lepiej zaczekać do wiosny? Jak to jest? Od czego zacząć? Gdzie trzymać ich w zimie?
Widzę, że dużo osób odwiedza ten wątek, ale mało kto, ma odwagę lub chęci napisać Tak, jak na wstępie, zachęcam Was do dzielenia się swoimi doświadczeniami. Pokażcie swoje zwierzęta, opowiedzcie jakie mieliście problemy związane z hodowlą i jak sobie z tym poradziliście. Jeżeli ktoś ma aktualnie problemy z krową, kozą, kurką, królikiem, owcą, gęsią it.d. napiszcie, a wtedy, na pewno, któryś z Forumkowiczów, co na tym się zna i zakładam z góry, lubi zwierzęta nie wytrzyma ... i odpowie
Nu i właśnie! Króliki.
Zastanawiam się, czy teraz jest dobry czas oby zacząć hodowle? Czy może lepiej zaczekać do wiosny? Jak to jest? Od czego zacząć? Gdzie trzymać ich w zimie?
Widzę, że dużo osób odwiedza ten wątek, ale mało kto, ma odwagę lub chęci napisać Tak, jak na wstępie, zachęcam Was do dzielenia się swoimi doświadczeniami. Pokażcie swoje zwierzęta, opowiedzcie jakie mieliście problemy związane z hodowlą i jak sobie z tym poradziliście. Jeżeli ktoś ma aktualnie problemy z krową, kozą, kurką, królikiem, owcą, gęsią it.d. napiszcie, a wtedy, na pewno, któryś z Forumkowiczów, co na tym się zna i zakładam z góry, lubi zwierzęta nie wytrzyma ... i odpowie
- zielonookakate
- 100p
- Posty: 102
- Od: 27 sie 2011, o 22:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Chełm Wola Uhruska
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Witam kochana sąsiadko Alu.
Z króliczkami mogę wam troszke pomoc gdyż jak mieszkałam w Chełmie z rodzicami (dawno temu) to ktoregos pieknego dnia wracajac z wakacji u cioci nie wróciłam sama Przywiozłam moja mała ,,Kinie,, i chcac nie chcac tato musiał mi pomoc z robieniem klatki i cala reszta obowiazkow. Kinia była malutka i byla biała w czarne kropeczki i miała sliczny rozowy nosek i czarne oczka. Tato pomogł mi ze wszystkim, zrobił klatke powiedział jak sie zajmowac i Kasia opiekowała sie maluszkiem, zrywala trawke i koniczyne, karmila pszenica, zmieniala wode no i oczywiscie musiala sprzatac ,,kupy,, mojej Kini No ale tato tlumaczyl... zwierze to nie zabawka tylko obowiazek, chcialas krolika wiec musisz po nim sprzatac,, I Kasia sprzatala Miesiac po tym jak przynioslam do domu Kinie czas byl zeby Kinia miala kolege bo stwierdzilam ze jej musi byc smutno wiec poprosilam kolege o krolika i przynioslam kolejnego malucha. Zostal nazwany ,,Kinio,, wyrosł na ogromnego bialego krolika z czerwonymi oczami. Tato musial zrobic druga klatke i przyszedl czas na ,,dzieci Kini i Kinia,, Wiec mala Kasia przelozyla Kinie do Kinia i sama tez poszla spac do domku.. Nastepnego dnia Kinia wrociła do swojej klatki. Mijal dzien po dniu az ktoregos dnia zobaczylam ze Kinia wygryza sobie siersc z brzuszka i uklada ja w sianku na swoim gniazdku. Bardzo sie przestraszylam i przeszukalam ksiazke telefoniczna w poszukiwaniu numeru telefonu do weterynarza. Znalazlam i dzwonie prawie z placzem i tlumacze ze Kinia bedzie umierac bo wyrywa sobie futerko i kładzie do gniazda. Weterynarz zaczal sie strasznie smiac a ja plakac i zapytal czy Kinia ma jakiegos kolege??? Ja jako mala 12letnia dziewcznka odpowiedzialam przez łzy ze tak. Wiec powiezial ze ona nie umiera tylko niedlugo bedzie miala dzieci!!! Jaka bylam spokojna i szczesliwa ze z Kinia wszystko ok. Jakis czas pozniej Kinia urodzila okolo 10 maluszkow i ciekawostka jest to ze jedne byly cale szare a inne bialo szare ale wszystkie byly sliczniutkie
Więcej już nie poprawiam, musiał bym cały post pokolorować na czerwono. Bardzo proszę używać polskich liter. Taki mamy wymóg na tym forum. (§ 3.2. Regulaminu forum). Proszę mi wierzyć, klawisz Alt naprawdę nie gryzie. Proponuję również, zapoznać się jednak z regulaminem forum, unikniemy w przyszłości podobnych sytuacji.
P.W
Moderator
Z króliczkami mogę wam troszke pomoc gdyż jak mieszkałam w Chełmie z rodzicami (dawno temu) to ktoregos pieknego dnia wracajac z wakacji u cioci nie wróciłam sama Przywiozłam moja mała ,,Kinie,, i chcac nie chcac tato musiał mi pomoc z robieniem klatki i cala reszta obowiazkow. Kinia była malutka i byla biała w czarne kropeczki i miała sliczny rozowy nosek i czarne oczka. Tato pomogł mi ze wszystkim, zrobił klatke powiedział jak sie zajmowac i Kasia opiekowała sie maluszkiem, zrywala trawke i koniczyne, karmila pszenica, zmieniala wode no i oczywiscie musiala sprzatac ,,kupy,, mojej Kini No ale tato tlumaczyl... zwierze to nie zabawka tylko obowiazek, chcialas krolika wiec musisz po nim sprzatac,, I Kasia sprzatala Miesiac po tym jak przynioslam do domu Kinie czas byl zeby Kinia miala kolege bo stwierdzilam ze jej musi byc smutno wiec poprosilam kolege o krolika i przynioslam kolejnego malucha. Zostal nazwany ,,Kinio,, wyrosł na ogromnego bialego krolika z czerwonymi oczami. Tato musial zrobic druga klatke i przyszedl czas na ,,dzieci Kini i Kinia,, Wiec mala Kasia przelozyla Kinie do Kinia i sama tez poszla spac do domku.. Nastepnego dnia Kinia wrociła do swojej klatki. Mijal dzien po dniu az ktoregos dnia zobaczylam ze Kinia wygryza sobie siersc z brzuszka i uklada ja w sianku na swoim gniazdku. Bardzo sie przestraszylam i przeszukalam ksiazke telefoniczna w poszukiwaniu numeru telefonu do weterynarza. Znalazlam i dzwonie prawie z placzem i tlumacze ze Kinia bedzie umierac bo wyrywa sobie futerko i kładzie do gniazda. Weterynarz zaczal sie strasznie smiac a ja plakac i zapytal czy Kinia ma jakiegos kolege??? Ja jako mala 12letnia dziewcznka odpowiedzialam przez łzy ze tak. Wiec powiezial ze ona nie umiera tylko niedlugo bedzie miala dzieci!!! Jaka bylam spokojna i szczesliwa ze z Kinia wszystko ok. Jakis czas pozniej Kinia urodzila okolo 10 maluszkow i ciekawostka jest to ze jedne byly cale szare a inne bialo szare ale wszystkie byly sliczniutkie
Więcej już nie poprawiam, musiał bym cały post pokolorować na czerwono. Bardzo proszę używać polskich liter. Taki mamy wymóg na tym forum. (§ 3.2. Regulaminu forum). Proszę mi wierzyć, klawisz Alt naprawdę nie gryzie. Proponuję również, zapoznać się jednak z regulaminem forum, unikniemy w przyszłości podobnych sytuacji.
P.W
Moderator
Kasieńka
- anusia
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 2
- Od: 6 wrz 2011, o 22:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Witam
Ogromnie się ucieszyłam tym tematem, bo jest to niezwykle przydatna wiedza. My jeszcze nie podjęliśmy decyzji co będziemy z mężem hodować i siać (bo to tez zależy od rodzaju trzymanej zwierzyny). Takiego tematu właśnie mi brakowało, bo fora rolnicze są za bardzo zaawansowane dla mnie.
Bardzo ciekawi mnie jak duże jest wasze gospodarstwo, ile macie ziemi? My mamy niecałe 3h i nie wiemy co z tym zrobić.
Odnośnie kóz, ile macie mleka dziennie z 4 kózek, te 2 to pewnie jeszcze nie mają nic, i co robicie z tym mlekiem? tak codziennie mleko kozie może się znudzić, ja nigdy takiego mleka nie piłam, jedynie ser jadłam.
Mój wujek miał króliki i wiem, ze to dość delikatne zwierzęta, często jak jakaś choroba jest w stadzie to całe stado może zdechnąć. I chyba lepiej mieć klatki w pomieszczeniu jakimś, bo mimo futra przy dużych mrozach mogą dostać jakiejś choroby.
Wiem jeszcze, że wujek dawał królikom stary czerstwy chleb żeby sobie ząbki ścierały, bo jak za długie to mogą się kaleczyć.
Pozdrawiam serdecznie
Ogromnie się ucieszyłam tym tematem, bo jest to niezwykle przydatna wiedza. My jeszcze nie podjęliśmy decyzji co będziemy z mężem hodować i siać (bo to tez zależy od rodzaju trzymanej zwierzyny). Takiego tematu właśnie mi brakowało, bo fora rolnicze są za bardzo zaawansowane dla mnie.
Bardzo ciekawi mnie jak duże jest wasze gospodarstwo, ile macie ziemi? My mamy niecałe 3h i nie wiemy co z tym zrobić.
Odnośnie kóz, ile macie mleka dziennie z 4 kózek, te 2 to pewnie jeszcze nie mają nic, i co robicie z tym mlekiem? tak codziennie mleko kozie może się znudzić, ja nigdy takiego mleka nie piłam, jedynie ser jadłam.
Mój wujek miał króliki i wiem, ze to dość delikatne zwierzęta, często jak jakaś choroba jest w stadzie to całe stado może zdechnąć. I chyba lepiej mieć klatki w pomieszczeniu jakimś, bo mimo futra przy dużych mrozach mogą dostać jakiejś choroby.
Wiem jeszcze, że wujek dawał królikom stary czerstwy chleb żeby sobie ząbki ścierały, bo jak za długie to mogą się kaleczyć.
Pozdrawiam serdecznie
- zielonookakate
- 100p
- Posty: 102
- Od: 27 sie 2011, o 22:50
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Chełm Wola Uhruska
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Witam taka mała podpowiedz, jedną z chorób która sieje duże straty w stadku króliczym to ,,pryszczyca,, Moje króliki uratował weterynarz który je zaszczepił jak zachorowały i żaden mi nie padł a to ogromny sukces przy tej chorobie. Pryszczyca to choroba zaraźliwa jak zachoruje jeden to i prawie wszystkie. Króliki dostają dużych ,,pryszczy-kurzajek,, na uszach i na powiekach. Moje były mocno chore ale po szczepionce zostały uratowane lecz zostały im blizny na uszach. Gdy strupy odpadły króliki miały postrzępione uszka.
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.
Pozdrawiam serdecznie Forumowiczów
Katarzyna
Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam.
Pozdrawiam serdecznie Forumowiczów
Katarzyna
Kasieńka
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Zanim ktoś zacznie hodowlę królików,powinien przeczytać kilka książek na ten temat. Chorób
niszczących stado w bardzo krótkim czasie jest kilka.Bez szczepień nie obejdzie się.
I jeszcze jedna sprawa.Wiele osób z wielkim entuzjazmem planuje hodowlę zwierząt. Trzeba wziąć
pd uwagę,że np.takiego miłego,zaprzyjaźnionego królika trzeba zabić,zdjąć skórę,wypatroszyć.
Wolę nie mieć zwierząt i tego nie robić,bo mi to sprawia dużą przykrość.Nawet przerobienie
przepiórki na danie,nie należy do przyjemności.
niszczących stado w bardzo krótkim czasie jest kilka.Bez szczepień nie obejdzie się.
I jeszcze jedna sprawa.Wiele osób z wielkim entuzjazmem planuje hodowlę zwierząt. Trzeba wziąć
pd uwagę,że np.takiego miłego,zaprzyjaźnionego królika trzeba zabić,zdjąć skórę,wypatroszyć.
Wolę nie mieć zwierząt i tego nie robić,bo mi to sprawia dużą przykrość.Nawet przerobienie
przepiórki na danie,nie należy do przyjemności.
- romaszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1411
- Od: 31 gru 2010, o 23:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie. Wola Uhruska
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Mamy 1h ziemi, zaplanowaliśmy, że w przyszłym roku będziemy sadzić buraki i marchew pastewne, ziemniaki i trochę kukurydzy. Wydaje mi się, iż takie " menu " jest optymalne oby uwzględnić gusta apetyczne naszych podopiecznych czyli, kóz, kur i ewentualnych królików.anusia pisze:Bardzo ciekawi mnie jak duże jest wasze gospodarstwo, ile macie ziemi? My mamy niecałe 3h i nie wiemy co z tym zrobić.
Odnośnie kóz, ile macie mleka dziennie z 4 kózek, te 2 to pewnie jeszcze nie mają nic, i co robicie z tym mlekiem? tak codziennie mleko kozie może się znudzić, ja nigdy takiego mleka nie piłam, jedynie ser jadłam.
Mleka mamy 3 litry dziennie z dwóch kóz. Mania (starsza) daje litr, Figa ( młodsza) pól litra, z jednego dojenia, doimy dwa razy. Znudzić się mleko?! To nie z moim mężem, kotami i psami. Nie mogę już się doczekać, kiedy Figa będzie dawać więcej mleka. Na razie moja rodzinka ludzko - zwierzęca konsumuje je na bieżącą. Czasami muszę od nich schować, oby mieć z czego zrobić naleśniki, zupę owocową lub masę do ciasta Ja za mlekiem nigdy nie przepadałam ale mogę powiedzieć, że kawa z mlekiem kozim smakuje wyśmienicie a naleśniki zrobione na tym mleku idealnie odchodzą od patelni i są bardziej puszyste.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2122
- Od: 25 lut 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Na samej kukurydzy kury dobrze mieć się nie będą, będziesz do tego musiała kupowac mieszankę mineralno-witaminową, i inne ziarno, najlepiej owies lub pszenicę..Żeby dobrze niosły się w zimie można albo doświetlać kurnik, albo kupować im karmę dla niosek. Kapustę jakąś posadź albo jarmuż, dobrze wchodzi.
Mirzan: przepiórki japońskie w paru kolorach teraz robią, i łaciate. Jest nawet jakaś linia niosąca niebieskie jajka.. nie wiem tylko czy w kraju ktoś ma te niebieskojajki. Są tez wersje bardziej w kierunku mięsnym robione. Krótko żyją.. Ale i rozwijają się szybko.. To nie jest tak, że zabijają się jak mają więcej przestrzeni. Jak mają więcej przestrzeni zaczynają przejawiać instynktowne zachowania typu walka o terytorium, samice itp. I wtedy tej przestrzeni musi być naprawdę dużo więcej, żeby nie było problemów.
Przepiórki wymagają karmy o większej zawartości białka niż kury, i nie tolerują kokcydiostatyków jakie powszechnie dodawane są do paszy dla małych kurcząt. W związku z czym najczęściej karmi się je starterem dla indycząt - ten typ karmy jest dość rozpowszechniony, natomiast karmę typowo dla przepiórek nie wszędzie można dostać.
Mirzan: przepiórki japońskie w paru kolorach teraz robią, i łaciate. Jest nawet jakaś linia niosąca niebieskie jajka.. nie wiem tylko czy w kraju ktoś ma te niebieskojajki. Są tez wersje bardziej w kierunku mięsnym robione. Krótko żyją.. Ale i rozwijają się szybko.. To nie jest tak, że zabijają się jak mają więcej przestrzeni. Jak mają więcej przestrzeni zaczynają przejawiać instynktowne zachowania typu walka o terytorium, samice itp. I wtedy tej przestrzeni musi być naprawdę dużo więcej, żeby nie było problemów.
Przepiórki wymagają karmy o większej zawartości białka niż kury, i nie tolerują kokcydiostatyków jakie powszechnie dodawane są do paszy dla małych kurcząt. W związku z czym najczęściej karmi się je starterem dla indycząt - ten typ karmy jest dość rozpowszechniony, natomiast karmę typowo dla przepiórek nie wszędzie można dostać.
- romaszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1411
- Od: 31 gru 2010, o 23:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie. Wola Uhruska
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Nu cóż. Przyznam się, że ten temat, też mnie dręczył, ale jakoś nie miałam odwagi napisać. Może obawiałam się, iż nie wypada Ale widzę, ze nie doceniłam Was. Przepraszam! Rzeczywiście, hodowla zwierząt to nie tylko mleko i jajka ale również mięso i tak jak mówi Mirzan, przy założeniu hodowli, trzeba tę kwestie uwzględnić.jokaer pisze:Jak zabić, ( wynająć) ale potem jak zjeść to głaskane zwierzątko,
z którym człowiek w jakiś sposób wiąże się emocjonalnie.
Mój " pierwszy raz " wyglądał tak.
Wyprawiłam męża do pracy, nastawiłam duży gar wody na wrzątek i tak stojąc i gapiąc się na ten garnek, powiedziałam sama do siebie: Ałła! Chciałaś mieszkać na wsi, chciałaś mieć swoje mięso to teraz zechciej zabić kurkę. Bo jak ty tego nie zrobisz, to kto? Pan Bóg tak stworzył świat, że wszystko żyje w symbiozie, ty i twoje kury nie są wyjątkiem. Wzięłam głęboki oddech ... i poszłam szykować miejsce zbrodni. Wyciągnęłam pierwszy lepszy pniak ze stodoły ale nie mogłam znaleźć siekiery, musiałam zadzwonić do męża i się zapytać gdzie mam ją szukać. Mąż, domyślając się, o moich zamiarach, po dłuższej chwili milczenia, wydławił z siebie: Zrobisz to?! Odpowiedziałam: Tak, zrobię. Tylko nie dzwoń teraz do mnie bo muszę się skoncentrować. Po tym szybko i zdecydowanie brałam jedną kurę za drugą, i robiłam co trzeba. Kiedy zaczęłam skubać pierze, zadzwonił mąż: I co?! Powiedziałam: Normalnie. Siedzę skubie kury, jak to na wsi A on na to: Ooooo! Luudziee!
Teraz nie mogę się doczekać aż przyjedzie mój syn z synową żeby dać im wałówkę, wiejskiego kogucika.
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Faktycznie,żyją krótko.Brojlerki żyją do osiągnięcia wagi ok 15 dkg.Najkrócej żyją kogutki. Jak zaczynają drzeć się [śpiewać] i fruwać,to już jest koniec ich życia. Kurki żyją do pierzenia się.Trzeba je ubić przed pierzeniem,bo tracą wagę.Biją się kogutki,nie kurki.loeb pisze:Są też wersje bardziej w kierunku mięsnym robione. Krótko żyją.. Ale i rozwijają się szybko.. To nie jest tak, że zabijają się jak mają więcej przestrzeni.
Kurki są wypatroszone,jeśli kropla krwi pokaże się po zniesieniu jajka.Kokcystatyki dostają.Już do tego chyba nie wrócę,ale trochę jeszcze pamietam.A jajka są bardzo ładne, w ciapki.Jajko od brojlerka 15 gram,od japonki 11 gram.Do paszy dodawałem mleko w proszku,aby podnieść białko
do 19 %,o ile pamiętam.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2122
- Od: 25 lut 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Romaszka weźże ty naostrz te siekierę porządnie..
Z zabijaniem ciężka sprawa. Ja osobiście uważam, że nie jest ok zabijanie zwierzęcia które się oswoiło, nauczyło jeść z ręki itp, więc te które mogą potencjalnie skończyć w ten sposób staram się trzymać na dystans. Niektóre wcale się nie garną do kontaktu, inne inaczej. Może marna logika.
Dobrze jest też dowiedzieć się jak zabić w sposób możliwie humanitarny i szybki. Odnośnie ptaków w Polsce faktycznie chyba najbardziej popularny jest pieniek, niektórzy dają przed tym ptakom ziarna/chleb moczone w alkoholu - ktoś powie zbędny wydatek. Nie sądzę. Owoce z nalewki można wykorzystać;) albo przeterminowane piwo.. Dużo nie trzeba. Można też zabić przez tak zwane skręcenie karku, ale to mi się wydaje wyższą szkołą jazdy, obawiałabym się czy mam dość siły i zdecydowania, choć ponoć to bardziej humanitarny sposób. Od razu dodam, że nie chodzi to o kręcenie szyją w około, bo jak czytam co niektórzy wypisują na sieci na ten temat to mózg staje.. "Skręcenie karku" polega na oddzieleniu w odpowiednim miejscu czaszki od kręgosłupa, co powoduje przerwanie rdzenia kręgowego i natychmiastową śmierć ptaka, wykonuje się to jednym zdecydowanym ruchem, trzymając ptaka odpowiednio, a ptak ma być przy tym spokojny. Zresztą powinien być spokojny przed każdym rodzajem uboju i cierpieć możliwie mało, nawet taki zapis jest w ustawie dotyczącej uboju zwierząt gospodarskich o ile dobrze pamiętam. Jest jeszcze sposób tzw przez skrwawienie, u nas może stosowany głównie w przemysłowych ubojniach, na skalę amatorską bardzo popularny w stanach - oni mają jakieś takie koszerno-halaal ciągoty. Dla mnie okropny, w życiu bym tego nie zrobiła. A oni tego dzieci uczą, cóż.. co kraj to obyczaj.
Ciągle myślę w jaki sposób humanitarnie uśmiercić pisklę. Ciężka sprawa :/ A czasem trzeba.
Ciekawostka z działu nie gospodarczego: humanitarnym i szybkim sposobem na zabicie akwariowej rybki tropikalnej jest wrzucenie jej do pojemnika z lodowato zimną woda z kostkami lodu.
Mirzan : teraz mam brojlerki które mają dorosnąć do 340g, sama jestem ciekawa jak im pójdzie. Póki co mają jakieś 2 tyg z haczkiem.
Z zabijaniem ciężka sprawa. Ja osobiście uważam, że nie jest ok zabijanie zwierzęcia które się oswoiło, nauczyło jeść z ręki itp, więc te które mogą potencjalnie skończyć w ten sposób staram się trzymać na dystans. Niektóre wcale się nie garną do kontaktu, inne inaczej. Może marna logika.
Dobrze jest też dowiedzieć się jak zabić w sposób możliwie humanitarny i szybki. Odnośnie ptaków w Polsce faktycznie chyba najbardziej popularny jest pieniek, niektórzy dają przed tym ptakom ziarna/chleb moczone w alkoholu - ktoś powie zbędny wydatek. Nie sądzę. Owoce z nalewki można wykorzystać;) albo przeterminowane piwo.. Dużo nie trzeba. Można też zabić przez tak zwane skręcenie karku, ale to mi się wydaje wyższą szkołą jazdy, obawiałabym się czy mam dość siły i zdecydowania, choć ponoć to bardziej humanitarny sposób. Od razu dodam, że nie chodzi to o kręcenie szyją w około, bo jak czytam co niektórzy wypisują na sieci na ten temat to mózg staje.. "Skręcenie karku" polega na oddzieleniu w odpowiednim miejscu czaszki od kręgosłupa, co powoduje przerwanie rdzenia kręgowego i natychmiastową śmierć ptaka, wykonuje się to jednym zdecydowanym ruchem, trzymając ptaka odpowiednio, a ptak ma być przy tym spokojny. Zresztą powinien być spokojny przed każdym rodzajem uboju i cierpieć możliwie mało, nawet taki zapis jest w ustawie dotyczącej uboju zwierząt gospodarskich o ile dobrze pamiętam. Jest jeszcze sposób tzw przez skrwawienie, u nas może stosowany głównie w przemysłowych ubojniach, na skalę amatorską bardzo popularny w stanach - oni mają jakieś takie koszerno-halaal ciągoty. Dla mnie okropny, w życiu bym tego nie zrobiła. A oni tego dzieci uczą, cóż.. co kraj to obyczaj.
Ciągle myślę w jaki sposób humanitarnie uśmiercić pisklę. Ciężka sprawa :/ A czasem trzeba.
Ciekawostka z działu nie gospodarczego: humanitarnym i szybkim sposobem na zabicie akwariowej rybki tropikalnej jest wrzucenie jej do pojemnika z lodowato zimną woda z kostkami lodu.
Mirzan : teraz mam brojlerki które mają dorosnąć do 340g, sama jestem ciekawa jak im pójdzie. Póki co mają jakieś 2 tyg z haczkiem.
Re: W. o...zwierzętach gospodarczych
Brojlerki przepiórki są pierwszorzędne,ale do takiej wagi nigdy nie dorastały u mnie.Jajek niosą
trochę mniej,ale duże.Sypałem nieraz paszę w rozciętą dynię czy cukinię,aby nadziobały się
świeżego pokarmu.Przepiórki też się ubija przez skręcenie karku,ale nie lubiłem tej metody.
trochę mniej,ale duże.Sypałem nieraz paszę w rozciętą dynię czy cukinię,aby nadziobały się
świeżego pokarmu.Przepiórki też się ubija przez skręcenie karku,ale nie lubiłem tej metody.