100krotna... gwoli ścisłości: liliowce, lilie milczą jak zaklęte, trąby jedne
Mnogość umiarkowana, ale powoli mnie przeraża... trudno jest w niewielkim ogrodzie uzyskać sporą plamę kolorystyczną czy pokaźnych rozmiarów kępę jednego gatunku... jeśli ciągle coś wpada w oko
'Mazury'... zgadza się
Leszku
Nie wiem jak to będzie z tym rozbujaniem, bo ostatnio w szale plewienia chyba chapnęłam z łodygą powoju również jeden z powojnikowych pędów
Na razie - nie powala na kolana... raczej marudzi z kwitnieniem...
Dalu... nadinterpretacja, słowo daję

na szczęście Ela mnie wybroniła
Choć, przyznaję, cieszą mnie takie dni, jak na przykład ubiegły piątek, kiedy ja pracowałam, a M się urlopował: po powrocie do domu dostałam pyszną zupkę pomidorową na stół
Elu... zbliżenia... kiedy M wyjechał

... oj... szkalujesz porządną żonę
Lilie tegoroczne, w nowych kątach, jeszcze w pąkach, wcześniejsze już dają popis w starszych...
Z nazwami... hmmm... różnie bywa... bo, tu musicie mi wybaczyć pewną... niedoskonałość

nie dążę za wszelką cenę do poznania nazw moich kwiatów...
Często zdarza się tak, że zapomnę zapisać przy zakupie... czasami są pomyłki w zamówieniach...
Ale postaram się poprawić
Podlewanie w końcu nadeszło: w zasadzie ledwo weszliśmy do domu po pracy i odebraniu dzieci, lunęło burzliwie i chyba roślinki trochę wody złapały...
No i troszkę spadła temperatura... bo było dość nieznośnie, zwłaszcza w słońcu...
Biegnę zaraz z aparatem uchwycić coś miłego dla oka
Edit: oczy same się zamykają... jakiś czort podkusił mnie, żeby zrobić duuużo zdjęć... a potem je obrobić... zrzucić na serwer... ach... czemuż dzień nie jest jeszcze dłuższy?
Na dobranoc może widoczki ogólne, bo nazwy w półśnie mogę pomieszać
