Na razie jest w donicy i chyba tam ją zostawię do przyszłego roku.
Szkoda by mi jej było.......i jeszcze te prognozy na zimę.....







kogra pisze:Ja mam ją pierwszy rok i trochę boję się ją zostawiać na polu.
Na razie jest w donicy i chyba tam ją zostawię do przyszłego roku.
Szkoda by mi jej było.......i jeszcze te prognozy na zimę.....
Gosiu, miło że wpadłaś...Margo2 pisze:Gabi, jak zwykle mogę oglądać cudne zdjęcia.
Piszesz, że nauczyłaś się, że nie wszystko można mieć w ogrodzie.
Ja chyba powoli też do tego dojrzewam, ale przychodzi mi to z trudem. staram się nie kupować już wszystkiego.Nie umiem pozbyć się roślin które mi nie pasują do kompozycji. Upycham je wtedy gdzieś, ale nie umiem wyrzucić lub oddać. Lubię wiele roślin i to mnie gubi. Mam bałagan.
Trudno, może za kilka lat całkiem dojrzeję.
Rosea... doskonale Cie rozumiem...rosea pisze:Gabi, mam b. podobne odczucia, jeśli chodzi o niektóre rośliny. Jeśli przeczytam u Ciebie,że jakichś bylin się pozbyłaś, to wiem, że wcześniej czy póżniej zrobię to samo. Dzisiaj ścięłam badyle pysznogłówek i floksów, a nie wykopałam ich tylko dlatego, że noga mnie boli i nie mogę nacisnąc szpadla. Po prostu denerwuje mnie, ze po przekwitnięciu wyglądają nieestetycznie a jeszcze łapią mączniaka i w sierpniu i wrześniu w tym miejscu nie ma na czym oka zawiesic.To samo skalniaki. Myślałam, że jestem bardziej stała w uczuciach. Ale często patrząc na nie myślę tylko o tym,że na tym miejscu wolałabym miec liliowce, dalie, czy np. azalie
Aguś, tak... chyba nauczyłyśmy się sadzić z "głową"...AGNESS pisze:Śledzę z zainteresowaniem dyskusję o ,, mieć czy nie mieć,,Ja już przechodziłam różne etapy, u mojej mamy w ogrodzie było kolorowo, więc ja stwierdziłam, że mi to nie odpowiada, i pozbyłam sie wielu kwiatów, ( floksy, ostróżki, piwonie, i wiele, wiele innych)bo stwierdziłam, że chcę mieć dużo trawnika, iglaków, kilka krzewów, jak to człowiek pragnie zmiany. Skalniaczki kocham od zawsze i były i nadal będą obecne w moim ogrodzie im nic nie zagraża
![]()
Teraz znowu sadzę to czego się pozbyłam
![]()
![]()
ale już w zupełnie inny sposób, na tle iglaków i krzewów, stwierdziłam, że nie mogę żyć bez kolorów
A trawniczek....musi być, to nie ulega wątpliwości, ale przyjął formę płynących pomiędzy rabatami falistych rzeczek

Wiesiu... to tak jak z moją sąsiadką...abeille pisze:No właśnie z tym dojrzewaniem jest najgorzej, bo dobrze wiemy że trzeba by się pozbyć tego czego innego, rozrzedzić, wyrzucić chore
rosliny, doprowadzić do łądu całość i jeszcze lepiej do harmoni. Ale ja tak jak margo, nie umiem wyrzucać i upycham jak moge po katach,
w ostateczności oddaję sąsiadce, ale czesto to tak jakbym wyrzuciła na smietnik, bo u niej nawet mój bardzo rozprzestrzeniajacy się
wilczomlecz sosnka jakoś podumiera. Nie wiem co ona im robi że nic nie chce u niej rosnąć.![]()
Więc staram się wyrzucać, już zrobiłam pierwsze kroki w tym roku i te ogromne żółte krwawniki po kwitnieniu poszły na śmietnik. Może
sie poprawię i będzie u mnie tak jak u Ciebie Gabi?
Witaj Beatko...Beata T pisze:Ale zmiany i jak ślicznie stworzoneoczko śliczne ale ci dwaj panowie to dopiero rarytas i wypatrzyłam wielkie bukiety hortensji
No niestety tak bywa na działkach że potrafi się komuś coś do rąk przykleić
Jacku, pewnie że jesteś usprawiedliwiony...JacekP pisze:Po tym, co napisałaś Gabrysiu, mogę czuć się usprawiedliwiony, że sadzę i zbieram wszystkie rośliny. Mam po prostu dostatek miejsca i tak jak Gosia czy Wiesia, te bardziej pospolite czy ekspansywne upycham gdzieś




