Znając nazwę tej rośliny, poszperałem trochę w necie i widzę to czarno. Zresztą, działka na której rośnie to zielsko, to moja ojcowizna, którą kilka lat temu dostałem w spadku. Dziś jestem emerytem, ale sięgam pamięcią do lat 50-tych ub. stulecia, kiedy to razem z ojcem, jako nastolatek, walczyliśmy mechanicznie z tą rośliną (wtedy nie było mowy o żadnych środkach chemicznych). Porastała wtedy naroże działki na powierzchni ok. 3x3 m. Ojciec wpadł wtedy na pomysł żeby ograniczyć ekspansję tego rdestowca poprzez zakopanie po obwodzie taśmy z przenośnika taśmowego, o szer. 60 cm. Otoczyliśmy więc
rdestowiec taśmą na głębokość 60 cm i o dł. ok. 10 m (tyle było taśmy). Moim zadaniem było wtedy nie dopuścić do zakwitnięcia, więc regularnie kosiłem odrosty rdestowca do jesieni. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy na wiosnę, poza zakopaną taśmą pojawiły się młode pędy tej rośliny. Znajomy ojca, u którego też występowała ta roślina stwierdził wtedy, że znalazł kłącze tej rośliny na gł. 1 m.
Podsumowując, wypada tylko
