Postępuję zgodnie ze wskazówkami, które znalazłam na różnych stronach amerykańskich. Wybrane kwiaty "mateczne" należy osłonić np. rajstopą jak jeszcze nie zdążyły się całkiem rozwinąć. Kwiat ojcowski należy zerwać, również przed całkowitym rozwinięciem i trzymać w domu w wazonie. Kiedy kwiaty mateczne zaczną się rozwijać, należy oberwać płatki (ułatwia to zapylenie i zapobiega pleśnieniu przekwitniętych kwiatów) i pocierać kwiatkiem ojcowskim
z oberwanymi również płatkami środek kwiatu
z widocznymi pręcikami i słupkami. Dobrze jest powtórzyć zapylanie kilkakrotnie w ciągu 2-3 dni, za każdym razem okrywając oczywiście kwiat mateczny. I tyle, jak ma się szczęście to na jesień można znaleźć w wyschniętej już resztce kwiatu kilka
nasion.
Dalie wielkokwiatowe zapylają się trudniej od tych powszechnie rozmnażanych
z nasion, ale wyglądają też o wiele bardziej szlachetnie jak już się uda takie wyhodować. W zeszłym roku dochowałam się 6 krzaczków,
z których dwa miały duże, ale półpełne kwiaty, a cztery były piękne pełne w różnych odcieniach różu. Krzyżowałam odmiany Pineland Princess i Fidalgo Splash. Niestety pod koniec sezonu miałam inwazję nornic (chyba), które pożarły mi część kolekcji i
z całej szóstki został w dobrej kondycji tylko jeden krzaczek

.