U mnie
cytryniec od kiedy zaczął owocować, plonuje regularnie co roku. Nic przy nim nie robię, nie podlewam, nie nawożę. Wydaje się być zupełnie bezproblemowym pnączem. W jednym miejscu porasta altanę od wschodu i zachodu, w drugim rośnie na czymś w rodzaju pergoli z wystawą północ/południe. Ziemia gliniasta.
Z cytryńca robię nalewkę, zjadam na świeżo z krzaka (koniecznie rozgryzam pestki), a z tego co zostanie robię coś a la konfiturę. Mielę , dodaję trochę cukru, podgrzewam do rozpuszczenia cukru i ładuję w słoiczki. Później przez zimę podjadam po trochu. Dla mnie pycha. Lubię takie smaki.
