Dla odważnych: zimowanie oliwek w wersji hard
Drzewka trzymam na balkonie. Jak widać radzą sobie dobrze. Tej jesieni/zimy było juz 10 dni ze średnią temperaturą ujemną (minimalna średnia dobowa -3.5), natomiast temperatury minimalne dwukrotnie osiągały -6.6 stopnia. 
W trakcie tych dni cały czas przebywają na zewnątrz, ze stałym okryciem doniczek (trociny plus wielowarstwowa agrowloknina). Gdy prognozowany jest spadek temperatury poniżej -5, lub gdy pomimo prognozy cieplejszej temperatura szybko spada wieczorem, na czas temperatury mniejszej niż -5 są okrywane płachtą z agrowłókniny lub folią bąbelkową. 
Podłoża organiczne utrzymuję w stanie świeżym, te w glinie lekko suchym na czas mrozów. Drzewka dostały dolistnie nawóz potasowo-fosforowy już dwukrotnie: raz w pełni jesieni, drugi raz na kilka dni przed epizodem z mrozami. 
Wcześniej trzymałem oliwki w najchłodniejszym miejscu w domu, ale poprzednia zima zachęciła mnie do trzymania ich na zewnątrz. Średnie minimalne temperatury poprzedniej zimy oraz obecnej do tej pory sugerują, że Kraków chwilowo leży w strefie mrozoodporności 9a  
 
Oczywiście nie ma co się nastawiać na trwałe przejście do aż takiego ciepła, bo  raz na kilka lat zdarza się zima z epizodem dużego mrozu. Tu gdzie mieszkam to rok 2017 gdy minimum wynosiło -24 stopnie. Rok później w marcu (co groźniejsze) -18. Ale mając rośliny w mobilnych doniczkach można się dostosować 
