Tadzik 
Nie wiem czy Ty sobie zdajesz sprawę jak niebezpieczne jest chwalenie się swoimi super zdolnościami utrzymywania figury - kobiecie której każdy gram idzie w d....
Mam nadzieję że się zjawicie u mnie...
Ulcia 
Taka kolej rzeczy... tym bardziej że te wielkie gołe placki to miejsce po warzywach...
Rysiu 
To pewnie zachwycaliśmy się tymi samymi. Ale ja już znalazłam i to w dodatku różne odmiany w Szkółce Krzewów Ozdobnych E.Pudełek w Pisarzowicach. Co prawda trochę daleko ale i tak będę się musiała tam wybrać bo oni mają w ofercie azalię pontyjską która w tej chwili jest
na szczycie mojej listy. Jeśli nie znajdę jej gdzieś bliżej to wyruszam więc
na Pogórze [a może to jeszcze Śląsk?] i tak myślę że fajnie by się było wybrać
na "Święto Kwitnących Azalii". Są organizowane od kilku lat w połowie maja dni otwarte w tej szkółce. A od Ciebie Rysiu to przysłowiowy rzut beretem. Ode mnie to raptem 5,5 godziny. Możemy zorganizować jakieś małe spotkanko
Misiu 
To znaczy że czyta się tak jak pisze? Dobrze zrozumiałam? Dla mnie ta łacina to jak chińszczyzna. Pamiętam w liceum klasy humanistyczne miały obowiązkową ale ja to ścisły umysł mat-fiz.
Tajko 
Nie ma co się łudzić że się zrobi taką pizze jak ta zamawiana bo się nie zrobi, z tej prostej przyczyny że się nie ma sprzętu. Możesz mieć najlepszy przepis i być dobrym piekarzem ale pieca który się rozgrzewa do 500 stopni nie masz. A Tomaszek do tej pory pomaga mi w robieniu tych pizzetek. On wyrabia ciasto, ja kroję produkty [głównie chodzi o cebulę, żeby drobniutko była] a potem z reguły on wałkuje i wykrawa krążki
na pizzetki a ja smaruję i nakładam farsz a potem zmiana ja wałkuję i wykrawam a on wkłada parówki i zlepia. Wtedy praca postępuje szybko, co jest ważne bo oczywiście nigdy niczego nie robimy w małych ilościach. Trzeba się przecież podzielić z rodzinką. Zawsze swoje porcje dostają moi rodzice i teściowie.
Dorotko 
A masz kolejną porcję zdjątek. Szkoda że tak późno przychodzę z pracy, bo naprawdę już prawie ciemno się robi. A przepis prościzna i zawsze się udaje.
______________________________________________________________
Aster rozkrzewiony ma teraz takie fajne pomponiki:
Różyczki już zabezpieczone przed mrozem, okopczykowane i przysypane liśćmi.
podobnie hortensje:
A rh dostały swoje sukieneczki:
A niektóre roślinki jakby zatrzymały się w wegetacji, wyglądają dokładnie tak samo jak miesiąc wcześniej:
Schindlera chinensis (Cytryniec chiński) nie żółknie, nie przebarwia się, jeszcze widać gdzieniegdzie zaschnięte kwiatuszki ale nie owocował
Artemisia vulgaris 'Janlim' ORIENTAL LIMELIGHT (Bylica pospolita) wcale tak bardzo się nie panoszy jak mnie straszyli:
Clematis (Grupa Tangutica) 'Bill Mackenzie' (Powojnik tangucki) odwdzięcza się wyratowaniem z biedronki:
oraz trawy
