Izuś, dobre, ja też jakieś seropodobne wyroby ostatnio widuję, aż mam ochotę kupić podpuszczkę i szczepionkę i zrobić ser prawdziwy
Tylko skąd wziąć pomieszczenie do dojrzewania
Pamelko, masz rację, lepiej nie ryzykować
, zwłaszcza przy pogodzie, bo wybór między kuchnią a ogrodem jest wtedy oczywisty
Nareszcie mogę pokazać mój wyrób agrestowy.
Zerwałam niedużą porcję jeszcze zielonego agrestu,
odważyłam i odmierzyłam proporcjonalnie do ilości cukier i wodę
(na konfiturę: 1kg owoców-1kg cukru-szklanka wody).
Agrest obrałam, nakłułam szpilką (miał się nie rozpaść dzięki temu).
Zagotowałam syrop z połowy cukru.
Owoce wrzuciłam do gorącego syropu,
po rozpoczęciu wrzenia garnek odstawiłam do następnego dnia.
Przez 2 dni krótko podgrzewałam konfiturę do momentu wrzenia.
Podkusiło mnie jeszcze, by dodać coś z ogrodu,
padło na kuklik pospolity (
Geum urbanum
Oto on
A to jego część użytkowa. Liście (młode) były jadane po ugotowaniu,
korzeń o wspaniałym zapachu służył do aromatyzowania piwa, likierów,
jako przyprawa do zup i potrawek. Gotowany z mlekiem daje podobno ciekawy napój.
(podaje dr Łukasz Łuczaj w: " Dzikie rośliny jadalne Polski" ).
A jak pachnie? Weźcie z szafki z przyprawami goździki, dodajcie nutę cynamonu i już.
Wywar z korzenia powędrował do konfitury. Ostatnie podgrzanie, wyparzone słoiczki i gotowe.
Agrestowo kwaśne z korzenną nutą