Chwasty w sadzie

Stosowanie pestycydów, herbicydów, chemicznych i naturalnych środków ochrony roślin.
ODPOWIEDZ
niedobry
200p
200p
Posty: 460
Od: 26 kwie 2008, o 14:35
Lokalizacja: pomorze

Chwasty w sadzie

Post »

Pomóżcie forumowicze :)...w moim młodym sadzie (drzewka sadzone co 4 metry krzewy różnie) chwasty tak sobie poczynają, że rosną do kolan a agresty wielkości porzeczek...i żadne roboty ziemne nie pomagają bo, żyzno i zawiewa z łąk. Drzewka i krzewy sadzone 3 lata temu...da się to jakoś opryskać czymkolwiek ? Jak uchronić drzewka...sad jest spory wiec można pryskać traktorkiem...ale boję się, że mi sieknie drzewka i krzewy...jak je zabezpieczyć? Jak zdechną chwasty to przegryzę glebę i założę murawę...ale najpierw chciałbym pełen ugór i to koniecznie teraz...potem na jesień i znów na wiosnę...da się coś z tym zrobić? Bo już powoli zaczynam myśleć o wysadzeniu drzewek, opryskaniu, zaoraniu i zabronowaniu na nowo... ale pewnie rośliny właściwe nie zniosłyby tego...no spać nie mogę normalnie...co nie wymarzło w kwiatach, to teraz kuleje, bo zagłuszone baaardzo...
ostatnia szansa
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2971
Od: 26 lis 2009, o 18:14
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: podkarpacie

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Jak sadziliśmy drzewka i krzewy w 2004 roku to działka była bardzo zaniedbana i zachwaszczona. Koło każdego drzewka i krzewu ziemia była plewiona i zruszana motyczką wielokrotnie. Natomiast pozostała trawa z chwastami była regularnie koszona. Trawy "trawnikowe" :;230 wzmocniły sie i rozkrzewiły, następne chwasty nie miały szans wyrosnąć. Koło drzew i krzewów ciagle plewimy i na to już nie ma lekarstwa. Nie stosowaliśmy żadnej chemii.
Moje nowe imię Szansa :)
"Są ludzie, którzy tak boją się śmierci, że rezygnują z życia."
Awatar użytkownika
Waleria
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3612
Od: 12 sty 2007, o 11:36
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Opole

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Ja bym radziła, gdzie się da kosić, a koło drzewek ściółkować skoszonymi chwastami, dosyć grubą warstwą, by tam nic nie wyrastało. No może niezbyt to elegancko wygląda, ale jest dosyć skuteczne, a pod drzewami tworzy się kompost. Od samych pieńków trochę odsuwam te chwaściska.
Waleria
niedobry
200p
200p
Posty: 460
Od: 26 kwie 2008, o 14:35
Lokalizacja: pomorze

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

tak tez chyba będę musiał uczynić :)
pomolog
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1883
Od: 1 maja 2008, o 18:51
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Wrocław

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Tak "problem" można rozwiązać na "tysiąc sposobów" - więc najczęściej problemem nie jest :wink:
Od momentu założenia sadu (posadzenia drzew i krzewów) należy pamiętać o właściwym utrzymaniu gleby i systematycznie ją odchwaszczać. Poczynając od wiosny po posadzeniu drzew. Przy małej powierzchni (powiedzmy do 0,5 ha) wprowadzanie herbicydów jest niepotrzebne. Przy większych nasadzeniach konieczne - ale to też (dla bezpieczeństwa roślin) dopiero od 2-3 roku po posadzeniu. Do tego czasu glebę odchwaszczamy mechanicznie. Albo przy pomocy "wysoce specjalistycznego" narzędzia zwanego haczką :) albo też - dla mniej cierpliwych - przy użyciu sprzętu nieco bardziej zmechanizowanego - np. małej glebogryzarki ogrodowej (nawet my ją wykorzystujemy w długich rzędach). Nie wolno dopuścić do "wyrośnięcia" chwastów, bo wtedy dopiero zaczyna się problem. Wtedy najlepiej chwasty skosić, skrócić i dopiero odchwaszczać glebę. Wstaw fotkę jak to wygląda na chwile obecną - to podpowiem co i w jakiej kolejności.
Pozdrawiam serdecznie :wink:
niedobry
200p
200p
Posty: 460
Od: 26 kwie 2008, o 14:35
Lokalizacja: pomorze

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Dziękuje pomologu...u mnie wyglądało to tak, że miałem glebę przygotowaną idealnie i gładziutko, ale w trakcie budowy zaniedbałem odrobinę...i potem wpuściłem tam konia żeby to zaorał w miedzyrzędziach...jak już było zaorane, miało być przybronowane i założona murawa i ugór w rzędach...ale za dwa dni jak koń znów przyjechał bez mojej wiedzy (z właścicielem wariatem, który wjechał na posesję bez wiedzy mojej - koniem) został napadnięty przez moje psy i już nie wrócił nigdy więcej do mojego sadu. Od tego momentu dzieje się tam istna katastrofa. Traktorem tam nie wjadę bo mam z jednej strony borówki które musiałbym zniszczyć...moja głupota przy planowaniu...ale na jesień je przesadzę podobnie jak winorośla, które kolejny rok odbijają z zapasowych bo to miejsce im nie służy(w tym roku już myślałem, że po nich a jest ich sporo) sad jest właśnie około pół ha, ale od zewnętrznej jest ogrodzony i tam pod płotem są agresty , maliny, jeżyny i porzeczki czarne i czerwone...między nimi juz rosną osty wyższe niz same krzewy właściwe...masakra...Do quada zaczepiałem pługi i kultywatory konne i próbowałem to "zarżnac" ale jak kończyłem jeden rząd to poprzedni już kiełkował świństwem bo z łąk zawiewa wybitnie. Wjechałbym tam kosiarką ale koń nie zabronował a pług był głęboki i mimo, iż quadem próbowałem to równać to zostały tam góry i doliny...a było wcześniej jak na stole...potem próbowałem kosą kosić ale to też orka na ugorze...chyba faktycznie mocna glebogryzarka i od początku ład zaprowadzić...jutro postaram się wkleić foty ale to aż wstyd...drzewka zagłuszone, nawet nie próbują owocować a co mogły "dać" to mróz w maju wyciął jak już ładnie kwitło...ale sad musi być choćbym miał wszystko na nowo wyjąć opryskać i sadzić od nowa po uporządkowaniu. Mam nadzieję, że jest szansa zrobić to łatwiej, bo mały sad był moim największym marzeniem gdy przeprowadzałem się na wieś. Dodatkowo mróz "zabrał" wszystkie nektaryny i brzoskwinie...których nie potrafie sobie odpuścić i posadzę nowe w innym miejscu, tam gdzie przeniosę wino...tyle, ze tam jest nieurodzaj ogólnie...prawie leśna a najwyżej rola V klasy i chyba tam to wsadzę na nowo. Jak pomyślę sobie wieczorem zasypiając, do jakiej sytuacji dopuściłem, to się przez plecy w obwarzanek zwijam z nerwów kurcze
Awatar użytkownika
maryann
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 4209
Od: 3 wrz 2007, o 14:31
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Czechy k. Krakowa

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

pomolog pisze:Nie wolno dopuścić do "wyrośnięcia" chwastów, bo wtedy dopiero zaczyna się problem.
...polegający też na rozsiewaniu sie kolejnych nasion chwastów. Jeśli jednak już zakwitły, to skosić je bez pozostawiania, a następnie w jednym miejscu wysuszyć i spalić, albo inaczej usunąć. Po kilku razach będzie ich kiełkowac coraz mniej.
Każda opinia najlepiej opisuje jej autora!
niedobry
200p
200p
Posty: 460
Od: 26 kwie 2008, o 14:35
Lokalizacja: pomorze

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Pomologu rzuć okiem bardzo proszę...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

i na końcu możecie zobaczyć także tych moich łotrów, przez których koń nigdy do sadu nie wrócił...
Awatar użytkownika
Lex
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1017
Od: 16 mar 2009, o 23:32
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rostworowo k/Poznania

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

W sumie patrząc na pieski nie dziwie się, ze właściciel konia nie chce wrócić na działkę. Zawsze zastanawiałem się kto takie psy kupuje i w jakim celu. Teraz wiem, bez obrazy. Ale z tym chwastem to naprawdę musisz coś zrobić bo tragedia.

Pozdrawiam serdecznie
niedobry
200p
200p
Posty: 460
Od: 26 kwie 2008, o 14:35
Lokalizacja: pomorze

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

no takie psy(bullteriery) kupuje odpowiedzialna osoba, tym bardziej mieszkająca na zadupiu :)...i jeszcze jedno...nie do pojęcia dla osoby nie mającej kontaktu z psami bojowymi...to jeśli te i każde inne pieski, są właściwie i łagodnie, acz stanowczo prowadzone, są oddanymi przyjaciółmi na śmierć i życie...kochanymi, wiernymi, czułymi i wrażliwymi (nie jak dla obcych na pałkę) na każde słowo czy reprymendę bądź nawet na zmianę nastroju...wiążąc się z tymi psami, albo traktujemy je jako psy, albo jako członków wspólnoty czy rodziny...są trochę leniwe, trochę mają adhd, nie lubią mrozów...dlatego mamy kaukazy, które ciężko pracują, gdy białasy się lenią zimą...ale są najbardziej oddanymi domownikami, uczestniczącymi aktywnie w życiu codziennym. Respektują każdą nakazaną odgórnie okoliczność z radością i służalczością. Kaukazy to też psy bardzo samodzielne i dominujące określane mianem wybitnie trudnych i agresywnych...nasze zachowują się do nas jak pluszaki, ale jak pewnie masz pojęcie, nie są to psy dla każdego...trzeba poświęcać im dużo uwagi i być konsekwentnym facetem z charakterem i dużą ilością ciepła dla takich wampirów, a wtedy one się stają jego najlepszym towarzystwem i przyjaciółmi, broniącymi stada pod jego nieobecność i to wyjątkowo skutecznie...bo są z natury dobre i czyste...tylko ludzie popieprzeni i słabi wykorzystują niewłaściwie ich predyspozycje, które to z kolei poprowadzone w odpowiedni sposób stają się ich niezastąpioną zaletą...to jak z bronią jednych chroni i służy, innym łepetyny rozwali... zależy od człowieka i w jakich rękach i mentalności owa się znajduje. To tyle co ja na ten temat wiem, a wiem to na pewno :)

a co do chwastów to w tej kwestii rzeczywiście potrzebuję pomocy... dzisiaj w "Uwadze" na TVN mówili straszne rzeczy na temat roundapu :)
mirzan
---
Posty: 4279
Od: 23 maja 2005, o 06:50
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Aż skóra cierpnie.Przecież za ogonami tych psów płota nie ma.Kosą albo kosiarką objechać dookoła
drzew i pilnować aby nie zarastało.I szukać kupca na te ugory co ponoć są sadem i do miasta
wracać.Zanim trafisz do kryminału,jak Twoje pluszaki grzybiarza,menela czy dzieciaka rozszarpią.
Awatar użytkownika
Lex
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1017
Od: 16 mar 2009, o 23:32
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rostworowo k/Poznania

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

Jedno wiem, wiem, ze masz dobry nick. Masz w ogóle pozwolenia na te psy? Mam nadzieje, ze nie masz dzieci, aby im tak jak kogoś dziecku w Koninie nie wygryzły mózgu pod nieobecność właściciela. Mówią, ze po psie poznaje się właściciela, tam gdzie mieszkałem w sumie była to prawda, tylko menele i typki raczej z pod ciemnej gwiazdy trzymały takie świństwo. Ale mam nadzieje, ze w Twoim przypadku jest inaczej. Wiem tylko jedno, ze jak idę na spacer z moimi 1, 3 i 4,5 letnimi dziećmi i takie coś do nich podlatuje i zaczyna obwąchiwać to żałuje, ze nie mam obrzyna pod pazucha bo przydałby się do doprowadzenia pieska do porządku. Właściciela zresztą tez. Ale bez obrazy, off-topic.

Pozdrawiam serdecznie
niedobry
200p
200p
Posty: 460
Od: 26 kwie 2008, o 14:35
Lokalizacja: pomorze

Re: chwasty zamiast owoców

Post »

u mnie tej obawy nie ma bo cała posesja jest ogrodzona, nie jak kolega powiedział, że za ogonem nie ma płota...bo właśnie jest wszystko co widzimy na zdjęciach jest ogrodzone i jest podmurówka na 80 cm w głąb i siatka na 1,85...a od przodu mur z kamienia...ogrodzone jest w sumie ponad półtora hektara... a i wszystko dookoła poza ogrodzeniem jest również moje, wiec ani w lesie ani na łące nie spotykam obcych tak czy inaczej wszystko co widzicie i na fotkach, jest akurat ogrodzone i to baaaardzo solidnie, żeby nie dostało się nic ani nic nie wydostało. Moje psy wychowują małe kotki, które nam się urodziły, żyją z królikami cielakami, prosiakami i drobiem na jednej posesji w przyjaźni...zatem proszę nie schematyzujmy koledzy. A co się tyczy pozwolenia to jest ono potrzebne na różne pieski ale akurat na bullteriery nie...zatem domyślam się, że kolega LEX myli okoliczności z pit bullami , które nie są BULLTERIERAMI.. i miałem kiedyś te szalone pieski, jednak ich temperament jest cięższy do okrzesania, jak i również w ich przypadku mamy do czynienia na co dzień z przytłaczającymi stereotypami, które im akurat mogą się należeć bardziej niż bullterierom. Do najbliższych sąsiadów mam około dwóch kilometrów, a do następnych jeszcze dalej. Po lesie nikt mi nie chodzi...po łąkach najwyżej sarny i żurawie. Poczytajcie chłopaki o rasach i wrócimy do tematu w innym wątku...bo gadamy nie na temat i to nie tylko chwastów w sadzie, ale również ras psów, których najwyraźniej nie rozróżniacie...aha i uwierzcie, że znam dzikie wiejskie kundysy które atakują cielaki i sarny na łąkach i są psami faktycznie niebezpiecznymi, z którymi staram się walczyć publicznie i w niczym nie przypominają szlachetnej brytyjskiej rasy jaką jest bullterier, ani z wyglądu, ani z aparycji, ani pod żadnym innym względem. Zapewne nikt z Was, mijając takiego psiaka, pewnie nie uznałby go za złego. To na takie psy potrzebne są obrzyny. A i uwierz, że gdyby jakimś cudem w mojej okolicy znalazł się ktoś z dziećmi, to po pierwsze moje posłuszne psy nie podeszły by nawet, a już tym bardziej nie zaatakowały by dziecka (podstawowe szkolenia) w przeciwnym razie nie miałbym już znajomych, a oni dzieci. A po drugie nie doszłoby do najmniejszego kontaktu chyba, że sami weszlibyście za ogrodzenie które jest zgodnie z przepisami a nawet nadgorliwie opisane co do pilnującej sfory. Poza tym wreszcie zanim doszedłby ktokolwiek od początku "włości" do miejsca które jest ogrodzone spotkałby się również z milionem informacji mówiących o tym ze znajduje się na terenie prywatnym (chociażby ze względu na grzybiarzy i amatorów nie swoich płodów rolnych czy cielaka)a ogrodzone centrum dowodzenia jest tak daleko, że nie chciało by się tam iść nikomu przypadkowemu. Ja natomiast jestem bardzo odpowiedzialnym i przyjaźnie nastawionym człowiekiem, gdyby tak nie było to pewnie przez tyle lat posiadania i doświadczenia z tą rasą miałbym już mnóstwo kłopotów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pestycydy, herbicydy, nawozy, OPRYSKI, środki pro-ekologiczne”