Jak to nikt nie zna, produkt jest do kupienia w sklepach ogrodniczych a nie jak piszesz u dwóch sprzedawców, przynajmniej w małym sklepie ogrodniczym w którym od lat się zaopatruje można go kupić bez najmniejszego problemu.Rozanka pisze:Jak ja to lubię w Polsce, nikt nie zna produktu, ma go 2 sprzedawców w kraju, a dostaje nagrody za popularność, wręcz hit 2010 roku.
Co mam o tym myśleć?
Osobiście stosuję zarówno Rosahumus jak i EMy. Co do Rosahumusu, to zmiany gleby zbitej, gliniastej w próchniczną bym się nie spodziewała, bo i niby co w tym środku miałoby dostarczyć próchnicy, trochę rozsądku. Natomiast nie ulega wątpliwości (mówię to na podstawie własnych obserwacji) Rosahumus dostarcza łatwo przyswajalnych składników odżywczych. Co widać mimo olbrzymiej suszy po moich warzywach. Są dorodne, zdrowe, przez co nie imają się ich ani szkodniki ani choroby. Żeby mieć porównanie zrobiłam wyraźną granicę na tym samym poletku warzywnym między kawałkiem który pozostawiłam bez Rosahumusu i kawałkiem gdzie rosahumus zastosowałam. Niby na pierwszy rzut oka nie widać różnicy w glebie, ale wystarczy wziąć do ręki ziemie z jednego i drugiego kawałka i już różnicę widać olbrzymią. Jedna zgnieciona skleja się w grudę, a druga jest pulchniutka jakby wkładało się rękę w mąkę. To tyle z obserwacji dotykowych. Muszę zaznaczyć, że nigdy nie stosowałam nawozów chemicznych w warzywniku ani sadzie, a jedynie obornik i biohumus. Bez porównania Rosahumus daje lepszy efekt niż obornik, przynajmniej na mojej glebie.
Co do EMów, te stosuję od zeszłego roku. Ktoś tu pytał o możliwość poprawienia struktury gleby. Ja co prawda na moją glebę nie narzekam, jest próchniczna i dość urodzajna, ale moja znajoma z innego forum ma ogród w podkarpackiej miejscowości. Ziemia, to czysta glina. Zastosowała EMy celem poprawienia gleby, twierdzi, że gleba znacząco się polepszyła, jak to sama określa "odgliniła". Ja natomiast mogę powiedzieć, że kiedy wszyscy dookoła walczyli z mszycami, mączniakami itp. u mnie dzięki stosowaniu EMów nie było takich problemów. Najbardziej przekonuje mnie do ich stosowania takie doświadczenie. Od wielu lat uprawiam pomidory w tunelu foliowym, z braku możliwości przeniesienia tunelu w inne miejsce, uprawiam pomidory od lat w tym samym miejscu bez wymieniania gleby. Nie było więc zaskoczeniem, jak pewnego roku pomidory zachorowały na zarazę ziemniaczaną, w kolejnym roku zaatakowała je następna choroba i tak trzy- cztery lata cieszyłam się pierwszym zbiorem, potem pomidory były wyrywane i szły na ognisko. W tamtym roku, trochę wbrew zdrowemu rozsądkowi i wierze, że to coś da zastosowałam EMy, jakież było moje zdumienie kiedy do końca sezonu, nie dostały żadnej plamy, a owoce były duże i smaczne. W tym roku postanowiłam rozszerzyć stosowanie Emów i na sad, pomidory znów mam piękne i zdrowe, w sadzie drzewa owocowe bez chorób i szkodników. Co do Emów jestem w 100% przekonana i na pewno będę je regularnie stosować, co do Rosahumusu poobserwuję ten sezon i kolejny i wtedy powiem czy warto, czy nie.