30 lat na tym wiejskim padole i nawet w najstarszych historiach od prababki takich metod nie usłyszałem. Za to, a jakże, packa na muchy, krzyżaki w oknach no i późniejszy "super wynalazek" czyli lep. Zostawienie w spokoju jaskółek choćby nie wiem jak i gdzie brudziły też pomagało. No i dochodziły wszelakie muchozole, później RAID etc. . Mało naturalne, prawda, ale z DDT to raczej eksperymentowali nominowani do nagrody DarwinaZnam przypadki, jak truto muchy w domu na wsi
Oczywiście, że tak jest. Jesteśmy otoczeni mutagenami czy uściślając związkami kancerogennymi. Problem w tym, że dobrze przypieczony karczek na grillu zawiera ich więcej niż 10L oleju z pryskanego rzepaku. Glifosat jest w obrocie od 40 lat i nie ma jakiejkolwiek zgody w świecie naukowym, że stosowanie roundapu (czy innego herbicydu w oparciu o glifosat) zgodnie z zaleceniami ma negatywny wpływ na konsumentów. Mnie nie obawia działanie glifosatu na człowieka - to, że jest to kancerogenna substancja nic nie zmienia. Każdy ma bardziej rakotwórcze w samych domach (luminofor i opary rtęci w świetlówkach, ciekła rtęć w termometrach) - ekspozycja na wszystkie te substancje z glifosatem włącznie jest niewielka i w akceptowalnym poziomie. Problem raczej stanowi trend w rolnictwie tj. ot wymyślimy kukurydzę, rzepak etc. GMO odporny na glifosat i będziemy pryskać ile wlezie. Właśnie to mnie martwi, bo będziemy jednak coraz bardziej narażeni na te substancje. Nie ma już miejsca na naturalne uprawy, a jeśli takowe gdzieś się uchowią to nagle EU zrobi 1000 obostrzeń jak musi produkcja wyglądać by rzeczywiście się móc posługiwać nazwą "naturalny" czy "ekologiczny" a produkt końcowy będzie 3 razy droższy.Badania wskazują też na związek między stosowaniem glifosatu a zachorowalnością ludzi na raka
Żeby nie było niedopowiedzeń - tak, sam stosuję glifosat. Pryskam granice działki, kamienną drogę, obrzeża trawnika i kępki wokół pni drzew. Do tego się nadaje idealnie.