U mnie łowy na lepy skutecznie dziesiątkują batalię ziemiórek. Muszki te również wskakują na brzeg donicy lub okno i łatwo ich złapać nawet ręką. Są dosyć flegmatyczne jak na muszki.
Drugi lep wisiał ok. 2 tyg. Cały czarny od muszek (fotke zrobiłam ale łee... ). Trochę jestem zszokowana liczebnością ziemiórek w tym roku.
Tak, gdzieś znalazłam recepturę, ale już nie pamiętam dokładnie proporcji, chyba na litr wody było kilka łyżeczek olejku i troszkę płynu do naczyń jako emulgator.
Może być taki przepis :
5ml oleju neem oraz kilku kropli łagodnego płynu do naczyń na 1 litr letniej wody
Dlaczego dodajemy do roztworu płyn do mycia naczyń? Ponieważ olej nie rozpuszcza się w wodzie, płyn spełnia rolę emulgatora. Najlepiej stosować delikatny płyn do mycia naczyń, czyli taki, który posiada jak najmniejszą ilość środków chemicznych w swoim składzie, gdyż niektóre płyny mogą zaszkodzić roślinie. Doskonale sprawdzają się płyny do mycia akcesoriów dziecięcych. Jeśli jednak nie mamy po ręka żadnego płynu do mycia naczyń o odpowiednim składzie, możemy także użyć odrobiny zwykłego szarego mydła w płynie np. biały jeleń.
Woda z dodatkiem płynu powinna być letnia aby olej mógł się w niej dobrze rozpuścić.
Neem zmieszać z ludwikiem - ludwik najbardziej się nadaje, a wodę daję ciepłą ale nie gorącą (gorąca zniszczy działanie oleju) i do opryskiwacza- ciągle tego samego i tylko do tej mikstury przeznaczonego.
Ja pryskałam ale na przędziorki i bardzo pomógł. Podlałam po raz pierwszy,bo podobno neem wnika w roślinę jak inne środki i działa w sokach. Nie mam wprawdzie co likwidować bo moja plaga ziemiórek to już przeszłośc ale spróbowałam. Pprzednim razem jak podlewałam srodkami chemicznymi to ziemia się zepsuła, zaśmierdziała i skleiła. Póki co po neemie nie widzę niczego w tym stylu.
Witam. Ja wygrałam walkę z ziemiórkami
U mnie wyglądało to tak:
Lepy żółte, choć zdecydowanie bardziej sprawdzały się zwykłe lepy na muchy. Prócz tego, że je rozstawiałam między kwiatami, to kilka pociełam na małe kawałki i położyłam w każdej doniczce.
Przesuszenie ziemi w doniczkach.
Nie przelewanie kwiatów.
Ręczne wyłapywanie (stukanie lub potrząsanie doniczką i wyłapywanie tego co wyleci). Nawet kilka razy dziennie.
Podlewanie roślin na spodek.
Piasek na wierzch w każdej roślinie.
Dodatkowo mikstura z wody, octu, cukru i odrobiny płynu do naczyń. Chemii nie stosowałam i póki co nie ma tego dziadostwa. Do tej pory mam żółte lepy, tak w razie czego.
Walka z nimi jest dość trudna i długa.
Życzę powodzenia
Aniu, tę miksturę z wody-cukru-octu jak używałaś? Do pułapek? Spryskiwania? Podlewania?
Przeczytałam cały wątek i nigdzie nie spotkałam tego przepisu.
Mam istną plagę ziemiórek, które powoli niszczą mu najpiękniejsze rozsady. Jednorazowy oprysk chemią pomógł na krótko, skończył mi się preparat i zanim nabyłam nowy, plaga powróciła. Możliwe, że zasiliły ją niepostrzeżenie rośliny doniczkowe, w których się przechowały. A może dołożyły się do tego kupne rozsady bratków przyniesione do domu podczas obsadzania skrzynek? ( jest tak zimno, że na balkonie nie dało się tego zrobić)
Tabliczkę lepową mam jedną, przekładam z miejsca na miejsce, działa słabo. Przed chwilą skropiłam ją na zachętę olejkami eterycznymi - rada z FO. Zastawiłam też pułapki z roztworem octu jabłkowego plus płyn do naczyń i kurkuma. Też rada z wątku - chociaż nie wiem, po co ten płyn? Moim zdaniem zbędny, w dodatku przygłusza zapach octu, który ma muszki wabić... Ale dodałam. Z moich obserwacji wynika, że muszki topią się w każdym pozostawionym naczyniu z wodą, nawet bez dodatków, ale nie jest to zbyt wydajny proces. U mnie uwielbiają wodę z olejkami aromatycznymi z kominka. Jednak gdy chciałam zrobić pułapkę z olejkiem i wkropułam rozmarynowy, to efekt był przeciwny - unikały jej. Chyba najbardziej lubią zapach drzew iglastych!
Przed chwilą poszłam na całość i zrobiłam eksperyment z wodą utlenioną. Kilkakrotnie ktoś polecał lub pytał o efekty - ale nikt nie odpowiedział. No to raz kozie śmierć. Moje dzianwy wymagają szybkiej reakcji, zostało już tylko kilka siewek. A jeśli przypadkiem nie przeżyją kuracji, zdążę zasiać je od nowa. Wymieszałam z wodą w stosunku 1:4 i posłałam całą wielodoniczkę torfową z rozsadami, nie tylko puste komórki, w których siewki były już zżarte. Widziałam na własne oczy, że larwy sprawnie przemieszczają się z jednej komórki do drugiej po zwilżonej ziemi, więc nie można żadnej pominąć.
Na razie usłyszałam tylko charakterystyczne trzeszczenie roztworu w ziemi, po chwili ucichło. Niczego szczególnego nie widzę, będę meldować o wynikach.
Świnka tą miksturę stosowałam jako pułapki tzn. wlewałam do małego słoiczka. Gdzieś czytałam, że dzięki płynowi do naczyń one po prostu nie mogą się wydostać ze słoika. Co do żółtych tabliczek lepowych, to one muszą być w każdej doniczce, ale lepiej u mnie się sprawdzały zwykłe lepy na muchy. A i jeszcze jedno: jak miałam straszny problem z ziemiórkami to zauważyłam, że topią się w kubkach z zostawionym sokiem, tylko koloru żółto- pomarańczowego. A co do kurkumy...też dodawałam do tej mikstury, ale u mnie efekt był mizerny. Tu pewnie chodzi o kolor, który je zwabia. Problem jest jednak taki, że kurkuma opada na dno. Życzę powodzenia w tej ciężkiej walce. Pozdrawiam
P.S. koniecznie daj znać o wynikach eksperymentu, mam nadzieję, że nie przyda się już, ale wiedzieć warto
Melduję o wynikach wody utlenionej. To pierwszy poranek, gdy nie musiałam zbierać z wielodoniczki żadnych nowych siewek wpółpożartych przez łakome larwy. Stan roślinek z wieczora i rana nareszcie constans.
Rozkrojony ziemniak w ziemi z siewkami floksa nie zwabił ani jednej larwy, wszystkie wolały siewki, wśród których zaliczyłam rekordowe straty tej nocy. W sumie wykończyły mi już połowę.
Zachęcona dobrym stanem dzianwy przygotowałam nowy roztwór - i do floksa! Ciągle nie dowierzam, że takim małym roślinom to nie szkodzi, a jednak. Podlałam też małego pomidorka w stanie agonalnym i wyprostował się niemal natychmiast. Nic mu nie jest! A zlałam ziemię porządnie, aż wypłynęło dołem. Idę dzisiaj kupić większy zapas wody utlenionej, bo efekty są zdumiewające.
Muszki dorosłe latają po całym mieszkaniu, są nawet w łazience. Czasem wpadają do pułapek wodnych z octem, płynem i kurkumą, albo na żółtą tabliczkę, ale zbyt rzadko, żeby to robiło jakąś różnicę.
Ja czasem też podlewałam kwiaty wodą utlenioną : ) Dodaje jej nawet gdy próbuję coś ukorzenić jako taki dezynfektor. Jeszcze nic mi od tego nie zdechło, więc raczej nie jest szkodliwe tylko wiadomo w odpowiednich proporcjach.
Matemax pisze: podam swój ekologiczny sposób walki z ziemiórkami, przede wszystkim skuteczny
Kubek plastykowy/szklanka,
pół szklanki wody,
łyżka octu jabłkowego i łyżka płynu do naczyń,
trochę kurkumy.
Powodzenia
Ponieważ wyszukiwarka forumowa nie znajduje mi tego przepisu, dokopałam się do niego ręcznie. Dzięki Matemax działa! Wolno, ale skutecznie. Kurkuma nie opada, pewnie dzięki dodatkowi detargentu, płyn pozostaje żółciutki cały czas. Właśnie biorę się za sporządzanie kolejnej partii, bo płyn odparował i w pułapkach został osad z kurkumy i nieżywych muszek.
Do tego podlewanie larw w ziemi roztworem wody utlenionej 1:4 i nadzieja na opanowanie plagi wraca.
Oczywiście trzeba pamiętać o naturalnych rezerwuarach w ziemi od kwiatów domowych.
To do mikstur Wam też mogę podsunąć pomysł na pułapkę. Kiedyś w markecie kupiłam takie coś -
To jest pułapka na owocówki, ale stoi mi to na parapecie i elegancko też działa na ziemiórki. Przypomina cytrynę do której się wchodzi i... nie wychodzi. Jest skuteczne.
Tak to wygląda w środku. Tam się wlewa kapke płynu, octu, ja ostatnio przez przypadek wlałam soku z pigwowca i też działał
U mnie niestety z wiosną też się pojawiły muszki, ujawniły się przy nowej paczce ziemi,ale liczę że szybko to ogarnę. Nie chciałabym takiej plagi jak miałam kiedys... oj nie.
Przy roślinach, które można co tydzień podlewać skuteczne u mnie było podlewanie rozcieńczoną wodą utlenioną. Neem do oprysku bardzo osłabił mi geranium, takie "omszałe liście" mogą tego nie przeżyć
Pozdrawiam