Witam wszystkich serdecznie.
Jestem ogarnięta zapałem do wykorzystywania słomy i innych tego typu produktów ubocznych w uprawie mojego warzywniaka. W tym wątku chcę dzielić się z Wami swoimi ekscytacjami i trybulacjami związanymi z taką leniwą uprawą, czyli bez przekopywania ogródka, bez orania, za to z zastosowaniem stale leżącej na ziemi ściółki. To będzie mój trzeci sezon z tą metodą, więc mam już pewne doświadczenie, ale też stale próbuję czegoś nowego bez większego namysłu i narażam się na ryzyko, że się nie uda. Na początek dałam zdjęcie z zeszłego roku, żeby było ładnie zielono, a poniżej aktualności: mały zapasik i część, gdzie udało mi się w zeszłym roku zasiać poplon (żyto i wykę).

Myślę ,że nie wymienianie ściółki, prędzej czy później, doprowadzi do chorób grzybowych.
bez przekopywania ogródka, bez orania,to w jaki sposób spulchniasz glebę ,żeby siać drobne nasiona np. marchwi ,itp
Asia

Nie wykluczam żadnej możliwości. Pożyjemy, zobaczymy z tymi chorobami.

@Warzywkowo Jaka konkretnie przypadłość została zdiagnozowana? Też mam maliny.
@Pelasia Zatrudniam do tego małych pomocników. Zjadają słomę i przy okazji przerabiają mi ziemię. Używam też wideł do rozluźnienia ziemi przed sianiem.

Co dosypywać?

Ullak już się podpinam do tego wątku i będę bacznie śledzić Twoje poczynania. Na ten rok mam plany porządkowe na swojej działeczce ale w przyszłym chciałabym popróbować upraw i np: pomidorki na słomie bardzo mnie zaciekawiły. Tak więc teraz zbieram wiedzę w przyszłym roku działam
Pozdrawiam
Aśka

Pelasiu, zdaje się, że chodzi o dosypywanie kolejnych warstw ściółki.
Asiu, tę metodę można jak najbardziej zastosować już na etapie zakładania ogródka. Ścinamy nisko zielsko, bez przekopywania rozkładamy na to szarą tekturę, na to warstwy dostępnej ściółki. Może to tak czekać do przyszłego roku lub już w tym roku robimy w ściółce zagłębienia i sadzimy prosto w ziemię.

Powiem tak ,jestem przekonana co do rozsad ,że to może zdać egzamin. Ale co do siewu ,to niestety ,już ta metoda raczej się nie sprawdzi. ja sama stosuję śćiółkę z trawy skoszonej, ale na wiosnę gdy spulchniam glebę ,mieszam ją z ziemią
Tą metodę robienia grządek na trawie, razem z kartonami ,to znam ,czytałam o niej,nawet chciałam ją zastosować u siebie ,ale jakos tak wyszło ,że nie musiałam,może jak bym miała większe areały to i chętnie bym z niej skorzystała

Chodzi o siew w ogródku świeżo założonym w ten sposób na darni? Faktycznie będzie trudno. Ja w pierwszym sezonie dosypywałam ziemi liściastej, którą znalazłam w zapomnianym miejscu u siebie na posesji. Tak to wyglądało, dodatkowa ziemia wsypana w rowy ze ściółki. Teraz normalnie sieję w ziemię lokalną, tylko rozgarniam ściółkę.

Polecam poczytać wątek http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=7&t=80794. Jest prawie o tym co ten ale tam używa się zrębków drzew liściastych.

Czy macie jakiś patent na drobno ciętą słomę? Jakąś maszynę?

Kiedyś były na wsiach sieczkarnie. Może znajdziesz tanio jakiś zabytek. Ew. kosiarką, ale to dużo zachodu.

Sieczkarnie odeszły w niebyt razem z końmi. Może gdzieś jakaś się poniewiera...Ale miałem z tym ustrojstwem do czynienia i uprzedzam, że robota ciężka. Potrzebne dwie osoby: jedna wkłada słomę do koryta a druga kręci. No, chyba że komuś zachował się kierat.

Ludzie sobie przerabiają, podłączają silniki, nawet patyki i gałązki tym tną. Pokazują na filmikach w internetach.

Póki jeszcze w ogródku nic się nie zieleni, czas na uprawę świeżej zieleniny do obiadu na parapecie. Na pierwszym planie pędy jarmużu, na drugim słonecznik. Takie młode pędy podobno zawierają nawet kilka razy więcej witamin niż dorosłe rośliny, więc nawet niewielkie ilości coś znaczą, szczególnie na przednówku.

Byłam zwolenniczką ściółkowanych grządek , może nawet nadal jestem .
Jak odkryłam , że uwielbiają takie zaciszne miejsca gryzonie , to się
zniechęciłam .