lawenda pisze: czy te szkody wyrządzane przez kreta są aż tak duże?
To zależy od osoby.
Pan X załozył trawnik.
Najpierw zamówił dobrą ziemię żeby ją wymieszać ze swoją (miał marną glebę). Zapłacił Panu Zdzichowi.
Wynajął glebogryzarkę żeby przemieszać ziemię. Zapłacił Panu Władkowi.
Kupił trawę w markecie (zapłacił Niemcom), wynajął walec (zapłacił pani Gosi), już za darmo przez 2 tygodnie po pracy wysiewał, grabił, ubijał, słuchając marudzących dzieci że zmusza ich do pomagania w tej pracy.
Podlewał trawę codziennie, jak przyszły czerwcowe upały włączał zraszacze modląc się o tani rachunek (a i tak zapłacił przedsiębiorstwu wodnemu kupę kasy).
Co miesiąc kupował nawóz i sypał i kosił i tankował i cieszył się.
I tak przez cały sezon aż do jesieni.
A później szlag go trafił bo codziennie na jego trawniku (mimo że stanowił on tylko 20% obszaru jego ogrodu) pojawiały się kopce. I myślał, dlaczego ten kret ryje tam gdzie ta trawa, a nie na pozostałych 80%.
A że Pan X chciał być zgodny z ekologią to poprosił grzecznie kolegę kreta o wyniesienie się z jego terytorium.
Kret nie usłuchał więc kupił piękną pułapkę i zamontował. Niestety kret miał to w d...ie i nie chciał do niej wejść.
No to Pan X kupił taki cuchnący płyn który wlewał mozolnie do nowych kopców. Mimo że smród był taki że nawet pies nie chciał wychodzić na podwórko tylko siedział w budzie, kret dalej rył kopce.
Coraz bardziej wkurzony Pan X kupił następne ustrojstwo, czyli emiter dzwięków. Wkopał w ziemię. Kilka dni potem wokól tego urządzenia było jeszcze więcej kopców niż przed. Widocznie kret był głuchy.
Pan X się wkurzył, powiedział zonie że nie daruje temu suki....synowi i kupił karbid. Wsypywał go do nowych kopców chcąc wykurzyc kreta. A kret kopał nowe tunele obok tych z karbidem.
Kupując wszystkie powyzsze pułapki Pan X dał zarobić pewnej firmie na literę B niemałe kwoty.
W końcu Pan X zrobił to co napisałem kilka postów wyżej. I co. I spokój.
Wiem że niektórzy powiedzą że odezwał się materialista i tylko myśli o kasie.
Odezwie się ekolog i stwierdzi że przecież kret jest pozyteczny, pod ochroną i przecież to my weszlismy w jego środowisko i zmieniamy zasady.
Swoje dwa zdania wtrąci osoba która nie zwraca uwagi na pobojowisko na trawniku.
Ja zrobiłem tak jak zrobiłem. Chciałem być trendy i załatwić to polubownie (czytaj ekologicznie) ale kolega kret nie chciał współpracować.