Bardzo zaniedbany sad/ogród
Bardzo zaniedbany sad/ogród
Witam się ze wszystkimi ogrodnikami. Mój pierwszy wpis będzie prośbą o radę.
Od niedawna opiekuję się ogrodem starszej osoby, która go z racji wieku i trochę też uporu (wszystko zrobię po swojemu) strasznie zaniedbała.
W ogrodzie nie ma żadnych bylin jadalnych, a jedynie krzewy i drzewa (działka jest 20 km od domu).
Jest za to spora ilość róż (dokucza im czarna plamistość, mszyce, mrówki), a oprócz nich przeróżne krzewy i drzewa, nie tylko owocowe. Na niezbyt dużej powierzchni rosną:
- dwie czereśnie (obie z zaawansowanym rakiem bateryjnym, jak mi się zdaje, z wysiękami nawet poniżej korony, na pniu),
- dwie jabłonie (obie chore i wydaje mi się, że do wycięcia, gdyż jedna rośnie metr od morwy, a druga jest chora chyba na wszystko: sądzę, że ma raka roślin, bo jest sporo zgrubień/guzów na gałęziach i konarach, a poza tym są mszyce i widać plamy, które podobno nazywa się parchem),
- brzoskwinia, także z rakiem,
- trzy duże leszczyny i jej samosiejki to tu to tam, ze strasznie objedzonymi liśćmi,
- cztery orzechy włoskie (jedyne poza morwą zdrowe drzewa),
- dereń, ale nie wiem jaka, z jakąś grzybicą chyba (brunatne, drobne, liczne plamki na wszystkich liściach),
- spora wierzba też z jakimś grzybem (żółte plamki),
- jesion (biały nalot na liściach),
- mała grusza (cała nakrapiana rdzawymi plamami, słyszałam, że grusz nie sadzi się w sąsiedztwie jesionów...),
- morwa (zdrowa, ale w cieniu i pół metra od domku murowanego),
- ligustr nigdy nie cięty, o średnicy 3-4 metrów,
- kilka krzaków czarnej porzeczki (mszyca), też nie cięte,
- mnóstwo śliw powybijanych w różnych miejscach (sadzone były chyba w trzech miejscach, ale teraz jest gąszcz i nie jestem pewna; największa z nich z rakiem bakteryjnym, reszcie się jeszcze dobrze nie przyjrzałam, ale liście wyglądają fatalnie na wszystkich),
- czarny bez,
- i dwa "zwykłe" bzy - te ozdobne, w tym jeden zasuszony, choć nie całkiem,
- gigantyczny gąszcz malin, bez przewiewu więc pleśnieją,
- borówka amerykańska
- i trochę mniejszych krzewów, których nazw nie znam.
Wszystko poprzerastane, pojedzone, dużo chorób, mszycy. Chwasty były do nieba, a razem z nimi powyrywałam trochę drzew, które chyba same się tu wprowadziły (dęby, lipy, jesion), rośliny nie były pryskane (babcia akceptuje tylko wyciąg z krwawnika...), nie przycinane, sadzone bez żadnego planu. Jest też pies, wilczur. Nie wiem czy powinien, ale nie jest odgrodzony od roślin.
Pytania mam w związku z powyższym dwa i tylko pierwsze na serio:
1. Wiem, że jest już prawie lato i wiem, że cięć i oprysków dokonuje się wiosną, ale czy nie powinnam jednak poprzycinać i popryskać tych roślin jak najprędzej? Niewiele tam zdrowych roślin zostało, a chciałabym zatrzymać proces zarażania się jednych od drugich. Co mogę zrobić teraz, a raczej czego robić teraz nie powinnam? Nie przeszkadza mi pryskanie po owocach, bo i tak ich nie zamierzamy jeść. Zależy mi na uratowaniu wszystkiego co się da.
2. Jak przekonać starszą osobę do wycięcia drzewek z rakiem (ona je chce ratować, najlepiej krwawnikiem...) Wiem, to już pytanie nie na to forum, ale jest to największy chyba problem tej pięknie położonej działki z widokiem na Beskidy.
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę.
Od niedawna opiekuję się ogrodem starszej osoby, która go z racji wieku i trochę też uporu (wszystko zrobię po swojemu) strasznie zaniedbała.
W ogrodzie nie ma żadnych bylin jadalnych, a jedynie krzewy i drzewa (działka jest 20 km od domu).
Jest za to spora ilość róż (dokucza im czarna plamistość, mszyce, mrówki), a oprócz nich przeróżne krzewy i drzewa, nie tylko owocowe. Na niezbyt dużej powierzchni rosną:
- dwie czereśnie (obie z zaawansowanym rakiem bateryjnym, jak mi się zdaje, z wysiękami nawet poniżej korony, na pniu),
- dwie jabłonie (obie chore i wydaje mi się, że do wycięcia, gdyż jedna rośnie metr od morwy, a druga jest chora chyba na wszystko: sądzę, że ma raka roślin, bo jest sporo zgrubień/guzów na gałęziach i konarach, a poza tym są mszyce i widać plamy, które podobno nazywa się parchem),
- brzoskwinia, także z rakiem,
- trzy duże leszczyny i jej samosiejki to tu to tam, ze strasznie objedzonymi liśćmi,
- cztery orzechy włoskie (jedyne poza morwą zdrowe drzewa),
- dereń, ale nie wiem jaka, z jakąś grzybicą chyba (brunatne, drobne, liczne plamki na wszystkich liściach),
- spora wierzba też z jakimś grzybem (żółte plamki),
- jesion (biały nalot na liściach),
- mała grusza (cała nakrapiana rdzawymi plamami, słyszałam, że grusz nie sadzi się w sąsiedztwie jesionów...),
- morwa (zdrowa, ale w cieniu i pół metra od domku murowanego),
- ligustr nigdy nie cięty, o średnicy 3-4 metrów,
- kilka krzaków czarnej porzeczki (mszyca), też nie cięte,
- mnóstwo śliw powybijanych w różnych miejscach (sadzone były chyba w trzech miejscach, ale teraz jest gąszcz i nie jestem pewna; największa z nich z rakiem bakteryjnym, reszcie się jeszcze dobrze nie przyjrzałam, ale liście wyglądają fatalnie na wszystkich),
- czarny bez,
- i dwa "zwykłe" bzy - te ozdobne, w tym jeden zasuszony, choć nie całkiem,
- gigantyczny gąszcz malin, bez przewiewu więc pleśnieją,
- borówka amerykańska
- i trochę mniejszych krzewów, których nazw nie znam.
Wszystko poprzerastane, pojedzone, dużo chorób, mszycy. Chwasty były do nieba, a razem z nimi powyrywałam trochę drzew, które chyba same się tu wprowadziły (dęby, lipy, jesion), rośliny nie były pryskane (babcia akceptuje tylko wyciąg z krwawnika...), nie przycinane, sadzone bez żadnego planu. Jest też pies, wilczur. Nie wiem czy powinien, ale nie jest odgrodzony od roślin.
Pytania mam w związku z powyższym dwa i tylko pierwsze na serio:
1. Wiem, że jest już prawie lato i wiem, że cięć i oprysków dokonuje się wiosną, ale czy nie powinnam jednak poprzycinać i popryskać tych roślin jak najprędzej? Niewiele tam zdrowych roślin zostało, a chciałabym zatrzymać proces zarażania się jednych od drugich. Co mogę zrobić teraz, a raczej czego robić teraz nie powinnam? Nie przeszkadza mi pryskanie po owocach, bo i tak ich nie zamierzamy jeść. Zależy mi na uratowaniu wszystkiego co się da.
2. Jak przekonać starszą osobę do wycięcia drzewek z rakiem (ona je chce ratować, najlepiej krwawnikiem...) Wiem, to już pytanie nie na to forum, ale jest to największy chyba problem tej pięknie położonej działki z widokiem na Beskidy.
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 899
- Od: 17 sie 2014, o 20:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Woj. wielkopolskie
Re: Bardzo zaniedbany sad/ogród
Dogadaj się najpierw z babcią , aby dała ci wolną rękę .
Bo jak nie to w ogóle nic nie zaczynaj.
Narobisz się, nachapiesz, a zamiast wdzięczności będzie mnóstwo pretensji
ze strony babci, że to nie tak , a tamto miało zostać , a to miało być inaczej. . . . .
Bo jak nie to w ogóle nic nie zaczynaj.
Narobisz się, nachapiesz, a zamiast wdzięczności będzie mnóstwo pretensji
ze strony babci, że to nie tak , a tamto miało zostać , a to miało być inaczej. . . . .
Re: Bardzo zaniedbany sad/ogród
Dokładnie tak! Dogadaj się z babcią, bo inaczej będzie Ci szkoda czasu, pracy i energii.
Wiem,że to ciężko tak odpuścić, ale lepiej się nie wkręcać w temat, bo póżniej jest przykro.
Sama czegoś takiegoś doświadczyłam. Może nie na taką skalę, ale jednak. Napracowałam się, naprzeżywałam...i zmuszona byłam zrezygnować.
W moim przypadku był to dziadek, który głównie oczekiwał pracy pod Jego światłym kierownictwem. A działka była zapuszczona do granic! I nic się nie dało zrobić, musiałam zostawić swoje marzenia.
Dzisiaj ta działka wróciła do mnie Pracy jest na lata, bo stan zapuszczenia się pogłębił oczywiście, ale teraz decyduję ja.
Wyjaśnij sprawę i nie daj się wkręcić
Wiem,że to ciężko tak odpuścić, ale lepiej się nie wkręcać w temat, bo póżniej jest przykro.
Sama czegoś takiegoś doświadczyłam. Może nie na taką skalę, ale jednak. Napracowałam się, naprzeżywałam...i zmuszona byłam zrezygnować.
W moim przypadku był to dziadek, który głównie oczekiwał pracy pod Jego światłym kierownictwem. A działka była zapuszczona do granic! I nic się nie dało zrobić, musiałam zostawić swoje marzenia.
Dzisiaj ta działka wróciła do mnie Pracy jest na lata, bo stan zapuszczenia się pogłębił oczywiście, ale teraz decyduję ja.
Wyjaśnij sprawę i nie daj się wkręcić
-
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 1054
- Od: 14 paź 2014, o 12:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/północne Mazowsze
Re: Bardzo zaniedbany sad/ogród
1. Czy to jest Twoja krewna?? Jeśli osoba obca, to daj sobie spokój. W razie śmierci starszej pani zjawi się krewniak i da Ci kopa!
2. Jeśli to Twoja krewna upewnij się o dziedziczenie. Natyrasz się i jak wyżej.
3. Jeśli pkt 1 i 2 w porządku to rób co babcia każe i akceptuje i nie wysilaj się zbytnio. Ciesz się świeżym powietrzem i widokiem na Beskidy. I tak będziesz musiał wszystko wykarczować i zacząć od nowa!
4. W sprawach gruntowych nigdy dość ostrożności.
2. Jeśli to Twoja krewna upewnij się o dziedziczenie. Natyrasz się i jak wyżej.
3. Jeśli pkt 1 i 2 w porządku to rób co babcia każe i akceptuje i nie wysilaj się zbytnio. Ciesz się świeżym powietrzem i widokiem na Beskidy. I tak będziesz musiał wszystko wykarczować i zacząć od nowa!
4. W sprawach gruntowych nigdy dość ostrożności.
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 4
- Od: 4 lis 2017, o 07:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
- Kontakt:
Re: Bardzo zaniedbany sad/ogród
I jak, zrobiłeś zmiany w tym ogrodzie? Co zrobiłeś z jabłonkami?