Reniu, co do Philadelphia to myślę, że coś w tym jest i faktycznie kwitną krótko... chociaż pamiętam u siebie kwitnienie prawie półroczne.
Laelia rubescens semialba jest cudowna

i super, że zrobiłaś jej taki portret z bliska, bo środeczek był wart pokazania. Ciemny pokoik z którego wychodzi słoneczko na białe ściany
Czy te kwiatki są duże, Reniu?
Coelogyne flaccida to piękność! Przypomniałaś mi starą miłość

Kiedyś miałam
Coelogyne cristata, z którą musiałam się pożegnać kilka ładnych lat temu. Ale jak ja wciąż dobrze to pamiętam, jak strasznie było mi jej szkoda odejść... Dostałam ją od pewnej, storczykowej znajomej i była taką rośliną z sentymentem.
Miała owalne pseudobulwy i krótkie międzywęźla, dlatego zawsze pierwsza i skora do kwitnienia. W dodatku, jak ona pachniała w słońcu... no nic niestety wolała wrócić do swojej mamy.
Widziałam podobną, ale już z nieco innymi bulwami i odpuściłam. Może jeszcze przyjdzie taki czas, że trafi znowu do mojego domu
perla, może za dużo dałaś jej pić? Bo przesuszyć to ją raczej ciężko

Albo jakiś inny powód.