Róże na balkonie
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Dorotko, te starsze zdjęcia są z czasów gdy nie rozgryzłam jeszcze tableta One w pamięci są zapisane normalnie a tu robią fikołki. Próbowałam odwracać, zapisało poprawnie a jak przyszło co do czego to znowu były źle. Przepraszam, to się już nie powtórzy bo teraz jestem mundra i wiem, że tablet przy robieniu zdjęć trzeba trzymać odwrotnie
Ewuniu, próbowałam, ale jestem blondynka z gradobicia jeśli chodzi o elektronikę, w dodatku jestem troszkę starszej daty (kiedyś takiej techniki nie było). Będę próbowała sama zrobić tę stopkę a jeśli znowu polegnę to poproszę moderację. Dziękuję że mi to podpowiedziałaś, bo nie wiedziałam, że mogę zwrócić się z tym do naszej moderacji
Kotki i pieski mają różne przysmaki, ale żeby obornik był tak wyborną przekąską to nie przypuszczałam
Ewuniu, próbowałam, ale jestem blondynka z gradobicia jeśli chodzi o elektronikę, w dodatku jestem troszkę starszej daty (kiedyś takiej techniki nie było). Będę próbowała sama zrobić tę stopkę a jeśli znowu polegnę to poproszę moderację. Dziękuję że mi to podpowiedziałaś, bo nie wiedziałam, że mogę zwrócić się z tym do naszej moderacji
Kotki i pieski mają różne przysmaki, ale żeby obornik był tak wyborną przekąską to nie przypuszczałam
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże na balkonie
Super wątek! Też trzymam róże na balkonie Największy kłopot zawsze mam z przędziorkiem na moim "balkonie-patelni"(pd-zach). Jak dużych używasz donic?
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Meluzyno
Dziękuję za miłe słowa
Przędziorek moja zmora nie tylko balkonowa-po południu ,,nastawiłam" wrotycz bo już mi ręce opadają. Róże ,,miniaturki" domowe cierpią, ja cierpię razem z nimi Musiałam popryskać substralem (staram się unikać takich środków) a te cholery jak były tak są. Może wrotycz je wytłucze. Dziś zdechła jedna różyczka, brzoskwiniowa O resztę będę walczyła jak lwica
Donice- może napiszę o najmniejszej-ma 40 cm wysokości i tyle samo średnicy. Róża miniatura w niej rośnie, ale najszybciej jak się da przesadzę I nie wielkość donicy jest powodem, tylko kolor-ta jest brązowa, a cała reszta biała. Chcę mieć same białe, tym bardziej że balkon będzie odnowiony, planuję jasną zieleń i biel Poza tym rok temu miałam cztery róże, które dostałam w spadku (bardzo dosłownie). Wpakowałam je do potężnych donic... czarnych Wszystkie krzewy straciłam, słońce je ugotowało, przynajmniej tak to wyglądało Żal mi, bo to była pamiątka po bliskiej osobie. Ale czasu nie zawrócę, najważniejsze to nie popełniać tych samych błędów po raz kolejny...
Pozostałe donice mają 63 cm, dwie na pnące 73 cm, średnicą nie zawracałam sobie głowy, bo byłam happy że w ogóle tak wysokie dostałam
Wszystkie są plastikowe.
Dziękuję za miłe słowa
Przędziorek moja zmora nie tylko balkonowa-po południu ,,nastawiłam" wrotycz bo już mi ręce opadają. Róże ,,miniaturki" domowe cierpią, ja cierpię razem z nimi Musiałam popryskać substralem (staram się unikać takich środków) a te cholery jak były tak są. Może wrotycz je wytłucze. Dziś zdechła jedna różyczka, brzoskwiniowa O resztę będę walczyła jak lwica
Donice- może napiszę o najmniejszej-ma 40 cm wysokości i tyle samo średnicy. Róża miniatura w niej rośnie, ale najszybciej jak się da przesadzę I nie wielkość donicy jest powodem, tylko kolor-ta jest brązowa, a cała reszta biała. Chcę mieć same białe, tym bardziej że balkon będzie odnowiony, planuję jasną zieleń i biel Poza tym rok temu miałam cztery róże, które dostałam w spadku (bardzo dosłownie). Wpakowałam je do potężnych donic... czarnych Wszystkie krzewy straciłam, słońce je ugotowało, przynajmniej tak to wyglądało Żal mi, bo to była pamiątka po bliskiej osobie. Ale czasu nie zawrócę, najważniejsze to nie popełniać tych samych błędów po raz kolejny...
Pozostałe donice mają 63 cm, dwie na pnące 73 cm, średnicą nie zawracałam sobie głowy, bo byłam happy że w ogóle tak wysokie dostałam
Wszystkie są plastikowe.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4551
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże na balkonie
Marto chyba nie tylko od róż . Takich "blondynek z gradobicia" jest więcej , nie masz się czym przejmować. Dobrze Ci idzie
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże na balkonie
Myślisz, że wrotycz pomoże? Oby. Przędziorek, to zmora róż balkonowych, przynajmniej moich. Co ciekawe, najbardziej żelazne pod tym względem są okrywowe i Bonica, a Augusty Luisy nie tknęły wcale. Tak naprawdę, to nie wiem czy róże na balkonie to dobry pomysł, targają mną takie wątpliwości od dawna. Na balkonie panuje upał, zastój powietrza, gorące ściany. Róża musi mieć jednak przestrzeń, tylko, że ja nie mam ogrodu, a chcę mieć je blisko Takie egoistyczne podejście mam
Też mam białe, duże donice, takie jak Twoje. Żeby tylko balkon się nie zarwał:)
Też mam białe, duże donice, takie jak Twoje. Żeby tylko balkon się nie zarwał:)
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże na balkonie
Martusiu, a jak zabezpieczasz te plastikowe donice na zimę? Mam zamiar też po raz pierwszy spróbować z zimowaniem w donicy, więc wszelkie sugestie i podpowiedzi mile widziane
- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Róże na balkonie
Marto jak wrotycz nie pomoże na przędziorki, to atakuj bylicą piołunem, albo wywarem z czosnku (10-15 dkg czosnku, zmiażdżyć, zalać gorącą wodą - 5l, i dostawić na dwa dni, żeby naciągnęło).
Piołun jest bardzo gorzki, moja mama pryska wywarem z niego na wszelkie szkodniki (przędziorki, mszyce, skoczki) i bardzo sobie chwali jego skuteczność.
Piołun jest bardzo gorzki, moja mama pryska wywarem z niego na wszelkie szkodniki (przędziorki, mszyce, skoczki) i bardzo sobie chwali jego skuteczność.
Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże na balkonie
To świetna wiadomość. Bez trucia siebie i roślin chemią.
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Daysy, technologicznie utknęłam w XIX wieku Reszta niech pozostanie milczeniem
Meluzyno, mam nadzieję, że wrotycz pomoże. Wiem że spryskiwanie samą wodą nie skutkuje, tzn poskutkowało... jedna złapała mączniaka
Też nie wiem, czy róże trzymane w donicach na balkonie to mądre posunięcie Jedno jest pewne: dopóki nie spróbuję, to się nie dowiem. U mnie na balkonie jest co prawda słonecznie, ale za to dość przewiewnie- i tego się trzymam, gdy inne optymistyczne wizje zaczynają zawodzić
Chemii unikam, boję się o kotkę
Dorotko, o opatulaniu donic i w ogóle o zabezpieczeniu róż na zimę napiszę osobny post. Będzie na zaś Wszystko mam w notesie, trzeba to przełożyć na ludzki język i stworzyć ściągę (i przestrogę przed błędami) na przyszłość. Jeśli komukolwiek coś się przyda to będę szczęśliwa
Basiu
Dziękuję za przepisy O czosnku czytałam, ale bałam się go zastosować (sądziłam że popali liście). Szczyt głupoty, bo wygląd listków postawiłam ponad wszystko. Będę zdawała relację z wrotyczu, jeśli zawiedzie to sięgnę po czosnek. Zabawne jest to, że wiem jak działa piołun, a z przędziorkami jakoś go nie skojarzyłam. Na szczęście do czystych łąk mam blisko, tam zaopatruję się w nawłoć, wotycz i owoce czarnego bzu-to i bylicę narwę
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże na balkonie
Martusiu, zatem czekam na obszerniejszy opis
Basiu, dobry pomysł z czosnkiem Koniecznie muszę wypróbować
Basiu, dobry pomysł z czosnkiem Koniecznie muszę wypróbować
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Róże na balkonie
Z góry przepraszam za tę epopeję
Zima 2016/2017- zabezpieczenie róż i dlaczego Kazanlik tak ucierpiał:
Podzielę róże na trzy grupy, tj były trzy sposoby zimowania- myślę że dzięki temu będzie bardziej zrozumiale, a przede wszystkim zostaną najlepiej wychwycone błędy.
Na początek: balkon, I piętro, wystawa wschód- południowy- wschód (głupi kąt, nie wiem jak to opisać, takie ni to ni sio, nawet kompas nie pomaga) Balkon wyłożony jest sztuczną trawą, w rogu pod ścianą ,,południową" stoi paka, która wyładowana jest balkonowymi duperelami- wysoka na jakieś 45 cm. Paka w lecie robi, dzięki poduchom, za narożnik. Balkon przewiewny przy barierce, ale w razie wichury w głębi zaciszny (bo wnęka jest głęboka). Jeśli róże są w odpowiednio dużych donicach, to nie ma się czego bać- korzenie są chronione ziemią+ donicą+ ubrankiem. Do pnacych i Kazanlika dołożyłam bambusowe drabinki, robiły za stelaż.
Akcja ,,Zima" rozpoczęła się 10.11.2016: Róże przeniesione na ,,narożnik", z przodu kartony. Przytulone do ściany mieszkania jak się dało. Tu róże nie były jeszcze niczym opatulone, przeniosłam je w jedno miejsce gdyż noce były już dość mroźne, natomiast w ciagu dnia było jeszcze w miarę ciepło (-3°). Zasłonięte były od frontu rozerwanymi pudłami. Kazanlik się nie zmieścił, ale to przecież taka odporna róża... Poza tym to jego druga zima, poprzednią zniósł pięknie...
14.11.2016: Obcięte prawie wszystkie liście, ogonki 1,5cm zostawione. Zostawiłam kikutki by chroniły oczka. Liści się pozbyłam, gdyż nie chciałam chorób pod agrowłókniną.
26.11.2016: Donice ubrane w sweterki. I tu się zatrzymamy
Grupa I:
Róże: wszystkie dwie pnące, wielkokwiatowa Chopin i miniaturowa My Valentine: każda donica włożona w foliowy wór na śmieci- w razie odwilży róże trzeba podlewać, chciałam w ten sposób uniknąć ewentualnego zamoknięcia ,,ubranek". Następnie każda ubrana w wełniane stare swetry i spódnice (po mojej Babci ) Dodatkowo owinięte agrowłókniną (bo sąsiedzi mieli polewkę )
Grupa II:
Wielkokwiatowa ,,Ahned" i rabatowa Alison: jak wyżej.
Grupa III:
Kazanlik i mały bukszpan- one nie zmieściły się na ,,narożniku". Stanęły pod ,,północną" ścianą. Pod każdą dałam folię, kilka warstw gazet, pogniecione duże paletki po jajkach. Każda do wora i w sweterek. Dodatkowo owinięte pianką.
28.11.2016: Róże zakopczykowane. Nie było 30 cm, ale tak koło 15. Wyżej po prostu się nie dało. Te kopczyki i tak się trochę rozjechały przy podlewaniu, ale na pewno pomogły w ochronie przed mrozem.
27.12.2016: Oprysk miedzianem. Tak na wszelki wypadek...
28.12.2016: Róże okryte agro. I tu jest znowu podział:
Grupa I:
Owinięte 2 warstwami zimowej agrowłókniny z Biedry. Mocna, fajnie się układa. Związane dratwą.
Grupa II: Róże miały 2 cm nosy, agro mi zabrakło, zostały porządnie opatulone stroiszem.
Grupa III:
Samotny Kazanlik dostał 2 warstwy agro. Bukszpan wylądował w pudle z ktôrego usunęłam dno.
05.01.2017: Zapowiadane -20° przez kilkanaście dni. W akcie desperacji wszystkie róże okryłam starymi, gęstymi poszewkami po pierzynach. I chyba to je uratowało, bo mrozy były i mocne i długotrwałe. Poszewki pospinane spinaczami żeby nie odfrunęły (róże były ,,piękne jak okręt pod pełnymi żaglami" )
28.02.2017: +16°. Ściągnięta w dół agrowłóknina. Wszystkie żyją, ale dziwnie z Ahned. Ma oczka ale i dziwny kolor- trzeba czekać. Kazanlik kilka pędów suchych, ale żyje. Najlepiej z My Valentine.
I na tym kończy się akcja ,,Zima", wytrwałym gratuluję doczytania do końca. Dodam tylko, że podlewałam je kilka razy.
Wnioski: Wszystkie żyją, cieszę się jak dziecko
Najlepiej zimę zniosły róże z grupy I.
Trochę gorzej z grupą II- Alison jest w wyśmienitej formie mimo że stała najbardziej z brzegu. ,,Ahned"- zobaczymy jak nisko trzeba będzie ciąć.
Kazanlik: bidula wylądował tak nieszczęśliwie że świeciło na niego słońce. Kiedy reszta była praktycznie cały czas w cieniu (rano cieniował je sąsiedni budynek, a później ściana) tak Kazan był w słońcu do 14-14.30. W nocy przychodziły spadki temp do -28° i to go uszkodziło. Straty mrozowe nie są jakieś tragiczne, ale są. A na innych różach ich nie ma- wniosek: chronić róże przed ciepłem słońca. Jak to zrobić-nie wiem, mam kilka miesięcy na wymyślenie czegoś
Zima 2016/2017- zabezpieczenie róż i dlaczego Kazanlik tak ucierpiał:
Podzielę róże na trzy grupy, tj były trzy sposoby zimowania- myślę że dzięki temu będzie bardziej zrozumiale, a przede wszystkim zostaną najlepiej wychwycone błędy.
Na początek: balkon, I piętro, wystawa wschód- południowy- wschód (głupi kąt, nie wiem jak to opisać, takie ni to ni sio, nawet kompas nie pomaga) Balkon wyłożony jest sztuczną trawą, w rogu pod ścianą ,,południową" stoi paka, która wyładowana jest balkonowymi duperelami- wysoka na jakieś 45 cm. Paka w lecie robi, dzięki poduchom, za narożnik. Balkon przewiewny przy barierce, ale w razie wichury w głębi zaciszny (bo wnęka jest głęboka). Jeśli róże są w odpowiednio dużych donicach, to nie ma się czego bać- korzenie są chronione ziemią+ donicą+ ubrankiem. Do pnacych i Kazanlika dołożyłam bambusowe drabinki, robiły za stelaż.
Akcja ,,Zima" rozpoczęła się 10.11.2016: Róże przeniesione na ,,narożnik", z przodu kartony. Przytulone do ściany mieszkania jak się dało. Tu róże nie były jeszcze niczym opatulone, przeniosłam je w jedno miejsce gdyż noce były już dość mroźne, natomiast w ciagu dnia było jeszcze w miarę ciepło (-3°). Zasłonięte były od frontu rozerwanymi pudłami. Kazanlik się nie zmieścił, ale to przecież taka odporna róża... Poza tym to jego druga zima, poprzednią zniósł pięknie...
14.11.2016: Obcięte prawie wszystkie liście, ogonki 1,5cm zostawione. Zostawiłam kikutki by chroniły oczka. Liści się pozbyłam, gdyż nie chciałam chorób pod agrowłókniną.
26.11.2016: Donice ubrane w sweterki. I tu się zatrzymamy
Grupa I:
Róże: wszystkie dwie pnące, wielkokwiatowa Chopin i miniaturowa My Valentine: każda donica włożona w foliowy wór na śmieci- w razie odwilży róże trzeba podlewać, chciałam w ten sposób uniknąć ewentualnego zamoknięcia ,,ubranek". Następnie każda ubrana w wełniane stare swetry i spódnice (po mojej Babci ) Dodatkowo owinięte agrowłókniną (bo sąsiedzi mieli polewkę )
Grupa II:
Wielkokwiatowa ,,Ahned" i rabatowa Alison: jak wyżej.
Grupa III:
Kazanlik i mały bukszpan- one nie zmieściły się na ,,narożniku". Stanęły pod ,,północną" ścianą. Pod każdą dałam folię, kilka warstw gazet, pogniecione duże paletki po jajkach. Każda do wora i w sweterek. Dodatkowo owinięte pianką.
28.11.2016: Róże zakopczykowane. Nie było 30 cm, ale tak koło 15. Wyżej po prostu się nie dało. Te kopczyki i tak się trochę rozjechały przy podlewaniu, ale na pewno pomogły w ochronie przed mrozem.
27.12.2016: Oprysk miedzianem. Tak na wszelki wypadek...
28.12.2016: Róże okryte agro. I tu jest znowu podział:
Grupa I:
Owinięte 2 warstwami zimowej agrowłókniny z Biedry. Mocna, fajnie się układa. Związane dratwą.
Grupa II: Róże miały 2 cm nosy, agro mi zabrakło, zostały porządnie opatulone stroiszem.
Grupa III:
Samotny Kazanlik dostał 2 warstwy agro. Bukszpan wylądował w pudle z ktôrego usunęłam dno.
05.01.2017: Zapowiadane -20° przez kilkanaście dni. W akcie desperacji wszystkie róże okryłam starymi, gęstymi poszewkami po pierzynach. I chyba to je uratowało, bo mrozy były i mocne i długotrwałe. Poszewki pospinane spinaczami żeby nie odfrunęły (róże były ,,piękne jak okręt pod pełnymi żaglami" )
28.02.2017: +16°. Ściągnięta w dół agrowłóknina. Wszystkie żyją, ale dziwnie z Ahned. Ma oczka ale i dziwny kolor- trzeba czekać. Kazanlik kilka pędów suchych, ale żyje. Najlepiej z My Valentine.
I na tym kończy się akcja ,,Zima", wytrwałym gratuluję doczytania do końca. Dodam tylko, że podlewałam je kilka razy.
Wnioski: Wszystkie żyją, cieszę się jak dziecko
Najlepiej zimę zniosły róże z grupy I.
Trochę gorzej z grupą II- Alison jest w wyśmienitej formie mimo że stała najbardziej z brzegu. ,,Ahned"- zobaczymy jak nisko trzeba będzie ciąć.
Kazanlik: bidula wylądował tak nieszczęśliwie że świeciło na niego słońce. Kiedy reszta była praktycznie cały czas w cieniu (rano cieniował je sąsiedni budynek, a później ściana) tak Kazan był w słońcu do 14-14.30. W nocy przychodziły spadki temp do -28° i to go uszkodziło. Straty mrozowe nie są jakieś tragiczne, ale są. A na innych różach ich nie ma- wniosek: chronić róże przed ciepłem słońca. Jak to zrobić-nie wiem, mam kilka miesięcy na wymyślenie czegoś
- meluzyna
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1306
- Od: 8 sie 2009, o 10:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kuj. - Pom.
Re: Róże na balkonie
Fajnie to ujęłaś:) Ja swoje przetrzymuję podobnie. Wstawiam opatulone grubą folią do wysokich kartonów, a wolne miejsca uzupełniam gazetkami reklamowymi. Nawet je nimi nakrywam. Poszło tych gazetek duuuużo, ludzie wykładali na skrzynkę, a ja zabierałam. Na te pakunki wrzuciłam włókninę. I już. Dodatkowo mam dwie duże donice na kolumnach. Myślałam, że się nie uda, a jednak Augusta Luisa w pięknej formie Kolumny i donicę otuliłam też grubą folią i na to podwójną agrowłokninę, którą przewiązałam czerwonymi kokardami na święta:) Stały sobie takie świąteczne białe duchy. Mam jednak o tyle gorzej od Ciebie, że mieszkam na wysokim trzecim piętrze i wiatry potrafią nieźle hulać.