Róże w krainie winem płynącej
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Teraz to i ja widzę, że to rozmaryn
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa, zyczysz duzo dla rozyczek..., prosze tylko bez przesady. U mnie dzis bylo 28 stopni w cieniu...,
a na .
Nastepne zdjecia, to pewnie roze w pelnym rozkwicie .
a na .
Nastepne zdjecia, to pewnie roze w pelnym rozkwicie .
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- jonatanka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3255
- Od: 4 mar 2012, o 12:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Róże w krainie winem płynącej
Takie "tłuścioszki" miło oglądać a póki co pozostaje czekać na kwitnienia.
- Tolinka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1715
- Od: 1 mar 2013, o 23:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Róże w krainie winem płynącej
Pedrowa róże już u ciebie pewnie kwitną pokazuj kochana, nie mogę się już doczekać tych twoich pięknych zdjęć
- aneczka1979
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7715
- Od: 14 cze 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Róże w krainie winem płynącej
I ja czekam na Twój różany spektakl ubrany w zwiewne i cudne zdjęcia.
Re: Róże w krainie winem płynącej
Dzień dobry moi mili
Bardzo Was przepraszam za nieobecność zarówno w moim własnym, jak i w waszych wątkach. Życie ostatnio tak pędzi, przynosząc mi wciąż nowe wyzwania i problemy, że nie byłam w stanie bywać tu tak, jakbym chciała . Mam nadzieję nadrobić to jeszcze, a póki co spróbuję dać Wam choć odrobinę radości dla oczu i wstawię kilka "archiwalnych" już fotek (tegorocznych oczywiście, ale w związku z tym, że róże kwitną u mnie od 2 tygodni, to niektóre ujęcia zdążyły się nieco przerterminować ).
W nocy z niedzieli na poniedziałek spadło u mnie w ciągu kilku godzin około 100 litrów deszczu na metr kwadratowy. Te katastroficzne sceny, które pokazują w wiadomościach to właśnie z najbliższej mojej okolicy (wczoraj miałam areszt domowy, bo nie dało się z miasteczka wyjechać - wszystko zalane i zablokowane). U mnie na szczęście nic poważnego się nie stało (mieszkam na "dobrym" wzgórzu) i z wyjątkiem relatywnie niezbyt dużej liczby połamanych gałązek i roślinek oraz pozostałości "rzek" płynących po rabatach, większych zniszczeń nie ma. Niestety okolica i okoliczne miejscowości wyglądają jak po najeździe złowrogich kosmitów .
"Za karę" dla Ciebie, moja droga, fotki róży, której "nie lubisz" , a która zakwitła u mnie jako pierwsza - Augusta Luise:
Augusta Luise w ilości 2 krzaczków to mój tegoroczny nabytek. Tę różę od dawna "miałam na oku" i chciałam mieć. Zachwyca mnie zapachem i swymi wielkimi, niezwykle "napakowanymi" kwiatami w wielu kolorach, które w dodatku (to odkryłam już u mnie po posadzeniu) są dość odporne na deszcz (a że u mnie ostatnimi czasy był tylko deszcz, to dziewczyna miała okazję się wykazać ). A dodatkowo ma to, co lubię - kwitnie bukietami (u mnie na razie po 5-6 kwiatów na pędzie).
Bardzo Was przepraszam za nieobecność zarówno w moim własnym, jak i w waszych wątkach. Życie ostatnio tak pędzi, przynosząc mi wciąż nowe wyzwania i problemy, że nie byłam w stanie bywać tu tak, jakbym chciała . Mam nadzieję nadrobić to jeszcze, a póki co spróbuję dać Wam choć odrobinę radości dla oczu i wstawię kilka "archiwalnych" już fotek (tegorocznych oczywiście, ale w związku z tym, że róże kwitną u mnie od 2 tygodni, to niektóre ujęcia zdążyły się nieco przerterminować ).
Droga Alexio, i cóżeś uczyniła? Nie chciałaś słońca, to masz za to deszcz (znaczy obie mamy) . Sprowadziłaś swymi zaklęciami porę deszczową taką, że cały Land utonął . Lepiej już nie zaklinaj więcej i nie czaruj... bo nie wiadomo czym to się jeszcze skończy....alexia pisze:Pedrowa, zyczysz duzo dla rozyczek..., prosze tylko bez przesady. U mnie dzis bylo 28 stopni w cieniu...
W nocy z niedzieli na poniedziałek spadło u mnie w ciągu kilku godzin około 100 litrów deszczu na metr kwadratowy. Te katastroficzne sceny, które pokazują w wiadomościach to właśnie z najbliższej mojej okolicy (wczoraj miałam areszt domowy, bo nie dało się z miasteczka wyjechać - wszystko zalane i zablokowane). U mnie na szczęście nic poważnego się nie stało (mieszkam na "dobrym" wzgórzu) i z wyjątkiem relatywnie niezbyt dużej liczby połamanych gałązek i roślinek oraz pozostałości "rzek" płynących po rabatach, większych zniszczeń nie ma. Niestety okolica i okoliczne miejscowości wyglądają jak po najeździe złowrogich kosmitów .
"Za karę" dla Ciebie, moja droga, fotki róży, której "nie lubisz" , a która zakwitła u mnie jako pierwsza - Augusta Luise:
Augusta Luise w ilości 2 krzaczków to mój tegoroczny nabytek. Tę różę od dawna "miałam na oku" i chciałam mieć. Zachwyca mnie zapachem i swymi wielkimi, niezwykle "napakowanymi" kwiatami w wielu kolorach, które w dodatku (to odkryłam już u mnie po posadzeniu) są dość odporne na deszcz (a że u mnie ostatnimi czasy był tylko deszcz, to dziewczyna miała okazję się wykazać ). A dodatkowo ma to, co lubię - kwitnie bukietami (u mnie na razie po 5-6 kwiatów na pędzie).
Re: Róże w krainie winem płynącej
Wandziu7, dziękuję, że mnie odwiedziłaś . Tak, w tym roku różyczki u mnie bardzo się pospieszyły (bardziej niż zwykle ). Choć miały też chwilę przestoju jakiś tydzień-dwa tygodnie temu w czasie powrotu "zimy" (zimni ogrodnicy ). Teraz już większość ma co najmniej tłuste pączusie z kolorkiem, a kilka jest w pełni kwitnienia. Dla Ciebie zdjęcia mojego "potwora" czyli Laguna otwierająca pierwsze kwiaty i zapączkowana aż do nieba:
oraz, dla przeciwwagi coś delikatnego czyli moje nowe bodziszki:
Elke:
i Ballerina:
oraz, dla przeciwwagi coś delikatnego czyli moje nowe bodziszki:
Elke:
i Ballerina:
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7817
- Od: 8 lut 2012, o 12:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowsze
Re: Róże w krainie winem płynącej
Świetnym refleksem się wykazałam Augusta L. pięknie pokazana. Choć mam mieszane uczucia co do tej róży, głównie z powodu nadmiaru i koloru i niemal barokowości, to i tak zachwyca.
Za to Laguna mi się marzy, choć ciągle nie mogę się zdecydować czy nie jest dla mnie zbyt czerwona Ale urok kwitnienia do nieba jest niezwykle przekonywujący.
Uroczy bodziszek Ballerina. Zapisuję na listę zakupową
Gęsiej skórki dostaję czytając wiadomości o katakliźmie
Za to Laguna mi się marzy, choć ciągle nie mogę się zdecydować czy nie jest dla mnie zbyt czerwona Ale urok kwitnienia do nieba jest niezwykle przekonywujący.
Uroczy bodziszek Ballerina. Zapisuję na listę zakupową
Gęsiej skórki dostaję czytając wiadomości o katakliźmie
- aneczka1979
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7715
- Od: 14 cze 2010, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Róże w krainie winem płynącej
Widzę, ze i u Ciebie Laguna ma żółknące listki z plamami. Obstawiam, że to mączniak rzekomy. Czy to u niej normalne, że już o tej porze roku tak wariuje z chorobami? Czy jakiś parszywy rok po prostu? Już raz pryskałam ale nic nie dało. Słyszę, ze i dwa opryski też dziewczynom nie pomagają.
Re: Róże w krainie winem płynącej
Hej Aprilko
Na Lagunę się skuś, bo warto ją mieć jeśli lubi się okiełznywać potwory . Ona nie jest czerwona - to "tylko" mocny róż. A kwitnienie ma takie, że nie zamieniłabym jej na żadną inną (aktualnie ma million pączków).
Dla Ciebie mam pierwszy tegoroczny kwiat Gruss an Aachen (krzaczek tej róży także jest "poważnie" zapączkowany wielkimi miotełkami ):
oraz taki tam widoczek na żurawkową alejkę :
Aneczko1979, na Lagunie to na pewno nie jest mączniak rzekomy. Ona wciąż ma jeszcze gdzie niegdzie zeszłoroczne liście (moje róże były całą zimę zielone), których nie udało mi się oberwać jak ją wiosną lekko przycinałam i wiązałam do pergoli. Jest tak gęsta, wielka i niesamowicie kolczasta, że zwyczajnie niemożliwym jest usunięcie wszystkich zeszłorocznych liści, jeśli nie chce się mieć rąk całkowicie w strzępach. Te stare liście sukcesywnie żółkną i opadają, a ja staram się ich "nie widzieć" .
Jedynie 2 róże u mnie zrzucają liście na zimę: R. moyesii Geranium oraz R. rugosa Moje Hammarberg. Reszta stoi mniej lub bardziej zielona aż do wiosny.
Laguna nigdy u mnie nie chorowała, choć zdarzało jej się zrzucić w czasie sezonu także parę tegorocznych listków z plamkami. Ale ja nie pryskam moich róż i nie przejmuję się jeśli nie nie mają wszystkich listków w stanie idealnym, "pokazowym" . Czasem coś tam oberwę, jeśli jakiś listek wygląda gorzej niż moja "dopuszczalna norma", ale generalnie uważam, że opryskami chemicznymi mogłabym róże osłabić. Jestem wredną ogrodniczką - każę im samym walczyć z chorobami (no wiadomo, do pewnych granic, bo jakoś je tam jednak wspomagam).
Zresztą Kordes pisze, że Laguna jest różą, która jeśli pomimo swej odporności złapie mączniaka, to regeneruje się o własnych siłach. Znaczy - tej akurat róży nawet nie należy pryskać.
W tym roku jedyna naprawdę chora róża u mnie to Rosarium Uetersen (mączniak prawdziwy), którą staram się wyleczyć jakoś środkami eko (jak na razie jedyna, bo po ostatnich "atrakcjach" pogodowych nie wiadomo jak się sytuacja rozwinie... ).
Dla Ciebie moje zrzucające na zimę liście róże, które aktualnie są w pełni kwitnienia:
R. moyesii Geranium przyciągająca bąki i pszczoły:
Pachnąca upojnie Moje Hammarberg:
I chyba właśnie dlatego mi się podoba - bo ma za dużo wszystkiego, jak na jarmarku .April pisze:mam mieszane uczucia co do tej róży, głównie z powodu nadmiaru i koloru i niemal barokowości
Na Lagunę się skuś, bo warto ją mieć jeśli lubi się okiełznywać potwory . Ona nie jest czerwona - to "tylko" mocny róż. A kwitnienie ma takie, że nie zamieniłabym jej na żadną inną (aktualnie ma million pączków).
Dla Ciebie mam pierwszy tegoroczny kwiat Gruss an Aachen (krzaczek tej róży także jest "poważnie" zapączkowany wielkimi miotełkami ):
oraz taki tam widoczek na żurawkową alejkę :
Aneczko1979, na Lagunie to na pewno nie jest mączniak rzekomy. Ona wciąż ma jeszcze gdzie niegdzie zeszłoroczne liście (moje róże były całą zimę zielone), których nie udało mi się oberwać jak ją wiosną lekko przycinałam i wiązałam do pergoli. Jest tak gęsta, wielka i niesamowicie kolczasta, że zwyczajnie niemożliwym jest usunięcie wszystkich zeszłorocznych liści, jeśli nie chce się mieć rąk całkowicie w strzępach. Te stare liście sukcesywnie żółkną i opadają, a ja staram się ich "nie widzieć" .
Jedynie 2 róże u mnie zrzucają liście na zimę: R. moyesii Geranium oraz R. rugosa Moje Hammarberg. Reszta stoi mniej lub bardziej zielona aż do wiosny.
Laguna nigdy u mnie nie chorowała, choć zdarzało jej się zrzucić w czasie sezonu także parę tegorocznych listków z plamkami. Ale ja nie pryskam moich róż i nie przejmuję się jeśli nie nie mają wszystkich listków w stanie idealnym, "pokazowym" . Czasem coś tam oberwę, jeśli jakiś listek wygląda gorzej niż moja "dopuszczalna norma", ale generalnie uważam, że opryskami chemicznymi mogłabym róże osłabić. Jestem wredną ogrodniczką - każę im samym walczyć z chorobami (no wiadomo, do pewnych granic, bo jakoś je tam jednak wspomagam).
Zresztą Kordes pisze, że Laguna jest różą, która jeśli pomimo swej odporności złapie mączniaka, to regeneruje się o własnych siłach. Znaczy - tej akurat róży nawet nie należy pryskać.
W tym roku jedyna naprawdę chora róża u mnie to Rosarium Uetersen (mączniak prawdziwy), którą staram się wyleczyć jakoś środkami eko (jak na razie jedyna, bo po ostatnich "atrakcjach" pogodowych nie wiadomo jak się sytuacja rozwinie... ).
Dla Ciebie moje zrzucające na zimę liście róże, które aktualnie są w pełni kwitnienia:
R. moyesii Geranium przyciągająca bąki i pszczoły:
Pachnąca upojnie Moje Hammarberg:
Re: Róże w krainie winem płynącej
No to wracam do zaległych odpowiedzi na "stare" wpisy .
Danka11, masz tak jak ja - też lubię najbardziej te kwiaty, które ładnie pachną .
Wawrzynka wilczełyko nie mam i chyba nigdy go nie wąchałam. Skoro tak wcześnie kwitnie jak piszesz, to zainteresuję się nim, a na pewno spróbuję gdzieś znaleźć kwitnącego w przyszłym sezonie by powąchać .
Dla Ciebie pierwszy kwiat kolejnej pędzącej do nieba róży - Rosarium Uetersen, która niestety w tym roku pochorowała się poważnie i złapała mączniaka prawdziwego :
oraz wspomnienie po rododendronach (jednego zostawiłam jednak w donicy):
Danka11, masz tak jak ja - też lubię najbardziej te kwiaty, które ładnie pachną .
Wawrzynka wilczełyko nie mam i chyba nigdy go nie wąchałam. Skoro tak wcześnie kwitnie jak piszesz, to zainteresuję się nim, a na pewno spróbuję gdzieś znaleźć kwitnącego w przyszłym sezonie by powąchać .
Haha, to istnieją nie mrozoodporne rozmaryny? Bo ja nie wiedziałam, że rozmaryny nie są mrozoodporne i po prostu zasadziłam . No i jeden rósł przez pare lat u mnie aż zrobił się wieeeeelki. Ten płożący ze zdjęcia jest u mnie 2 lata.Danka11 pisze:Powiedz jeszcze, że masz mrozoodporny rozmaryn, to już w całkiem zzielenieję z zazdrości.
To może powinnaś zostawić go na zimę na rabacie...?Danka11 pisze:Wiosną też często sadzę rozmaryn pomiędzy kwiatami (mam bliżej z kuchni), ale na zimę wykopuję i trzymam w domu. Niestety nie udaje im się doczekać kolejnej wiosny.
Dla Ciebie pierwszy kwiat kolejnej pędzącej do nieba róży - Rosarium Uetersen, która niestety w tym roku pochorowała się poważnie i złapała mączniaka prawdziwego :
oraz wspomnienie po rododendronach (jednego zostawiłam jednak w donicy):
- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Róże w krainie winem płynącej
, "za kare" i "nie lubie"...Pedrowa pisze:..."Za karę" dla Ciebie, moja droga, fotki róży, której "nie lubisz" , a która zakwitła u mnie jako pierwsza - Augusta Luise:
Kare przyjmuje z przyjemniscia, a " nie lubie" t.z., nie chce jej miec, no moze kolor nie przemawia do mnie.
Rowniez "nie lubie"; Eden Rose, Pashmina i rododendronow... (znowu podpadlam).
Laguna , jak sie ma kolejny wielkolud Pomponella?
https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Róże w krainie winem płynącej
Alexio, masz więc jak w banku, że nie będę Cię męczyć Eden Rose ani Paschminą, bo nie mam .
Pytasz o Pomponellę - hmmm... no jest dość "potworzasta" i nie wygląda na rabatówkę. Obrosła już całą pergolę, znaczy "gorset", który jej założyłam (a jest mojego wzrostu albo ciut wyższy) . I wciąż rośnie...
Produkuje też całe mnóstwo miotełek i zapowiada się niezły spektakl kwitnienia. Zobacz, miotełki sięgają już szczytu pergoli:
a tu cały krzaczor:
Nie wiem, jak Ty chciałaś takiego potwora w donicy utrzymać . Dobrze, że się pozbyłaś Pomponelli, bo zarosłaby Ci cały balkon i nawet nie miałabyś gdzie usiąść .
Dziś już bez "kary" , obdaruję Cię też czymś milszym dla twego oka. Oto mistrzyni miotełek czyli Little White Pet:
(moja jedyna róża uprawiana w donicy)
oraz drugi kwiat Gruss an Aachen wraz z całym zapączkowanych krzaczkiem:
Pytasz o Pomponellę - hmmm... no jest dość "potworzasta" i nie wygląda na rabatówkę. Obrosła już całą pergolę, znaczy "gorset", który jej założyłam (a jest mojego wzrostu albo ciut wyższy) . I wciąż rośnie...
Produkuje też całe mnóstwo miotełek i zapowiada się niezły spektakl kwitnienia. Zobacz, miotełki sięgają już szczytu pergoli:
a tu cały krzaczor:
Nie wiem, jak Ty chciałaś takiego potwora w donicy utrzymać . Dobrze, że się pozbyłaś Pomponelli, bo zarosłaby Ci cały balkon i nawet nie miałabyś gdzie usiąść .
Dziś już bez "kary" , obdaruję Cię też czymś milszym dla twego oka. Oto mistrzyni miotełek czyli Little White Pet:
(moja jedyna róża uprawiana w donicy)
oraz drugi kwiat Gruss an Aachen wraz z całym zapączkowanych krzaczkiem: