
Tytuł wątku to również wariacja na temat nazwy wsi, w której dwa lata temu kupiliśmy domek z sadem i ogrodem - no cóż, lepiej późno.... i tak po raz pierwszy w życiu mamy własny kawałek ziemi.
Przez rok zajmowaliśmy się głównie remontem i przeróbką domu, bo to było najpilniejsze (cały teren był na szczęście obsadzony różną roślinnością i z grubsza zadbany).
Potem okazało się, że wszystko jest posadzone nie tak, jak chcemy i nie w tym miejscu, więc rozpoczęła się wielka akcja "Przesadzanie", która jeszcze trwa - niedługo juz wszystko, co zielone, zmieni swoje miejsce

Aż wreszcie tego lata zobaczyłam....że mam róże.
No - niezupełnie tak. Właściwie nie sposób było ich nie zauważyć - mały klombik został umieszczony przez poprzednich właścicieli w miejscu, które stanowi chyba jakieś skrzyżowanie ogrodowych szlaków komunikacyjnych...w każdym razie zawadza wszystkim i zawsze. Poza tym róże były na nim stłoczone w nieprzyzwoity sposób, które to stłoczenie powiększyłam dodatkowo, dosadzając jeszcze jedną różę - potem okazało się, że to The Fairy.
A oto rzeczony klombik:

Ale wtedy jeszcze chyba nawet nie wiedziałam, że róże mają nazwy...
Chociaż - gdyby tak dobrze się zastanowić - róże były jakoś zawsze obecne w moim życiu. Nigdy nie miałam wątpliwości, że to najpiękniejszy kwiat (moi bliscy od dawna wiedzieli, jakie kwiaty mi kupować), chętnie wybierałam przedmioty z motywem róży...a poza tym...tak miała na imię moja Mama

I tego lata dopadła mnie prawdziwa...różyczka. Zaczęłam nagle czytać o różach, oglądać róże, śnić o różach (to ostatnie to wcale nie przenośnia). A to forum i Wasze wpisy zdecydowanie pogorszyły mój stan zdrowia

Cdn...