Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
- duju
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3962
- Od: 13 paź 2008, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, wiem o czym piszesz. Masz ogrom róż, ogród pięknie się prezentuje. Na zdjęciach nie widać tego o czym piszesz. Widać przepięknie skomponowany ogród. Moim ulubieńcem również jest Artemis i na pewno nie zabraknie go u mnie w ogrodzie.
Pozdrawiam - Justyna
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko rozchmurz się ogród masz przecudny oczywiście gdyby calutki czas padało też byśmy narzekały jak chyba 2 lata temu .Ogrodnikowi nikt nie wygodzi bo zawsze czegoś za dużo albo czegoś za mało .Mój Artemis ukorzeniony z patyczka ale w tym roku się rozbujał i zadziwił ilościa kwiatów. Oby zechciał jeszcze wyprodukować nowe pędy ,ale tak szybować w górę tego bym nie chciała, bo zasłoniłby inne róże.Z Gardenki jestem również zadowolona cudnie w tym roku zakwitła, a to przecież młodziak ,a mam ja dzięki Twojemu kuszeniu jej fotkami Jednak Cherry girl ,którą kupiłam razem z Gardenką jest jeszcze bardziej wigorna .Ogólnie róże w tym roku mnie bardzo zaskoczyły oczywiście pozytywnie swoim kwitnieniem .
- Milenaa
- 200p
- Posty: 222
- Od: 9 lis 2013, o 18:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolnysląsk
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Jak ja kocham róże a Twoje Dorotko są prześliczne a jak ładnie kwitną
" Możesz być dziś nikim dla całego świata, pamiętaj dla niewielu jesteś całym światem "
Moje wątki :Rośliny doniczkowe
Winorośla-sadzonki
Moje wątki :Rośliny doniczkowe
Winorośla-sadzonki
- ed04
- Przyjaciel Forum - silver
- Posty: 1011
- Od: 5 mar 2017, o 14:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Różany szał Piękna kolekcja.
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
Pierwszy różany szał powoli się kończy. Część róż dość szybko zabiera się do wypuszczania nowych przyrostów, ale rekordzistką w tym temacie jest Lady of Shalott. Ona międzyczasie zdążyła wyprodukować nowe pąki i rozpoczęła drugie kwitnienie Nie poprzestała na tworzeniu pączków, ale wypuściła też sporo nowych pędów, co bardzo mnie cieszy, bo do tej pory należała do wysokich i bardzo szczupłych - taki typowy wieszak. W tej chwili zaczyna nabierać ciałka i mam nadzieję, że ładnie się zagęści. Walczę nadal z suszą, ale to walka z wiatrakami. Podlewam i wciąż się łudzę, że i do mnie wreszcie dotrze porządny deszcz. Na razie znów idzie fala upałów...
Lady Emma Hamilton w tym roku z kwiatami bardzo słabiutko. Miała dużo ślepych pędów
Za to Sir John Betjeman wręcz odwrotnie. Na niego zawsze można liczyć
Daysy, jeśli sytuacja na Mazowszu nie ulegnie poprawie, to za kilka lat będziemy mieli step w środkowej części kraju My mamy głęboko studnię, ale na ile lat takiej suszy tej wody starczy? Klimat nam się zmienia, co widać i czuć. Może rzeczywiście trzeba będzie zacząć hodować kaktusy zamiast róż?
Masz rację, że trzeba mieć dużo czasu i siły na opiekę nad tak liczną gromadą i może nadszedł czas, żeby nieco uszczuplić ilość róż.
U mnie większość Austinek już przekwitła. Teraz szaleją rabatówki i kilka tych później rozpoczynających. Jednak nawet te najbardziej odporne, mają dużo jaśniejsze kwiaty. Np. taka Bonica, która przecież jest różowa, a w tym roku wszystkie kwiaty ma prawie białe. Zresztą to piekące słońce ma wpływ na wybarwienie większości różanych kwiatów. Po jednym dniu są wyblakłe, a jeśli nie zblakną, to się usmażą. Na jedno wychodzi. Miejmy nadzieję, że drugie kwitnienie będzie przebiegało bez tych drastycznych temperatur i pozwoli nam się dłużej nacieszyć urodą królowych.
Young Lycidas dostał kratkę. Dosyć miałam jego wiecznie wiercących się kwiatów
Joasiu, The Mayflower to młode krzaczki, bo posadzone tej wiosny. Są jeszcze małe i wiotkie, ale po kilka kwiatków już miały. W te upały kwiaty wytrzymują maksymalnie dwa dni. Najlepiej z tych nowości znoszą upały Noble Anthony i Scarborough Fair. Dają sobie całkiem nieźle radę. Tym bardziej, że obie słońca mają naprawdę dużo, a kwiaty Noble Anthony nawet specjalnie nie jaśnieją, tylko w miarę zachowują swój kolor
Jagna, taki potężny ogrodowy dół dopadł mnie chyba po raz pierwszy. Żal było patrzeć na tysiące umęczonych upałami kwiatów i naprawdę serce mi się ściskało, gdy tak szybko musiałam ciąć te skwarki. A miało być tak pięknie... U mnie z opadami zawsze jest najgorzej, bo mieszkam pomiędzy Wisłą a Zalewem i panuje tutaj swoisty mikroklimat. Zazwyczaj pada wszędzie dookoła, a u mnie zero deszczu. Albo zupełnie na odwrót. Jak zaczyna padać, to pada bez przerwy, a dwa kilometry dalej - nic. Z reguły jednak jest na odwrót i stąd u nas ciągle sucho.
A o chwastach, to nawet nie warto wspominać i już zaczynam udawać, że to nie są wcale chwasty, tylko rośliny towarzyszące różom , bo inaczej można zwariować. Nawet nie próbuję już z nimi walczyć. Szkoda sił i czasu
Nad selekcją myślę od kilku dni. Zrobiłam w tym celu specjalny obchód i do wywalenia znalazłam całe pięć sztuk To stanowczo za mało, ale jak się przyglądam reszcie, to żal mi się z nimi rozstawać...Na naturalną selekcję liczyłam w tym roku i ja, bo poza nówkami nie kopczykowałam żadnej. Łagodna zima zrobiła mi psikusa i nie wypadła żadna róża. W ten sposób, chyba nigdy nie dokonam selekcji, bo ostatnio i zim brakuje z potężnym mrozem. Jeśli chodzi o pozbywanie się róż, to pozbywam się bez żalu tych roznoszących czarną plamistość. W tym roku na razie jest w miarę ok. bo zauważyłam zaledwie kilka brzydkich listków. Za to mączniak zaczyna się dawać we znaki i wczoraj musiałam zrobić oprysk. Czy to coś da? Nie wiem, zobaczę.
Najlepsze odmiany swojego ogrodu wybrałam tak trochę na przekór. Pewnie wszyscy myśleli, że będą tam same Austinki. Nic z tego Abraham znalazł się w tej czołówce tylko dlatego, że ma zabójcze kwiaty i mnie się akurat trafił wyjątkowy model. Zresztą jeśli chodzi o tę odmianę, to nigdy do końca nie będę obiektywna. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że żadna z tych wymienionych róż nie jest do końca idealna, bo zawsze którejś można coś zarzucić. A to kolor nie ten, a to kwiaty zbyt małe. To znów zbyt długo zabiera się do kwitnienia. Itd...ale najważniejszym dla mnie kryterium była właśnie zdrowotność i niezawodność kwitnienia oraz olbrzymia ilość kwiatów. Co prawda po tym wyborze liczyłam na trochę większy odzew i ciekawą dyskusję, ale chyba nikomu nie chciało się tego po prostu czytać. Większość i tak ogląda tylko zdjęcia...
Bardzo Ci Kochana dziękuję za tyle ciepłych słów i wsparcie, które było mi naprawdę potrzebne
Specjalnie dla Cibie jeden z najpiękniejszych duetów
i jeszcze drugi też niczego sobie
Justynko, na zdjęciach pokazujemy to, co najpiękniejsze. A to co nam w duszy gra, czasami wylewamy na klawiaturę Musiałam trochę ponarzekać, bo dół dopadł mnie okropny na widok tak szybko przekwitniętych tysięcy kwiatów. Tyle miesięcy czekania na czerwiec, tylko po to żeby w ciągu dwóch tygodni szlag wszystko trafił No cóż, nie mamy wpływu na pogodę, ale żal pozostał, bo drugie kwitnienie to już nie to!
Sekel była bardzo mocno cięta. Tak się za to cięcie odwdzięczyła
Jadziu, już mi trochę przeszło jak przeczytałam Wasze wpisy Masz rację, że gdyby ciągle lało, też byśmy narzekały. I tak źle i tak niedobrze. A niby mamy klimat umiarkowany. No, chyba mieliśmy, bo w tej chwili przypomina bardziej ten afrykański.
Ciekawa jestem jak będzie rósł Twój ukorzeniony Artemis? Może na własnych korzeniach nie będzie tak bardzo szalał. Mój ma dobre 2,5 m i kwitnie całymi wiechami. Jak przekwitnie, to go trochę ciachnę, bo niedługo szczebli w drabinie mi zabraknie
Milena, witam nowego gościa! Dziękuję w imieniu różyczek.
Ed, dzięki
Pierwszy różany szał powoli się kończy. Część róż dość szybko zabiera się do wypuszczania nowych przyrostów, ale rekordzistką w tym temacie jest Lady of Shalott. Ona międzyczasie zdążyła wyprodukować nowe pąki i rozpoczęła drugie kwitnienie Nie poprzestała na tworzeniu pączków, ale wypuściła też sporo nowych pędów, co bardzo mnie cieszy, bo do tej pory należała do wysokich i bardzo szczupłych - taki typowy wieszak. W tej chwili zaczyna nabierać ciałka i mam nadzieję, że ładnie się zagęści. Walczę nadal z suszą, ale to walka z wiatrakami. Podlewam i wciąż się łudzę, że i do mnie wreszcie dotrze porządny deszcz. Na razie znów idzie fala upałów...
Lady Emma Hamilton w tym roku z kwiatami bardzo słabiutko. Miała dużo ślepych pędów
Za to Sir John Betjeman wręcz odwrotnie. Na niego zawsze można liczyć
Daysy, jeśli sytuacja na Mazowszu nie ulegnie poprawie, to za kilka lat będziemy mieli step w środkowej części kraju My mamy głęboko studnię, ale na ile lat takiej suszy tej wody starczy? Klimat nam się zmienia, co widać i czuć. Może rzeczywiście trzeba będzie zacząć hodować kaktusy zamiast róż?
Masz rację, że trzeba mieć dużo czasu i siły na opiekę nad tak liczną gromadą i może nadszedł czas, żeby nieco uszczuplić ilość róż.
U mnie większość Austinek już przekwitła. Teraz szaleją rabatówki i kilka tych później rozpoczynających. Jednak nawet te najbardziej odporne, mają dużo jaśniejsze kwiaty. Np. taka Bonica, która przecież jest różowa, a w tym roku wszystkie kwiaty ma prawie białe. Zresztą to piekące słońce ma wpływ na wybarwienie większości różanych kwiatów. Po jednym dniu są wyblakłe, a jeśli nie zblakną, to się usmażą. Na jedno wychodzi. Miejmy nadzieję, że drugie kwitnienie będzie przebiegało bez tych drastycznych temperatur i pozwoli nam się dłużej nacieszyć urodą królowych.
Young Lycidas dostał kratkę. Dosyć miałam jego wiecznie wiercących się kwiatów
Joasiu, The Mayflower to młode krzaczki, bo posadzone tej wiosny. Są jeszcze małe i wiotkie, ale po kilka kwiatków już miały. W te upały kwiaty wytrzymują maksymalnie dwa dni. Najlepiej z tych nowości znoszą upały Noble Anthony i Scarborough Fair. Dają sobie całkiem nieźle radę. Tym bardziej, że obie słońca mają naprawdę dużo, a kwiaty Noble Anthony nawet specjalnie nie jaśnieją, tylko w miarę zachowują swój kolor
Jagna, taki potężny ogrodowy dół dopadł mnie chyba po raz pierwszy. Żal było patrzeć na tysiące umęczonych upałami kwiatów i naprawdę serce mi się ściskało, gdy tak szybko musiałam ciąć te skwarki. A miało być tak pięknie... U mnie z opadami zawsze jest najgorzej, bo mieszkam pomiędzy Wisłą a Zalewem i panuje tutaj swoisty mikroklimat. Zazwyczaj pada wszędzie dookoła, a u mnie zero deszczu. Albo zupełnie na odwrót. Jak zaczyna padać, to pada bez przerwy, a dwa kilometry dalej - nic. Z reguły jednak jest na odwrót i stąd u nas ciągle sucho.
A o chwastach, to nawet nie warto wspominać i już zaczynam udawać, że to nie są wcale chwasty, tylko rośliny towarzyszące różom , bo inaczej można zwariować. Nawet nie próbuję już z nimi walczyć. Szkoda sił i czasu
Nad selekcją myślę od kilku dni. Zrobiłam w tym celu specjalny obchód i do wywalenia znalazłam całe pięć sztuk To stanowczo za mało, ale jak się przyglądam reszcie, to żal mi się z nimi rozstawać...Na naturalną selekcję liczyłam w tym roku i ja, bo poza nówkami nie kopczykowałam żadnej. Łagodna zima zrobiła mi psikusa i nie wypadła żadna róża. W ten sposób, chyba nigdy nie dokonam selekcji, bo ostatnio i zim brakuje z potężnym mrozem. Jeśli chodzi o pozbywanie się róż, to pozbywam się bez żalu tych roznoszących czarną plamistość. W tym roku na razie jest w miarę ok. bo zauważyłam zaledwie kilka brzydkich listków. Za to mączniak zaczyna się dawać we znaki i wczoraj musiałam zrobić oprysk. Czy to coś da? Nie wiem, zobaczę.
Najlepsze odmiany swojego ogrodu wybrałam tak trochę na przekór. Pewnie wszyscy myśleli, że będą tam same Austinki. Nic z tego Abraham znalazł się w tej czołówce tylko dlatego, że ma zabójcze kwiaty i mnie się akurat trafił wyjątkowy model. Zresztą jeśli chodzi o tę odmianę, to nigdy do końca nie będę obiektywna. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że żadna z tych wymienionych róż nie jest do końca idealna, bo zawsze którejś można coś zarzucić. A to kolor nie ten, a to kwiaty zbyt małe. To znów zbyt długo zabiera się do kwitnienia. Itd...ale najważniejszym dla mnie kryterium była właśnie zdrowotność i niezawodność kwitnienia oraz olbrzymia ilość kwiatów. Co prawda po tym wyborze liczyłam na trochę większy odzew i ciekawą dyskusję, ale chyba nikomu nie chciało się tego po prostu czytać. Większość i tak ogląda tylko zdjęcia...
Bardzo Ci Kochana dziękuję za tyle ciepłych słów i wsparcie, które było mi naprawdę potrzebne
Specjalnie dla Cibie jeden z najpiękniejszych duetów
i jeszcze drugi też niczego sobie
Justynko, na zdjęciach pokazujemy to, co najpiękniejsze. A to co nam w duszy gra, czasami wylewamy na klawiaturę Musiałam trochę ponarzekać, bo dół dopadł mnie okropny na widok tak szybko przekwitniętych tysięcy kwiatów. Tyle miesięcy czekania na czerwiec, tylko po to żeby w ciągu dwóch tygodni szlag wszystko trafił No cóż, nie mamy wpływu na pogodę, ale żal pozostał, bo drugie kwitnienie to już nie to!
Sekel była bardzo mocno cięta. Tak się za to cięcie odwdzięczyła
Jadziu, już mi trochę przeszło jak przeczytałam Wasze wpisy Masz rację, że gdyby ciągle lało, też byśmy narzekały. I tak źle i tak niedobrze. A niby mamy klimat umiarkowany. No, chyba mieliśmy, bo w tej chwili przypomina bardziej ten afrykański.
Ciekawa jestem jak będzie rósł Twój ukorzeniony Artemis? Może na własnych korzeniach nie będzie tak bardzo szalał. Mój ma dobre 2,5 m i kwitnie całymi wiechami. Jak przekwitnie, to go trochę ciachnę, bo niedługo szczebli w drabinie mi zabraknie
Milena, witam nowego gościa! Dziękuję w imieniu różyczek.
Ed, dzięki
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Ło matko,jak piknie! Doroto - cudne masz róże i cudnie kwitną. Nie widać suszy, o której piszesz. Ale wierzę, bo umnie skwar, że na ogród nie da się wyjść. Przyłączam się do marzeń o deszczu.
- duju
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3962
- Od: 13 paź 2008, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: wielkopolska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, piękny festiwal różany .
Powiedz mi, czy masz same róże posadzone , w tej rabacie przy płocie?
Bardzo podobają mi się te różyczki. Nic nie poradzimy na to, że w tym upale wszystko kwitnie i przekwita bardzo szybko.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia
Powiedz mi, czy masz same róże posadzone , w tej rabacie przy płocie?
Bardzo podobają mi się te różyczki. Nic nie poradzimy na to, że w tym upale wszystko kwitnie i przekwita bardzo szybko.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia
Pozdrawiam - Justyna
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko u kazdej z nas od czasu do czasu pojawiają sie chwile zwątpienia w to co robimy w ogrodzie, szczegolnie kiedy na dworze praży, a róze prawie gotują się lub smażą, a z góry ani kropli deszczu. Moją okolicę to deszcze ciągle omijają. Moze dobrze ze nie ma nawałnic, ale deszcz by się przydał. Podlewam wodą ze studni, ale to nie to samo co leci z góry.
Ty nie masz co narzekać, bo jak dla mnie jesteś królową ogrodu różanego. Przepiekne kwiaty co jedna to ładniejsza. Ja sama u siebie to nie wiem co bym wybrała.
Moj Artemis nabyty pod wplywem forum rosnie 2gi rok i nieźle sobie radzi. Boscobel trafiła mi się z marketu i uwielbiam ją za te kwiaty z łososiowym odcieniem i chęć kwitnienia.
Abrahamki mam 3 szt, ale jeszcze młode. A na stałe rosną 2gi rok. Kwiaty cudowne, tylko w tym roku bardzo szybko przekwitły.
Lady of Shalott bezapelacyjnie powinna znaleźć się u kazdego ogrodnika.
Ja bym dodała jeszcze Lady Emmę Hamilton no i oczywiscie kilka innych.
Jakbyś mogła wstawić zdjecie Eglantyny , bo chyba Daysy podpowiedziała mi , że moja malutka rózowa jest do niej podobna. Pozdrawiam
Ty nie masz co narzekać, bo jak dla mnie jesteś królową ogrodu różanego. Przepiekne kwiaty co jedna to ładniejsza. Ja sama u siebie to nie wiem co bym wybrała.
Moj Artemis nabyty pod wplywem forum rosnie 2gi rok i nieźle sobie radzi. Boscobel trafiła mi się z marketu i uwielbiam ją za te kwiaty z łososiowym odcieniem i chęć kwitnienia.
Abrahamki mam 3 szt, ale jeszcze młode. A na stałe rosną 2gi rok. Kwiaty cudowne, tylko w tym roku bardzo szybko przekwitły.
Lady of Shalott bezapelacyjnie powinna znaleźć się u kazdego ogrodnika.
Ja bym dodała jeszcze Lady Emmę Hamilton no i oczywiscie kilka innych.
Jakbyś mogła wstawić zdjecie Eglantyny , bo chyba Daysy podpowiedziała mi , że moja malutka rózowa jest do niej podobna. Pozdrawiam
Pozdrawiam i zapraszam, Irena
Ogród i róże Ireny
Ogród i róże Ireny
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
http://i64.tinypic.com/1447xc.jpg przecudny bukiet ze wszystkimi dodatkami .Oczywiście mam Abrahama Darby i Artemisa, jednak to niziutkie różyczki ,więc niewiele o nich powiem.Jednak Abraham z roku na rok ma więcej kwiatów patrzących w góre a nie pod stopy ,to samo Artemis zobaczymy jaki potencjał w nich drzemie Niektóre moje też po postrzyżynach taka Aphrodite golusieńka bez kwiatka Tradescanta dopadła czarna plamistość i od wiosny jest jakiś pokropkowany nawet go podlałam Asahi jak na razie nic nie pomaga.Na razie mączniaka nie widać, ale wszystko przed nami
- pela11
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2312
- Od: 24 sty 2015, o 00:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Warszawy
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko ,rozumiem Twoje rozgoryczenie , ale może lekarstwem na to jest wprowadzanie do ogrody bylin , jak róże przekwitną to będziesz podziwiała inne kwiaty aż do jesieni .Ja też kocham róże i mam ich sporo , ale właśnie przez rozsądek mam mieszany ogród .Mimo wszystko pięknie u Ciebie
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4551
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko czytałam Twoją listę "naj", nie podjęłam dyskusji, bo z tych co wymieniłaś mam zaledwie 3 i w zupełności się zgadzam z Twoim wyborem. Poza tym mam zbyt mało doświadczenia w tym temacie.
Głowa do góry, będzie lepiej, u mnie taka sama sytuacja i też czasami mam dość, ale przecież przyjdzie czas kiedy znowu będziemy się nimi zachwycać, może jeszcze w tym roku .
Głowa do góry, będzie lepiej, u mnie taka sama sytuacja i też czasami mam dość, ale przecież przyjdzie czas kiedy znowu będziemy się nimi zachwycać, może jeszcze w tym roku .
- Shire
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2653
- Od: 3 kwie 2016, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, podzielam Twoje troski i mnie upał zabija, i praca w ogrodzie też- dojazdy do niego zaczynają być męczące, więcej mnie tam nie ma niż jestem, a jak już jestem, to mam motorek wiadomo gdzie i niewiele jest czasu na podziwianie... Co najwyżej potem, na zdjęciach.
Twoje róże cudownie piękne, nie widziałam nigdy takiego cudnego ogrodu. Wiem, że wkładasz w niego masę pracy i te chwile radości sa takie krótkie, ale nie poddawaj się, warto czynić piękno, przez to świat jest lepszy!
Pozdrawiam.
Twoje róże cudownie piękne, nie widziałam nigdy takiego cudnego ogrodu. Wiem, że wkładasz w niego masę pracy i te chwile radości sa takie krótkie, ale nie poddawaj się, warto czynić piękno, przez to świat jest lepszy!
Pozdrawiam.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5044
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Oj, Dorotko, ciężki temat wywołałaś .
Z jednej strony kochamy róże, zachwycamy się nimi, szczególnie Twoimi ze względu na ich ilość, nieziemską urodę i bujność, ale z drugiej - każdy, kto ma róże i obserwuje szalejący klimat musi dojść do smutnych refleksji. Ilość włożonej w uprawę pracy i środków zestawiona z kaprysami pogody potężnie dołuje.
Myślisz o redukcji ilości róż, w Twoim przypadku będzie to bardzo trudne, bo praktycznie cały ogród im oddałaś. Mnie poszło lepiej: ze 130 zjechałam do 75 . Po pierwsze właśnie z powodu bardzo częstych i dotkliwych susz (a podobno lepiej nie będzie), po drugie - za bardzo mi brakuje w ogrodzie koloru niebieskiego, którego u róż próżno szukać, wreszcie po trzecie - doszłam do wniosku, że ten klimat wymusza eliminację róż o bardzo delikatnych płatkach.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do tej pory ważnym kryterium była mrozoodporność. Teraz jest praktycznie bez znaczenia, za to ważne jest jak znoszą palące słońce. Niby to rośliny słońcolubne, a jednak nie. Ja większość swoich przeniosłam do półcienia i od razu im lepiej. Ty, biedaku, tego manewru zastosować nie możesz .
W moim rankingu wygrywają następujące rozy:
1. Garden of Roses - wiadomo, za całokształt,
2. Baronesse - za długotrwałe kwiaty z dobrego materiału .
3. Leonardo da Vinci właśnie za ten wyszydzany plastik , który pozwala mu kwitnąć pięknie i długo,
4. Avalon - mój ulubieniec od zawsze ,
5. A z "anglików" - Graham Thomas za urodę, herbaciany zapach i niezwykłą bujność kwitnienia.
To moja żelazna piątka.
Wszystkie szyfonowe, jedwabne i bibułkowe kwiatki, nawet najpiękniejsze, przy wyżej wymienionych wysiadają.
U mnie najpiękniej wygląda obecnie kompostownik pełen ściętych łebków róż,
Wyobrażam sobie jak wygląda Twój .
Serdeczne buziaki - Jagi
Z jednej strony kochamy róże, zachwycamy się nimi, szczególnie Twoimi ze względu na ich ilość, nieziemską urodę i bujność, ale z drugiej - każdy, kto ma róże i obserwuje szalejący klimat musi dojść do smutnych refleksji. Ilość włożonej w uprawę pracy i środków zestawiona z kaprysami pogody potężnie dołuje.
Myślisz o redukcji ilości róż, w Twoim przypadku będzie to bardzo trudne, bo praktycznie cały ogród im oddałaś. Mnie poszło lepiej: ze 130 zjechałam do 75 . Po pierwsze właśnie z powodu bardzo częstych i dotkliwych susz (a podobno lepiej nie będzie), po drugie - za bardzo mi brakuje w ogrodzie koloru niebieskiego, którego u róż próżno szukać, wreszcie po trzecie - doszłam do wniosku, że ten klimat wymusza eliminację róż o bardzo delikatnych płatkach.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Do tej pory ważnym kryterium była mrozoodporność. Teraz jest praktycznie bez znaczenia, za to ważne jest jak znoszą palące słońce. Niby to rośliny słońcolubne, a jednak nie. Ja większość swoich przeniosłam do półcienia i od razu im lepiej. Ty, biedaku, tego manewru zastosować nie możesz .
W moim rankingu wygrywają następujące rozy:
1. Garden of Roses - wiadomo, za całokształt,
2. Baronesse - za długotrwałe kwiaty z dobrego materiału .
3. Leonardo da Vinci właśnie za ten wyszydzany plastik , który pozwala mu kwitnąć pięknie i długo,
4. Avalon - mój ulubieniec od zawsze ,
5. A z "anglików" - Graham Thomas za urodę, herbaciany zapach i niezwykłą bujność kwitnienia.
To moja żelazna piątka.
Wszystkie szyfonowe, jedwabne i bibułkowe kwiatki, nawet najpiękniejsze, przy wyżej wymienionych wysiadają.
U mnie najpiękniej wygląda obecnie kompostownik pełen ściętych łebków róż,
Wyobrażam sobie jak wygląda Twój .
Serdeczne buziaki - Jagi