Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
57. Sir Walter Scott ? rok zakupu ? 2018. Miejsce zakupu ? David Austin.
Kolor ? jasny róż, lila
Wielkość kwiatów ? 5cm
Zapach ? mocny
Wysokość - 0,50m
Zdrowotność w skali - 5
Trwałość kwiatów ? 4-5 dni
Powtarzalność ? 5
Pokrój ? 5
Ocena ogólna ? 5
Kolejna z mniejszych kreacji Mistrza. Urokliwe,zwiewne, drobne, ale bardzo pełne kwiatuszki, przyciągają wzrok. Krzaczek zwarty, kompaktowy ? wszędzie się zmieści. Kwitnie chętnie i praktycznie bez większych przerw, a kwiaty pojawiają się na krzewie może nie w ilościach hurtowych, ale przez cały sezon ciągle coś na krzaczku widać. Bardzo zdrowa odmiana. Do tej pory nie zauważyłam u niej żadnych skłonności do chorób. Ocenę otrzymała wysoką, ale na dzień dzisiejszy w pełni na nią zasłużyła.
58. Soph?ys Rose ? rok zakupu ? 2017. Miejsce zakupu ? David Austin
Kolor ? szkarłatna czerwień, ciemny róż
Wielkość kwiatów ? 9-10cm
Zapach ? delikatny
Wysokość - 0,70m
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 4 dni i więcej, w zależności od pogody
Powtarzalność ? 5
Pokrój ? 5
Ocena ogólna ? 4
Niezbyt duża odmiana o ciekawym kolorze, dla mnie dość trudnym do określenia. Nie mogę jednoznacznie napisać, że jest - czerwony. To raczej czerwień zmieszana z bardzo ciemnym różem. Według mnie, bliżej jej do różu niż czerwieni, co będzie widać na zdjęciach. Krzaczek ładnie rozkrzewiony, o pełnych kwiatach, dosyć trwałych. Im mocniejsze słońce i wyższe temperatury, tym ich żywot krótszy. Pędy bardzo dobrze utrzymują kwiaty i nie wymagają żadnego podwiązywania. Bardzo płodna odmiana, chętnie kwitnie i bez wysiłku tworzy wciąż nowe pączki. W lipcu złapała trochę mączniaka. Jak na razie bez objawów czarnej plamistości.
Kolor ? jasny róż, lila
Wielkość kwiatów ? 5cm
Zapach ? mocny
Wysokość - 0,50m
Zdrowotność w skali - 5
Trwałość kwiatów ? 4-5 dni
Powtarzalność ? 5
Pokrój ? 5
Ocena ogólna ? 5
Kolejna z mniejszych kreacji Mistrza. Urokliwe,zwiewne, drobne, ale bardzo pełne kwiatuszki, przyciągają wzrok. Krzaczek zwarty, kompaktowy ? wszędzie się zmieści. Kwitnie chętnie i praktycznie bez większych przerw, a kwiaty pojawiają się na krzewie może nie w ilościach hurtowych, ale przez cały sezon ciągle coś na krzaczku widać. Bardzo zdrowa odmiana. Do tej pory nie zauważyłam u niej żadnych skłonności do chorób. Ocenę otrzymała wysoką, ale na dzień dzisiejszy w pełni na nią zasłużyła.
58. Soph?ys Rose ? rok zakupu ? 2017. Miejsce zakupu ? David Austin
Kolor ? szkarłatna czerwień, ciemny róż
Wielkość kwiatów ? 9-10cm
Zapach ? delikatny
Wysokość - 0,70m
Zdrowotność w skali - 4
Trwałość kwiatów ? 4 dni i więcej, w zależności od pogody
Powtarzalność ? 5
Pokrój ? 5
Ocena ogólna ? 4
Niezbyt duża odmiana o ciekawym kolorze, dla mnie dość trudnym do określenia. Nie mogę jednoznacznie napisać, że jest - czerwony. To raczej czerwień zmieszana z bardzo ciemnym różem. Według mnie, bliżej jej do różu niż czerwieni, co będzie widać na zdjęciach. Krzaczek ładnie rozkrzewiony, o pełnych kwiatach, dosyć trwałych. Im mocniejsze słońce i wyższe temperatury, tym ich żywot krótszy. Pędy bardzo dobrze utrzymują kwiaty i nie wymagają żadnego podwiązywania. Bardzo płodna odmiana, chętnie kwitnie i bez wysiłku tworzy wciąż nowe pączki. W lipcu złapała trochę mączniaka. Jak na razie bez objawów czarnej plamistości.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Achhh żeby u mnie chciały tak kwitnąć Austinki to miałabym ich więcej bo nie ma to jak taka różana rabata kiedy wszystkie kwitną na raz No cóż pozostaje mi tylko podziwianie ich u Ciebie Dorotko ,Irenki czy Tereni achhhh Sir Walter Scott niby taka malutka a jakie ma cudne kwiaty i te słynne wałeczki u Austinek takie jak ma mój Jacques Cartier Zdróweczka i masz racje dobrze ze mamy nasze małe oazy gdzie możemy sie odstresować w tych ciężkich czasach
- Ignis05
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8312
- Od: 16 gru 2009, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Niedaleko Gdańska
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Też na początku sadziłam iglaki, by ogród był choć trochę zielony zimą.
Niestety , po latach, okazało się , że tak bardzo samoobsługowe to one nie są.
Dzisiaj po mroźnym poranku, w ciągu dnia zrobiło się nawet dość znośnie.
Poszłam więc do ogrodu i dalej tworzyłam z moich kolejnych iglaków ... niwaki.
Taką znowu zafundowałam sobie... rehabilitację.
Pewnie znowu w nocy poczuję swoje ramiona.
Buziaczki dla Ciebie i zdrówka życzę.
Niestety , po latach, okazało się , że tak bardzo samoobsługowe to one nie są.
Dzisiaj po mroźnym poranku, w ciągu dnia zrobiło się nawet dość znośnie.
Poszłam więc do ogrodu i dalej tworzyłam z moich kolejnych iglaków ... niwaki.
Taką znowu zafundowałam sobie... rehabilitację.
Pewnie znowu w nocy poczuję swoje ramiona.
Buziaczki dla Ciebie i zdrówka życzę.
- daysy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4554
- Od: 13 lut 2014, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj.łódzkie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Dorotko, faktycznie pogodę mamy jak to w marcu bywa, ale ta huśtawka temperatur trochę mnie martwi. Pospieszyłam się w tym roku z wysiewem nasion i teraz nie bardzo wiem, co zrobić z rosnącymi coraz szybciej roślinami.
Na szczęście nasze różyczki takiej pogody się nie boją i dają sobie doskonale radę. Przez ostatnie lata zimy były łagodne i chyba dlatego tak nam się dłuży czas do tej prawdziwej wiosny. Tak naprawdę jesień albo wiosnę, jak kto woli, mamy od października a od maja będziemy cieszyć się latem, przynajmniej mam taką nadzieję.
Życzę Ci duuużo zdrowia w tak trudnym dla nas wszystkim czasie.
Na szczęście nasze różyczki takiej pogody się nie boją i dają sobie doskonale radę. Przez ostatnie lata zimy były łagodne i chyba dlatego tak nam się dłuży czas do tej prawdziwej wiosny. Tak naprawdę jesień albo wiosnę, jak kto woli, mamy od października a od maja będziemy cieszyć się latem, przynajmniej mam taką nadzieję.
Życzę Ci duuużo zdrowia w tak trudnym dla nas wszystkim czasie.
- inka52
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 5 lis 2009, o 11:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Legnica - Dolny śląsk
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko , powiem Ci ,ze Sophia bardzo mi się podoba , nie choruje , jest niewysoka i kwitnie bardzo obficie , kwiat / co bardzo lubię/ jest duży , zobaczymy jaki będzie Gabriel , bo też podoba mi się jego kolor ,wszystkich róż jeszcze nie ścięłam , połowę nawiozłam i ścięłam ,a pozostały młode sadzonki , parę mi poszło , a co teraz po tych przymrozkach ?pozdrawiam
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Czekałam na Pani opinie o róży Soph?ys Rose,poniewaz moja a właściwie 2 krzaczki obok siebie,były bardzo porażone maczniakiem do tego stopnia ze w ub.roku,musiałam je zlikwidować .Troche mączniaka łapią tez krzaczki Aleksandra of Kent ,ale do opanowania.Super opinie ,ogrom nowości,piękne kwitnienia.Wielki szacun.pozdrawiam Halina
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Jestem właśnie po kilku dniach w Twoim różanym królestwie. Uważam je za lek, na te trudne dni. Te wizyty pozwoliły nie myśleć o tym co się wokół dzieje. I pomyśleć, że jeszcze dwa, trzy lata temu, zarzekałam sie, że róże to nie dla mnie i ,że nie będę ich miała u siebie. Ale już wpadłam po uszy i pewnie nie odpuszczę. Mam u siebie kilkanaście krzewów ale to maluchy. Po wizycie u ciebie Dorotko zakochałam się w Austinkach. Muszę w przyszłości wziąć je pod uwagę przy zakupach. Wielką zaletą twojego wątku jest to, że podpisujesz róże, oraz to ,że pokazujesz je w różnych fazach rozwoju oraz w różnej perspektywie. Poza tym, twoje spostrzeżenia z uprawy są dużo bardziej cenne niż te ze szkółek. Brawo Doroto za konsekwencje w prowadzeniu wątku. Będe tu zaglądać bardzo często
Życzę też powrotu do zdrowia.
Życzę też powrotu do zdrowia.
- Monnia445
- 200p
- Posty: 283
- Od: 8 gru 2017, o 22:29
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: sandomierz
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Weszłam z ciekawości, sprawdzić czy już podcinacie swoje róże i czy budzą się też powoli do życia... Pierwszy lepszy kliknęłam a tutaj widzę takie piękne różyczki. Podoba mi się to bardzo, że nawet kiedy nie ma sezonu jeszcze to i tak jest kolorowo u Ciebie, Dorotko
Masz naprawdę śliczny, różany ogródek, do którego będę się od czasu do czasu zakradać. A szczególnie w lecie, kiedy będzie dopiero wyrzut wszystkich kolorów tęczy
Mam nadzieję że jesteście wszyscy zdrowi i jakoś dajecie sobie radę z tym wszystkim...
Masz naprawdę śliczny, różany ogródek, do którego będę się od czasu do czasu zakradać. A szczególnie w lecie, kiedy będzie dopiero wyrzut wszystkich kolorów tęczy
Mam nadzieję że jesteście wszyscy zdrowi i jakoś dajecie sobie radę z tym wszystkim...
- Ela_2015
- 500p
- Posty: 543
- Od: 26 gru 2015, o 16:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko.
Cudności pokazujesz ,piękności zarazem.
Jak Twoje róże po zimie?
U mnie prawie wszystkie obmarzły ,cięłam do samego gruntu.
Mam nadzieję,że odbiją.
Dorotko zasilałaś już róże,tak się zastanawiam i nie wiem czy te kikutki zasilać jeszcze okopczykowane kompostem.
Zobaczę jaka pogoda będzie w najbliższym czasie.
Życzę dożo zdrówka i oby jak najszybciej skończył się ten przybłęda ech.
Cudności pokazujesz ,piękności zarazem.
Jak Twoje róże po zimie?
U mnie prawie wszystkie obmarzły ,cięłam do samego gruntu.
Mam nadzieję,że odbiją.
Dorotko zasilałaś już róże,tak się zastanawiam i nie wiem czy te kikutki zasilać jeszcze okopczykowane kompostem.
Zobaczę jaka pogoda będzie w najbliższym czasie.
Życzę dożo zdrówka i oby jak najszybciej skończył się ten przybłęda ech.
Ela
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witajcie!
Róże przycięte, zasilone obornikiem granulowanym, ale smrodek roznoszący się dookoła nielicho drażni nozdrza Muszę pilnować Bravo, bo jest bardzo zainteresowany konsumpcją.
Stwierdzam obiektywnie, że nie ma to jednak jak końskie złoto, z którego robię gnojówkę do podlewania. Zapaszku praktycznie nie ma, róże migiem otrzymują pierwszą dawkę jedzonka, a przy okazji korzystają i mogą ugasić pragnienie. No, w tym sezonie niestety musiałam odpuścić z wiadomych względów, ale w przyszłym wracam do sprawdzonych sposobów zasilania.
Zrobiło się ciepło, ale w dobie szalejącej pandemii, jakoś to wszystko nie cieszy. Smutek, niepokój, a nawet strach, to teraz codzienność dla większości z nas. A ja wracam w tych trudnych czasach do pracy? Boję się, ale nie mam też wyjścia, bo pracować przecież muszę.
Tulipanów z każdym kolejnym rokiem coraz mniej, a szkoda, bo bardzo je lubię. Są dobrym preludium wczesnej wiosny i dają dużo koloru w ogrodzie. Każdej jesieni trochę dosadzam, ale nie mam już siły kupować i sadzić po kilkaset sztuk i powtarzać takie operacje co roku.
Jadziu, u Ciebie mnogość i duże bogactwo roślin, więc słabiej kwitnące Austinki zastępują inne, te które nie robią łaski. Ot, chociażby taka Elżbietka Węgierska, którą zawsze u Ciebie podziwiam z otwartą buzią
Masz rację ? dobrze, że mamy swoje ogrody, bo inaczej można by oszaleć siedząc ciągle w zamknięciu.
Buziaki Świąteczne
Krysiu, tworzenie ogrodu chyba nigdy się nie kończy. Zawsze jest coś do wymiany, poprawienia? I bardzo dobrze, bo inaczej wiałoby nudą. A ruch na świeżym powietrzu, szczególnie teraz jest zbawienny nie tylko dla ciała, ale w szczególności dla zdrowia psychicznego
Pracuj na działce Krysiu, ale nie przemęczaj się za bardzo.
Udanego drugiego dnia Świąt
Daysy, róże to dzielne dziewczyny i byle przymrozki nie są w stanie im zaszkodzić. Bardziej martwi przedłużający się brak opadów i widmo kolejnego, suchego sezonu
Dla Ciebie i całej Twojej rodzinki również dużo zdrowia, bo to ono jest teraz najważniejsze
Teresko, czyli na temat Soph?s Rose mamy taką samą opinię. To śliczna róża i na nią ?polowałam? kilka lat. Nie było jej nigdzie w naszych szkółkach, więc trzeba było zamówić u źródła Moje nówki z jesieni wyglądają bardzo obiecująco. Za to William Moris pójdzie aut. Został mu jeden pęd, który musiałam ściąć na 20 cm i nie widać na nim żadnego życia. Zresztą ta róża od początku bardzo marnie rosła. Z sezonu 2019 nie mam ani jednego zdjęcia, a to świadczy, że kwiatów było jak na lekarstwo. Podobnie wygląda Lady of Megginch, której już drugi sezon z rzędu zafundowałam super cięcie. Nie wygląda to dobrze?
Ciekawa jestem, które róże wypadły u Ciebie?
Hatm, Halinko
Zlikwidowałaś Soph?ys Rose? Może trzeba było jej dać szansę? U mnie Crocus Rose, to róża, która każdego roku bardziej lub mniej, jest porażana przez mączniaka. Dwa lata temu było to porażenie tragiczne, a pomimo tego tej odmiany nigdy bym się nie pozbyła. W połowie lipca ścięłam jej wszystkie porażone pędy aż do zdrowych miejsc. Potem bardzo długo czekałam na kwiaty. Kwiatów było znacznie mniej, ale warto było zastosować taki zabieg, bo do końca sezonu miałam już spokój i mączniak się nie pokazał. Nie jest to na pewno metoda na walkę z tym grzybem, ale coś wtedy musiałam zrobić, bo żal było patrzeć, a poza tym zarażała też inne róże. Chemię staram się bardzo ograniczać, więc i oprysków jest mało. Muszę sięgnąć chyba do sposobów naturalnych. Może te nieco ograniczą rozprzestrzenianie się grzyba?
Lucy,
Miło czytać, że mój wątek pomaga chociaż na chwilę zapomnieć o tym co dzieje się w tej chwili na świecie. Chociaż ostatnio i mnie dopadło zniechęcenie do pisania, to czytając Twoje słowa postanowiłam wziąć się w garść i nie poddawać złemu nastrojowi. Wątek będę ciągnąć dalej, w oczekiwaniu na pierwsze różane kwiaty
Miłość do róż Austina w pełni rozumiem, bo ja jestem pod urokiem tych odmian od kilku lat. A jakoś z biegiem czasu nic się w tym względzie nie zmienia. Nawet porażki w uprawie niektórych, niezbyt udanych odmian, nie są w stanie mnie zniechęcić. Jednym słowem ? Jest w tych Austinkach coś takiego, co nie daje spokoju i ilekroć patrzę na ich kwiaty, to wciąż budzą mój zachwyt i pożądam kolejnych odmian. Miłość to rodzaj choroby? I jeśli chodzi o róże Austina , to ja na nią zapadłam całkowicie i bardzo głęboko
Dziękuję za życzenia zdrowia. Życzę Tobie również dużo zdrówka, bo ono teraz dla wszystkich jest najważniejsze
Monia,
Ależ nie zakradaj się, tylko śmiało przychodź kiedy tylko będziesz miała ochotę. W dziale różanym sezon trwa cały rok. W oczekiwaniu na pierwsze kwiaty staramy się umilać czas kolorowymi fotkami, których w szczycie sezonu często nie jesteśmy w stanie wklejać na bieżąco. A to z powodu zbyt dużej ilości kwitnących na raz królowych oraz prac ogrodowych, które zabierają wtedy większą część wolnego czasu. Natomiast jesienią i zimą jest czas na nadrobienie zaległości i pokazanie większej ilości zdjęć. Pomaga nam to też lepiej znieść jesienno-zimowy marazm. Przynajmniej ze mną tak jest
Ela_2015, róże po zimie wyglądają w większości doskonale. Są oczywiście wyjątki ? jak William Moris, Lady of Megginch i jeszcze kilka innych sztuk. Ale taka sytuacja co sezon jest wliczona w koszty. Zimy nie było, więc straty też nie będą dotkliwe. Zresztą, sam William Moris czy wspominana Lady of Megginch były słabe w poprzednich sezonach, więc nawet ich marna kondycja nie była zaskoczeniem. Trzeba będzie się pozbyć kolejnych słabeuszy. Ale nie ma tego złego, bo będzie miejsce na kolejne
Też niektóre róże cięłam bardzo mocno. Nie tyle ze względu na przemarznięcie, ale po prostu stwierdziłam, że część z nich nie wygląda dobrze z gołymi nóżkami. Chcę aby wypuściły pędy od dołu i ładnie się zagęściły. Czy ten zabieg się powiedzie? Tego nie wiem? Na razie te radykalnie przycięte, stoją jak zaklęte w miejscu i nie dają żadnych oznak życia. Zaryzykowałam i zobaczę czy się uda? Jeśli nie, to trzeba będzie wymienić na nowe sadzonki, a ja zdobędę kolejne, cenne doświadczenie w uprawie róż i wyciągnę wnioski na przyszłość. Żeby nauczyć się postępować z różami, trzeba zastosować zasadę - prób i błędów. Chyba nie ma innego wyjścia?
Dużo zdrówka i cierpliwości dla nas wszystkich. Żebyśmy w tym ciężkim czasie wszyscy wyszli z tego obronną ręką, a wirus poszedł jak najszybciej precz
Artemis wreszcie otrzymał porządną kratkę, więc jest szansa, że tej tak szybko nie przewróci
I jeszcze na koniec tegoroczne nowości od Austina. Na razie posadzone w donicach.
Róże przycięte, zasilone obornikiem granulowanym, ale smrodek roznoszący się dookoła nielicho drażni nozdrza Muszę pilnować Bravo, bo jest bardzo zainteresowany konsumpcją.
Stwierdzam obiektywnie, że nie ma to jednak jak końskie złoto, z którego robię gnojówkę do podlewania. Zapaszku praktycznie nie ma, róże migiem otrzymują pierwszą dawkę jedzonka, a przy okazji korzystają i mogą ugasić pragnienie. No, w tym sezonie niestety musiałam odpuścić z wiadomych względów, ale w przyszłym wracam do sprawdzonych sposobów zasilania.
Zrobiło się ciepło, ale w dobie szalejącej pandemii, jakoś to wszystko nie cieszy. Smutek, niepokój, a nawet strach, to teraz codzienność dla większości z nas. A ja wracam w tych trudnych czasach do pracy? Boję się, ale nie mam też wyjścia, bo pracować przecież muszę.
Tulipanów z każdym kolejnym rokiem coraz mniej, a szkoda, bo bardzo je lubię. Są dobrym preludium wczesnej wiosny i dają dużo koloru w ogrodzie. Każdej jesieni trochę dosadzam, ale nie mam już siły kupować i sadzić po kilkaset sztuk i powtarzać takie operacje co roku.
Jadziu, u Ciebie mnogość i duże bogactwo roślin, więc słabiej kwitnące Austinki zastępują inne, te które nie robią łaski. Ot, chociażby taka Elżbietka Węgierska, którą zawsze u Ciebie podziwiam z otwartą buzią
Masz rację ? dobrze, że mamy swoje ogrody, bo inaczej można by oszaleć siedząc ciągle w zamknięciu.
Buziaki Świąteczne
Krysiu, tworzenie ogrodu chyba nigdy się nie kończy. Zawsze jest coś do wymiany, poprawienia? I bardzo dobrze, bo inaczej wiałoby nudą. A ruch na świeżym powietrzu, szczególnie teraz jest zbawienny nie tylko dla ciała, ale w szczególności dla zdrowia psychicznego
Pracuj na działce Krysiu, ale nie przemęczaj się za bardzo.
Udanego drugiego dnia Świąt
Daysy, róże to dzielne dziewczyny i byle przymrozki nie są w stanie im zaszkodzić. Bardziej martwi przedłużający się brak opadów i widmo kolejnego, suchego sezonu
Dla Ciebie i całej Twojej rodzinki również dużo zdrowia, bo to ono jest teraz najważniejsze
Teresko, czyli na temat Soph?s Rose mamy taką samą opinię. To śliczna róża i na nią ?polowałam? kilka lat. Nie było jej nigdzie w naszych szkółkach, więc trzeba było zamówić u źródła Moje nówki z jesieni wyglądają bardzo obiecująco. Za to William Moris pójdzie aut. Został mu jeden pęd, który musiałam ściąć na 20 cm i nie widać na nim żadnego życia. Zresztą ta róża od początku bardzo marnie rosła. Z sezonu 2019 nie mam ani jednego zdjęcia, a to świadczy, że kwiatów było jak na lekarstwo. Podobnie wygląda Lady of Megginch, której już drugi sezon z rzędu zafundowałam super cięcie. Nie wygląda to dobrze?
Ciekawa jestem, które róże wypadły u Ciebie?
Hatm, Halinko
Zlikwidowałaś Soph?ys Rose? Może trzeba było jej dać szansę? U mnie Crocus Rose, to róża, która każdego roku bardziej lub mniej, jest porażana przez mączniaka. Dwa lata temu było to porażenie tragiczne, a pomimo tego tej odmiany nigdy bym się nie pozbyła. W połowie lipca ścięłam jej wszystkie porażone pędy aż do zdrowych miejsc. Potem bardzo długo czekałam na kwiaty. Kwiatów było znacznie mniej, ale warto było zastosować taki zabieg, bo do końca sezonu miałam już spokój i mączniak się nie pokazał. Nie jest to na pewno metoda na walkę z tym grzybem, ale coś wtedy musiałam zrobić, bo żal było patrzeć, a poza tym zarażała też inne róże. Chemię staram się bardzo ograniczać, więc i oprysków jest mało. Muszę sięgnąć chyba do sposobów naturalnych. Może te nieco ograniczą rozprzestrzenianie się grzyba?
Lucy,
Miło czytać, że mój wątek pomaga chociaż na chwilę zapomnieć o tym co dzieje się w tej chwili na świecie. Chociaż ostatnio i mnie dopadło zniechęcenie do pisania, to czytając Twoje słowa postanowiłam wziąć się w garść i nie poddawać złemu nastrojowi. Wątek będę ciągnąć dalej, w oczekiwaniu na pierwsze różane kwiaty
Miłość do róż Austina w pełni rozumiem, bo ja jestem pod urokiem tych odmian od kilku lat. A jakoś z biegiem czasu nic się w tym względzie nie zmienia. Nawet porażki w uprawie niektórych, niezbyt udanych odmian, nie są w stanie mnie zniechęcić. Jednym słowem ? Jest w tych Austinkach coś takiego, co nie daje spokoju i ilekroć patrzę na ich kwiaty, to wciąż budzą mój zachwyt i pożądam kolejnych odmian. Miłość to rodzaj choroby? I jeśli chodzi o róże Austina , to ja na nią zapadłam całkowicie i bardzo głęboko
Dziękuję za życzenia zdrowia. Życzę Tobie również dużo zdrówka, bo ono teraz dla wszystkich jest najważniejsze
Monia,
Ależ nie zakradaj się, tylko śmiało przychodź kiedy tylko będziesz miała ochotę. W dziale różanym sezon trwa cały rok. W oczekiwaniu na pierwsze kwiaty staramy się umilać czas kolorowymi fotkami, których w szczycie sezonu często nie jesteśmy w stanie wklejać na bieżąco. A to z powodu zbyt dużej ilości kwitnących na raz królowych oraz prac ogrodowych, które zabierają wtedy większą część wolnego czasu. Natomiast jesienią i zimą jest czas na nadrobienie zaległości i pokazanie większej ilości zdjęć. Pomaga nam to też lepiej znieść jesienno-zimowy marazm. Przynajmniej ze mną tak jest
Ela_2015, róże po zimie wyglądają w większości doskonale. Są oczywiście wyjątki ? jak William Moris, Lady of Megginch i jeszcze kilka innych sztuk. Ale taka sytuacja co sezon jest wliczona w koszty. Zimy nie było, więc straty też nie będą dotkliwe. Zresztą, sam William Moris czy wspominana Lady of Megginch były słabe w poprzednich sezonach, więc nawet ich marna kondycja nie była zaskoczeniem. Trzeba będzie się pozbyć kolejnych słabeuszy. Ale nie ma tego złego, bo będzie miejsce na kolejne
Też niektóre róże cięłam bardzo mocno. Nie tyle ze względu na przemarznięcie, ale po prostu stwierdziłam, że część z nich nie wygląda dobrze z gołymi nóżkami. Chcę aby wypuściły pędy od dołu i ładnie się zagęściły. Czy ten zabieg się powiedzie? Tego nie wiem? Na razie te radykalnie przycięte, stoją jak zaklęte w miejscu i nie dają żadnych oznak życia. Zaryzykowałam i zobaczę czy się uda? Jeśli nie, to trzeba będzie wymienić na nowe sadzonki, a ja zdobędę kolejne, cenne doświadczenie w uprawie róż i wyciągnę wnioski na przyszłość. Żeby nauczyć się postępować z różami, trzeba zastosować zasadę - prób i błędów. Chyba nie ma innego wyjścia?
Dużo zdrówka i cierpliwości dla nas wszystkich. Żebyśmy w tym ciężkim czasie wszyscy wyszli z tego obronną ręką, a wirus poszedł jak najszybciej precz
Artemis wreszcie otrzymał porządną kratkę, więc jest szansa, że tej tak szybko nie przewróci
I jeszcze na koniec tegoroczne nowości od Austina. Na razie posadzone w donicach.
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Witaj Dorotko . Jestem zdumiona jak wielkiego masz Artemisa a może ja po prostu zbyt mocno tnę róże ??? Nie przymarzł mi tego roku ale i tak przycięłam go trochę powyżej kolana . Psy lubią granulowane nawozy, trzeba uważać . Z tulipanami mam tak samo, tego roku znowu mam ich dużo mniej niż w ubiegłym . Wszystko wskazuje na to, że to inwestycja na jeden sezon. Szkoda . U mnie susza i na razie deszcz ograniczył się do 5 kropel . Czekam na więcej a jeśli nie popada to jutro mus podlać przesadzone rośliny. Mokrego Dyngusa życzę i pozdrawiam .
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5486
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
Ewelinko, Artemis skrócony tej wiosny o 1 m, ale jak go znam, na koniec sezonu poszybuje na 2,5 m. W ubiegłym roku skróciłam mu pędy o połowę, a on i tak swoją "normę" wyrobił. Jednak nie chcę go co sezon ciąć aż tak mocno. Wystarczy co dwa lata skrócić go o połowę. Potem nadrabia wzrost z nawiązką. Zresztą mój ma tak grubaśne pędy, że żaden sekator już nie daje mu rady
My podlewaliśmy wczoraj, bo zamiast ziemi mamy popiół. Sucho straszliwie, a te kilka kropel co spadło dzisiaj, to nic nie daje. Chyba czeka nas kolejny, suchy rok...
Miłego Świętowania
My podlewaliśmy wczoraj, bo zamiast ziemi mamy popiół. Sucho straszliwie, a te kilka kropel co spadło dzisiaj, to nic nie daje. Chyba czeka nas kolejny, suchy rok...
Miłego Świętowania
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33424
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Róże u Doroty - angielskie piękności w moim ogrodzie
U mnie również leciutko a raczej delikatnie podlewa dobrze że rano każdej pannie zafundowałam porządny dyngus. Z dnia na dzień coraz mnie widać pustej ziemi ,a niedawno była tylko ziemia i różane krzewy Radosnego świętowania Dorotko teraz nawet słoneczko spogląda, a jeszcze przed chwilą mżyło