Przydomowa hodowla kur cz.2
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1218
- Od: 13 lis 2011, o 21:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Jajka perliczek to jajeczka mojego dzieciństwa. Pyszne .
Mój dziadek miał sporo perliczek. Pamiętam te śledztwa gdzie jajka, albo na którym drzewie nocują .
Jeśli perliczka siadła nie wiadomo gdzie na jajkach to pilnował kiedy przychodziła jeść i sypał sól pod ogon. Od razu pędziła z powrotem . Ale dzisiaj to nie wiem czy to nie podchodzi pod znęcanie ...
Aż nabrałam ochoty żeby kupić parę perliczek od tych wspomnień.
Mój dziadek miał sporo perliczek. Pamiętam te śledztwa gdzie jajka, albo na którym drzewie nocują .
Jeśli perliczka siadła nie wiadomo gdzie na jajkach to pilnował kiedy przychodziła jeść i sypał sól pod ogon. Od razu pędziła z powrotem . Ale dzisiaj to nie wiem czy to nie podchodzi pod znęcanie ...
Aż nabrałam ochoty żeby kupić parę perliczek od tych wspomnień.
Pozdrawiam. Sławka
- Jolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2764
- Od: 12 maja 2013, o 21:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Najlepiej perliczki odchować od przysłowiowego jajka. Kupione dorosłe perliczki trudno przystosowują się do nowego miejsca i uciekają. Wychowane od małego znają swoje podwórko i nie robią tyle larma tylko w razie wyimaginowanego lub rzeczywistego zagrożenia. Mi perliczki nie ,,wynosiły" jajek. Wolały gniazdo okryte z każdej strony a jak wysiadywały to były gorsze od kwok .
Obecnie ich nie mam bo z powodu drapieżników ograniczyłam hodowlę do minimum
Taki mały portrecik ,,Wrzaskunki"
Obecnie ich nie mam bo z powodu drapieżników ograniczyłam hodowlę do minimum
Taki mały portrecik ,,Wrzaskunki"
-
- 200p
- Posty: 219
- Od: 12 lut 2013, o 08:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Na równi i do Łomży i do Ostrołęki.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Kwiat zyje,kocha i przemawia cudownym językiem.
(Peter Rosegger )
Z pozdrowieniami BARBARA
(Peter Rosegger )
Z pozdrowieniami BARBARA
- apw81
- 200p
- Posty: 360
- Od: 11 lis 2011, o 17:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. lubelskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Wyrzucony prawdopodobnie nocą na naszą posesję pies zagryzł nam w dzień 4 kury, dwie pozostałe pojechały do weterynarza- jedna z dziurą na grzbiecie do kości-jest zaszyta, druga ze zwichniętym skrzydłem i nogą.
Pies był przez nas rano podkarmiony ale bardzo bardzo wychudły, zgłoszony odpowiednim służbom. Zanim dotarły narobił nam takich szkód...
Pies był przez nas rano podkarmiony ale bardzo bardzo wychudły, zgłoszony odpowiednim służbom. Zanim dotarły narobił nam takich szkód...
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Współczuję takiej przygody
U mnie takich psów pojawiają się całe stada.
Tylko w nielicznych przypadkach są to zwierzęta wyrzucone.
Na ogół włóczące się psy mają swoich właścicieli, którzy po prostu ich nie pilnują.
Ze względów praktycznych po prostu gonię każdego takiego psa.
Szczerze mówiąc nasze służby się nie spieszą, a ja nie mam jak, gdzie ani nie chcę przetrzymywać takich psów.
U mnie takich psów pojawiają się całe stada.
Tylko w nielicznych przypadkach są to zwierzęta wyrzucone.
Na ogół włóczące się psy mają swoich właścicieli, którzy po prostu ich nie pilnują.
Ze względów praktycznych po prostu gonię każdego takiego psa.
Szczerze mówiąc nasze służby się nie spieszą, a ja nie mam jak, gdzie ani nie chcę przetrzymywać takich psów.
- apw81
- 200p
- Posty: 360
- Od: 11 lis 2011, o 17:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. lubelskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Kury mamy jedynie od dwóch lat a już "przerobiliśmy" jastrzębia-upolował kilka kur, kunę- zabiła wszystkie jakie mieliśmy na raz, jakąś chorobę-ze dwie kury i kogut, i teraz wynędzniałego psa-uśmiercił 4 kury czyli 1/3 stada..myślicie, że to ma jeszcze sens...?
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Oczywiście.
Z kurami i innymi ptakami tak właśnie bywa, wszyscy to od czasu do czasu przerabiamy.
Nie przejmuj się i rób dalej swoje.
Będzie dobrze
Z kurami i innymi ptakami tak właśnie bywa, wszyscy to od czasu do czasu przerabiamy.
Nie przejmuj się i rób dalej swoje.
Będzie dobrze
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1218
- Od: 13 lis 2011, o 21:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Mieszkam w lesie i moje zielononóżki chodzą czasem daleko.
Na lisy jedynym wyjściem okazał się pies- pastuszek.
Z jastrzębiami jest gorzej, szczególnie zimą. Od dwóch lat zagnieździły się dosłownie za płotem kruki i skutecznie bronią swojego terytorium. Nawet bielikowi i kani się stawiają, a jastrząb nie ma szans. Jest spokój.
Pies sąsiada też wyniósł swoje. Tak po cichu po jednej kurce.
Ale sumując- nie zrezygnuję z kur, ani ich nie zamknę. Są takie piękne i szczęśliwe gdy są wolne .
Na lisy jedynym wyjściem okazał się pies- pastuszek.
Z jastrzębiami jest gorzej, szczególnie zimą. Od dwóch lat zagnieździły się dosłownie za płotem kruki i skutecznie bronią swojego terytorium. Nawet bielikowi i kani się stawiają, a jastrząb nie ma szans. Jest spokój.
Pies sąsiada też wyniósł swoje. Tak po cichu po jednej kurce.
Ale sumując- nie zrezygnuję z kur, ani ich nie zamknę. Są takie piękne i szczęśliwe gdy są wolne .
Pozdrawiam. Sławka
- apw81
- 200p
- Posty: 360
- Od: 11 lis 2011, o 17:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. lubelskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Też nie chcę zrezygnować tak na dobrą sprawę i również nie zamknęłabym ich nigdy w pomieszczeniu żeby zabezpieczyć przed wrogami. Moje mają mały wybieg zabezpieczony siatką wolierową od góry, a po całej działce 0,5 ha chodzą cały czas w sezonie wiosenno-letnim-wtedy do ataków jakoś nigdy nie dochodzi-zawsze tylko zimą i jesienią. Uwielbiam patrzeć jak są wolne i szczęśliwe.
Niestety okazało się, że i jeden kogut jest poraniony a kury go chyba podziobały dodatkowo. Był piękny, rasowy z Czubatek polskich, z ogromnym ogonem. Teraz to okaz nędzy i rozpaczy... Będzie zaraz oddzielony od stada. Przerażenie mnie ogarnia, tam jest krajobraz ponury, jak z dreszczowca, wszędzie pióra, kogut cierpi a ja chora- nie mogę teraz tego posprzątać i ta zima,wieczne zimno, jak to przetrwać..Jest mi mega smutno.
Kurki ranne opatrzone przez weterynarza trzymam w kotłowni w pudle,żyją, ale niestety jakoś nie chcą jeść i pić...czy one dadzą radę..?
Niestety okazało się, że i jeden kogut jest poraniony a kury go chyba podziobały dodatkowo. Był piękny, rasowy z Czubatek polskich, z ogromnym ogonem. Teraz to okaz nędzy i rozpaczy... Będzie zaraz oddzielony od stada. Przerażenie mnie ogarnia, tam jest krajobraz ponury, jak z dreszczowca, wszędzie pióra, kogut cierpi a ja chora- nie mogę teraz tego posprzątać i ta zima,wieczne zimno, jak to przetrwać..Jest mi mega smutno.
Kurki ranne opatrzone przez weterynarza trzymam w kotłowni w pudle,żyją, ale niestety jakoś nie chcą jeść i pić...czy one dadzą radę..?
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4351
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Asiu,
nie wiem, co będzie z Twoimi poranionymi kurkami, ale z moich doświadczeń wynika, że trzeba liczyć się z upadkami po takich zajściach.
Na Twoim miejscu rozważyłabym montaż siatki elektrycznej dla drobiu.
Można ją przenosić i kury zawsze mogą korzystać ze świeżego kawałka wybiegu.
Głowa do góry
nie wiem, co będzie z Twoimi poranionymi kurkami, ale z moich doświadczeń wynika, że trzeba liczyć się z upadkami po takich zajściach.
Na Twoim miejscu rozważyłabym montaż siatki elektrycznej dla drobiu.
Można ją przenosić i kury zawsze mogą korzystać ze świeżego kawałka wybiegu.
Głowa do góry
- apw81
- 200p
- Posty: 360
- Od: 11 lis 2011, o 17:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. lubelskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
dziękuję Madziagos
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner." Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 1788
- Od: 2 lut 2013, o 19:20
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Sawka, pamiętaj że kruki to również drapieżniki. Kruk, ale i sroka czy zięba zabiją pisklę i chętnie je zjedzą (bocian czy czapla też).
Niestety kury często mają obrażenia wewnętrzne i po takich przygodach padają po max kilku dniach.
Obserwuj czy będą piły, jeśli nie to trzeba skrócić ich cierpienia bo bez karmy wytrzymają kilka dni, ale bez picia...
Niestety kury często mają obrażenia wewnętrzne i po takich przygodach padają po max kilku dniach.
Obserwuj czy będą piły, jeśli nie to trzeba skrócić ich cierpienia bo bez karmy wytrzymają kilka dni, ale bez picia...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1218
- Od: 13 lis 2011, o 21:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
To jasne że kruki mają swoje za uszami. Kiedyś w zimie zamordowały mi dwie kury. Ale ta para lęgowa którą mam od dwóch lat jest jakaś kulturalna (obym nie przechwaliła ). Wojny które toczą z innymi drapieżnikami są bardzo widowiskowe.
Asiu może nie będzie źle, trzeba czekać. Mam kurę której jastrząb rozerwał skrzydło tak że został tylko kikucik i się wykurowała.
Wszyscy już czekamy na wiosnę i słoneczko .
Asiu może nie będzie źle, trzeba czekać. Mam kurę której jastrząb rozerwał skrzydło tak że został tylko kikucik i się wykurowała.
Wszyscy już czekamy na wiosnę i słoneczko .
Pozdrawiam. Sławka