Zmiany też wymusza postępujący wiek ogrodnika. Stabilny taboret, krzesełko do siadania do plewienia, 30-to centymetrowa pinceta anatomiczna, metrowa łąpka do podnoszenia jabłek i innych drobnych rzeczy z ziemi, nie mówiąc już o penetrowaniu zakamarków, komplet kluczy maszynowych do zdejmowania pompy na zimę, ręczna kosiarka do trawnika i nożyce do trawy, ...Kasia79 pisze:Najbardziej potrzebny sprzęt zmienia się tak, jak zmienia się ogród.
Na początku najbardziej potrzebny był mi szpadel, widły i grabie. Potem konewka, wąż i akcesoria do podlewania, oraz drobne narzędzia typu pazurki, łopatka itp, do sadzenia i utrzymania porządku w warzywniku i na świeżo zakładanych rabatach. W kilku ostatnich latach coraz bardziej potrzebny był mi sekator ręczny, a potem właśnie taki do gałęzi, którego używałam też wczoraj, do ścinania gałęzi iglaków na dekoracje świąteczne.
Podejrzewam, że może już w przyszłym roku kupię jakąś dobrą piłkę ręczną do grubszych gałęzi, bo drzewa rosną, przybierają na masie i sekator do gałęzi może nie dać rady niektórym konarom.
Bardzo przydatne okazały się grabie do liści, bo nie tylko liście można nimi zgrabiać z trawnika, ale też ścinki kory i trociny z cięcia drewna, kamyki (mam kilka miejsc wysypanych tzw. kamyszkiem, który pies lubi rozsypywać po wszędzie) itd. Lekkie, fajne i przydatne.
Numer dwa to ręczny/poręczny sekator, tutaj faktycznie nie opłaca się oszczędzać, lepiej wydać pieniądze raz, a dobrze.a najbardziej przydatne są moje własne łapki niestety... , nie do zastąpienia..
Sprzęt zalecany do wykorzystania w ogrodach
Re: Sprzęt zalecany do wykorzystania w ogrodach
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7460
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Sprzęt zalecany do wykorzystania w ogrodach
Elu, jak byłam w Stanach syn kupił do swojego ogródka i sadku super węże , z takiego materiału jak strażackie, płaskie i o takim przekroju jak typowe węże ogrodowe. Nigdy się nie poplątał, lekki i łatwiejszy w manewrowaniu między grządkami. Ale i tak musiałam powbijać kołki na rogach grządek by roślin nie niszczyć i węża ciągnąć ścieżką.. Drogi jest ale warto było.nie spotkałam takich w Polsce a szkoda. Tych węży rozciągliwych miałam chyba ze 6 sztuk o różnych długościach. Wszystko zależy od firmy, wytrzymywały od 6 miesięcy do półtora roku (najdłużej) , absolutnie nie mogły puste leżeć na słońcu,bo sklejały się. większość popsuła się na plastykowych złączkach. Teraz podobno produkują już miedziane złączki, że niby mają być trwalsze.
Dziadku, do plewienia to ja już muszę mieć nakolanniki, takie zwykłe, i niestety biję " pokłony" na kolanach chwaściorom
Dziadku, do plewienia to ja już muszę mieć nakolanniki, takie zwykłe, i niestety biję " pokłony" na kolanach chwaściorom
Pozdrawiam! Gienia.