Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Różaneczniki (rhododendrony), azalie, wrzosy i inne kwaśnolubne
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Witam,

Stałam się właścicielem ogrodu, który chociaż jest piękny ma problem z różanecznikami. Jest ich sporo sztuk i zapewne jedna przyczyna ich chorób. Przypuszczam, że zostały źle posadzone. Działka jest na gruncie podmokłym w czasie roztopów, poziom wód gruntowych jest znaczny (chodzi się na wiosnę jak po dywanie). Obecnie wręcz przeciwnie ziemia się pyli. Stanowiska różaneczników były przygotowane raczej dobrze (wymiana gruntu), ale niestety wydaje mi się, że nie były posadzone na nasypie, a w dołkach (podmokłych w czasie deszczu i roztopów).

Potrzebuję wskazówek postępowania. Nie wiem, czy jest sens podnosić różaneczniki w tym stanie i w ogóle, czy do czegoś się nadają. Policzyłam przyrosty roczne i stwierdzam, że chociaż rośliny rosną tutaj od 2000 roku (13 lat) i każda z nich miała po kilka lat, gdy była posadzona, to przynajmniej od 6 lat ciężko chorują.
Kiedy widziałam ten ogród po raz pierwszy w 2005 roku, różaneczniki były jego ozdobą. Potem coś się zaczęło z nimi dziać.

Kilka dni temu wyczyściłam rośliny ze starych gałęzi, martwych wierzchołków (takie koty, jak na wierzbie włochate, zagrzybione). Niektóre gałęzie po prostu były spróchniałe. Zerwałam liście, które moim zdaniem już nie pełniły żadnej funkcji na roślinie.
Wygrabiłam i spaliłam liście oraz korę spod roślin. Wszystko starałam się wyzbierać i zniszczyć.
Następnie wykonałam oprysk previcurem.
Po tym oprysku na niektórych roślinach pojawił się białawy nalot, jakby pleśń. A może to preparat się wytrącił?

Jeden różanecznik wydaje się być zdrowy (nie mieć grzyba) z kolei coś go je.
Wydaje mi się, że mam wiele chorób i szkodników :)

Dziwna sprawa jest taka, że obok chorych różaneczników w zeszłym roku teściowa posadziła jakąś azalię. Posadzona jest na nasypie, ale mimo wszystko łapie brązowe plamy na liściach.

Rośliny są w ekspozycji północnej, ale na część z nich do godziny 11 świeci na nie słońce od wschodu.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Już wiem, że te nadgryzienia to ślady po opuchlaku. Dlatego postanowiłam zakupić na to środek o nazwie Mospilan 20 SP.
Zastanawiam się, czy jednak różaneczniki przez ostatnie 2 tygodnie nie mają za sucho?
Szkoda, że nikt nie jest w stanie mi pomóc, od 3 dni zaglądam tutaj i nic...
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4109
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Jest dział o rododendronach i tam trzeba pytać :wit
Więc pierwszy oberwał zimą, brązowe liście też usuń, drugi jest zagrzybiony zajrzyj tu, bo nie chce mi się dwa razy pisać http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 3#p3863723 trzeci wielkolud trochę bidny, ale to z powodu stanowiska północnego no i opuchlak albo jakiś inny ryjkowiec, Mospilan nie da rady. Chyba bardziej skuteczny jest Raid na insekty, czy jakoś tak - zakradasz się jak jest ciemno i pryskasz głównie od spodu i na ziemię, bo te cwane żuczki odskakują na ziemię jak Cię usłyszą - trudno je zobaczyć jak wcinają liście, jet to prawie niemożliwe. A na ziemi nie zobaczysz bo maja kolorek ochronny :lol: .
To tytułem wstępu.

Moja rada, jeśli możesz utworzyć im inne stanowisko - ciepłe (nie północ) ale z prześwitującym słońcem, będzie im duuuużo lepiej, no i lubią rosnąć w gromadzie. W cieniu od północnej strony można je sadzić, ale łapią choróbska, wyciągają się, słabo kwitną. Łatwo się je przesadza, spokojnie można teraz, pomyśl.

I bardzo Cię zachęcam do przeczytania elementarza rose_marek http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=21683 Właściwie wszystko tam znajdziesz na temat rh.
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

I bardzo Cię zachęcam do przeczytania elementarza rose_marek viewtopic.php?t=21683 Właściwie wszystko tam znajdziesz na temat rh.
Przeczytałam.

Zdecydowanie mogę przesadzić, nawet mi tam, gdzie są trochę zawadzają. Ale dziwna sprawa, że do tej pory najlepiej rosły właśnie te od strony północnej przy ścianie z domem. Prawdopodobnie dlatego, że nie miały czym się zarazić od iglaków. Mogę je przesadzić obok thui, cisów i świerka, ale czytałam, że w towarzystwie świerków źle się czują. Mogę też posadzić w dosyć dobrym miejscu, ekspozycja wschodnia pod sosnami na tyle wysokimi, ze można pod nimi chodzić. Czy tam będzie im lepiej?

Widzę, że zostałam przeklejona do działu rododendronów. Dziękuję za to :)
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Wnioskuję, że mam problem z niedoborem żelaza na jednym okazie oraz niedoborem fosforu na tych, co ucierpiały zimą.

Te, co ucierpiały zimą (bardzo, bardzo ucierpiały, a były cudowne): okrywanie pomoże? Nie były okrywane przez 7 lat aż w końcu dostały po tyłku. Mam wrażenie, że gałęzie bliżej domu przetrwały (było na nich duuużo śniegu) i teraz kwitną. A te gałęzie wystawione na wschód padły.

Jeśli chodzi o oprysk, to czy popełniłam błąd decydując się na Previcur energy? Powinnam była wybrać inny oprysk?

Jeśli chodzi o opuchlaki, to to wyczytałam, że Mospilan jest dedykowany i działa systemicznie, również na larwy opuchlaka, które żyją w glebie. Mam zamiar roślinę opryskać i podlać.

Czy rzeczywiście choroby grzybowe moich różaneczników są spowodowane przez bliskość cisów i świerka?
magda1975
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3079
Od: 25 lip 2008, o 18:25
Lokalizacja: wola niemiecka

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Co powoduje brązowe plamy na liściach Rh?Czym je opryskać?
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4109
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Ja bym zachęcała, żeby przed użyciem chemii rozpoznać dokładnie wroga a potem przeczytać dokładnie ulotkę. Nie ma nic gorszego jak lanie chemii bez sensu, która ubije wszystko przy okazji.
AnyMusic poczytaj o opuchlaku i jego cyklu rozwojowym. Temat wałkowany od lat na forum np tu http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 0&start=84

magda1975 warto tu zaglądać http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=43&t=27208 jest wiele przykładów niedomagań krzewów, zwłaszcza po zimie
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Jeśli chodzi o opryski, to nie sądzę, aby previcur mógł zaszkodzić czemukolwiek w ogrodzie. Nawet kompostowaną ziemię tym przelewam, korzenie chorych storczyków.
W przypadku mospilanu - mam mieszane uczucia, ale ponieważ mam straszne problemy ze skoczkami, mszycami i przędziorkiem (tu akurat magus) i wiem z doświadczenia, czym kończą się plagi skumulowane, nie widzę rozwiązania.
W moim przypadku na zapobieganie trochę za późno. Ogród dostałam w takim stanie (większość roślin jest stara i przesadzać się ich nie da i nie ma gdzie).
Różaneczniki z pewnością przesadzę na lepsze stanowisko. Mam do czynienia ze wszystkimi plagami (być może rośliny były kupowane chore). Cisy przez wiele lat miały miseczniki i atakował je podobno przędziorek. Moja teściowa 4 lata walczyła i teraz są zdrowe. Ale co roku świerk konika jest atakowany, podobnie zresztą róże i różaneczniki (niebardzo, ale jednak przy innych szkodnikach daje im to w kość).
Wydaje mi się, że choroby różaneczników pojawiły się, gdy przestało im starczać światła, bo urosły cisy. Teraz je przesadzę, ale chcę mieć pewność, że niczego nie zaniedbam i to będzie ostatni rok, kiedy źle wyglądają.

Co do choroby grzybowej - mam jeden różanecznik poważnie zaatakowany, a rosnące obok niego zupełnie zdrowe. Nie wiem, co mam zrobić, kiedy każdy liść zeszłoroczny jest już porażony. Czekać na młode przyrosty i wtedy wyskubać wszystkie porażone liście? Podobno choruje tak już od wielu lat, a ma około 10 wiosen (od posadzenia + lata w szkółce).
Inny mniej porażony oczyściłam zaraz gdy stopniał śnieg (wyskubałam wszystko, co było stare, uschnięte, chore (wierzchołki) i przycięłam martwe pędy). Ozdrowiał po podsypaniu siarczanem żelaza.
Wygrabiłam też korę z martwymi liśćmi i opryskałam previcurem. Może to wiosna, a może nie, bo widziałam, jak poprawia się z na dzień.
Poza tym jednym, bardzo chorym. Niknie mi w oczach.

-- 7 maja 2013, o 11:02 --

Co do opuchlaka - myślę, że po przesadzeniu rośliny w nowe miejsce (tj. oczyszczeniu bryły korzeniowej) problem zniknie. Nie mam racji? Nigdzie indziej nie odnotowałam opuchlaka.
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4109
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Nie wiem, co może być powodem takich plag. Zazwyczaj w tak zapuszczonych ogrodach bywa równowaga. Czasem wystarczy powycinać i popalić co chore, posprzątać ściółkę jaśli podejrzana, poskracać, doświetlić, czasem poprzesadzać itp. No i rośliny trzeba doglądać, no bo jak można doprowadzić do plagi miseczników (sorki, ja tego nie rozumiem).
Czasem trzeba użyć chemii, ja wrogiem nie jestem, ale rozsądek trzeba zachować, bo ubijesz wszystko co jest sprzymierzeńcem Twojego ogrodu. No i nalezy przestrzegać (też) pory oprysków (głównie pszczoły) i chronić siebie też.

Tu masz o Previcur'ze (zawiera fosetyl glinowy) http://sitem.herts.ac.uk/aeru/footprint/pl/index.htm co ci będę wypisywać, sama oceń swoje postępowanie
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Previcur w bezpośrednim kontakcie może być toksyczny dla człowieka (jak większość oprysków). Sam fosetyl aluminiowy jest z pewnością zagrożeniem dla ryb i krabów. Jednak nie mam ani jednego ani drugiego w pobliżu, zresztą myślę, że stosowanie na pojedyncze rośliny, do tego akurat chore nie przyczynia się do zatrucia środowiska. Już nie wspomnę o tym, że stosowany do doniczek (do kompostu) chyba nie ma żadnego wpływu na środowisko.

Jeśli chodzi o mospilan, tutaj się zgodzę, że wiele organizmów dostanie po głowie jeśli zacznę pryskać po wszystkim. Mam jednak zamiar opryskać tylko chore krzewy. Pszczoły są odporne na mospilan (przynajmniej takie informacje są na opakowaniu).

Magus działa jedynie na przędziorki i o ile mi wiadomo mogę się pożegnać ze świerkami konika albo zrobić oprysk.

Jeśli chodzi o miseczniki, to cóż. Nie każdy właściciel ogrodu chodzi o zagląda na każde drzewo, szczególnie jeśli jest ich 100 :) To naprawdę gęsty ogród. Historia z misecznikami była taka, że sąsiad zalał gnojówką kilka cisów i teściowa dokupiła kilka roślin. Widocznie zarażonych. Cisy były już ogromne (wydaje mi się, że 3 metrowe rośliny można tak nazwać). Nie od razu było po nich widać uszczerbek na zdrowiu.

Poza tym, nie każdy ma forum, internet, z którego wyczyta o danych szkodnikach. Poza tym, bez oprysków nie można zwalczyć miseczników na 15 cisach wysokich na 3 metry (z pewnością nie ręcznie). Chyba, że są jakieś sposoby długotrwałe, ale nie, kiedy się ma jeszcze 150 thui do zarażenia i ogród sąsiada :)

Jestem nowicjuszem w kwestii opieki nad takim ogrodem (bardzo wiele gatunków posadzonych gęsto i do tego niektóre moim skromnym zdaniem o zróżnicowanych wymaganiach glebowych). Mieszkałam do tej pory na wsi i na działce miałam tylko gatunki rodzime oraz takie, którym nie trzeba zapewniać warunków do życia (lawendę, macierzankę, jukę karolińską, wszelkie rozchodniki, "skalniaki", wierzby, bukszpany, orliki, borówki, malwy, bluszcz, winobluszcz pięcioklapowy, dzikie winogrono dla ptaków, porzeczki, maliny, jeżyny, kocimiętkę, różne jednorodzne siane "ot tak", maślaki i kanie czubajki). Wszystko było trochę dzikie i wyglądało bardzo naturalnie. Nic nie chorowało, w ogóle nie myślałam o tym. Jakieś mszyce dopadły porzeczkę, to rękami zdjęłam. Ale tego była malutko. Zero rudych ślimaków, tylko nasze szare albo w skorupach. Po prostu nie trzeba było nic robić, znikąd nie przychodziły paskudztwa. Zamiast kosiarki konia sobie puszczałam na trawnik przed domem, a potem tylko rozgrabiałam kupy, sypnęłam wapno. Trawnik jak marzenie. Co prawda z koniczyną, ale jednak zrównoważony, bez gołych placków.

Wiem, że każdemu, kto ma "zdrowy" ogród wydaje się, że choroby, które się pojawią to efekt jakiegoś strasznego zaniedbania. Ludzie jednak mają gorsze problemy niż ogrody :) Dlatego ten konkretny ogród, który mam teraz był przez 2 lata zostawiony sam sobie. Teściowa tylko brała panią kilka razy, żeby powstrzymała chwasty. Nikt tu nie mieszkał, tylko czasami nocował.

Mogę oczywiście teraz zostawić na różaneczniku grzyby :) albo przesadzić w lepsze miejsce, poczekać na nowe przyrosty, oberwać porażone liście i opryskać topsinem (lub gnojówką z pokrzywy lub wrotyczem, którego nie mam).

Proszę o wyrozumiałość, chociaż do forum wnieść nic nie mogę, bo większość rzeczy mi się wydaje. Jednak mając dostępną jako taką wiedzę, staram się jak najmniej zaszkodzić środowisku i stosować z umiarem i zdrowym rozsądkiem tylko niezbędną chemię. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nie tknę opryskiwacza.
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4109
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

AnyMusic po pierwsze nikomu, ale to nikomu nie musisz się tłumaczyć :wit naprawdę. i nie zapominaj, że ty też jesteś częścią środowiska. Szanuj swoje zdrowie. No i przecież masz swój rozum.
Ja pozwoliłam sobie na uwagi dotyczące chemii, nie dlatego żebyś jej nie używała. obrazowo mówiąc, to tak jak na wszystko byś brała antybiotyk. No zejdziesz szybko kobieto :lol:

I zauważ, że jednak coś Tobie poradziłam w konkretnej sprawie różaneczników już w pierwszym post, nawet wskazałam prawdopodobny grzyb i jednak chemię. Ale jak jest badziewiasty to spal bez sentymentów

Wierz mi, że jestem w stanie wyobrazić sobie taki ogród jaki zastałaś....i wieeelką pracę, która jest przed Tobą, jeśli ogród będziesz chciała wyprowadzić na prostą. Podejrzewam, że bez chemii się nie obejdzie, ale zanim jej użyjesz czytaj i pytaj.
Generalnie chodzi o to, żeby rośliny w miarę możliwości poradziły sobie bez jej ingerencji, a tylko Twoimi sensownymi zabiegami pielęgnacyjnymi.
Ale, żeby były sensowne powinnaś poczytać o szkodnikach, które tam stanowią plagę. Mówię poważnie, bo każdy w nadmiarze pojawia się z jakiegoś powodu, no i mają swoje cylke rozwojowe.
Druga sprawa, jeśli dobrze pamiętam, to warunki glebowe, chyba podmokły teren, tak? to czasem problem a czasem nie.
Trzecia sprawa to rośliny, które są podatne na odp. choroby i szkodniki. Nie znam róży, która nigdy niczego nie łapie, a świerk conica to zawsze wylęgarnia ...doczytaj czego :lol: Nie jesteś odosobniona
Akcję ratunkową powinnać przeprowadzić najpierw obserwując o co chodzi (też światło, przewiew, jakość i pH ziemi), potem działać kompleksowo..łatwo się pisze, wiem :wink:
I zabraniam Ci lać previcuru do kompostu!!!!
Przyda Ci sie też pewnie obornik i to niemałe ilości.
Awatar użytkownika
AnyMusic
20p - Rozkręcam się...
20p - Rozkręcam się...
Posty: 21
Od: 25 kwie 2013, o 11:37
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Rzeszów
Kontakt:

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

Wiem, że raz na jakiś czas znajdzie się geniusz, który uzna, że złotym środkiem na wszystko jest oprysk. Ale mi się pryskać nawet nie chce, jak nie muszę. Jeśli chodzi o moje zdrowie, to mam marolexa 12 l z długą lancą, więc jakoś znoszę to, że mój mąż musi robić oprysk :P Ja w tym czasie robię inne porządki, których by się nie czepił.
Kompostu nie będę podlewać. Ale storczykom previcur życie uratował (lub moja ręka po zalewaniu trzymiesięcznym przez teściową).

Z obornikiem problemu nie będzie żadnego. Przywiozę sobie każdą ilość z naszej stadniny :) Zastanawiam się, czy to dobry moment, żeby im podrzucić, czy czekać do jesieni?
I czy dobrym pomysłem jest ziemia z lasu zmieszana z liśćmi bukowymi i igłami sosnowymi? Bo może sobie jakieś paskudztwo przyniosę z lasu zamiast dobrej, smacznej ziemi?
Zaznaczam, że las jest mój i nie popełnię przestępstwa.

Moje różaneczniki muszę uratować, bo są za stare, żeby tak po prostu im odpuścić. Mam taką misję, że przygarniam wszystkie paskudztwa i robię z nich (lub próbuję) zdrowe roślinki. Nie muszę mieć wszystkiego na już.
Róże mnie nie kręcą, ale przecież już są, więc ich nie wyrzucę. Ogólnie jest okej, tylko dzikie odmiany skoczek opanował i już widzę przędziorki gdzieniegdzie.
Jeśli chodzi o grzyba, to trochę się moim różanecznikom poprawiło. Nie wiem, co więcej pomogło: oprysk, czy wyczyszczenie tego mało zarażonego co do jednej zakażonej gałązki. Wyskubałam go okropnie, ale jest duży to sobie poradzi.
Dzisiaj wyskubałam wszystkie pąki kwiatowe, bo widziałam, że nic z nich nie będzie.
Te różaneczniki, które podobno przemarzły zimą zakwitły całkiem ładnie, a martwe pąki wyrzuciłam do kosza/spaliłam.
Ale może być tak, że są 2 grzyby (ten, który muszę topsinem załatwić, tak?) oraz zaraza wierzchołkowa pędów.

Mimo wszystko te, które mają plamistość rosną obok takich, które jej nie mają. Dziwna sprawa, na pewno są to inne odmiany. Ciekawe dlaczego nie chorują na grzyba, za to liście mają bardziej podłużne i oklapnięte, jasnozielone. Do tego usychają im pędy.Te chore na grzyba mają błyszczące i wzniesione do góry, ich pąki były twarde i pokryte białym nalotem.

Jeśli chodzi o podmokłą glebę - przy silnych roztopach jest mokro przez może tydzień. Ale ogólnie gleba jest sucha. W lecie trzeba trawę podlewać (oj dużo, dużo). Sądząc po chwastach, jakie rosną w trawie, gleba należy do wilgotnych-suchych. Jeśli chodzi o przepuszczalność - raczej przepuszczalna w wierzchniej warstwie i o dużym nachyleniu (> 1,5%). Natomiast głębsze warstwy są ilaste. Dlatego woda wsiąka natychmiast w czasie suszy, szybko się przesusza (nie trzyma wilgoci) i staje się podmokła przy ulewnych deszczach.
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4109
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Choroby rododendronów w moim ogrodzie

Post »

A które Ci przemarzły? ten na pierwszym zdjęciu ma tylko uszkodzone liście, jeszcze jakieś?
Tego nie masz, prawda? zdarza się starym rh http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 5#p2253375
Ta zaraza wierzchołkowa pędów o której mówisz to być może jakaś Phytophthora, ale jaka to bez badań nikt ci nie powie. Chemia konieczna
Zablokowany

Wróć do „Rhododendrony i azalie”