Aleś Ty ambitny! Oczywiście, zauważyłeś, że mamy grudzień? Prawdopodobnie. Ale że 2017 roku to już raczej nie. Tak jak i historii moich dociekań i eksperymentów na dziś zakończonych pełnym sukcesem. Przykład z 2014r.:asprokol pisze:Przeczytałem wszystkie Twoje posty Danielu
Mam glebę o odczynie lekko kwaśnym i zbliżonym do obojętnego (pH6-7) i uparłem się by sadziś różaneczniki, magnolię , borówkę amerykańską. Iglaki jakoś sobie radzą, ale tamte rośliny już nie, nawet posadzone w dołku z torfem kwaśnym po roku- dwóch żółkną i marnieją; z resztą im się nie dziwię. Nawet...
Przypomniało mi się co już próbowałem: wodę spod kiszonych ogórków, śledzi marynowanych itp, serwatkę. Wszystko to mało(no bo ile można zjeść?).
Kontynuuj swoje porady- sadzisz rh w torfie, piasku i już? Czy może pominąłeś jakiś "szczegół"?
Dobrze rozumiesz, mogą rosnąć pojedynczo, tak i ja zaczynałem. Ale kilka lat temu wykopałem 'potrójny' dołek(tego lata z resztą kolejny), z trzema lekkimi ugięciami dna i na dobrą sprawę to jedna "donica" z posadzonymi trzema roślinami. Każde zagłębienie przebiłem kilka razy prętem. Po prostu się sprawdza, bo chodzi o odcięcie wpływu sąsiedniej gleby na kwasowość okolic korzeni rh, ale jak każde naczynie wymaga drenażu nadmiaru wody, w tym wypadku deszczowej. To też nie apteka. Rośliny dobrze się mają kiedy czasem jest całkiem błotniście wręcz, jak i wierzch zeschnięty na wiór.Aguss85 pisze:A jaka to ma być folia, taka zwykła? (...) może być jeden samotnik?
Folia może być dowolna; taka dachowa jest paroprzepuszczalna, ale dla wody szczelna w każdą stronę, i chyba może się nadać. Ja używam resztek jakie mam, choć chyba najlepsza byłaby tzw. folia budowlana- bo trwała i czarna.