Pomimo , że dopiero będę sadził Rh... to liście zwijają się by ograniczyć parowanie wody...
Czyli mają sucho... podlej je... jak śnieg stopniał oczywiście
Niestety mój rh zmarzł. Najpierw zwinęły mu się liście, a potem znów przyszedł mróz i teraz wszystkie liście i pędy odpadły. Zostały nagie, połamane kikuty ani jednego listka (nawet brunatnego).
Dziś miał być wyrzucony, ale podczas wyłamywania gałązek okazało się, że nie na całej długości są suche.
Czy jest szansa, że odbije od korzenia?
Czy usuwanie pąków kwiatowych jesienią może być przyczyną że rh dwukrotnie w następnym sezonie wypuści pędy liściowe?
Mam takiego gagatka, kupiony wiosną, ewidentnie widać że jesienią był solidnie przycinany i mimo że był w sprzedaży to kwitł tylko na jednej gałązce która została oszczędzona. Wsadzony, wypuścił zgodnie z naturą pędy liściowe i zajął się budowaniem pączków. Tylko już w lipcu było widać że robi to szybciej, a dziś widzę że pąki liściowe się otwierają i będzie drugi rzut liści. To efekt tego przycięcia czy jakieś pędzenie/hormony u producenta?
Zastanawiam się, co się teraz stanie. Czy te nowe pędy liściowe zdrewnieją do zimy? Co z pąkami kwiatowymi które są i skryją się w nowych liściach.
Odświeżę trochę temat, żeby już nie zakładać kolejnego tego samego.
Chcę Wam pokazać jak pięknie odbudowuje się różanecznik po przejściach.
Został w maju solidnie poparzony ogniem i wyglądał strasznie. Przycięłam go bardzo radykalnie,
właściwie każdy pęd został przycięty, dodatkowo poobcinałam pojedyncze, pozostałe spalone listki,
ale zdjęcia już nie zrobiłam z poobcinanymi listkami. Tak wyglądał
To zdjęcie jest zrobione dzisiaj. Nie ten sam krzaczek
A ja mam pytanie. Zapragnęłam mieć w nowym ogrodzie azalie. Kupiłam na All..Przyszły takie jak poniżej. Wyglądają na zdrowe, ale młode pędy i listki są miękkie i delikatne - nie wiem czy tak jest z młodymi przyrostami, czy też to wina trzymania w szklarni . Tak czy inaczej, ponieważ na miejsce docelowe pójdą dopiero pod koniec przyszłego lata, chcę je przesadzić w większe doniczki, oczywiście w kwaśny torf z dodatkiem granulowanego obornika i trzymać na razie w cieniu. Na zimę zadołuję w ziemi i okryję. Chciała bym, żeby się zagęściły. Czy mogę teraz ciachnąć te tegoroczne przyrosty - jedne więcej inne mniej Zwłaszcza te dwie z prawej strony.
Azalie na 100 % nie musiały być w szklarni azalie wielokwiatowe mają takie listki.
Obcinanie azali w doniczce to taki śmieszny pomysł bo niektóre odmiany trudno zagęścić - lepiej posadzić koło siebie niech w dwie tworzą jeden krzak.
Jak przetrwają zimę w gruncie jak się zaaklimatyzują to wtedy można myśleć jak ciachać i czy ciachać. Może wypowie się ktoś kto przycinał doniczkowce bo ja tego nigdy nie robiłem.
Dwa lata temu kupiłam dwa rododendrony dahurskie odmiany Staccato. Nie ukrywam, że kupiłam z przeceny, bo w sklepie stały prawie zasuszone, a mi się ich żal zrobiło, gdyż jak na moje wyczucie, były do uratowania. I rzeczywiście. W ubiegłym roku zakwitły, w tym - również już kwitną. Ale: mają długie, wiotkie pędy, całkiem łyse, tylko na samych końcach trochę liści, no i te piękne, różowe kwiaty. Nie wiem, czy brak liści to efekt tamtego przesuszenia? Czy można je przyciąć mocno po przekwitnięciu, żeby się choć trochę zagęściły? A do tego, teraz kupiłam rododendron P. J. M. Elite, również dahurski, bynajmniej nie przesuszony, z ładnymi pąkami (właśnie się rozwijają!), ale o pokroju zbliżonym do Staccato, chociaż liście ma większe. Czy te łyse pędy to taka ich uroda i lepiej nie próbować przycinania?
Mam Rh dahurskiego, gatunek. One takie raczej są, Pędy wiotkie cienkie, niezbyt silnie się zagęszczające.
Przycinam je, tak wygląda jeden z nich najbujniejszy
Dzięki za informacje. W takim razie, ja też swoje ciachnę, może przez resztę roku mniej będą przypominały wiązki badyli. Ale, jak rozumiem, "rozsądnie" w przypadku rododendronów oznacza niewiele?