Przyszkolne ogródki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2353
- Od: 11 cze 2011, o 19:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Przyszkolne ogródki
witch, z tym supermarketem to przerażająca prawda. Najgorsze jest to, że jeśli nie czuje się ile trudu składa się na wytworzenie pożywienia, łatwo je potem marnować.
Ale uważm, że warzywa powinniście zjadać sami. Choć dziś, w razie jakiegoś zatrucia (nie koniecznie szkolnymi warzywami), szkoła pewnie miałaby kłopot.
Ale uważm, że warzywa powinniście zjadać sami. Choć dziś, w razie jakiegoś zatrucia (nie koniecznie szkolnymi warzywami), szkoła pewnie miałaby kłopot.
- witch
- 1000p
- Posty: 3102
- Od: 9 cze 2013, o 10:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok.
Re: Przyszkolne ogródki
Szkóła ma kłopot z głupim prawem. Trzeba złagodzić pewne sprawy i dać ludziom żyć.
A dzieci muszą wiedzieć że mleko jest od krowy, a cukinia rośnie na grządce...
A dzieci muszą wiedzieć że mleko jest od krowy, a cukinia rośnie na grządce...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2353
- Od: 11 cze 2011, o 19:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Przyszkolne ogródki
witch, masz rację. Stąd ten wątek.
Nie jestem nauczycielką, dziecko nam też już wyskoczyło dawno z wieku szkolnego. Babrania się w ziemi nie lubiło, choć wyrosło na geologa. Widocznie humus to dla niej za młody twór. Pamiętam swoje szkolne grządki i przeprowadzane na nich doświadczenia. I nasze, od pierwszych klas podstawówki, zajęcia kulinarne. Na których ani się nie pozacinaliśmy, ani nie otruliśmy.
Wydaje mi się, że fajnie byłoby próbować uprawę i kosztowanie, np. różnych dodatków do twarogu, tj, różnych szczypiorów, mniszka, mięty. Uprawę ziól,które można byłoby zabierać nawet do domów, bo przecież krzak lubczyka wystarczy na całą klasę. A o tej porze jest też świetny tymianek, oregano i bazylia, która wschodziła na oknie.
Problemem jest krótki okres na uprawę, ale może na pracy-technice (jest jeszcze coś takiego ?) można byłoby przygotować przenośne tuneliki z folii. Ale można byłoby też tworzyć rabaty ozdobne, skalniaki, błotniska. Przy okazji uczyć dzieci rozmnażania roślin. Bo przecież nie wszysytko trzeba kupować.
Myślę, że tu wiele zależy od wspólpracy szkoły z rodzicami.
Nie jestem nauczycielką, dziecko nam też już wyskoczyło dawno z wieku szkolnego. Babrania się w ziemi nie lubiło, choć wyrosło na geologa. Widocznie humus to dla niej za młody twór. Pamiętam swoje szkolne grządki i przeprowadzane na nich doświadczenia. I nasze, od pierwszych klas podstawówki, zajęcia kulinarne. Na których ani się nie pozacinaliśmy, ani nie otruliśmy.
Wydaje mi się, że fajnie byłoby próbować uprawę i kosztowanie, np. różnych dodatków do twarogu, tj, różnych szczypiorów, mniszka, mięty. Uprawę ziól,które można byłoby zabierać nawet do domów, bo przecież krzak lubczyka wystarczy na całą klasę. A o tej porze jest też świetny tymianek, oregano i bazylia, która wschodziła na oknie.
Problemem jest krótki okres na uprawę, ale może na pracy-technice (jest jeszcze coś takiego ?) można byłoby przygotować przenośne tuneliki z folii. Ale można byłoby też tworzyć rabaty ozdobne, skalniaki, błotniska. Przy okazji uczyć dzieci rozmnażania roślin. Bo przecież nie wszysytko trzeba kupować.
Myślę, że tu wiele zależy od wspólpracy szkoły z rodzicami.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2353
- Od: 11 cze 2011, o 19:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Przyszkolne ogródki
Czy gdzieś poza Krakowem organizuje sie jeszcze Noc Świętojańską ?
Właśnie podejrzałam na jednej ze stron (poza FO)"
"Prezentacja i nauka Kuchni Dawnych Słowian (...) Wspólny poczęstunek przygotowany na bazie produktów lokalnych producentów i zasobów jadalnych dzikiej roślinności." Jesienią jadłam u nich topinambur zamiast ziemniaków.
Właśnie podejrzałam na jednej ze stron (poza FO)"
"Prezentacja i nauka Kuchni Dawnych Słowian (...) Wspólny poczęstunek przygotowany na bazie produktów lokalnych producentów i zasobów jadalnych dzikiej roślinności." Jesienią jadłam u nich topinambur zamiast ziemniaków.
- witch
- 1000p
- Posty: 3102
- Od: 9 cze 2013, o 10:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Białystok.
Re: Przyszkolne ogródki
Jest jeszcze Praca-Technika, ale to nie to samo.akl62 pisze:witch, masz rację. Stąd ten wątek.
Nie jestem nauczycielką, dziecko nam też już wyskoczyło dawno z wieku szkolnego. Babrania się w ziemi nie lubiło, choć wyrosło na geologa. Widocznie humus to dla niej za młody twór. Pamiętam swoje szkolne grządki i przeprowadzane na nich doświadczenia. I nasze, od pierwszych klas podstawówki, zajęcia kulinarne. Na których ani się nie pozacinaliśmy, ani nie otruliśmy.
Wydaje mi się, że fajnie byłoby próbować uprawę i kosztowanie, np. różnych dodatków do twarogu, tj, różnych szczypiorów, mniszka, mięty. Uprawę ziól,które można byłoby zabierać nawet do domów, bo przecież krzak lubczyka wystarczy na całą klasę. A o tej porze jest też świetny tymianek, oregano i bazylia, która wschodziła na oknie.
Problemem jest krótki okres na uprawę, ale może na pracy-technice (jest jeszcze coś takiego ?) można byłoby przygotować przenośne tuneliki z folii. Ale można byłoby też tworzyć rabaty ozdobne, skalniaki, błotniska. Przy okazji uczyć dzieci rozmnażania roślin. Bo przecież nie wszysytko trzeba kupować.
Myślę, że tu wiele zależy od wspólpracy szkoły z rodzicami.
Robią tam wszystko oprócz jedzenia. Za bardzo obwarowane ustawami...
Sanepid nie dopuści takiej samowolki
Re: Przyszkolne ogródki
W szkole temat ogródkowy został zmarnowany
Najpierw miałam go prowadzić ja - byłam przygotowana, masę notatek zrobiłam itp.
Przy jednym z pierwszych spotkań z dyrekcją na ten temat spytałam dlaczego panie od przyrody nie mogą poprowadzić tego projektu, choć ja chętnie pomogę.
No i wyszło tak, że miały prowadzić panie od przyrody, najpierw pod moim okiem, a w końcu postanowiły same. (Może pomyśleli, że w prywatnej szkole nie wypada angażować rodziców...)
Efekt - wysiali b. późno (w maju) rzeżuchę, szczypiorek i koperek chyba, potem chyba im to jakaś ulewa wypłukała i ...koniec
Jedyne, choć marne pocieszenie to takie, że zwolniona została jedna z pań, która miała się tymi ogródkami zajmować, bo to kolejny zawalony przez nią projekt.
W każdym razie miało być pięknie, wyszło jak zwykle. Nie miałam okazji jeszcze porozmawiać z dyrekcją, ale nie odpuszczę - jak nie teraz to we wrześniu.
A groszek sześciotygodniowy podjadamy od soboty, mniam
Najpierw miałam go prowadzić ja - byłam przygotowana, masę notatek zrobiłam itp.
Przy jednym z pierwszych spotkań z dyrekcją na ten temat spytałam dlaczego panie od przyrody nie mogą poprowadzić tego projektu, choć ja chętnie pomogę.
No i wyszło tak, że miały prowadzić panie od przyrody, najpierw pod moim okiem, a w końcu postanowiły same. (Może pomyśleli, że w prywatnej szkole nie wypada angażować rodziców...)
Efekt - wysiali b. późno (w maju) rzeżuchę, szczypiorek i koperek chyba, potem chyba im to jakaś ulewa wypłukała i ...koniec
Jedyne, choć marne pocieszenie to takie, że zwolniona została jedna z pań, która miała się tymi ogródkami zajmować, bo to kolejny zawalony przez nią projekt.
W każdym razie miało być pięknie, wyszło jak zwykle. Nie miałam okazji jeszcze porozmawiać z dyrekcją, ale nie odpuszczę - jak nie teraz to we wrześniu.
A groszek sześciotygodniowy podjadamy od soboty, mniam
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2353
- Od: 11 cze 2011, o 19:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Przyszkolne ogródki
Trudno. Wierzę, że bedzie lepiej. Ważne, że zaczęło się o tym mówić. Jeśli chętnych bedzie więcej, to się nawzejem wesprą. Najgorzej jest utrzymać początkowy entuzjazm i przekuć go w konkretne, systematyczne działania.
aha, wydawało mi się, że to właśnie w prywatnych szkołach kontakt i współpraca z rodzicami jest większa. Ale, moje dziecię skończyło osiedlowe szkoły. Jadna, choć moloch, miała świetnie pracujący Komitet Rodzicielski.
A tu jest miejsce do wymiany pomysłów.
aha, wydawało mi się, że to właśnie w prywatnych szkołach kontakt i współpraca z rodzicami jest większa. Ale, moje dziecię skończyło osiedlowe szkoły. Jadna, choć moloch, miała świetnie pracujący Komitet Rodzicielski.
A tu jest miejsce do wymiany pomysłów.
Re: Przyszkolne ogródki
Generalnie jest większa współpraca z rodzicami, szczególnie jeśli chodzi o ocenę nauczycieli i prowadzonych przez nich zajęć - bardzo to sobie chwalę, bo mamy wpływ na to co się dzieje i można na bieżąco wyjaśniać wątpliwości. Co tym razem się stało trudno powiedzieć, może jeszcze się dowiem...
A z ogródkiem zobaczymy, może w przyszłym roku szkolnym się uda
A z ogródkiem zobaczymy, może w przyszłym roku szkolnym się uda
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2353
- Od: 11 cze 2011, o 19:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Przyszkolne ogródki
Wróciłam z krainy pięknych ogrodów i ogródków.
Najbardziej podobał mi się pomysł z grzadkami wybudowanymi z kostek słomy i wypełnionumi ziemią. No i ogrody przyprawowe w donicach wkopanych w ziemię wysypaną żwirem. Jak uporządkuję zdjecia, coś pokażę. Może po wakacjach się przyda.
Najbardziej podobał mi się pomysł z grzadkami wybudowanymi z kostek słomy i wypełnionumi ziemią. No i ogrody przyprawowe w donicach wkopanych w ziemię wysypaną żwirem. Jak uporządkuję zdjecia, coś pokażę. Może po wakacjach się przyda.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2353
- Od: 11 cze 2011, o 19:53
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Beskid Śląski
Re: Przyszkolne ogródki
Dziś w Wysokich Obcasach p.Agnieszka Kręglicka pisze o doświadczeniach szkoły, która prowadzi taki ogródek i której się udało. Pisze też jakie popełnili przy tym błędy. Może w nowym roku szkolnym komuś to pomoże.
A ja moją warzywna rabatkę planuje otoczyć strzyżonym żywopłotem z tymianku. Podejrzałam na wakacjach.
A ja moją warzywna rabatkę planuje otoczyć strzyżonym żywopłotem z tymianku. Podejrzałam na wakacjach.
Re: Przyszkolne ogródki
U nas w szkole pomysł upadł, schrzaniony przez panią od przyrody. Mi się odechciało współpracy, bo łaskę robią...Smutne, ale prawdziwe