Moja mama co roku w ten sposób pozyskuje sadzonki koralika. Same wschodzą w miejscu, gdzie w poprzednim sezonie rosły krzaki. Kiedy roślinka już podrośnie, zostaje po prostu przesadzona na miejsce docelowe. I już. Zbiory zawsze piękne. Ale sama jestem ciekawa, czy inne odmiany również byłyby tak samo zadowolone?
Pozdrawiam.
Jeżeli to ta sama Roma, która tutaj jest, to świetny pomidor na przecier i do słoików. Tutejsza ma wydłużone owoce, ale krótsze od San Marzano. Intensywnie czerwona. W sałatce i na kanapkach taka sobie, ale przetwory pycha.
A i jeszcze w temacie fioletowych nóżek. Z ciekawości zrobiłam eksperyment. Storczyk dzisiaj zaliczył lot na podłogę i musiałam przesadzić. Przesiałam podłoże do orchidei i storczyk poszedł do większych kawałków, a w drobnicę wysiałam pomidory. Będą miały kwaśno - pH 5,6. Poszły koktailówki Pokusa i Maskotka oraz żółta Mirabell. No i Malinowy Warszawski. Nie wyniosę na strych tylko będą stały w ciepełku w jadalni, na kominku, gdzie jest 19-24 stopnie. I zobaczymy jak wypadną w porównaniu z resztą, która siedzi w ziemi "uniwersalnej" na chłodnym strychu i wszystko jak leci ma fioletowe nogi.
I do takiej uprawy zachęcam naszych Forumowiczów, bo taka uprawa mimo że nie jest ekonomiczna , to daje prawdziwy smak pomidora, bo wydaje mi się że to jest najważniejsze w dzisiejszej dobie wytwarzania produktów spożywczych.
Tak Tadeusz... popieram Cię. Dodam jeszcze jedną zaletę takiej uprawy. Przez wiele lat miałam alergię w postaci paskudnej wysypki. Sporo czasu minęło nim się zorientowałam, że to kupne pomidory są tego przyczyną. Zaczęłam uprawiać swoje i tylko takie jadam. Nie ważne, że są mniej obfite plony, zawsze można posadzić więcej krzaczków żeby owoców było więcej. I niestety jeśli zdarzy mi się zjeść kupne pomidorki lub np.brokuł czy kalafior, skutki zawsze są jednakowe - wysypka. I czym nas to żywią więksi producenci