One na pewno pójdą w kwiatostany, liście przez to mogą stać się mniej smaczne, twardsze, bardziej włókniste. Ja to nawet nie zbieram takich najstarszych i najbardziej wyrośniętych lisci, używam z nich tylko ogonka liściowego, bo sam liśc jest już dla mnie zbyt włóknisty. Świeże i młodsze są na pewno o niebo smaczniejszemaria55 pisze:Czy "przezimowane" buraki liściowe zachowają swoje walory smakowe w tym roku? Wszystkie ubiegłoroczne krzaczki dobrze zniosły zimę i zaczynają już wypuszczać listki. Z tego co doczytałam, powinny wytworzyć w tym roku kwiatostany. Czy ogonki liściowe nie staną się przez to twarde i niesmaczne? Nie wiem, czy wysiewać nowe, czy też da się spokojnie korzystać z ubiegłorocznych? Był to mój "eksperyment" warzywniczy i nie mam z nimi doświadczeń.
Ja uwielbiam buraki liściowe, sieję je prosto do gruntu w kwietniu. Raz nawet zapomniałam o nich, zrobiłam rozsadę i wsadziłam w czerwcu do gruntu. W każdym wypadku rosły i listki można było obrywać cały czas.
Do tej pory miałam odmiany dostępne w Polsce czyli Lukullus, Vulkan i Rhubarb Chard. Rhubarb Chard nie przypadł mi do gustu, liście były mniej atrakcyjne, za to Vulkan - bardzo atrakcyjny i bardzo smaczny. Botwinka z takich liści wychodzi naprawdę pycha.
W tym roku chciałam kupić coś nowego i kupiłam Bright Lights, Rainbow, Galaxy Red i jeszcze jakąś niby włoską odmianę 'Monstera' z allegro. Zobaczymy, co z tego wyrośnie Jakakolwiek nie byłaby to odmiana, to i tak ją zjemy