Wywiad z Andrzejem Dudą którego nie mogła się doczekać Monika Olejnik
Portal niezalezna.pl opublikował cały wywiad Samuela Pereiry z prezydentem - elektem Andrzejem Dudą, którego tak mocno nie mogła się doczekać Monika Olejnik. Co chciała tam Olejnik znaleźć?
Przeczytajcie sami wywiad z "Gazety Polskiej"
Nowy prezydent, który zostanie zaprzysiężony 6 sierpnia, przedstawia w nim swoją wizję prezydentury. Pytany jest między innymi o media publiczne, ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, jego przeżywanie wiary, relacje prezydent-rząd oraz o to jak zbuduje relacje z wyborcami, którzy go nie poparli. Przedstawia również popierane przez niego metody rozwoju Polski i komentuje powstanie nowej partii NowoczesnaPL, dorobek 25 lat transformacji. W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prezydent Duda pytany jest też o wizję swojej polityki historycznej, polityki zagranicznej w regionie, relacji z Niemcami, w tym o to jak przyjął depeszę od Angeli Merkel oraz o rozwój nauki, o współczesne ambicje ludzi młodych i to czy "Internet wygrał mu wybory".
Gdy otrzymał Pan oficjalny akt wyboru na prezydenta, zwrócił się Pan z prośbą do rządu i rządzącej w sejmie koalicji PO?PSL o wstrzymanie się z ?poważnymi zmianami ustrojowymi? w okresie przejściowym między odejściem prezydenta Bronisława Komorowskiego a oficjalnym objęciem przez Pana tego urzędu. Szef klubu PO Rafał Grupiński uznał pańską prośbę za ingerencję w prace sejmu. To zwiastun trudnych relacji na linii prezydent?rząd?
Jestem człowiekiem otwartym na dialog i stąd ta moja grzeczna prośba. Mandat prezydencki 24 maja przeszedł w moje ręce decyzją Narodu, Polaków. Obywatele oczekują ode mnie troski o ich interesy i prawa. Także w tym przejściowym okresie, gdy jestem prezydentem-elektem, mam taki obowiązek. Uważam, że obecnie nie jest wskazane, by podejmowane były jakieś radykalne zmiany o charakterze prawnoustrojowym. Żeby była jasność: absolutnie nie chodzi mi o bieżące prace parlamentu czy rządu. Chodzi o decyzje, które mogą ingerować zasadniczo w ustrojowe formy działania instytucji państwa ? jak np. pospieszne zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego. Trudno nie odnieść wrażenia, że działania w tej kwestii zostały dziwnie przyspieszone po przegranych przez PO i Bronisława Komorowskiego wyborach.
Premier Ewa Kopacz nazywa pański apel ?zaskakującym?. Liczył Pan, że można ładnie poprosić, powołać się na mandat prezydencki i rząd na taką prośbę przystanie?
Chciałbym, żeby została ona uszanowana. To też jest kwestia pewnej uczciwości w polityce. Gdybym zakładał, że będzie inaczej ? nie wychodziłbym z takim apelem.
27 maja koalicja rządząca uchwaliła nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, zabezpieczającą większość w tej instytucji na wypadek przegranej w wyborach parlamentarnych. W skrócie: PO i PSL zagwarantowały sobie wybór całego składu TK jeszcze za tej kadencji, która kończy się na jesieni. Jak Pan ocenia ten ruch?
Sprawa tej ustawy jest ewidentna. Tak wygląda psucie państwa. W ten sposób Platforma z Trybunału czyni instytucję polityczną. Z instytucji, która powinna stać na straży konstytucji, w ostatniej chwili przed wyborami parlamentarnymi czyni się urząd polityczny. Niestety, trzeba być naiwnym jak dziecko, by nie zauważyć, że chodzi tutaj wyłącznie o zachowanie politycznych wpływów, nawet w sytuacji utraty władzy.
Pańska wizyta na Jasnej Górze dzień po wyborach wzbudziła u niektórych bardzo negatywne emocje. To była decyzja wynikająca z wiary? Czuje się Pan osobą religijną?
Nie tylko się czuję, ale jestem osobą religijną. W związku z tym było dla mnie naturalne, że pojadę do Częstochowy pomodlić się i podziękować Matce Najświętszej. Byłem tam w trakcie kampanii, modliłem się, dla mnie to też jest pewne zobowiązanie.
Prezydent na klęczkach przed obrazem Maryi ? niektórych to wystraszyło.
Przecież ja nikomu nie każę się modlić, nie mam najmniejszego zamiaru tego robić. Każdy ma do tego prawo, chciałbym jednak, by mnie też nie odbierano prawa do przeżywania mojej wiary.
Czy jest w ogóle możliwe łączenie polityki z głęboką wiarą? Ta pierwsza często wymaga kompromisów natury moralnej.
Szukanie dobrych rozwiązań w polityce nie musi oznaczać poświęcenia moralności. Klucz tkwi w znalezieniu porozumienia, nie zatracając, nie odwracając się od swoich wartości. Pierwszym krokiem jest rozmowa. Dialog to jest to, czego dziś najbardziej w polskiej polityce brakuje.
Może to trochę osobiste pytanie, ale dla wielu Polaków to ważny temat. Modli się Pan przed podjęciem ważnej decyzji politycznej?
Trudno mi sobie przypomnieć taką jedną, konkretną decyzję. Wiele razy modliłem się do Ducha Świętego o mądrość, o to, by pomógł mi podejmować mądre decyzje. Jako człowiek wierzący modlę się codziennie.
Wracając do kampanii, pański sztab wyborczy ostro krytykował działania Telewizji Publicznej, m.in. za brak pluralizmu i jednostronność. Czy to był jedynie problem zakończonej już kampanii, czy szerszy?
Media publiczne wymagają generalnej naprawy. Przede wszystkim jeśli media są publiczne, są w dużym stopniu finansowane przez społeczeństwo ? powinny być mediami obiektywnymi.
Niedługo będzie miał Pan wpływ na media publiczne w Polsce. W przyszłym roku kończy się kadencja wszystkich pięciu członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, z czego dwóch nowych powoła Pan. Co konkretnie wymaga naprawy w mediach publicznych?
Mogę powiedzieć dzisiaj na pewno, że chciałbym, aby telewizja wróciła na drogę działań misyjnych. Tego dzisiaj nie ma.
Jak jednak połączyć misyjność z komercyjnością, z przynoszeniem zysku?
To nie jest tak, że obecny system finansowania uniemożliwia realizowanie misji. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób się działa, jak się dysponuje środkami publicznymi.
Spójrzmy teraz na internet. To on wygrał Panu wybory?
Na pewno miał ogromne znaczenie. Zgodzę się tutaj z Pawłem Szefernakerem, szefem mojej kampanii internetowej, że rola internetu będzie wzrastać. Ilu ludzi dziś rezygnuje z tradycyjnej telewizji na rzecz mediów społecznościowych?
Przyznaję ? sam nie mam telewizora.
Dokładnie. Spójrzmy, jak wzrosło znaczenie internetu od 2010 r. Gdy pracowałem w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w większości nie mieliśmy internetu w komórkach. Dziś każdy może do niego sięgnąć w każdym właściwie momencie.
Cały wywiad
http://www.fronda.pl/a/wywiad-z-andrzej ... 52401.html