Witam wszystkich w wątku o moich roślinach doniczkowych.
Poza jednym, oczywistym bzikiem, jakim jest ukwiecanie, przekopywanie i zmienianie ogrodu, mam jeszcze drugi, mniej intensywny, ale również dochodzący do głosu - zazielenianie domu. Krok po kroczku, gdy nadaża się okazja, wprowadzam zielone elementy do przestrzeni mieszkalnej.

Moja kolekcja w związku z tym nie liczy dużo okazów, ale dokładam wszelkich starań, by się powiększała. Pomógł mi w tym nie raz zaprzyjaźniony sklep "który zawsze jest blisko" (choć w tym przypadku to akurat nie jest prawda

) i centrum ogrodnicze, w którym, jak się przekonałam, nie produkują jedynie pomidorów.

Ponadto, jak niektórzy mogli się spostrzec, część ciekwaszych roślin staram się otrzymać własnymi siłami, testując swoją cierpliwość i siłę charakteru, wysiewając nasiona. Spektakularnych sukcesów w tej kategorii jeszcze nie mam, ale się spodziewam.
Co się pewnie nałogowym posiadaczom roślin doniczkowych może rzucić w oczy to fakt (a może się mylę, ale od razu się przyznam), że nie ma u mnie ani jednego storczyka, czy fiołka. Po pierwsze to wynika z mojego lęku przed nimi (a zwłaszcza przed storczykami), a po drugie jestem zdania, że to są już roślinki kolekcjonerskie i kupno pierwszej nieuchronnie prowadzi do kupna następnych.

Zanim to nastąpi wolę pozbierać jeszcze inne gatunki, żeby z czasem nie zrobiło się monotematycznie.
