No, a co z tymi co myli Siarkolem i "płaczą" ze mają dziurawe liście? Tylko Wam się wydaje, że rozwiązaliście problem.
Były już przerabiane przędziorki, szpeciele różnej maści, chrząszcze ... i pewnie można by te uszkodzenia jeszcze czemuś innemu dopisać. Zwracam jednak uwagę, na jeden fakt, a mianowicie praktycznie wszyscy to mamy na różnych odmianach i nieco dziwi mnie ta plaga tego... no nie wiem czego? Jednocześnie jednak nie wszędzie to obserwuję tzn mam na myśli różne stanowiska. Np na bardzo podatnej na wszystko starej nn vv , na ścianie budynku ani śladu uszkodzeń. Przymrozek też jej na tej ścianie nawet nie dotknął. Zaraz po fali przymrozków usuwałem u siebie praktycznie wszystko co nosiło ślady uszkodzeń. Usunąłem prawie wszystko, ale nie wszystko. To co było ładnie rozwinięte i tylko lekko "przypalone", a w szczególności koronka wyglądała na żywą, zostawiłem. Mam trochę więcej wolnego czasu, chodzę między krzewami kilkanaście razy dziennie i znam je praktycznie na pamięć. Stwierdzam na tej podstawie, że u mnie te dziurawe liście maja właśnie te odmiany i te latorośla które przeżyły przymrozki ale widać było, że cierpią. Tak sobie rozważam pryskać na roztocza, czy nie...i pójdę chyba na całość, i nie będę pryskał. Z dnia na dzień mam wrażenie, że kolejne rozwijające się liście wyglądają lepiej. Wielu z nas zraszało i jak twierdzą wyszli bez strat. Ciekawi mnie na jak u Nich wyglądają liście?
Na zdjęciach poniżej koronka z młodymi listkami Seneci i trzy kolejne liście licząc od koronki w dół. Ta latoroś jest z tych "cierpiących"