Mimo szacunku dla Twej wiedzy (czytuję czasem Twe posty na innym forum, oraz na Twym blogu) muszę się nie zgodzić.kapitan pisze:...Uszkodzenia przymrozkami występują w naszym klimacie praktycznie co roku...
Opisujesz swój klimat! Podobną dyskusje kiedyś prowadziłem z "gronkowcem" na innym forum. On ma podobny klimat do Twego. Charakterystyczną cechą waszych klimatów jest to, że wiosna przychodzi bardzo prędko. Tu u mnie wegetacja jest zawsze późniejsza i dość często nie mam kłopotów z przymrozkami. Przez ostatnie 5 lat ( pisałem, ze 4 lata uprawiam, ale ten rok jest 5 ) mam w zasadzie pierwsze uszkodzenia mrozowe. Zdarzało mnie się odkrywać winorośle w majowy weekend i winorośl miała pąki tylko lekko nabrzmiałe, a nie "szparagi". Taki pączek wytrzymuje niewielkie przymrozki. Być może istotne jest to, że my tu na Pomorzu mamy znacznie późniejszą wegetacje, a rejon Kaszub (blisko mnie) ma nawet podobnie krótka wegetację jak Suwałki, czy Białystok ( u nich jest nawet więcej słońca, bo są bardziej klimatycznie "lądowi" co ma pozytywny wpływ na winorośl). Poza tym u mnie działka ma lekki skłon "ujemny", a więc opada ku północy. W takich warunkach gleba ogrzewa się kilka dni później, co jest generalnie niekorzystne dla winorośli, ale ma wpływ na start pąków, a później jakoś to nadrabia, bo Marszałek dojrzewa, choć poziomu cukru nigdy nie badałem.
U mnie teraz na niektórych odmianach pojawiają się dopiero pąki. Tak zaawansowanego rozwoju winorośli jakie widzę na zdjęciu kaLo to ja nie mam.
Gdy przed laty dostałem paczuszkę z 200 sztobrami (znad "bajorka z kominem" w Rybniku ) myślałem o robieniu wina, o hodowli delikatnych deserówek (np. Muskat Suzanka), ale w końcu zlazłem na ziemię. Może jestem hobbystą, ale nie szalonym. Wina nie będę "pędził", bo litr wina u amatora, to jakieś 40 PLN. Przy okazji bajzel w domu, żona wściekła szaleje, aż się chce "z kumplami na ryby" pojechać, a tu wątrobę mam tylko jedną! W pierwszym lepszym markecie za tą cenę kupi się przyzwoite wino (lub cię zrobią "w balona" - bo i tak bywa).
Już dawno zacząłem "przemeblowanie ogrodu". Jeszcze mam Arkadię, czy Chrupkę, ale już wiem, że są zbyt kapryśne dla takiego leniucha jak ja. Marquette, Marszałek, Aurora i inne "pancerne" idą na "kurtynę" bez okrywania na zimę, a te lepsze to tylko kilka sztuk przy ścianie domu, by sobie nie zapracować na "garba". Starczy dla mnie i żony, a dzieciarnia już w świecie.
Żona te drobnoowocówki przez sokownik przepuszcza i mamy soki, a ja w garażu drożdżówkę destyluję...
Chcecie przepis na najbardziej oszczędną drożdżówkę świata? Nie trzeba mąki, jajka...
Otóż i on. Łatwo go zapamiętać, bo kryje się pod wszystkim znanym rokiem bitwy pod Grunwaldem -1410.
1kg cukru
4l. wody
10 dkg drożdży
Całość mieszamy, dwa tygodnie później "pieczemy" i mamy w sam raz do soku z winogron nawet tych drobnoowocowych!
Poza tym winorośl to dekoracyjny krzew. Wiele odmian zdaje się być bardziej ozdobne niż użyteczne.
Tu macie Schuyler'a