Orzech włoski - uprawa Cz.2
-
- 200p
- Posty: 328
- Od: 13 maja 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: okolice Pajęczna
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Pytanie czy był szczepiony czy nie? Jak szczepiony to czy cześć orzecha która była szczepiona jest ułamana czy nie. Do jesieni warto dać szansę, czasami specjalnie się mocno skraca aby pobudzić wzrost.
Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie.-H. Jackson Brown, Jr.
-
- 50p
- Posty: 78
- Od: 30 gru 2015, o 12:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelszczyzna
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
W tym roku, w moim sadzie, przymrozki ograniczyły ilość orzechów na odmianach o wczesnej wegetacji. Najbardziej straciła odmiana SK01 - na sześcioletnim drzewie jest 3 owoce w koronie. Późniejsze odmiany, zaskoczyły dużą ilością owoców.
Odmiana U17 uformowała nawet "kwiatki", czego w poprzednich latach nie zaobserwowałam.
Pogoda w tym roku, sprzyja zdrowiu drzew.
Odmiana Mars1, w tamtym roku mocno porażona chorobami, w tym wygląda dużo lepiej.
Na odmianie U02, mróz uszkodził pierwsze pąki, ale drzewo i tak wydało dużo owoców.
Niezawodna jest też odmiana U01, ma dużo owoców w koronie.
Zaskoczyła też odmiana U12. Na niewielkim drzewie, naliczyłam ponad 30 sztuk dużych owoców. Drzewo cieszy się dobrym zdrowiem.
Drzewka czerwonych orzechów posadzone w tamtym roku, bardzo dobrze zniosły mroźną zimę i dały bardzo duże przyrosty 2-3 metry. Tej zimy przekonałam się, że zające lubią korę orzechów i ich pąki. Na zimę wszystkie młode drzewka zabezpieczę siatką.
Odmiana U17 uformowała nawet "kwiatki", czego w poprzednich latach nie zaobserwowałam.
Pogoda w tym roku, sprzyja zdrowiu drzew.
Odmiana Mars1, w tamtym roku mocno porażona chorobami, w tym wygląda dużo lepiej.
Na odmianie U02, mróz uszkodził pierwsze pąki, ale drzewo i tak wydało dużo owoców.
Niezawodna jest też odmiana U01, ma dużo owoców w koronie.
Zaskoczyła też odmiana U12. Na niewielkim drzewie, naliczyłam ponad 30 sztuk dużych owoców. Drzewo cieszy się dobrym zdrowiem.
Drzewka czerwonych orzechów posadzone w tamtym roku, bardzo dobrze zniosły mroźną zimę i dały bardzo duże przyrosty 2-3 metry. Tej zimy przekonałam się, że zające lubią korę orzechów i ich pąki. Na zimę wszystkie młode drzewka zabezpieczę siatką.
-
- 100p
- Posty: 165
- Od: 25 wrz 2011, o 23:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie,świętokrzyskie
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Ma ktoś może Orzechy odmian:Pokemon,Wacław,Michał? ,kupowalem drzewka od Pana z Klimontowa niestety nie moge wysłać linka,drzewka wygladaja BDB nawet maja juz owocki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7497
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5836
- Od: 23 wrz 2010, o 14:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
A mógł się sam wysiać, rośnie koło ogródków działkowych, ale poza nimi. Czy No jak wezmę orzecha , posadzę , powtórzy cechy?
Asia
Asia
-
- 200p
- Posty: 490
- Od: 24 wrz 2020, o 20:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ciut nad Kalwarią Zebrzydowską
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Leopold jest samopylny, a przy tym od innych orzechów się nie przepyla, zatem teoretycznie szanse są. Zresztą ten zapewne się wysiał; pytanie czy ma owoce dobre, jeśli tak to nadzieję czyni.
Nawet z samozapylenia siewka nie powtórzy cech dokładnie, ale może wyjść owoc porównywalnej jakości. Lecz należałoby przyjąć że nawet z samopylnego tylko co któryś, jeden z kilku powiedzmy, wyjdzie dobry
Dla zabawy wysiałbym więcej, z kilkanaście, szybko po liściach rozpoznasz te oryginałowi bliższe, a i zbyt słabe czy wrażliwsze też. O ile masz gdzie je potem wysadzić, żeby kilka przynajmniej, bo na owoce trzeba będzie czekać gdzieś w okolicach 10 lat i dopiero wtedy wybierzesz.
Siałem sobie kiedyś orzechy, te zwyczajne, wybierając z drzew wyglądających na samopylne a z dala od innych rosnące, i z tego wyszło może kilkanaście procent o wartościowych owocach - całkiem możliwe że to właśnie nasiona były z samozapylenia. Owoce różnią się od oryginału ale dobre, nawet parę jest lepszych od przodków. Normalnie jednak siewki orzechów są nędzne, powiadają iż może jedna na sto udana.
Nawet z samozapylenia siewka nie powtórzy cech dokładnie, ale może wyjść owoc porównywalnej jakości. Lecz należałoby przyjąć że nawet z samopylnego tylko co któryś, jeden z kilku powiedzmy, wyjdzie dobry
Dla zabawy wysiałbym więcej, z kilkanaście, szybko po liściach rozpoznasz te oryginałowi bliższe, a i zbyt słabe czy wrażliwsze też. O ile masz gdzie je potem wysadzić, żeby kilka przynajmniej, bo na owoce trzeba będzie czekać gdzieś w okolicach 10 lat i dopiero wtedy wybierzesz.
Siałem sobie kiedyś orzechy, te zwyczajne, wybierając z drzew wyglądających na samopylne a z dala od innych rosnące, i z tego wyszło może kilkanaście procent o wartościowych owocach - całkiem możliwe że to właśnie nasiona były z samozapylenia. Owoce różnią się od oryginału ale dobre, nawet parę jest lepszych od przodków. Normalnie jednak siewki orzechów są nędzne, powiadają iż może jedna na sto udana.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7497
- Od: 17 kwie 2008, o 11:49
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Okolice Dębicy
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Mam Leopolda, kupiony , przeceniony na 40 zł w ogrodniczym, Pokraka taka była, naszczepiony zraz rósł praktycznie pod kątem prostym od podkładki. Naciągnięty i przywiązany do kołka przez dwa lata trochę się naprostował. Teraz nawet śladu nie ma po tym krzywym zroście. Na orzechy z Leopolda czekałam 7 lat, mimo że szczepiony był. Żeńskie kwiaty miał już rok wcześniej i nawet orzechy urosły, niestety puste. Okazało się gdy Ania Kozula je wysadziła. W następnym roku pojawiły się "kocurki" i już orzeszki były pełne. Zapyla się własnymi męskimi kwiatami lub drugiego Leopolda. Jeszcze jeden gatunek orzecha może go zapylić, nie pamiętam jednak nazwy..
Orzechy ma smaczne, choć niezbyt duże, skorupa cienka. Spróbuj, zobaczysz. bo to na pewno samosiejka. Posmakuje to posadź tak jak radzi Rosynant. Fajnie wygląda z tymi ozdobnymi liśćmi. Sąsiedzi na początku dopytywali się co to za drzewo.
Orzechy ma smaczne, choć niezbyt duże, skorupa cienka. Spróbuj, zobaczysz. bo to na pewno samosiejka. Posmakuje to posadź tak jak radzi Rosynant. Fajnie wygląda z tymi ozdobnymi liśćmi. Sąsiedzi na początku dopytywali się co to za drzewo.
Pozdrawiam! Gienia.
-
- 200p
- Posty: 490
- Od: 24 wrz 2020, o 20:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ciut nad Kalwarią Zebrzydowską
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Leopolda bodaj wyselekcjonował pan Dudek, moja okolica ale teraz znajdziesz w innych szkółkach.
Oczywiście że lepiej kupić szczepione drzewko, gotowe.
Do wysiewu orzechy muszą być dojrzałe, tj. zbierać gdy owocnia, ta zielona zewnętrzna, już pęka; lub jak spadną. Należy je podsuszyć (świeże potrafią wykiełkować od razu, czyli przed zimą, i zmarzną) a potem po prostu do ziemi na głębokość pod 10 cm. Dla pewności można przyrzucić liśćmi czy czymś, by za bardzo nie marzło gdyby śniegu brakło.
Gdyby kto chciał bardzo papiesko skiełkować kazdego, w doniczkach powiedzmy, to należy delikatnie "rozpęknąć" - bo nie wiem jak to nazwać - skorupy, idzie o to by szparkę między nimi zrobić aby woda doszła do nasionka wewnątrz; rozchylić i włożyć jaką drzazgę; równie dobrze można utłuc kawałek skorupki, byle nie uszkodzić jądra. Potem zamoczyć w wodzie na spodku - powiedzmy przez dobę wystarczy, i w doniczkę. Możliwie wysoką doniczkę, ma silny palowy korzeń. Świeży może wykiełkować od razu, albo stratyfikować z miesiąc w paru stopniach.
P.S. zmoderowano/jagusia111
Oczywiście że lepiej kupić szczepione drzewko, gotowe.
Do wysiewu orzechy muszą być dojrzałe, tj. zbierać gdy owocnia, ta zielona zewnętrzna, już pęka; lub jak spadną. Należy je podsuszyć (świeże potrafią wykiełkować od razu, czyli przed zimą, i zmarzną) a potem po prostu do ziemi na głębokość pod 10 cm. Dla pewności można przyrzucić liśćmi czy czymś, by za bardzo nie marzło gdyby śniegu brakło.
Gdyby kto chciał bardzo papiesko skiełkować kazdego, w doniczkach powiedzmy, to należy delikatnie "rozpęknąć" - bo nie wiem jak to nazwać - skorupy, idzie o to by szparkę między nimi zrobić aby woda doszła do nasionka wewnątrz; rozchylić i włożyć jaką drzazgę; równie dobrze można utłuc kawałek skorupki, byle nie uszkodzić jądra. Potem zamoczyć w wodzie na spodku - powiedzmy przez dobę wystarczy, i w doniczkę. Możliwie wysoką doniczkę, ma silny palowy korzeń. Świeży może wykiełkować od razu, albo stratyfikować z miesiąc w paru stopniach.
P.S. zmoderowano/jagusia111
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Czy wie ktoś jak długo juglon utrzymuje się w glebie po wycięciu orzecha włoskiego?
-
- 200p
- Posty: 490
- Od: 24 wrz 2020, o 20:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: ciut nad Kalwarią Zebrzydowską
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Juglon jest głownie w liściach orzecha włoskiego, a nawet na liściach. W korzeniach niewiele. W glebie jest rozkładany przez bakterie glebowe, bodaj Pseudomonas, więc i nie zalegnie długo. Nie zauważyłem zresztą by pod orzechem coś miało kłopot z rośnięciem.
Nie wiem zatem, lecz tak na chłopski rozum w następny rok po zapewne już nie ma powodu do zmartwień
Nie wiem zatem, lecz tak na chłopski rozum w następny rok po zapewne już nie ma powodu do zmartwień
-
- 200p
- Posty: 265
- Od: 21 kwie 2020, o 07:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie, okolice Rzeszowa
Re: Orzech włoski - uprawa Cz.2
Mam drzewko szczepionego orzecha włoskiego. Kupiłem 4 lata temu przez allegro, szczepiony wysoki na jakieś 1,8m, w opisie napisali że to Jacek o bardzo dużych owocach. Drzewko kosztowało sporo kasy. Dwie pierwsze zimy drzewko wymarzało. W tamtym roku w końcu nie przemarzło i trochę podrosło. W tym roku wystrzeliło w górę na ponad 3 metry i po raz pierwszy wydało orzechy w ilości 5 sztuk.
Niestety orzechy nie zachwycają, silnie podłużne, raczej małe, w twardych skorupach. Smak też bez szału, przynajmniej świeżych orzechów, po obraniu z gorzkiej łupki, dosyć delikatny, mało orzechowy.
No i teraz się zastanawiam czy te pierwsze owoce są miarodajną próbą, czy dopiero w kolejnych latach jak drzewko urośnie większe i silniejsze to dopiero będzie można ocenić jakość owoców?
Niestety orzechy nie zachwycają, silnie podłużne, raczej małe, w twardych skorupach. Smak też bez szału, przynajmniej świeżych orzechów, po obraniu z gorzkiej łupki, dosyć delikatny, mało orzechowy.
No i teraz się zastanawiam czy te pierwsze owoce są miarodajną próbą, czy dopiero w kolejnych latach jak drzewko urośnie większe i silniejsze to dopiero będzie można ocenić jakość owoców?