Dzień dobry,
Chciałem przedstawić Wam gruszę, która rośnie u mnie prawdopodobnie od ok 100 lat (dziadek ma 84, a mówi, że od zawsze pamięta tą gruszę, że była duża. Twierdzi, że podczas pierwszej wojny światowej podczas pożaru stodoły poważnie ucierpiała lecz się opuściła i dalej rosła)
W każdym razie drzewo kwitnie teraz już czyli 17.04 Gorlice inne szlachetniejsze odmiany nawet nie myślą o kwiatach.
Owoce dojrzewają w 3 - 4 tydzień lipca mają wielkość ok 5 cm wysokości, a średnica to jakieś 3 cm, jak znajdę zdjęcia to wrzucę. Kolor skórki jest żółto złoty, czasem od strony nasłonecznionej pojawia się rozmyty niewielki czerwony rumieniec, często skórka jest też ordzawiona. Miąższ na początku zwięzły jasny w miarę dojrzewania zmienia się na na beżowy i bardziej masłowy(Użyję słowa zależały. Każdy chyba wie co się dzieje z klapsą, jak za długo poleży.)? Pestki rzadko kiedy dobrze wykształcone nie ma zapylacza niestety.
Obwodu pnia nie mierzyłem. Niestety grusza zaczyna zamierać od strony północno wschodniej od połowy do samego szczytu odpada kora i widać próchno. Próbowałem ją zaszczepić na głogu, ale zraz stoi. Miałem jeszcze w lodówce kilka zrazów to zaszczepiłem je na wilku innej bardzo podłej gruszy, która dojrzewa w październiku ma mnóstwo komórek kamiennych jak poleżą w chłodzie to robią się takie zależałe, że zjeść się nie da. Pewnie jakaś odmiana na przetwory...
Co do pierwszej odmiany czy może być to winiówka francuska? Dziadek mówi na nią Małgorzatka. Grusza polna to chyba nie jest cierni na konarach nie widziałem.
Widać miejsce szczepienia
a na następnym próchniejący pień