Słuchajcie, jakiś czas temu wysiał mi się kasztan, kompletnie nie wiem skąd. Był odsyć wysoki już, a wysiać musiał się tuż przy leszczynie, w zasadzie prawie się z nią dotykając. Chciałem go przesadzić. Niestety po wykonaniu paru ruchów łopatą okazało się, że tam jest pełno korzeni leszczyny. Kasztan praktycznie był przez nie zakleszczony tak, że nie dało się go wykopać o czym jeszcze nie wiedziałem do momentu, aż mi się niechący urwał bez korzenia
Czy jest jakakolwiek szansa, że on jeszcze odrośnie od ziemi?
Jeśli nie to druga sprawa, czy mając parę kasztanów, można je tak lekko naciąć i wsadzić do ziemi i czy jest wtedy jakakolwiek szansa, że na wiosnę nasiono wykiełkuje? Czy jest już za późno bo jednak trochę czasu już minęło od momentu ich spadnięcia z drzew, od tego czasu leżały w domu. Czy są już wysuszone na tyle aby taki eksperyment mógł się powieść?