Przekręcasz moje słowa. Chodziło mi o kolekcjonerów, którzy mają rośliny nie tyle w mineralnym podłożu tylko w czystych skałach i uprawiają je nie nawożąc ich wcale. Takich wśród swoich znajomych nie mam.tom_ek pisze:A ja się założę, że jednak takich znasz (co zamiast próchnicy dają np. kompost, ziemię ogrodową, korę, popiół) - choćby z tego forum. Ja znam z kolei takiego, który w ogóle nie używa nawozów, do części kaktusów daje 30% czarnego (co ciekawe, to raczej torf, a nie próchnica), do części połowę tej wartosci. Do żadnych nie daje kwarcu, tylko różnego rodzaju kamienie, które zazwyczaj sam zbiera i tłucze (kolejny, któremu się chce. A roślin nie ma parę setek jak ja, lecz tysiące, do tego skupia się na wysiewach, więc rocznie schodzi mu dużo podłoża). Parę osób z tego forum również go zna, niektórzy mają od niego przeróżne rośliny, niektórzy jego kolekcję widzieli. Rośnie mu to - bez nawozu, jak na drożdżach. Stosuje nie jedną mieszankę mineralną, lecz kilka, w zależności od rodzaju kaktusa, a ma pewnie z połowę znanych rodzajów. Ale skoro Ty go nie znasz, to pewnie się chłop nie zna na tym, co robi.
Nie mam nic do pana z Rumunii. Wolę, by każdy na forum dzielił się swoimi doświadczeniami, ponieważ jest to autentyczne. Przekopywanie internetu daje czasem dziwne rezultaty a papier jest cierpliwy z niesie każde głupoty na nim napisane.tom_ek pisze:Zazdroszczę podróży po szklarniach i znajomości. Nigdzie nie pisałem, że rośliny tak traktowane mają wyglądać źle, Twoje parę stron wcześniej chwaliłem. Ale to, że ktoś nie pochodzi z elitarnego kraju kaktusiarskiego, za to 40 lat uprawia kaktusy, nie uprawnia do lekceważenia go (że to taka poczciwina, co się za przeproszeniem g... zna na kaktusach, bo nie mieszka w Niemczech czy niechby nawet Czechach). Trochę podobnie ze mną - nie mam, i piszę to szczerze, takiej jak Ty imponującej wiedzy, doświadczenia, znajomości, kolekcji itp. Ale to, co mam, pozwala mi uprawiać rośliny, które w porównaniu z Twoimi, także nie mają się czego wstydzić. Może się mylę, ale 40 lat uprawy przez pasjonata, to aż nadto doświadczenia, nic nie ma do rzeczy to, że pochodzi z Rumunii.
A idąc tym tokiem rozumowania trzeba by stwierdzić, że i u nas nikt się nie zna na kaktusach.
Sprawdziłem w wikipedii jaki skład ma glina. To zazwyczaj mieszanka związków glinu i krzemu, zatem dla kaktusów zupełnie nieprzydatne. Często ma też dodatek próchnicy, więc ten dodatek może być dla kaktusów interesujący. Także niektóre odmiany iłów, wchodzące w skład gliny mają w swoim składzie zdaje się potas. Ale czym ten potas różni się od tego w nawozie mineralnym to nie wiem i co w nim takiego zbawiennego to nie mam pojęcia. Zatem wg mnie glina to ma znaczenie fizyczne w podłożu a nie chemiczne.tom_ek pisze:No, mimo wszystko żyzne się wyczerpuje, minerały (poza gliną) nie. Stąd rzadsze przesadzanie.
A skąd ja mam to wiedzieć? Nie badam takich tematów. Szukam kaktusów. Za wiele czasu na inne rzeczy nie ma. Kiedyś kumple badał pH podłoża na różnych stanowiskach, gdzie były kaktusy. Była to ruletka. Odczyn był różny i w żaden sposób nie korelował z roślinami, które tam rosły.tom_ek pisze:Dobrze Tomku, ale ile by tego, czego gołym okiem nie widać, było tak procentowo, mniej więcej, nawet łącznie z glonami i bakteriami?
Miejsca, na których są kaktusy to nie jest lita skała, np. jak u nas w górach. Jeśli rosną na czymś takim kaktusy to są to najczęściej mocno zerodowane łupli, które rośliny swobodnie rozpychają swoimi korzeniami. Można te rośliny dość łatwo z takich skał wydłubać choćby śrubokrętem. Między takimi łupkmi mnustwo jest prestrzeni, gdzie skała zamieniła się już w dobny pył przypominający nieco glinę. Po desczu to wszystko nasiąka i jest wilgotne i korzenie mogą się w takiej skale rosprzestrzeniać. Jak pisałem wcześniej, to co wydaje się litą skałą wcale ją nie jest. Jeśli rzeczywiście trafi się niezerodowana, lita skała to tam kaktusów nie ma.tom_ek pisze:O tym pisałem, ale tu powtórzę. Przypuszczam, że Ty też zbyt często takich szczelin nie badałeś, choć mogę się mylić, ale trudno by się było do nich nawet dostać, więc pewnie też domniemywasz. A ja to widzę tak (mogę się mylić): coś tam na początku w wąskich szczelinach jest, ale pewnie nie za dużo. To coś zostanie stosunkowo szybko wyżarte przez dorastające rośliny, szczelina pod wpływem korzeni może się chyba powiększyć, ale i tak pędy roślin zasłaniają od góry samą szczelinę, zresztą nie bardzo wiem, co by tam miało wlecieć, poza bakteriami i glonami.
Ja nie mam żadnych negatywnych odczuć w odniesieniu do Twoich badań. Ja czuję jedynie odpowiedzialność za użytkowników forum, którym nie można napisać że jakaś metoda jest super jeśli jeszcze nie ma 100% co do jej skuteczności. Jeśli ktoś chce się podzielić swoimi doświadczeniami ale jest dopiero w połowie swojej drogi to trzeba o tym napisać: że temat wygląda obiecująco ale 100% pewności odnośnie jego skuteczności nie ma.tom_ek pisze:Nieznaną? A o czym my tu od paru stron i dni piszemy? Pytasz, po co się bawić? Bo m.in. właśnie dlatego znalazłem sobie hobby i zajmuję się kaktusami - żeby próbować i sprawdzać, a nie tylko podlewać, wnosić i wynosić na stanowiska i patrzeć na nie. I co chwila przesadzać.
W próchnicy znajdują się drobnoustroje, któere muszą być aktywne, by rozkładać znajdujące się tam substancje organiczne na poste sole mineralne, które mogą być przyswojone przez rośłiny. Jak jest sucho to ten proces nie działa. Oczywiście świeża próchnica zawiera już dużą ilość prostych związków, które powstały wcześniej w trakcie jej tworzenia się jej i na początku kaktusy z nich korzystają. Natomiast jeśli są długie okresy suszy to flora bakteryjna zamiera, kaktusy wyjedzą sole zawarte w próchnicy a to co w niej pozostało przestaje być przez rośliny przyswajalne i zaczynają one biedować mimo, że rosną w żyznym podłożu, bo jest za sucho. A jak zacznie się utrzymywać ciągłą wilgotność, by flora bakteryjna przeżyła to rośnie ryzyko infekcji korzeni.tom_ek pisze:Napisz mi Tomku proszę, czy tak samo jest z próchniczym dodatkiem (choć dłużej pozostaje on mokry), czy ono może działa i gdy suche?
Nie chodzi o Ciebie, chodzi o innych użytkowników Forum.tom_ek pisze:Odpowiedziałem wyżej, dorzucę jeszcze jedno - może i dlatego, że nie lubię, jak ktoś mi coś narzuca, np. jedyną słuszną metodę.
Widać zła konstrukcja zdania po mojej stronie.tom_ek pisze:Tak sądziłem, ale zaskoczyło mnie, że mimo to połączyłeś granit ze zdaniem o skałach osadowych.
Ważny jest skład nawozu a przede wszystkim stosunek NPK a nie jego źródło zakupu. Kwiaciarnie zazwyczaj mają nawozy "dla kaktusów" z za dużą ilością azotu ale można i kupić takie, które mają właściwy skład. Ten problem dotyczy wszystkich źródeł. Problemem może być też i cena. W kwiaciarniach zwyczajnie jest drogo.tom_ek pisze:Choćby Ty Tomku, oto Twoja wypowiedź z wątku "Nawożenie kaktusów": Producent nieistotny - czy te setki kolekcjonerów kupują swój nawóz właśnie od tego pana Nieistotnego? I druga: Są dedykowane nawozy do kaktusów, które można kupić niemal w każdej kwiaciarni czy hipermarkecie ogrodniczym i czegoś takiego można używać.
A ja uważam, że przede wszystkim należy opierać się o własne doświadczenia a nie podpierać się innymi.tom_ek pisze:Ja to oczywiście rozumiem, ale uczciwość (zwłaszcza w dyskusji) wymaga, żebyś - pisząc o miłym panu oraz jego nieznanej(!) i niesprawdzonej(!) metodzie - choćby przejrzał jej opis.
To są spekulacje. U różnych rodzajów różnie to wygląda. Czasem dodatek wapnia może być tylko katalizatorem pozwalającycm rozwinąć skrzyła roślinie. Czasem ważna jest wielkość doniczki, by rzepa miała się gdzie rozwinąć. Czasem są to geny: w jednej puli siewek są rośliny z rzepami i bez. Czasem decydują uszkodzenia systemu korzeniowego na wczesnym etapie roswoju rośliny. Urway pierwszy korzonek potrafi zaprzepaścić rozwój korzenia spichrzowego. Ogólnie zasada jest bardzo prosta. Im bardziej jałowe podłoże tym roślina musi wytworzyć większy i rozleglejszy system korzeniowy, by pozyskać wszystkie potrzebne jej substancje odżywcze. Im podłoże bardziej żyne tym korzeni mniej bo roślina wszystko, czego potrzebuje ma w dostatku. Bardzo często jak kupowałem rośliny posadzone w bardzo żyznym podłożu to miały one bardzo słabe korzenie mimo iż wyglądały znakomicie. Po wsadzeniu do mojego podłoza przez pierwsze 2-3 lata na powierdzchni prawie nie rosły ale za to rozwijały korzenie. Po tych kilu latach zarówno korzenie jak i pęd wyglądały u mnie już identycznie jak u pozostałych moich roślin.tom_ek pisze:A więc na kwitnienie - nie ma wpływu, myliłem się. Ma za to na uciernienie i wzrost roślin. A także na korzenie - w swoim wątku Marek pisze, że w jego ocenie dodatek wapnia sprawia, że rośliny (mammillarie, ariaki i turbinki) tworzą większą rzepę. Te przykłady dowodzą, że skład podłoża, "nawiązujący" do naturalnego, ma znaczenie.
Jeśli chcesz, bym coś więcej napisał o fotografowaniu to proszę stwórz nowy wątek. Nie mam rozległej w tej materii wiedzy ale mogę podzielić się tym, co wiem. Tutaj jest to off-topic.tom_ek pisze:Masz rację co do kolorów moich zdjęć, trochę są podbite. Niedoświetlenia, prześwietlenia - to nie są profesjonalne zdjęcia, tylko "fotki" na wątek robione telefonem (z dobrym aparatem). Ale Tomku, poza kolorem, nietrudno jednak połapać się, jak wyglądają moje rośliny, bo zdjęcia są duże i wyraźne; odejmij sobie w wyobraźni trochę natężenia koloru i będziesz je miał jak żywe.
Trudno mi to określić. Zależy jakie stanowisko. Czasem może być to 50% czasem 10% a czasem może i 0%. Dla mnie kością niezgody jest twierdzenie, że proces rozłożenia skały na związki chemiczne mogące być pobrane przez rośliny w skali doniczki jest nie do odtworzenia.tom_ek pisze:1) Pytałem 2-3 razy o Twoją ocenę ilościowego udziału elementu pochodzenia organicznego w szczelinach skalnych. Zapytam po raz ostatni i dam sobie spokój: jak myślisz, z ręką na sercu, opierając się na podróżach, wiedzy i przypuszczeniach, ile w nich może być grzybów, glonów, "form życia, których nie widać gołym okiem" i czego tam jeszcze poza skałą, 30%? Czy może raczej ze 20% albo i mniej?
Jak pisałem wyżej. Wg mnie glina ma własności jedynie fizyczne. Chemicznie to raczej ma niewiele do zaoferowania kaktusom. Może się mylę ale mam u siebie posadzone w podłoże bez gliny ariaki, astrofyta, aztekia, geohintonie, jakieś telocefalki, islajki i jakość sobie radzą. Nie uważam, że moje podłoże jest optymalne, na pewno mogłoby być lepsze (np. lawa albo pemza) ale na tym etapie nie widzę, aby była konieczność przesadzenia wszystkim moich roślin.tom_ek pisze:2) Jeśli Tomku odpiszesz na coś z poprzedniego posta to dobrze, jeśli nie, to trudno. Ale napisz mi proszę, co sądzisz o twierdzeniu, że 5-10% gliny w doniczce odpowiada z grubsza proporcjom, które można spotkać w podłożach w naturze? w naturze kaktusy mają w podłożu Oczywiście wiemy obaj, że są różne kaktusy i występowanie gliny, niektóre mają pewnie 0%, inne nawet 100%, ale tak średnio, uogólniając, zgodziłbyś się z tym?
Nie wiem, nie widziałem, nie chcę oceniać. Jak pisałem wcześniej: nie chodzi o to jakie rośliny mają inni. Skupmy się na swoich kolekcjach i wiedzy, którą my możemy przekazać innym.tom_ek pisze:Co powiesz o ruskich kolekcjach? To chyba też nie elita, a przepiękne rośliny na forach pokazują.
Na koniec jeszcze raz napiszę z czym się z Tobą nie zgadzam: o możliwości rozłożenia skał na proste związki chemiczne w doniczce. To jest wg mnie nasza kość niezgody. Jeśli chcesz kontynuować ten temat to mogę go rozwinąć ale przyznam, że trochę mi się nie chcę. Mam dużo roślin dziś do przesadzenia i tym chciałbym się zająć