Przyznam, że nie wiem do końca jak to wyjaśnić, myślę, że tu raczej chodzi o tę drugą rzecz, o której Sławek pisał, czyli jakieś cechy osobnicze. To chyba trochę jak z siewkami, np. takimi (przepraszam za jakość zdjęć, słabe światło i aparat):ejacek pisze:dużo mniejsze osobniki tego samego gatunku i też rodzynek słabszy, szary, odwodniony, a siedzą w jednej doniczce i podlewane oraz nawożone wszystkie tak samo
Nie Jacku, dla mnie to nie strata energii, mnie to nawet sprawia przyjemność; a przy okazji człowiem się uczy. Co do foliaka czy szklarni, to teściowej by przekonywać nie trzeba było, ale tego u mnie raczej nie będzie, tylko kolejne inspekty, a to ze względu na dobroczynny wpływ słonka i UV na ciernie.ejacek pisze:zamiast tracić energię na zdobywanie wymyślnych substratów, łupanie kamieni (gdzieś o tym Tomek pisałeś) spożytkować energię na przekonanie teściowej i postawić foliaczek choćby z kantówek.
Piotrku,
Wiem, masz rację. Jeszcze przed przeczytaniem Twojego posta siadłem do komputera z myślą napisania przeprosin za styl czy ton wypowiedzi. Starałem się zresztą trochę to załagodzić w poście sprzed strony czy dwóch, ale chyba nieudolnie i nie wprost.kospe pisze:tylko jej poziom jest nie najwyższych lotów, sorry za szczerość... Niestety nie czyta się tego przyjemnie
Tak więc szczerze przepraszam za styl pewnych fragmentów moich wypowiedzi nie tylko Tomka, ale również wszystkich tych, którzy to czytali. Na usprawiedliwienie mam tylko to, że niekiedy Panowie do takiego tonu prowokowali, bo początkowo to nie była dyskusja rzeczowa (wciąż te same pytania, na które odpowiadałem wcześniej, unikanie pytań na moje pytania, które po kilka razy zadawałem, patrzenie - takie odniosłem wrażenie, może mylne - z góry na tych, co krótko się kaktusami zajmują i mają ich niewiele; albo uwaga o hodowcy z Rumunii; albo i zarzucanie mnie tego, co Panowie sami robili) - w pewnym momencie wkraczały więc emocje. U Nich także nie wszystko pisane było bez złośliwości, choć na Ich tle wypadłem gorzej. Powinienem po napisaniu odpowiedzi odczekać dwie, trzy godziny, ochłonąć, usunąć z posta to, co zbędne i dopiero wtedy publikować post. Mądry Polak po szkodzie. A więc jeszcze raz, zwłaszcza Tomka, przepraszam za moje mało kulturalne zachowanie, przyznam, że wstyd mi za to.
Oczywiście, wiem, ale też jestem przekonany, że jego skład jednak ma znaczenie.kospe pisze:Ja podobnie jak Jacek uważam ze tolerancja naszych roślin co do podłoża jest bardzo duża.
Jasne, i z tym się wcześniej zgodziłem, ale widzę jednak sprzeczność w tym, że każdy czynnik ma znaczenie - ale podłoże nie ma znaczenia (albo: kombinowanie z podłożem nie ma sensu).kospe pisze:Podłoże jest tylko jednym z wielu czynników, które wpływa na te warunki. Nie da sie go rozpatrywać nie biorąc pod uwagę pozostałych aspektów.
Tomku,
Jeśli tak, to dla mnie taka uprawa nie ma sensu (dosłownie, bez złośliwości). Bo albo co roku przesadzamy, jeśli mają czerpać pożywienie ze składników organicznych, albo nie przesadzamy, lecz podlewamy z nawozem, ale wówczas to jest "klasyczna" uprawa mineralna, humus jest jałowy, liczą się tylko jego właściwości fizyczne. Równie dobrze można by sadzić w czysto mineralne podłoże, podlewać z nawozem, zaoszczędzić sobie czasu, a roślinom stresu związanego z przesadzaniem.Zatem po około roku humus zawarty w podłożu staje się jałowy. Trzeba rośliny albo przesadzić albo zacząć nawozić mineralnie.