W.o...Naszych futrzakach - 1cz.(06.04-06.11)

Sekcja uporządkowana tematycznie. Wątki kwalifikuje tylko Administrator.
ODPOWIEDZ
aurynka
---
Posty: 2061
Od: 26 wrz 2006, o 14:28

Post »

Masz wielkie serce Elizo! ObrazekTwoje kotki nie mogły trafić na lepszego opiekuna. :!:
martas

Post »

Szcerze podziwiam Elizo! Mnie nie byłoby stać na coś podobnego... tak myslę.
Awatar użytkownika
Eliza
---
Posty: 489
Od: 7 wrz 2005, o 14:19
Lokalizacja: Olsztyn

Post »

Cześc V
Radość z istnienia Tiny
Tina dorastała na śliczną panienkę jednak do jedzenia zawsze była niechętna. Jadła mało po malutkich kawałeczkach, więc dawaliśmy jej tylko to co lubiła. Lubiła aportować więc często rzucaliśmy jej skarpety zwinięte w kłębek a ona je przynosiła . W 2003 roku poznała domek i otoczenie na działce ogrodniczej. Była radosna jak skowronek. Wskakiwała na drzewa czasami nie chciała powracać do domu więc długo jej szukaliśmy zanim, dała znak o swoim istnieniu. Przechodziła ogrodzenie działki z takim wdziękiem że nigdy w życiu nie widziałam żeby inny kot jej dorównał. Poznawała świat łapała muchy i ćmy ale bywało że trafiła na ropuchę wówczas ślina toczyła jej się przez cały dzień. Potrafiła reagować na ptaki w TV. Przyglądała się ekranowi z rozszerzonymi źrenicami nawet raz poszła za telewizor, żeby sprawdzić czy tam nie ma ptaków. Nigdy nie wchodziła w drogę innym kotom, nie była konfliktowa ani dla ludzi ani dla zwierząt, nigdy nie drapała i nie syczała. Była pogodna i miła dla wszystkich. Kiedy leżał chory nasz 19 letni kocur Tina kładłą się na nim jakby chciała mu pomóc. Był to wzruszający widok i jednocześnie trudny do wytłumaczenia . Żegnała w ten sposób swojego starszego kolegę.
Jej zdrowie nie było doskonałe jednak poważnie nie chorowała. Zdawaliśmy sobie sprawę że musimy pilnować jej zdrowia bo może szybko zachorować. Jej stałym powikłaniem po katarze było podrażnienie błon śluzowych nosa wobec czego często kichała i miała łzawiące oczy. Wydawało się nam że w dobrej opiece Tina będzie żyła długo. Przecież tak o nią dbaliśmy... Zdarzyło jej się że nie wróciła na noc. To była wielka rozpacz, ale kiedy wróciła wielka radość. Kiedy Tina wychodziła na zewnątrz zawsze pilnowaliśmy gdzie jest czy leży czy bawi się nigdy nie traciliśmy jej z oczu.. Tina była doskonałym towarzyszem człowieka. Zawsze miła i pogodna , uwielbiała spać pod kołdrą. Kiedy chciałam ją zawołać to po prostu ... gwizdałam. Biegła wtedy gruchając i kładła się na kolana. I wydawało się że tak będzie wyglądać dalej nasze wspólne z Tiną życie. A jednak tak się nie stało. cdn
Być wolnym to móc nie kłamać
(Albert Camus)
Awatar użytkownika
Eliza
---
Posty: 489
Od: 7 wrz 2005, o 14:19
Lokalizacja: Olsztyn

Post »

Cześć VI
Kto zawinił? Dlaczego, dlaczego tak się stało.Problem rozpoczął się w czerwcu 2006. Jakieś biegunki częste śluzowate stolce zaniepokoiły nas. Zrobiliśmy badania w kierunku trzustki- prawidłowe, badania kału brak robaków. Także badania krwi wszystkie prawidłowe. Co było przyczyną dolegliwości??
Pod nieobecność naszego stałego lekarza trafiliśmy do innego. W wyniku wywiadu dotyczącego objawów lekarka stwierdziła, że najprawdopodobniej dolegliwości wywołuje eozynofilowe zapalenie jelit choroba z autoimmunoagresji, powodująca stany zapalne jelit. Tą chorobę leczy się sterydami i takie też zapisała Tinie. Po dwóch tygodniach od podawania leków Tina zaczęła się bardzo źle czuć. Pojawił się wysięg z nosa, ropny stan zapalny oczu. Katar był tak silny że Tinie zeszła skórka z nosa i powstała rana. Smarowaliśmy jej nosek wpuszczaliśmy krople do oczy i lekarka zmieniła sterydy. Po tych drugich czuła się lepiej. Biegunki zmniejszyły się. Czy wtedy już nie powinniśmy zauważyć zmian w zachowaniu? Tak, ale wtedy myśleliśmy że jej zmniejszona radość z życia bierze się z dolegliwości z jelit.
Liczne konsultacje z lekarką potwierdzały konieczność brania sterydów. Dziś zadajemy sobie pytanie dlaczego nie zapytaliśmy naszego stałego lekarza czy takie leczenie jest konieczne? Dlaczego tak wyszło? Któregoś dnia Romil stwierdził: Wiesz, coś z Tiną nie tak ona nie chce nic jeść. Pojechaliśmy na badania krwi, które wykazały niewielką anemię i niewielki nieprawidłowości w pracy wątroby. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Nasz lekarz posmutniał... i stwierdził. Nie chcę być złym prorokiem ale podejrzewam że to coś bardzo poważnego...
Nie chcieliśmy w to wierzyć, mieliśmy nadzieję że te złe badania są wynikiem działania sterydów. Kolejne badania krwi były nieco gorsze. Tina czuła się źle, nie chciała jeść i całe dnie spędzała siedząc pod iglakiem.. A my ciągle mieliśmy nadzieję na jej wyzdrowienie. Robiliśmy jej kroplówki dostawała leki wzmacniające wątrobę i ogólny stan zdrowia.
Kolejne badania zrobiliśmy w kierunku zakaźnej białaczki, babeszjozy i nic. To nie było to. A Tina słabła. Pojawiła się żółtaczka i ogromne węzły chłonne. Jej stan był ciężki. Mimo to Romil karmił ją strzykawką, żeby nie umarła z głodu. Ostatnia wizyta u lekarza miała miejsce na dobę przed jej śmiercią. Oddech Tiny był coraz szybszy i nikt już nie dawał jej nadziei, a jednak nie mogliśmy jej poddać eutanazji. Gdybyśmy to zrobili ciągle mielibyśmy wyrzuty, że może zdarzyłby się cud...
Tina zmarła 12 września 2006 roku mając zaledwie 4 lata ( na wiek człowieka to 32 lata) po 3 miesiącach leczenia sterydami. Prawdopodobna przyczyna śmierci to chłoniak wywołany leczeniem lekami sterydowymi.
Przez 3 miesiące wrzucaliśmy do ukochanego pyszczka śmierć. Pyszczka który bezgranicznie nam ufał. Czujemy się w pewnym stopniu winni tej śmierci, ale mamy żal do lekarki która nie powiedziała nam że sterydy osłabiają odporność i mogą wyzwolić chorobę nowotworową. .
Ciągle zadajemy sobie pytanie dlaczego los odebrał nam kota o którego tak walczyliśmy, tak bardzo opiekowaliśmy się i kochaliśmy. Dlaczego lekarze nie informują i wszelkich skutkach ubocznych leków? Być może nie zastosowalibyśmy wtedy sterydów.

Wierzę że zwierzęta zasługują na dobro.
Wiem że zwierzęta to nasi mniejsi bracia.
Dlatego śmierć Tiny jest tak bolesna.
Żegnaj Tinuś, spotkamy się być może wtedy będziemy zawsze razem. ;:118 ;:167
Być wolnym to móc nie kłamać
(Albert Camus)
Awatar użytkownika
agrazka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 3193
Od: 22 maja 2005, o 23:39
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Łódź
Kontakt:

Post »

niestety popłakałam się :(
serdecznie - Grażyna - Mój ogród...
aurynka
---
Posty: 2061
Od: 26 wrz 2006, o 14:28

Post »

Trudno powstrzymać łzyObrazek
Awatar użytkownika
nemo56
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 1623
Od: 18 sie 2005, o 15:16
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Poznań

Post »

jak zwykle czytając taki tekst wzruszam się.
Zwierzęta - szczególnie udomowione - zasługują na wyjątkowe traktowanie.
one nic więcej nie mają dla nas, jak tylko MIŁOŚĆ!!!.
Czy wolno nam ją im odbierać?
Jakub . . . . .
Erazm
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 6950
Od: 17 sie 2005, o 13:10
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: centrum

Post »

Elizo bardzo wzruszyły mnie Twoje wspomnienia.
Pozdrawiam Andrzej.
Timka

Post »

Ja też się spłakałam
Awatar użytkownika
koza
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 1683
Od: 26 lip 2006, o 18:41
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: woj.śląskie

Post »

Przyznaję , że i mi pociekły łzy............
Ulka buziaki przesyła
Awatar użytkownika
chatte
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 15082
Od: 19 paź 2006, o 08:52
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: śląskie

Post »

Elizo, serdecznie Ci współczuję!
Nie powinnaś jednak robić sobie wyrzutów, ze nieświadomie przyczyniłaś się do smierci Tiny. Nie wiadomo, czy gdyby nie brała sterydów, to by wyzdrowiała. Najważniejsze, ze bardzo chciałaś jej pomóc i ona to z pewnoscią wiedziała. Dałaś jej miłość, czy może byc coś ważniejszego? Wiem, ze to słaba pociecha, ale Twoja Tina
do ostatnich chwil życia czuła, ze jest kochana. Zrobiłaś wszystko co mogłaś. Niestety czasem to nie wystarcza :(
Awatar użytkownika
Eliza
---
Posty: 489
Od: 7 wrz 2005, o 14:19
Lokalizacja: Olsztyn

Post »

Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa i za zrozumienie. Tak jakoś jestem skonstruowana, że zwierzaki zwłaszcza te udomowione drażnią moje emocje bardzo mocno. Uważam, że skoro człowiek udomowił niektóre zwierzeta to powinien za to odpowiadać i pomagać zwierzakom, które tak bardzo garną się do człowieka. O życie Tiny walczyliśmy długo i uparcie. A jednak nie upilnowaliśmy jej zdrowia.
Głupia sprawa, ale nie mogłabym mieszkać na wsi gdzie hoduje sie zwierzeta w celach konsumpcyjnych. Przełom nastapił jeszcze w wieku dziecięcym. Moja mama kupowała żywe kury, kaczki na rynku. Któregoś dnia w siatce przyniosła kaczkę. Wtedy zobaczyłam że kaczka ma w oczach łzy. Wtedy krzyknęłam do mamy:Mamo ta kaczka płacze !. Powiedziałam wtedy że nigdy nie zabiję żadnego zwierzaka. Mama stwierdziła że jak dorosnę to na pewno zmienię zdanie. Nie zmieniłam. ;:57 .
Ale to nie koniec historii moich zwierzaków. :wink:
Mam jeszcze cosik do pisania. :wink:
Być wolnym to móc nie kłamać
(Albert Camus)
Erazm
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 6950
Od: 17 sie 2005, o 13:10
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: centrum

Post »

Ja czekam z niecierpliwością Elizo na ten "cosik". :wink:
Pozdrawiam Andrzej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „WSZYSTKO o... Bazy wiedzy użytecznej”