W.o... Winie własnej roboty.
-
- 200p
- Posty: 347
- Od: 30 paź 2007, o 18:46
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Trzy lata temu robiłam wino na bazie soku z brzozy. Sok pozyskałam wczesną wiosną. Na trzy litry soku dawałam 1 kilogram rodzynek. Nie dodawałam wody, cukru, ani pożywki drożdzowej. Miało lekką gorycz ,gdyz dodałam trzy suszone mandarynki. Zamierzam tej wiosny ponownie zrobić, ale bez mandarynek.Smakowite.
________________________________
Pozdrawiam seredcznie Urszula
________________________________
Pozdrawiam seredcznie Urszula
Pozdrawiam cieplutko. Ulka
- Suppa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2022
- Od: 6 mar 2008, o 09:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Na pewno, także odrobina cierpliwości nie zaszkodzidzikiwiesiek pisze:Do robienia wina trzeba mieć ponoć serce.
Moje owoce też były dojrzałe, bo późno zbierane, z tym że rozmaite - jedne ciapowate inne twarde, brałem co było, ponieważ krzewy były mocno przetrzebione (chyba przez innych winiarzy ). Wino ma przyjemny aromat, tylko smak musi się ułożyć.
Wino z brzozy - brzmi oryginalnie, nie próbowałem jeszcze. W planach na ten sezon mam malinowe, niedawno mnie poczęstowano - poezja...
Pozdrawiam, Maciek.
- karpek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1631
- Od: 16 lut 2008, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Powiem tak - nigdy czegoś takiego nie próbowałem - chodzi mi o sok z brzozy.
Wiem, że to jest karalne (!) - chociaż sam taki sok też nieraz ściągałem (na usprawiedliwienie: bardzo, bardzo dawno temu). Po za tym może się (ponoć) przyczynić do śmierci drzewa.
Nie neguję i nie popieram bo na pewno bym spróbował... ciekawe...
Wiem, że to jest karalne (!) - chociaż sam taki sok też nieraz ściągałem (na usprawiedliwienie: bardzo, bardzo dawno temu). Po za tym może się (ponoć) przyczynić do śmierci drzewa.
Nie neguję i nie popieram bo na pewno bym spróbował... ciekawe...
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
- Asia40
- 100p
- Posty: 150
- Od: 18 kwie 2008, o 19:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: dolnoślaskie
- Kontakt:
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witam
Wiem, że temat winny a co z nalewkami? Mają gdzieś swoje miejsce?
Wiem, że temat winny a co z nalewkami? Mają gdzieś swoje miejsce?
Asia
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5191
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Re: W.o... Winie własnej roboty.
No jakże by nie
Nalewki i inne napoje wyskokowe
Nalewki i inne napoje wyskokowe
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- karpek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1631
- Od: 16 lut 2008, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/
Re: W.o... Winie własnej roboty.
U mnie owoców praktycznie brak. Pozostaje jak w zeszłym roku - chyba - tylko dzika róża.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
- Damroka
- 100p
- Posty: 197
- Od: 28 cze 2009, o 19:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorze
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witam Winiarzy
czytam, czytam i też mnie naszło na zrobienie własnego winka - choć nie mam o tym bladego pojęcia Baniaczki mam dwa: 20 i 15 litrów. Winka zamarzyły mi się dwa: porzeczkowe i wiśniowe. Szkoda tylko, że owoców nie mam własnych i trzeba je będzie kupić
A teraz przepis...
Jeśli dobrze zrozumiałam, to owoce myję, porzeczki czyszczę z szypułek, a wiśnie pestkuję i rozgniatam. Pakuję owoce do baniaczka mniej więcej do 1/2-1/3 wysokości. Zalewam cukrem rozpuszczonym w letniej wodzie i dodaję drożdże.
Drożdże wynalazłam na alle... o takie: http://sklepogrodnika.pl/allegro/images/fermivinpdm.jpg
"Aktywne drożdże winiarskie, suszone fluidalnie. Szczep Saccharomyces cerevisiae bayanus. Nie wymagają wstępnego namnażania - wymieszaj w wodzie i po 20 minutach wklej do balonu! Fermentują nawet w trudnych warunkach. Drożdże te gwarantują szybką i pełną fermentację, tolerancja na alkohol 16%. Odpowiednie do win białych i czerwonych (nadają się także do wina musujących) - opakowanie wystarczy do przygotowania 30l wina. Waga netto: 7g. Instrukcja przygotowania: Zawartość torebeczki wymieszać w 100 ml przegotowanej i wystudzonej do 35°C wody. Całość pozostawić na 20 minut i po tym czasie wlać do balonu z nastawem wina."
Po paru dniach dodaję kolejną porcję wody z cukrem i po następnych paru dniach znowu.
OK, ale w litrach i kilogramach to ile tego mam dawać?
Karpek pisze, że na 15 l bańkę daje 3-4 kg wiśni (a na 20 l? a porzeczek?). Wodę i cukier w 3 ratach:
1) 3 l wody i 1 kg cukru,
2) po 4-5 dniach 2 l wody i 1 kg cukru,
3) po następnym tygodniu kolejne kilo cukru i wody pod sam czubek.
Jak w 20 l bańce uzupełnię wodą "po czubek" to będzie tam więcej wody, więcej owoców, a cukier hmmm...
Jak w butli 15 l nastawię wiśniowe wg powyższego przepisu, a w 20 l porzeczkowe, to wody i cukru ile tym porzeczkom (czerwonym) dawać?
Czy te drożdże to najlepiej wlać po paczce na butlę i przynajmniej takimi proporcjami się nie zamartwiać?
Aha, a winko to marzy mi się i słodkie i mocne i... żeby w ogóle się udało
czytam, czytam i też mnie naszło na zrobienie własnego winka - choć nie mam o tym bladego pojęcia Baniaczki mam dwa: 20 i 15 litrów. Winka zamarzyły mi się dwa: porzeczkowe i wiśniowe. Szkoda tylko, że owoców nie mam własnych i trzeba je będzie kupić
A teraz przepis...
Jeśli dobrze zrozumiałam, to owoce myję, porzeczki czyszczę z szypułek, a wiśnie pestkuję i rozgniatam. Pakuję owoce do baniaczka mniej więcej do 1/2-1/3 wysokości. Zalewam cukrem rozpuszczonym w letniej wodzie i dodaję drożdże.
Drożdże wynalazłam na alle... o takie: http://sklepogrodnika.pl/allegro/images/fermivinpdm.jpg
"Aktywne drożdże winiarskie, suszone fluidalnie. Szczep Saccharomyces cerevisiae bayanus. Nie wymagają wstępnego namnażania - wymieszaj w wodzie i po 20 minutach wklej do balonu! Fermentują nawet w trudnych warunkach. Drożdże te gwarantują szybką i pełną fermentację, tolerancja na alkohol 16%. Odpowiednie do win białych i czerwonych (nadają się także do wina musujących) - opakowanie wystarczy do przygotowania 30l wina. Waga netto: 7g. Instrukcja przygotowania: Zawartość torebeczki wymieszać w 100 ml przegotowanej i wystudzonej do 35°C wody. Całość pozostawić na 20 minut i po tym czasie wlać do balonu z nastawem wina."
Po paru dniach dodaję kolejną porcję wody z cukrem i po następnych paru dniach znowu.
OK, ale w litrach i kilogramach to ile tego mam dawać?
Karpek pisze, że na 15 l bańkę daje 3-4 kg wiśni (a na 20 l? a porzeczek?). Wodę i cukier w 3 ratach:
1) 3 l wody i 1 kg cukru,
2) po 4-5 dniach 2 l wody i 1 kg cukru,
3) po następnym tygodniu kolejne kilo cukru i wody pod sam czubek.
Jak w 20 l bańce uzupełnię wodą "po czubek" to będzie tam więcej wody, więcej owoców, a cukier hmmm...
Jak w butli 15 l nastawię wiśniowe wg powyższego przepisu, a w 20 l porzeczkowe, to wody i cukru ile tym porzeczkom (czerwonym) dawać?
Czy te drożdże to najlepiej wlać po paczce na butlę i przynajmniej takimi proporcjami się nie zamartwiać?
Aha, a winko to marzy mi się i słodkie i mocne i... żeby w ogóle się udało
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Iwona
- karpek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1631
- Od: 16 lut 2008, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Wszystko bardzo dobrze zrozumiałaś ! Od razu dodam, że ja też lubię (wyłącznie) wina słodkie i mocne. Bez różnicy czy białe czy czerwone.
Oczywiście do bańki 20-litrowej należy dać odpowiednio - najlepiej ok. kilo do dwóch - więcej owoców a także min. kilo cukru więcej.
Bańka 15 l: odrobinę ponad 1/3 wysokości bańki owoców. 3 do 3,5 kg cukru (w 3 ratach)
Bańka 20 l: 1/3 do 1/2 wysokości bańki owoców. Cukru: 4 do 4,5 kg (w 3 ratach).
Gwarantuję, że tak zrobione nastawy dają dobre, mocne wina. Po ustaniu fermentacji (nawet po ok. 8 tygodniach) i zlaniu młodego wina znad osadu - jeżeli zlane wino jest wytrawne - można dodać jeszcze dodatkowo 1 kilogram cukru ale już do samego wina (dosłodzić, bez wody). Oczywiście wymagane jest później leżakowanie, najlepiej w ciemnej i chłodnej piwnicy.
Pozdrawiam i powodzenia. Drożdże można "rozlać" na oba baniaki, początkowa ilość nie ma znaczenia.
Oczywiście do bańki 20-litrowej należy dać odpowiednio - najlepiej ok. kilo do dwóch - więcej owoców a także min. kilo cukru więcej.
Bańka 15 l: odrobinę ponad 1/3 wysokości bańki owoców. 3 do 3,5 kg cukru (w 3 ratach)
Bańka 20 l: 1/3 do 1/2 wysokości bańki owoców. Cukru: 4 do 4,5 kg (w 3 ratach).
Gwarantuję, że tak zrobione nastawy dają dobre, mocne wina. Po ustaniu fermentacji (nawet po ok. 8 tygodniach) i zlaniu młodego wina znad osadu - jeżeli zlane wino jest wytrawne - można dodać jeszcze dodatkowo 1 kilogram cukru ale już do samego wina (dosłodzić, bez wody). Oczywiście wymagane jest później leżakowanie, najlepiej w ciemnej i chłodnej piwnicy.
Pozdrawiam i powodzenia. Drożdże można "rozlać" na oba baniaki, początkowa ilość nie ma znaczenia.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
- Damroka
- 100p
- Posty: 197
- Od: 28 cze 2009, o 19:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorze
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Januszu pozwól, że jeszcze Cię pomęczę.
Oczywiście uwagi pozostałych winiarzy będą mile widziane
Biorę gąsiorek 20 l. Czy ma tu znaczenie, o których owocach piszę - wiśniach, bądź porzeczkach?
Na dno gąsiorka wrzucam 4,0-5,5 kg owoców (tak, by wypełnić nimi balon do 1/3-1/2 wysokości). Owocki wcześniej umyte, osuszone, rozdrobnione, bez pestek, szypułek itp., soczek z miąższem, wszystko razem trafia do butli.
Rozpuszczam ok. 1,4 kg cukru w 4 l wody i takim przestudzonym syropem zalewam owoce.
Aktywne drożdże PDM mieszam ze 100 ml przegotowanej i wystudzonej do 35°C wody, odstawiam na 20 minut, po czym też wlewam do bańki.
Mieszam to wszystko, zatykam korkiem (takim knebelkiem z waty, czy od razu gumowym korkiem z rurką?) i zostawiam w spokoju.
Po 4-5 dniach przygotowuję drugą porcję syropu z 1,4 kg cukru i 3 l wody - i cyk do gąsiorka (a gąsiorek zatykam wciąż tym knebelkiem, czy już oryginalnym korkiem?)
Po 7-8 dniach znów 1,4 kg cukru i woda do pełna. Gąsiorkowi wtykam w gardło korek z rurką, którą zalewam wodą i winko ma teraz sobie grzecznie bulgotać jakieś 4-8 tygodni bez mojego "majstrowania" przy nim (a światło? osłaniać jakoś tę butlę?).
Gdy gąsiorek przestanie bulgotać, pakuję do niego wężyk i ostrożnie upuszczam winko bez osadu do drugiego, 15 l balonika.
Jeśli winko jest za mało słodkie, to odlewam trochę, ciut podgrzewam (maks. 35°C), rozpuszczam cukier i łączę w baniaczku. Znowu korek w gąsiorkowe gardło, w korek rurka, w rurkę woda i winko dalej sobie "dochodzi" ok. miesiąca w temp. pokojowej (znaczy przez miesiąc bulgotać jeszcze będzie?) . Później (czyli jak już przestanie bulgotać, tak?) kolejne ostrożne przelewanie winka bez osadu do czystego baniaczka, szczelne zamknięcie (z rurką, czy bez?) i cicha fermentacja przez co najmniej 3 miesiące w temp. 12-15°C - a to akurat z książki kucharskiej wzięłam "Gdy wino się sklaruje, obciąga się je po raz drugi, zlewając je znad osadu, który powstaje już tylko w niewielkiej ilości. Ściągnięte wino poddaje się leżakowaniu, tzn. pozostawia w tych samych warunkach co poprzednio; okres leżakowania trwa kilka do kilkunastu miesięcy, co najmniej jednak pół roku. W tym czasie rozwija się w winie właściwy bukiet i wino ostatecznie dojrzewa. Dojrzałe i nadające się do spożycia wino ściąga się do czystych butelek, które korkuje się szczelnie (a nawet lakuje) i przechowuje w pomieszczeniu o niezbyt wysokiej, możliwie stałej temperaturze nie przekraczającej 15°C - najlepiej w pozycji leżącej."
Ale na to, by zamartwiać się o butelki i ich pozycje mam jeszcze sporo czasu
Oczywiście uwagi pozostałych winiarzy będą mile widziane
Biorę gąsiorek 20 l. Czy ma tu znaczenie, o których owocach piszę - wiśniach, bądź porzeczkach?
Na dno gąsiorka wrzucam 4,0-5,5 kg owoców (tak, by wypełnić nimi balon do 1/3-1/2 wysokości). Owocki wcześniej umyte, osuszone, rozdrobnione, bez pestek, szypułek itp., soczek z miąższem, wszystko razem trafia do butli.
Rozpuszczam ok. 1,4 kg cukru w 4 l wody i takim przestudzonym syropem zalewam owoce.
Aktywne drożdże PDM mieszam ze 100 ml przegotowanej i wystudzonej do 35°C wody, odstawiam na 20 minut, po czym też wlewam do bańki.
Mieszam to wszystko, zatykam korkiem (takim knebelkiem z waty, czy od razu gumowym korkiem z rurką?) i zostawiam w spokoju.
Po 4-5 dniach przygotowuję drugą porcję syropu z 1,4 kg cukru i 3 l wody - i cyk do gąsiorka (a gąsiorek zatykam wciąż tym knebelkiem, czy już oryginalnym korkiem?)
Po 7-8 dniach znów 1,4 kg cukru i woda do pełna. Gąsiorkowi wtykam w gardło korek z rurką, którą zalewam wodą i winko ma teraz sobie grzecznie bulgotać jakieś 4-8 tygodni bez mojego "majstrowania" przy nim (a światło? osłaniać jakoś tę butlę?).
Gdy gąsiorek przestanie bulgotać, pakuję do niego wężyk i ostrożnie upuszczam winko bez osadu do drugiego, 15 l balonika.
Jeśli winko jest za mało słodkie, to odlewam trochę, ciut podgrzewam (maks. 35°C), rozpuszczam cukier i łączę w baniaczku. Znowu korek w gąsiorkowe gardło, w korek rurka, w rurkę woda i winko dalej sobie "dochodzi" ok. miesiąca w temp. pokojowej (znaczy przez miesiąc bulgotać jeszcze będzie?) . Później (czyli jak już przestanie bulgotać, tak?) kolejne ostrożne przelewanie winka bez osadu do czystego baniaczka, szczelne zamknięcie (z rurką, czy bez?) i cicha fermentacja przez co najmniej 3 miesiące w temp. 12-15°C - a to akurat z książki kucharskiej wzięłam "Gdy wino się sklaruje, obciąga się je po raz drugi, zlewając je znad osadu, który powstaje już tylko w niewielkiej ilości. Ściągnięte wino poddaje się leżakowaniu, tzn. pozostawia w tych samych warunkach co poprzednio; okres leżakowania trwa kilka do kilkunastu miesięcy, co najmniej jednak pół roku. W tym czasie rozwija się w winie właściwy bukiet i wino ostatecznie dojrzewa. Dojrzałe i nadające się do spożycia wino ściąga się do czystych butelek, które korkuje się szczelnie (a nawet lakuje) i przechowuje w pomieszczeniu o niezbyt wysokiej, możliwie stałej temperaturze nie przekraczającej 15°C - najlepiej w pozycji leżącej."
Ale na to, by zamartwiać się o butelki i ich pozycje mam jeszcze sporo czasu
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Iwona
- karpek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1631
- Od: 16 lut 2008, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Właściwie - wszystko dokładnie tak jak piszesz. Owoców - czy to wiśni czy porzeczek - "prać" nie trzeba, wystarczy dobrze przepłukać letnią wodą.
Ja zawsze zlewam do garnków - przecież w drugim baniaku też pracuje nastaw (szkoda by stał pusty). Wystarcza dwa 5-litrowe lub kilka mniejszych.
Zdarza się, że wino nie doczeka leżakowania w piwnicy (zostaje wcześniej wypite, hi hi) - ale naprawdę warto zostawić i ukryć gdzieś ze dwie, trzy butelki. Na grudniowe święta mamy później rarytas.
Ja zawsze zlewam do garnków - przecież w drugim baniaku też pracuje nastaw (szkoda by stał pusty). Wystarcza dwa 5-litrowe lub kilka mniejszych.
Zdarza się, że wino nie doczeka leżakowania w piwnicy (zostaje wcześniej wypite, hi hi) - ale naprawdę warto zostawić i ukryć gdzieś ze dwie, trzy butelki. Na grudniowe święta mamy później rarytas.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witam. Zacznę od tego, że jestem niemal kompletnym amatorem, jeśli chodzi o produkcję wina. Zwykle składniki dobieram na oko, kilka razy próbuję, dosładzam i dodaję inne owoce, soczki i inne kompoty. Niedawno zabrałem się do pracy i nastawiłem dwa balony, jeden dwudziestolitrowy, drugi pięciolitrowy. Niestety w tym roku winogrona przemarzły, więc zrobiłem wino z dostępnych owoców, to znaczy jedno ze śliwek (jakaś późna odmiana dużej węgierki) i jabłek (antonówka) w proporcjach 3/1. Nie słyszałem by ktoś tak kiedykolwiek robił a nawet nigdy nie piłem wina w całości jabłkowego, więc nie jestem pewien czy nie należy dodać do niego jeszcze jakichś owoców, które poprawiły by jego ostateczny smak. Drugie zrobiłem w pięciolitrowej karafce z dyni i gruszek, jako że zabrakło cukru dodałem trochę miodu i syropu wiśniowego. Drugie wino ma zaledwie pięć litrów więc zamiast wkładać całą dynię wycisnąłem z niej sok. Ma ładny zapach, ale nie jestem pewien, czy nie należało by go jakoś zakwasić a jeśli tak to nie wiem czym ewentualnie bo wolał bym nie używać kwasku cytrynowego ;)
Póki co robiłem już wina truskawkowe, wiśniowe i winogronowe. Niestety nigdy nie mogą u mnie doleżeć odpowiednio długo. Raz odkryłem, że wino gronowe po około trzech miesiącach leżakowania jest niemiłosiernie lekkie, choć przecież wcześniej było bardzo mocne i ciężkie, wręcz trudne do wypicia. Oskarżyłem nawet ojca, że je doprawił wodą, ale z perspektywy czasu myślę, że ono po prostu z czasem straciło ostrość. Tego też nie jestem pewien. Czy wino jeśli poleży w zimnie traci ostry smak?
Drugi raz zdarzyła mi się dziwna rzecz, że z wina truskawkowego zrobiło się wino musujące. Wypiliśmy je, ale z obawą. Niemniej jednak większość win wychodziła w miarę dobrze i właściwie w tym roku przed zlaniem do butelek planuję wymrozić wino na mrozie a następnie trochę podgrzać i spasteryzować. Czy jest to dobry pomysł? Czy wymrażanie polepszy jakość wina i czy wyrzucając z niego lód będę w stanie uzyskać mocny alkohol bez jego destylacji? (w jakiejś książce przygodowej przeczytałem, więc to czysta prowizorka) Czy wino należy zawsze pasteryzować, czy wręcz przeciwnie? No i czy dobrałem dobrze składniki? śliwka-jabłko dynia-gruszka. Byłbym wdzięczny za rady, ponieważ póki co jeszcze przy nim majstruję.
Póki co robiłem już wina truskawkowe, wiśniowe i winogronowe. Niestety nigdy nie mogą u mnie doleżeć odpowiednio długo. Raz odkryłem, że wino gronowe po około trzech miesiącach leżakowania jest niemiłosiernie lekkie, choć przecież wcześniej było bardzo mocne i ciężkie, wręcz trudne do wypicia. Oskarżyłem nawet ojca, że je doprawił wodą, ale z perspektywy czasu myślę, że ono po prostu z czasem straciło ostrość. Tego też nie jestem pewien. Czy wino jeśli poleży w zimnie traci ostry smak?
Drugi raz zdarzyła mi się dziwna rzecz, że z wina truskawkowego zrobiło się wino musujące. Wypiliśmy je, ale z obawą. Niemniej jednak większość win wychodziła w miarę dobrze i właściwie w tym roku przed zlaniem do butelek planuję wymrozić wino na mrozie a następnie trochę podgrzać i spasteryzować. Czy jest to dobry pomysł? Czy wymrażanie polepszy jakość wina i czy wyrzucając z niego lód będę w stanie uzyskać mocny alkohol bez jego destylacji? (w jakiejś książce przygodowej przeczytałem, więc to czysta prowizorka) Czy wino należy zawsze pasteryzować, czy wręcz przeciwnie? No i czy dobrałem dobrze składniki? śliwka-jabłko dynia-gruszka. Byłbym wdzięczny za rady, ponieważ póki co jeszcze przy nim majstruję.
- Suppa
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2022
- Od: 6 mar 2008, o 09:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witaj
Wino można też dokwasić sokiem z cytryny.
Leżakowanie oczywiście wpływa na smak wina, w różny sposób. Sam się o tym już kilka razy przekonałem, z tym że u mnie przeważnie po czasie nabiera mocy i bardziej wyrazistego smaku.
O wymrażaniu chyba pierwsze słyszę, choć nie mam dużego doświadczenia w zakresie wyrobu win. Pasteryzacji nie robiłem nigdy, jeśli robię jakieś niepewne lub słabsze wino stabilizuję je pirosiarczynem potasu. Generalnie nie konserwuję win.
Pozdrawiam.
Wino można też dokwasić sokiem z cytryny.
Leżakowanie oczywiście wpływa na smak wina, w różny sposób. Sam się o tym już kilka razy przekonałem, z tym że u mnie przeważnie po czasie nabiera mocy i bardziej wyrazistego smaku.
O wymrażaniu chyba pierwsze słyszę, choć nie mam dużego doświadczenia w zakresie wyrobu win. Pasteryzacji nie robiłem nigdy, jeśli robię jakieś niepewne lub słabsze wino stabilizuję je pirosiarczynem potasu. Generalnie nie konserwuję win.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam, Maciek.
-
- 200p
- Posty: 217
- Od: 13 cze 2011, o 22:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Skoczów
Re: W.o... Winie własnej roboty.
Witaj Alembik(alembik a chce wymrażać
)
W Polsce jest nielegalna produkcja alkoholu ponad 20% a tym było by wymrażanie. Uważaj, jakaś "b.przepisowa pani" kabluje do adminów na takie posty (ufff musiałem)Kiedyś wkopałem kilka petów w ogrodzie by się wino przechowło do wiosny.Dotrwało i było pyszne. Oczywiście nie może być w szkle bo mróz rozerwie butelkę jeśli będzie za słabe.
)
W Polsce jest nielegalna produkcja alkoholu ponad 20% a tym było by wymrażanie. Uważaj, jakaś "b.przepisowa pani" kabluje do adminów na takie posty (ufff musiałem)Kiedyś wkopałem kilka petów w ogrodzie by się wino przechowło do wiosny.Dotrwało i było pyszne. Oczywiście nie może być w szkle bo mróz rozerwie butelkę jeśli będzie za słabe.