Ogród na łące
- sweetdaisy
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3531
- Od: 15 sty 2015, o 19:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Ogród na łące
Daria, jak oglądam zdjęcia symetrii Twoich pupilów, to aż mam chęć przygarnąć kolegę mojemu sierściuchowi
A te w pudełku to już mistrzostwo świata
Co do kurzej łapki i ogona - ktoś chyba próbował Was ociotować
Na korze zawsze śnieg zalega dłużej, bo ziemia pod nią wolniej się nagrzewa, przez to latem wolniej wysycha. Ściółka zatrzymuje wilgoć w glebie
Ale podtapia Was tam równo, będziesz musiała zastosować drenaże pod rośliny, bo większość nie lubi stojącej wody w korzeniach
A jak głębiej pogrzebiesz w tej ziemi nie ma w niższych pokładach czasem gliny?
A te w pudełku to już mistrzostwo świata
Co do kurzej łapki i ogona - ktoś chyba próbował Was ociotować
Na korze zawsze śnieg zalega dłużej, bo ziemia pod nią wolniej się nagrzewa, przez to latem wolniej wysycha. Ściółka zatrzymuje wilgoć w glebie
Ale podtapia Was tam równo, będziesz musiała zastosować drenaże pod rośliny, bo większość nie lubi stojącej wody w korzeniach
A jak głębiej pogrzebiesz w tej ziemi nie ma w niższych pokładach czasem gliny?
Re: Ogród na łące
Co znaczy "ociotować"?sweetdaisy pisze: Co do kurzej łapki i ogona - ktoś chyba próbował Was ociotować
- slila1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6326
- Od: 18 maja 2009, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Ogród na łące
Rzucić urok.
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
O, widzicie, dzięki forum człowiek się cały czas uczy - i to jest fajne!
Pisałam chyba kiedyś, że studiowałam etnologię, chociaż chyba i bez tego wiedziałabym, że ktoś tam się silił na jakieś uroki, ale nie znałam określenia ociotować.
Zuziu, u nas jest SAAAAAAMA GLINA! Dopiero na kliku metrach w głąb są jakieś łupki. Na powierzchni to żadnego kamyczka nawet nie uświadczysz. Już po pierwszej zimie się zorientowaliśmy, jaką mamy sytuację, bo właśnie takie kałuże stały w miejscach nasadzeń. W związku z powyższym cały czas przy sadzeniu stosujemy drenaż przy większości roślin, zużyliśmy do tej pory ok. 3-4 ton piasku i żwiru. A ile worków ziemi torfowej to już sama nie wiem. No i wiemy, że w naszym przypadku to raczej nie trzeba robić żadnej misy wokół sadzonych roślin, tylko sadzić je tak jakby na kopczyku. Czasami próbuję połączyć jedno z drugim, tak jak tu:
Ten kopczyk powyżej ma ciemny kolor właśnie dzięki dużej ilości ziemi z worka.
Pisałam chyba kiedyś, że studiowałam etnologię, chociaż chyba i bez tego wiedziałabym, że ktoś tam się silił na jakieś uroki, ale nie znałam określenia ociotować.
Zuziu, u nas jest SAAAAAAMA GLINA! Dopiero na kliku metrach w głąb są jakieś łupki. Na powierzchni to żadnego kamyczka nawet nie uświadczysz. Już po pierwszej zimie się zorientowaliśmy, jaką mamy sytuację, bo właśnie takie kałuże stały w miejscach nasadzeń. W związku z powyższym cały czas przy sadzeniu stosujemy drenaż przy większości roślin, zużyliśmy do tej pory ok. 3-4 ton piasku i żwiru. A ile worków ziemi torfowej to już sama nie wiem. No i wiemy, że w naszym przypadku to raczej nie trzeba robić żadnej misy wokół sadzonych roślin, tylko sadzić je tak jakby na kopczyku. Czasami próbuję połączyć jedno z drugim, tak jak tu:
Ten kopczyk powyżej ma ciemny kolor właśnie dzięki dużej ilości ziemi z worka.
- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36516
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Ogród na łące
Uroki na forum..... ......tego jeszcze chyba nie było.
Ale powiem Ci żebyś się nie przejmowała, bo zawsze kto rzuca urok na kogoś, to on do niego powraca po czasie ze zdwojoną siłą.
Zresztą samo przysłowie mówi, że kto pod kim dołki kopie to sam w nie wpada.
Ogrodzenie to warunek może nie 100% bezpieczeństwa, ale zawsze większym ryzykiem się staje pobyt na takim terenie.
Może spróbuj podwyższyć rabaty, wtedy rośliny będą bezpieczniejsze.
Współczuję takiej pracy, ale warto żeby potem nie było strat.
Ja to kiedyś zaniedbałam i do dzisiaj zbieram niechlubne skutki.
Ale powiem Ci żebyś się nie przejmowała, bo zawsze kto rzuca urok na kogoś, to on do niego powraca po czasie ze zdwojoną siłą.
Zresztą samo przysłowie mówi, że kto pod kim dołki kopie to sam w nie wpada.
Ogrodzenie to warunek może nie 100% bezpieczeństwa, ale zawsze większym ryzykiem się staje pobyt na takim terenie.
Może spróbuj podwyższyć rabaty, wtedy rośliny będą bezpieczniejsze.
Współczuję takiej pracy, ale warto żeby potem nie było strat.
Ja to kiedyś zaniedbałam i do dzisiaj zbieram niechlubne skutki.
Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
Re: Ogród na łące
Witaj Dario
i ja się wpisuję, zważywszy, żem krajanka ( Lubelskie). Poczytałam co nieco, popodziwiałam (piękna skrzynia) Nie brakuje Ci zacięcia- trzymaj tak dalej
i ja się wpisuję, zważywszy, żem krajanka ( Lubelskie). Poczytałam co nieco, popodziwiałam (piękna skrzynia) Nie brakuje Ci zacięcia- trzymaj tak dalej
Pozdrawiam, Ela
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11514
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ogród na łące
Zabiegi twoich sąsiadów mnie wyjątkowo rozbawiły. Poczytałam o twoich dylematach budowlanych. Drewniany domek na pewno przyjaźniejszy, ale łatwiejszy do dewastacji.
- nifredil
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4371
- Od: 26 mar 2012, o 23:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Ogród na łące
Wiecie co.. nie sądziłam, że jeszcze w tych czasach sprawy między ludźmi rozwiązuje się rzucaniem uroków. Wiem, że takie rzeczy istnieją, ale nie miałam pojęcia, że są jeszcze osoby robiące to na taką skalę tzn żeby przepędzić czy pokrzyżować plany sąsiadom.. i to kurzymi łapkami czy ..ogonem.. toż to już wyższa "szkoła jazdy" wiecie kto mógłby to robić i po co? Może warto skonfrontować się z tą osobą, w końcu chcecie sobie tam układać życie. Nie mówię tego złośliwie czy coś tylko z autentycznej troski. To co wydaje się zabobonami czy gusłami może realnie namieszać w życiu.
Re: Ogród na łące
A może to jakieś zwierzę porzuciło łup, albo próbowało do nory wciągnąć?
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Ogród na łące
Witam. Dobrze, że skończyło się na takich urokach a nie podtruwaniu . U mojej cioci jeszcze dawno temu jak jeździłam jako gówniarz pomagać przy tytoniu to sąsiedzi potrafili podtruwać psy i koty cioci . Tacy byli złośliwi. Nie wiem dlaczego tak robili ale nigdy nie zapomnę tego bo to było dla mnie jako dziecka - straszne.
Re: Ogród na łące
Daria ale macie planów na ten rok
Oby wszystkie wyszły Ogrodzenie to podstawa zwłaszcza na weekendowej działce.
A domeczek... mmmmm... kochana, już widzę. .pracowity dzień na działacze a wieczorem odpoczynek na tarasie..
rano śniadanko i śpiew ptaków. .. to są chwile dla których warto tyle pracy w to wszystko wkładać
Oby wszystkie wyszły Ogrodzenie to podstawa zwłaszcza na weekendowej działce.
A domeczek... mmmmm... kochana, już widzę. .pracowity dzień na działacze a wieczorem odpoczynek na tarasie..
rano śniadanko i śpiew ptaków. .. to są chwile dla których warto tyle pracy w to wszystko wkładać
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Grażynko, masz rację w tym, co piszesz i ja też mam taką filozofię. Sama nigdy nic nikomu nie zrobiłam z zawiści i w ogóle nie rozumiem takiego uczucia. Absolutnie nie pojmuję co można zyskać na tym, że komuś innemu się pogorszy. Osobiście wolę pomagać i dzielić się.
Rośliny sadzimy teraz już trochę rozsądniej, dlatego takie podtopienia zdarzają się coraz rzadziej. Dobrze, że cała działka nie jest płaska tylko nachylona w stronę strumyka, bo na płaskim to już by bagienko się zrobiło. Ale oczywiście coś takiego jak ewentualne długotrwałe opady w naszym przypadku mogłyby przynieść bardzo duże straty - podejrzewam, że większe, niż ubiegłoroczna susza - bo ta nie poczyniła u nas praktycznie żadnych zniszczeń (padł młody wielosił odmianowy, nie urosły cukinie ani ogórki).
Elu, witaj! Widziałam Cię gdzieś w wątku lubelskim właśnie.
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do naszego ogródka!
Soniu, najpierw będzie ogrodzenie, potem ewentualnie domek, o ile M nabierze odpowiedniego rozpędu i o ile parę innych spraw uda nam się pozytywnie rozwiązać. Ale nasza działka jest na widoku sąsiadów, więc taka duża dewastacja nie uszłaby bez wzywania policji.
Sabinko, dziękuję za troskę. Podejrzenia mam takie: albo to jest ktoś, kto ma nierówno pod sufitem, albo to może być matka jednego z naszych sąsiadów. Ale ona chyba też normalna nie jest. To wdowa, która o wszystko ma do każdego pretensję, do swojej synowej, do innych sąsiadów, każdemu zazdrości, nawet jak nie ma czego i ona tym żyje. Co ciekawe - nigdy jej jeszcze z bliska nie widzieliśmy, tylko raz jeden jak swoją synową przez drogę wyzywała. Staramy się powoli zapoznawać z bliższymi sąsiadami, ale z nią się jeszcze nie udało i chyba nic z tego nie będzie. Znamy już obydwu jej synów i jej córkę, a jej pewnie nie poznamy.
Asiu, ze względu na okoliczności to niestety nie było to, o czym piszesz: kurza łapa była zakopana w pionie, a nie tak, jak rzuciłby ją pies. Poza tym wtedy jeszcze nie było tego dużego psa u sąsiada, a pozostałe malutkie szczekuszki tak by tego nie zrobiły. I ciężko mi sobie wyobrazić kreta czy nornika, który odgryza ogonek kotu i próbuje wciągnąć do swojej nory. Bo to na czubku kopca było wsadzone. Ja się tylko bałam, żebym pod spodem całego ukatrupionego kota nie zobaczyła. Dlatego mężowi kazałam to odkopać. I tak szkoda mi tego zwierzaka, bo nie wiadomo co mu jeszcze zrobiono.
Ewelinko, nie od dziś wiadomo, że na wsi często "chłop żywemu nie przepuści", jak się to mawia. Ludzie potrafią zadziwiać, często w negatywny sposób.
Aguś, nie obiecuję sobie zbyt dużo, jeśli chodzi o realizację tych naszych planów, bo zazwyczaj na obietnicach się kończy, a organizacyjnie się wszytko rozpada. Ale może do emerytury zdążymy.
Jak już poruszamy kwestie społeczne, to dodam, że stanowimy dla lokalnej społeczności coś w rodzaju widowiska weekendowego i mogę się założyć o parę wywrotek ziemi humusowej, że wszyscy tam filują zza firanek i obserwują, co my tam znowu uskuteczniamy. A już wcześniej wspominałam, że nabijają się ze mnie, że zdjęcia za każdym razem robię. Co więcej, ja je czasami robię po kilka razy - o różnych porach dnia. A jakby wiedzieli, że w domu często sobie do tych zdjęć zaglądam i porównuję na przestrzeni miesięcy i lat, to już w ogóle by pomyśleli, że zgłupiałam całkowicie.
Ale najciekawsze jest dla mnie to, że ci najbliżsi sąsiedzi cały czas o coś mają do siebie nawzajem pretensje i za każdym razem jeden drugiego oskarża i nas ostrzega, np.: "Wy tam chodzicie, a wy nie wiecie, jacy to ludzie są!"
Moim zdaniem powinni dokładać starań, żeby raczej móc na sobie nawzajem polegać.
Rośliny sadzimy teraz już trochę rozsądniej, dlatego takie podtopienia zdarzają się coraz rzadziej. Dobrze, że cała działka nie jest płaska tylko nachylona w stronę strumyka, bo na płaskim to już by bagienko się zrobiło. Ale oczywiście coś takiego jak ewentualne długotrwałe opady w naszym przypadku mogłyby przynieść bardzo duże straty - podejrzewam, że większe, niż ubiegłoroczna susza - bo ta nie poczyniła u nas praktycznie żadnych zniszczeń (padł młody wielosił odmianowy, nie urosły cukinie ani ogórki).
Elu, witaj! Widziałam Cię gdzieś w wątku lubelskim właśnie.
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do naszego ogródka!
Soniu, najpierw będzie ogrodzenie, potem ewentualnie domek, o ile M nabierze odpowiedniego rozpędu i o ile parę innych spraw uda nam się pozytywnie rozwiązać. Ale nasza działka jest na widoku sąsiadów, więc taka duża dewastacja nie uszłaby bez wzywania policji.
Sabinko, dziękuję za troskę. Podejrzenia mam takie: albo to jest ktoś, kto ma nierówno pod sufitem, albo to może być matka jednego z naszych sąsiadów. Ale ona chyba też normalna nie jest. To wdowa, która o wszystko ma do każdego pretensję, do swojej synowej, do innych sąsiadów, każdemu zazdrości, nawet jak nie ma czego i ona tym żyje. Co ciekawe - nigdy jej jeszcze z bliska nie widzieliśmy, tylko raz jeden jak swoją synową przez drogę wyzywała. Staramy się powoli zapoznawać z bliższymi sąsiadami, ale z nią się jeszcze nie udało i chyba nic z tego nie będzie. Znamy już obydwu jej synów i jej córkę, a jej pewnie nie poznamy.
Asiu, ze względu na okoliczności to niestety nie było to, o czym piszesz: kurza łapa była zakopana w pionie, a nie tak, jak rzuciłby ją pies. Poza tym wtedy jeszcze nie było tego dużego psa u sąsiada, a pozostałe malutkie szczekuszki tak by tego nie zrobiły. I ciężko mi sobie wyobrazić kreta czy nornika, który odgryza ogonek kotu i próbuje wciągnąć do swojej nory. Bo to na czubku kopca było wsadzone. Ja się tylko bałam, żebym pod spodem całego ukatrupionego kota nie zobaczyła. Dlatego mężowi kazałam to odkopać. I tak szkoda mi tego zwierzaka, bo nie wiadomo co mu jeszcze zrobiono.
Ewelinko, nie od dziś wiadomo, że na wsi często "chłop żywemu nie przepuści", jak się to mawia. Ludzie potrafią zadziwiać, często w negatywny sposób.
Aguś, nie obiecuję sobie zbyt dużo, jeśli chodzi o realizację tych naszych planów, bo zazwyczaj na obietnicach się kończy, a organizacyjnie się wszytko rozpada. Ale może do emerytury zdążymy.
Jak już poruszamy kwestie społeczne, to dodam, że stanowimy dla lokalnej społeczności coś w rodzaju widowiska weekendowego i mogę się założyć o parę wywrotek ziemi humusowej, że wszyscy tam filują zza firanek i obserwują, co my tam znowu uskuteczniamy. A już wcześniej wspominałam, że nabijają się ze mnie, że zdjęcia za każdym razem robię. Co więcej, ja je czasami robię po kilka razy - o różnych porach dnia. A jakby wiedzieli, że w domu często sobie do tych zdjęć zaglądam i porównuję na przestrzeni miesięcy i lat, to już w ogóle by pomyśleli, że zgłupiałam całkowicie.
Ale najciekawsze jest dla mnie to, że ci najbliżsi sąsiedzi cały czas o coś mają do siebie nawzajem pretensje i za każdym razem jeden drugiego oskarża i nas ostrzega, np.: "Wy tam chodzicie, a wy nie wiecie, jacy to ludzie są!"
Moim zdaniem powinni dokładać starań, żeby raczej móc na sobie nawzajem polegać.
- Jane_Rose
- 100p
- Posty: 154
- Od: 10 lut 2016, o 18:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podlasie
Re: Ogród na łące
Hej Dario,
macie tam bardzo malownicze wzgórze Mam nadzieję, że dalej będziesz robiła fotki (o każdej porze dnia i nocy ;) ), bo bardzo jestem ciekawa metamorfozy tego miejsca.
Tak napisałaś o tych urokach... Po tym jak kupiliśmy nową działkę zaczęłam wierzyć w mityczne "złe oko" Wszystko przez jedną sąsiadkę (swoją drogą - bliską koleżankę poprzedniej właścicielki). Jak słyszałam za swoimi plecami "Pani, a co pani tu sadzi/kopie/sieje", to aż mnie mroziło. Nic się nie udawało, ziemia jak zaklęta. Może to zbieg okoliczności, sama nie wiem. Wpadłam w głupawkę i się trochę kryłam z robotą przed tą konkretną sąsiadką ;) A jak znowu wścibiała nosa, to odpowiadałam wymijająco, albo gadałam jej jakieś głupoty. I to o dziwo działało :P Teraz od jej strony postawiliśmy pergolę i obsiewamy czym popadnie, by się osłonić. A ona ubolewa, że kolejni sąsiedzi się od niej odgradzają. Ajajaj
macie tam bardzo malownicze wzgórze Mam nadzieję, że dalej będziesz robiła fotki (o każdej porze dnia i nocy ;) ), bo bardzo jestem ciekawa metamorfozy tego miejsca.
Tak napisałaś o tych urokach... Po tym jak kupiliśmy nową działkę zaczęłam wierzyć w mityczne "złe oko" Wszystko przez jedną sąsiadkę (swoją drogą - bliską koleżankę poprzedniej właścicielki). Jak słyszałam za swoimi plecami "Pani, a co pani tu sadzi/kopie/sieje", to aż mnie mroziło. Nic się nie udawało, ziemia jak zaklęta. Może to zbieg okoliczności, sama nie wiem. Wpadłam w głupawkę i się trochę kryłam z robotą przed tą konkretną sąsiadką ;) A jak znowu wścibiała nosa, to odpowiadałam wymijająco, albo gadałam jej jakieś głupoty. I to o dziwo działało :P Teraz od jej strony postawiliśmy pergolę i obsiewamy czym popadnie, by się osłonić. A ona ubolewa, że kolejni sąsiedzi się od niej odgradzają. Ajajaj
Mów mi Jane!