,to dobrze, bo to ty kochana zainspirowałaś mnie piwoniami ,że o innych cudeńkach nie wspomnę ale to dobrze z roku ma rok mój ogródek powiększa się o nowe rośliny i jest coraz bardziej kolorowy i kwitnący od wiosny do późnej jesieni, tak jak chciałam, bez takich zielonych przerw jak na początku Elżbietko, bo róże są magiczne i niesamowite
Na początku bałam się że angielki nie przetrwają u mnie zimy,ale niektóre odmiany zaskoczyły mnie swoją wytrzymałością na mróz, moje ubogie piach i błędy ogrodniczki.W pierwszym roku,kiedy na główne rabaty zakradała się po cichutku jesień że swoimi rozchodnikami i chryzantemami, w zakątku pod wiązem ponownie zakwitły róże, zrobiło się tak cudnie wiosennie,inaczej jakby na tym kawałku ogrodu czas się zatrzymał I to właśnie powtórne kwitnienie sprawiło, że kolczaste królewny skradł mi serce i coraz ich więcej u mnie Czy u was też jest tak zimno i paskudnie
,ale u mnie część wypadła, nie wiedzieć czemu. Nic nie szkodzi, bo to co zostało niemożebnie się rozrasta i dalej jest kolorowo 
.
.
.
. Rozsadzam więc żurawki i liliowce. Muszę się zająć floksami, bo kępy przy ziemi duże, a kwiatow mniej. Ale to na wiosnę.
. Te, co masz, są cudne i tego się trzymaj 
.
Otóż, cięłam ją mocno, w celu ujarzmienia jej zapędów, zawłaszczenia całej rabaty dla siebie. Rozrosło się to moje krzaczysko straszliwie i postanowiłam nieco ją ostudzić, bo z jednej strony zdominowała biedną Wisley 2008, a z drugiej pchała się całym ciężarem na Sharifa Asma. Niestety to cięcie niewiele dało, bo znów mocno poszybowała w górę i na boki 
Jej rozmiary zaczynają mnie trochę przerażać 
Ile bym razy nie obiecywała regularnie pisać to i tak budzę się do życia dopiero z pierwszymi kwiatami irysów 
