Bardzo długo nie miałam się czym pochwalić, bo 2 lata temu sprzedaliśmy działkę i... popadliśmy w depresję. Poprzednia działka zlokalizowana była pod Szczecinem, w samym środku lasu. Bajka. Mieliśmy tam sporo przygód, o których może kiedyś opowiem. Marzyła nam się zmiana życia, dom, rodzina... 1,5 roku przemieszkaliśmy w ścisłym centrum miasta w kawalerce, co wykańczało nas psychicznie. Nareszcie- udało się!


Niestety, w związku z niedawnym weselem/ przeprowadzką/ zmianą pracy/ wynajmowaniem mieszkania jesteśmy spłukani. A ziemi ryć się chce...




Tym oto sposobem, po 2 latach ogrodniczej abstynencji, staliśmy się użytkownikami działki



Pracy tam będzie co niemiara, bo działka 6lat leżała odłogiem. Ale powolutku, wspólnymi siłami, musi nam się udać

Wczoraj były pierwsze porządki, przycinanie krzewów, sprzątanie śmieci. W tygodniu zaplanowane są tańce z kosą spalinową, potem grabienie i koszenie- mamy nadzieję, że trawa wykaże się łaskawością i odbije.
A tu parę foteczek, jakie udało mi się zrobić, nim aparat padł




Jak widać Dżedajce, działka się podoba. I śmieciuchy, też widać...

A tu się zastanawiam, cóż to za skarb? Jagoda kamczacka?


I na zakończenie nasz ogniskowy chochoł

W trawie wokół chochoła, znalazłam mnóstwo tulipanów/hiacyntów/szafirków... Plan jest taki, że na dniach ma tam wjechać glebogryzarka i powstać warzywniak... I teraz zastanawiam się jak to towarzystwo ocalić

