Aniu, Dorotko, dziękuję

.
Moje pomidorki po wsadzeniu nie były podlewane - część 12 dni, część 9 dni. Nie więdły, ale liście poszarzały i były małe. Natomiast po moim solidnym podlaniu w sobotę i z nieba we wtorek, wystrzeliły wszerz i w górę, no inne rośliny

.
Moniko, szkoda różyczki, coś musiało jej się stać. Ja dawniej też miałam kilka krzaków takich różyczek i też nic się z nimi nie działo

. A teraz dosadziłam jeszcze 3 krzaczki miniaturowych azalii doniczkowych, które jakiś czas temu kupiłam w Biedronce - ciekawa jestem jak się sprawdzą

.
Moje melony po wsadzeniu też leżały plackiem, a dynie i cukinie miały zwisające obwiędnięte liście

. To wszystko przez to, że małe sadzonki mają jeszcze słaby system korzeniowy i przy takim słońcu i upałach, więcej wilgoci transpirowały przez liście, niż były w stanie pobrać przez korzenie. Teraz zrobiło się chłodniej, deszcze, więcej chmur, to dojdą do siebie. Ja wczoraj na pożegnanie opryskałam pomidorasy i dyniowate OW. Jak wrócę to sporządzę jeszcze HB. Jak obawiasz się pryskać, to zrób próbę na 1 krzaczku lub liściu. Jak po 2 dniach wszystko będzie OK, to opryskać wszystko.
Wczoraj przy ogórkach postawiłam stelaż i zamontowałam sznurki, żeby pięły się w górę

.
Trawa skoszona, z grubsza opielone, w krzewach winogronowych usunęłam płonne słabe pędy a resztę z grubsza podwiązałam. Musi działka dać sobie radę beze mnie - tylko w szklarni sąsiad ma podlewać

.
A jutro mam być na lotnisku o 3.20 - w nocy

i sama nie wiem czy w ogóle warto się kłaść spać

.